Aneta Zawadzka
Nowoczesne społeczeństwa potrzebują innowacyjnych rozwiązań. Niewyczerpanym źródłem generowania unikatowych pomysłów są bez wątpienia uczelnie. Naukowcy bowiem codziennie prowadzą setki przełomowych niejednokrotnie badań, prezentując potem ich wyniki na łamach różnego rodzaju czasopism. Problem polega jednak na tym, że tego typu przekaz adresowany jest głównie do wąskiego grona specjalistów, podczas gdy większość z nas nie ma zazwyczaj pojęcia, o tym, co dzieje się za murami uniwersytetów. Zdarza się, że najciekawsze idee i rozwiązania zamiast ujrzeć światło dzienne i dotrzeć do szerokiej opinii publicznej, tkwią zamknięte gdzieś głęboko w szufladach. A przecież tylko dzięki upowszechnieniu specjalistycznej wiedzy można myśleć o wywieraniu realnego wpływu na społeczeństwo. Dzięki temu wpływowi proponowane przez naukowców innowacje staną się opłacalne dla biznesu, który widząc konkretne korzyści, zechce zainwestować środki niezbędne do wdrożenia poszczególnych pomysłów. Jak jednak sprawić, by opatentowane wynalazki nie pozostawały ukryte przed światem? Z pomocą przychodzi koncepcja ekosystemu innowacji.
Jak czytamy w „Gazecie Uniwersyteckiej” (nr 9/2024), miesięczniku Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, chodzi o to, że w takim systemie uczestnicy dzielą się między sobą informacjami w świadomy i odpowiedzialny sposób. To oznacza, że komunikacja między nauką, biznesem i społeczeństwem odbywa się na zasadach otwartości, a zaangażowanie jest równomiernie rozłożone po każdej ze stron. W przywołanym modelu zakłada się, że podmioty spoza akademii będą zainteresowane tym, co dzieje się na uczelniach. Te z kolei wykażą się otwartością na otoczenie i zechcą podzielić się z nim swoimi dokonaniami. Opisany przepływ informacji między wszystkimi podmiotami jest kluczowy o tyle, że właściwie tylko w oparciu o niego możliwe jest zbudowanie owocnej współpracy. Bez niej bowiem, jak czytamy, nawet najlepszy wynalazek, nie sprawi, że wydajność innowacji ulegnie poprawie.
Zainteresowanie wykorzystaniem potencjału transferu technologii kosmicznych na Ziemię sprawiło, że działający na Politechnice Rzeszowskiej im. Ignacego Łukasiewicza zespół „HydroPure” podjął się realizacji innowacyjnego projektu. Wchodzący w skład zespołu badacze postanowili przekształcić filtr stworzony przez Europejską Agencję Kosmiczną w praktyczne narzędzie, które pozwoli w sposób efektywny i zrównoważony oczyszczać wodór na naszej planecie.
Filtr, o którym mowa, wyróżnia się w sposób wyraźny od dostępnych na rynku rozwiązań. Opiera się bowiem na nowatorskim podejściu wykorzystującym metodę przyrostową w druku 3D z proszku tytanowego. Jego przewagą jest między innymi wysoka odporność na korozję, lekkość, a także monolityczna konstrukcja oraz przekrój wielowarstwowy. Posiadane właściwości sprawiają, że stanowi unikalną konstrukcję, która może znaleźć zastosowanie w wielu różnych obszarach. Na przykład w produkcji i magazynowaniu wodoru czy też w technologiach paliwowych. Dobrze sprawdzi się także w pojazdach wodorowych. Tak szeroki zakres funkcjonalności z pewnością pozwala realnie myśleć o dalszej dywersyfikacji jego użycia w przyszłości.
Zainteresowanych większą ilością szczegółów odsyłamy do lektury „Gazety Politechniki” (nr 1-3/2024).
Wywodząca się z Japonii praktyka shinrin-yoku, czyli prozdrowotnych kąpieli leśnych, robi się coraz bardziej popularna na całym świecie. Do wzrostu zainteresowania tego typu aktywnością przyczyniła się z pewnością pandemia COVID-19. Okres przymusowego zamknięcia w domach uzmysłowił wielu ludziom, jak ważny i kojący może być kontakt z naturą. W trakcie takich kąpieli można otworzyć wszystkie zmysły, wyciszyć się i głęboko wniknąć w swoje jestestwo, opowiada „Wieściom Akademickim” (nr 2/2024), czasopismu Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, dr hab. Marlena Baranowska.
To nie jest zwykły spacer po lesie, któremu przyświeca jakiś konkretny cel, podkreśla rozmówczyni. Shinrin-yoku można raczej porównać do pewnej formy medytacji. Tu także liczy się spokój i wyciszenie. Taka forma spędzania czasu, najlepiej w towarzystwie dbającego o bezpieczeństwo przewodnika, przyda się zwłaszcza osobom zabieganym i zapracowanym. Przynieść może też ulgę dzieciom, szczególnie tym, którym doskwierają problemy emocjonalne.
Kąpiele leśne to pierwszy etap na ścieżce prowadzącej do uzyskania równowagi między ciałem i duchem. Dla tych, którzy chcieliby wejść na wyższy poziom, proponuje się terapię lasem, czyli interwencję uwzględniającą specyficzne problemy konkretnej osoby. W ten sposób można spróbować pomóc na przykład tym, którzy cierpią na depresję. Ale lasoterapia przysłuży się także ludziom z nadwagą czy otyłością oraz uskarżającym się na problemy z układem oddechowym. Wiele państw doceniło znaczenie tego rodzaju metody. Na zachodzie Europy, a także w Azji już od jakiegoś czasu lekarze wypisują tzw. zielone recepty. Czas, abyśmy także i my w Polsce zaczęli korzystać z dobrodziejstw oferowanych nam przez naturę.
Aneta Zawadzka