Marek Wroński
Rys. Sławomir Makal
Jesienią 2020 r. ukazały się w tym cyklu trzy artykuły, w których opisano zarzuty naruszenia praw autorskich przez ówczesnego rektora Uniwersytetu Gdańskiego, dr. hab. Jerzego Gwizdałę, prof. UG. Dotyczyły one przede wszystkim książki profesorskiej Instrumenty ograniczenia ryzyka w instytucjach naukowych wydrukowanej w 2018 r. bez recenzji wydawniczej przez Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego. Cały jej tekst był już wcześniej opublikowany w artykułach naukowych. Uważam, iż to jawny konflikt interesów, gdyż dyrektor Wydawnictwa UG, Joanna Kamień, podlegała rektorowi.
Postępowanie profesorskie, które przebiegało na Wydziale Zarządzania UG (dziekan: prof. dr hab. Mirosław Szreder), dość szczegółowo opisałem w artykule Wstrzymana profesura („Forum Akademickie” 9/2020). Mimo dwóch krytycznych recenzji (prof. Janiny Harasim z Katowic i prof. Jana K. Solarza z Warszawy) kandydatura przeszła znaczną liczbą głosów i następnie po pozytywnej opinii superrecenzenta, prof. Jerzego P. Węcławskiego z UMCS, została potwierdzona przez Prezydium Centralnej Komisji i przesłana do Kancelarii Prezydenta. Stamtąd – po otrzymaniu informacji o zarzucie plagiatu w dwóch rozdziałach książki profesorskiej J. Gwizdały – dokumenty w grudniu 2019 r. zostały zwrócone do Biura CK. Ówczesny jej przewodniczący zgodnie z prawem poprosił wtedy Komisję Etyki w Nauce PAN o opinię, czy nastąpiło naruszenie praw autorskich. Pod koniec lutego 2020 r. pozytywną opinię w tym względzie przekazał prof. Andrzej Górski, przewodniczący Komisji. Spowodowało to konieczność powołania biegłego, którym został prof. Bogudar Kordasiewicz z Instytutu Nauk Prawnych PAN. Jego opinia z 1 września 2020 r. stwierdzała, że w artykule J. Gwizdały o metodzie szacowania VaR w zarządzaniu ryzykiem banku dopuszczono się niedozwolonych zapożyczeń. Z tego powodu Prezydium CK podjęło 28 września 2020 r. uchwałę o unieważnieniu postępowania profesorskiego Jerzego Gwizdały.
Liczne artykuły red. Krzysztofa Katki w trójmiejskiej „Gazecie Wyborczej” informowały opinię publiczną o kolejnych zdarzeniach dotyczących sprawy rektora Gwizdały. Ten bagatelizował zarzuty. Dopiero ukazanie się w GW konkordancji prawie dosłownego plagiatu z doktoratu Błażeja Kochańskiego z Politechniki Gdańskiej zmusiły rektora do dymisji 28 września 2020 r., jak napisał: „ze względu na pogarszający się stan mojego zdrowia”. Na początku listopada 2020 r. J. Gwizdała został odwołany przez prorektora Krzysztofa Bielawskiego z funkcji kierownika Katedry Bankowości i Finansów Wydziału Zarządzania UG. Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy wszczęła postępowanie prokuratorskie z powodu naruszenia praw autorskich dr. B. Kochańskiego. Na uczelni zawieszono byłego rektora w czynnościach nauczyciela akademickiego na okres 6 miesięcy, z obniżeniem uposażenia podstawowego o 20%.
W 2014 r. J. Gwizdała był recenzentem doktoratu B. Kochańskiego. Z treści tej dysertacji w 2015 r. „wykroił” sobie artykuł Wpływ systemowego ryzyka płynności na stabilność gospodarki polskiej, który opublikował w warszawskim czasopiśmie „Problemy Zarządzania”. Tekst w 95% był plagiatem. Trzy lata później artykuł ten przetłumaczył na angielski i umieścił w swojej książce profesorskiej. Znalazła się w niej także praca J. Gwizdały pt. Metoda szacowania VaR w zarządzaniu ryzykiem banku, którą autor najpierw wydrukował w szczecińskim czasopiśmie „Finanse, Ubezpieczenia, Rynki Finansowe” (nr 38 z 2011 r.). Co więcej, tekst ten znalazł się także wcześniej w monografii habilitacyjnej J. Gwizdały z 2011 r. Ryzyko kredytowe w działalności banku komercyjnego jako podrozdział 6.2 Metoda szacowania VaR w zarządzaniu ryzykiem. Należy podkreślić, że ten trzykrotnie wykorzystany tekst w olbrzymiej większości został przepisany z pracy z 2003 r. ówczesnej adiunkt z Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu, dr hab. Katarzyny Kuziak, bliskiej współpracowniczki prof. Krzysztofa Jajugi, który był recenzentem monografii w przewodzie habilitacyjnym J. Gwizdały. Obie redakcje, szczecińska i warszawska, niezależnie od siebie unieważniły poprzez formalną retrakcję plagiatowe prace J. Gwizdały, uznając, że oba artykuły jednoznacznie naruszają prawa autorskie.
Początkowo, zapewne przytłoczony lawiną wydarzeń, prof. Gwizdała próbował się tłumaczyć, pisząc w liście z 8 października 2020 r. do członków Senatu UG: „[…] Zdaję sobie sprawę, że cieniem na tej dyskusji może się kłaść sprawa moich błędów i zaniedbań w przygotowaniu do uzyskania tytułu profesora. Wiem, że zaszkodziła ona całemu naszemu środowisku i reputacji Uniwersytetu Gdańskiego. Rozumiem każdego, kto poczuł się w tych okolicznościach zawiedziony. Wszystkie te osoby pragnę szczerze przeprosić. W obecnym stanie zdrowia trudno mi jest w pełni wyjaśnić, jak mogło dojść do moich zaniedbań i w jakich nastąpiło to okolicznościach. To co mogłem uczynić natychmiast, aby nie narażać dalej na szwank reputacji Uczelni zrobiłem bezzwłocznie – ustąpiłem z funkcji Rektora, nie podejmowałem w przestrzeni medialnej żadnych prób obrony własnych błędów, co przedłużałoby tylko sytuację kryzysową Uczelni. Nie wskazuję też nikogo kogo pragnąłbym obarczać współodpowiedzialnością za całą tą przykrą sytuację. Potrzebuję czasu i spokoju na przemyślenie ostatnich lat mojej pracy, której intensywność i jej skutki boleśnie dzisiaj odczuwam”.
I rzeczywiście, po przemyśleniu prof. Gwizdała przy pomocy swojej pełnomocniczki prawnej, radcy Magdaleny Necel-Gizowskiej, złożył jednak na początku listopada ub.r. wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy, czyli praktycznie odwołał się od unieważnienia postępowania profesorskiego. W piśmie zażądano uchylenia zaskarżonej decyzji i umorzenia postępowania jako bezprzedmiotowego, zarzucając organowi szereg uchybień prawnych. Podniesiono m.in., że opinia Komisji ds. Etyki w Nauce jest wstępną, nie ma formy wymaganej ustawowo, a jej treść jest niejednoznaczna i nie spełnia przesłanki negatywności. Zarzucono też, iż recenzja prof. Bogudara Kordasiewicza „nie spełnia wymogów”, zaś jej zakres recenzent jakoby samowolnie zmienił i rozszerzył w stosunku do prośby organu. Zarzut naruszenia praw autorskich w monografii profesorskiej jest bezzasadny, gdyż zdaniem odwołującego się, zostały w niej przywołane źródłowe prace autorów, których prawa autorskie miał naruszyć.
Rozpatrując odwołanie J. Gwizdały, CK powołała dwóch recenzentów rzeczoznawców. Jednym był prof. Jan Czekaj z Katedry Rynków Finansowych Akademii Ekonomicznej w Krakowie, który stwierdził, że „istnieje duże prawdopodobieństwo niedozwolonych zapożyczeń” w rozdziale Metoda szacowania VaR w zarządzaniu ryzykiem banku, stąd wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy jest bezpodstawny. Drugim został prof. Jacek Sobczak, prawnik, em. sędzia Sądu Najwyższego, em. profesor UAM w Poznaniu, obecnie kierownik Katedry Ochrony Prawa Własności Intelektualnej na Uniwersytecie SWSP w Warszawie. Jego recenzja była krytyczna wobec opinii Komisji ds. Etyki w Nauce i podniósł on, że przepisana praca Metoda szacowania VaR… składa się z wielu wzorów i równań matematycznych, które nie są pod ochroną prawa autorskiego (podkreślenie moje – MW), stąd „brak podstaw do jednoznacznego stwierdzenia”, że dr hab. J. Gwizdała dopuścił się plagiatu z pracy Katarzyny Kuziak.
Jednak o tym jak wygląda prawdziwy, znaczący zakres „kradzieży” intelektualnej J. Gwizdały, świadczy zestawienie podobieństw obydwu artykułów. Czytelnik może je sam porównać na podstawie tekstów oryginalnych, które przytaczamy na internetowej stronie „Forum Akademickiego” pod niniejszym artykułem, razem z konkordancją ze splagiatowaną pracą dr. Błażeja Kochańskiego.
Z końcem 2020 r. zakończyła się działalność Centralnej Komisji i niezałatwione przez nią sprawy przejęła Rada Doskonałości Naukowej. Trzech jej członków z mocy prawa wyłączono z postępowania: prof. Grzegorza Węgrzyna, przewodniczącego RDN, oraz prof. Małgorzatę Omilanowską, przewodniczącą Zespołu I Nauk Humanistycznych RDN, dlatego że są zatrudnieni na Uniwersytecie Gdańskim, a także prof. Krzysztofa Jajugę z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, przewodniczącego Zespołu V Nauk Społecznych RDN, gdyż był recenzentem przewodu habilitacyjnego J. Gwizdały.
Z tego powodu Zespół V, rozpatrując na początku marca 2021 r. odwołanie J. Gwizdały, pracował pod kierownictwem zastępcy przewodniczącego, prof. dr hab. Iwony Hofman (UMCS w Lublinie). Uznano, że z powodu odmiennych zdań rzeczoznawców należy zawiesić postępowanie do czasu uzyskania ekspertyzy prawnej z prowadzonego dyscyplinarnego postępowania wyjaśniającego, która rozwieje wszystkie wątpliwości. Chciałbym zwrócić uwagę, że zarówno Zespół V, jak i recenzenci nie otrzymali dokumentacji ilustrujących jednoznaczny plagiat pracy dr. B. Kochańskiego, co wyszło na jaw w końcu września 2020 r.
Prezydium RDN w postanowieniu z 29 marca 2021 r. zawiesiło postępowanie odwoławcze z tego powodu, że w Prokuraturze Okręgowej w Bydgoszczy oraz przed Rzecznikiem Dyscyplinarnym Ministra Edukacji i Nauki toczą się postępowania wyjaśniające w sprawie plagiatów dr. hab. J. Gwizdały. Zdaniem organu, może mieć to wpływ na rozstrzygnięcie, czy uchylić decyzję o nieważności postępowania unieważniającego.
Przed rokiem, po wrześniowym artykule w FA oraz po kilku publikacjach w trójmiejskiej „Gazecie Wyborczej”, ukazujących poważne naruszenie przez J. Gwizdałę praw autorskich B. Kochańskiego, prorektor UG Krzysztof Bielawski pismem z 1 października 2020 r. powiadomił ministra nauki i szkolnictwa wyższego o plagiacie popełnionym przez rektora UG. Po pewnych deliberacjach prawnych minister Wojciech Murdzek 15 października 2020 r. polecił swojemu rzecznikowi dyscyplinarnemu, dr. hab. Michałowi Królikowskiemu, prof. UW z Katedry Prawa Karnego Porównawczego UW, wszczęcie dyscyplinarnego postępowania wyjaśniającego. Trzeba wiedzieć, że M. Królikowski jest czynnym adwokatem, byłym podsekretarzem stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości (2011-2014) i byłym dyrektorem Biura Analiz Sejmowych (2006-2011); był również ekspertem w MNiSW w czasie kadencji ministra Jarosława Gowina.
W ciągu kilku miesięcy rzecznik zebrał dokumentację z kilku instytucji i przesłuchał poszkodowanych: dr hab. Katarzynę Kuziak, prof. UE we Wrocławiu, oraz dr. Błażeja Kochańskiego z Politechniki Gdańskiej, jak również świadka – prof. Monikę Marcinkowską z UŁ. Nie powołał biegłego, ale rzecznik dysponował opinią prof. Bogudara Kordasiewicza (stwierdził plagiat z pracy K. Kuziak) oraz prof. S. Piątka (potwierdził plagiat z doktoratu B. Kochańskiego). Rzecznik nie był w stanie przesłuchać obwinionego, dr. hab. Jerzego Gwizdały, który nie odpowiedział na wezwania kierowane na adres Wydziału Zarządzania UG w Sopocie.
W końcu marca br. prof. Michał Królikowski złożył wniosek o ukaranie dr. hab. Jerzego Gwizdały, prof. UG, do ministerialnej Komisji Dyscyplinarnej w Warszawie, zarzucając byłemu rektorowi naruszenie praw autorskich poprzez przywłaszczenie sobie autorstwa obszernych fragmentów cudzych publikacji, tj. czynu mającego znamię przewinienia dyscyplinarnego i uchybiającego godności zawodu nauczycielskiego. Rzecznik zażądał ukarania karą pozbawienia prawa do wykonywania zadań promotora, recenzenta i członka komisji w postępowaniach awansowych. Wnioskował też o zaniechanie wzywania na rozprawę świadka i pokrzywdzonych, a w zamian o odczytanie ich zeznań złożonych w toku postępowania wyjaśniającego. Mimo upływu 5 miesięcy nie wyznaczono dotąd ani składu orzekającego, ani terminu pierwszej rozprawy.
Rzecznik nie podjął zarzutu naruszenia praw autorskich w habilitacji J. Gwizdały i na moje zapytanie o tę sprawę odpowiedział, że nie miał o tym wiedzy (nie jest to prawdą, gdyż poinformowali go o tym przesłuchiwani świadkowie). Nie znał też artykułów z „Forum Akademickiego”. Z kolei łagodność kary dyscyplinarnej jest w mojej opinii poważną aberracją w działaniu rzecznika dyscyplinarnego i ukazuje środowisku akademickiemu, że profesura może liczyć na praktyczną bezkarność nawet przy bardzo poważnych naruszeniach rzetelności naukowej. Wymiar kary prof. M. Królikowski tłumaczył tym, że było to pierwsze takie naruszenie praw autorskich przez J. Gwizdałę (sic!) i trzeba do tego podejść łagodnie.
Pytam więc, czy okradzenie doktoranta przez recenzenta nie powinno dyskwalifikować tego ostatniego z zawodu nauczyciela akademickiego i powodować zwolnienia z pracy na uczelni? Czy brak skruchy nie jest okolicznością obciążającą? Czego trzeba by dokonać, aby zostać ukaranym karą zwolnienia z pracy lub/i zakazu wykonywania zawodu?
W końcu października 2020 r. wystąpiłem formalnie do przewodniczącego Centralnej Komisji, prof. Kazimierza Furtaka, o wznowienie przewodu habilitacyjnego Jerzego Gwizdały, gdyż w jego monografii habilitacyjnej Ryzyko kredytowe w działalności banku komercyjnego, wydanej w 2011 r. przez Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, są liczne przykłady naruszenia praw autorskich, z których kilka najpoważniejszych przytoczyłem (patrz artykuł: Tajemnice Uniwersytetu Gdańskiego, FA 11/2020). W połowie stycznia 2021 r. RDN, jako następca prawny rozwiązanej CK, przekazała mój wniosek do Rady Dyscypliny Ekonomii i Zarządzania UG, argumentując, że obecne przepisy pozwalają na unieważnienie doktoratu czy habilitacji tylko przez organ, który nadał stopień na podstawie pracy, która jest plagiatem. Ta ostatnia – mimo znacznego konfliktu interesów, bo przecież wielu członków rady dobrze znało prof. J. Gwizdałę, który pracował tam od kilkunastu lat – 18 lutego 2021 r. wznowiła postępowanie administracyjne w przedmiocie unieważnienia nadanego przed 10 laty stopnia.
Dr hab. Przemysław Borkowski, prof. UG, który kieruje Radą Dyscypliny, sprawnie przeprowadził cały proces. Ponad 360-stronicowa książka habilitacyjna została podzielona na kilkanaście części i każdą z nich dostał do przeanalizowania pod względem naruszenia praw autorskich inny samodzielny pracownik naukowy rady. Wcześniej cały tekst książki poddano też badaniu programem antyplagiatowym, co pokazało „analitykom”, na co zwrócić uwagę i czego oraz gdzie szukać. Było to istotne, gdyż źródła, z których przepisywano, często pochodziły ze starych pozycji z lat 1995–2005, których nie zeskanowano do internetu.
Po zgromadzeniu wszystkich konkordancji zapożyczeń cały zebrany materiał (niestety bez ujednolicenia) przekazano powołanej przez Radę Dyscypliny biegłej z prawa autorskiego, prof. Ewie Nowińskiej z Katedry Prawa Własności Intelektualnej UJ w Krakowie. Aczkolwiek w jej opinii pokazano wiele przykładów naruszenia prawa autorskiego przez J. Gwizdałę, to moim zdaniem zabrakło jasnych wniosków i podsumowania, koniecznego w tego typu dokumentach, nie wspominając o braku daty sporządzenia.
Zarówno zbiór konkordancji (zestawienie tabelaryczne podobieństw), jak i opinię prof. Nowińskiej przedstawiono w połowie czerwca 2021 r. prof. J. Gwizdale oraz jego pełnomocnikowi i poproszono o ustosunkowanie się do zarzutów.
Dwa tygodnie później odpisała pełnomocnik prawny, radca Małgorzata Necel-Gizowska. Zarzuciła, że konkordancji brakuje podpisów i nie wiadomo, kto imiennie sporządzał poszczególne części tego dokumentu prywatnego, który w tej sytuacji nie ma żadnej mocy dowodowej (art. 245 K.p.c). Jej zdaniem, cały „materiał źródłowy” stanowiący podstawę oceny monografii, na podstawie którego powstała opinia prof. Nowińskiej, „jest w całości nieprofesjonalny, tendencyjny i nierzetelny. (…) Innymi słowy, praca anonimowego zespołu nie prowadzi do ustalenia czy zachodzi przypisanie sobie autorstwa istotnych elementów lub ustaleń, lecz że występują przypadkowe zbieżności leksykalne, zdaniowe lub tabelaryczne. Z kolei niektóre wskazane zbieżności nie zawsze występują w zestawieniu z naukowymi źródłami lub kompletnie ignorują fakt, że fragmenty monografii habilitacyjnej J. Gwizdały temporalnie powstały wcześniej niż porównywany w zestawieniu zbieżny fragment. (…) Zarzut «plagiatu» (…) bez holistycznej analizy kwestionowanych treści jest ponad wszelką wątpliwość nierzetelny i nieprofesjonalny”. Dalej podano konkretne przykłady, których ze względu na szczupłość miejsca nie jestem w stanie przytoczyć. Zakwestionowano też opinię prof. Niwińskiej, zarzucając jej brak konkluzji i brak wskazania, czy przejęte fragmenty są istotne dla ustalenia naukowego. Te ostatnie powinien ocenić ekonomista, a nie prawnik, dlatego opinia jest niepełna. Na koniec wniesiono o pominięcie dowodu z opinii prof. E. Nowińskiej i przegłosowanie odmowy podjęcia uchwały o nieważności habilitacji.
Rada Dyscypliny zapoznała się z odpowiedzią pełnomocnika i 15 lipca 2021 r. odbyło się posiedzenie, na którym rozważano podjęcie uchwały o nieważności decyzji Rady Wydziału Zarządzania UG z 26 października 2011 r. o nadaniu J. Gwizdale stopnia doktora habilitowanego w dyscyplinie ekonomia. Przewodniczący rady kolejno omówił i odsunął zarzuty wysunięte przez radcę M. Necel-Gizowską. Następnie, po upewnieniu się, że każdy z członków rady otrzymał całą dokumentację, zaproponował dyskusję.
Prof. Monika Bąk stwierdziła, że „duża część habilitacji została zbudowana na podstawie zapożyczeń treści przeniesionych wprost z publikacji innych autorów, bez zastosowania cytowania, szczególnie jeśli chodzi o rozdziały 6 i 7 monografii, aczkolwiek w pozostałych rozdziałach takie fragmenty też występują”. Prof. Marcin Wołek zgodził się, że skala zapożyczeń jest duża i dotyczy większości pracy. Potwierdził to prof. Ernest Czermański, który znalazł duże fragmenty tekstu przejęte metodą „kopiuj i wklej” i w dużej mierze nieoznaczone ani cudzysłowem, ani przypisem. Prof. Andrzej Letkiewicz stwierdził, że kopiowanie było intencjonalne, dlatego nie można nadać stopnia. Z kolei prof. Anna Zamojska zwróciła uwagę, że 10 lat temu ówczesnym recenzentom habilitacji trudno było odkryć zapożyczenia, gdyż nie funkcjonowały tak dobre systemy antyplagiatowe jak dzisiaj. Jednak prof. Jacek Zaucha zwrócił uwagę, że jednak niektórzy recenzenci „uchybienia” (czyli zapożyczenia – MW) wskazywali, ale ówczesna RW nie zajęła się tym problemem. Z kolei prof. Ryszard Rolbiecki podkreślił, że analizował I rozdział monografii i znalazł, że w podanych źródłach literatury i w podawanych zakresach stron nie można było odnaleźć treści, które były przedstawione w monografii. Prof. Leszek Czerwonka zwrócił uwagę, że oprócz wielu zapożyczeń obszerne fragmenty świadczą o przypisaniu sobie autorstwa cudzego utworu. Potwierdził to prof. Dariusz Toczyński, który dopatrzył się wielu fragmentów „kopiuj i wklej”, co stawia autora monografii w złym świetle. Z kolei prof. Stanisław Umiński oświadczył, że w analizowanym przez niego fragmencie nie było zapożyczeń, jednak wierzy kolegom, iż w ich fragmentach zbieżności były, dlatego uważa, że trzeba głosować za nieważnością habilitacji. Prof. Tomasz Brodzicki stwierdził, że zapoznał się z całością materiałów i nie ma wątpliwości, że praca jest nierzetelna. Nie rozumie, dlaczego 10 lat temu nie nastąpiła weryfikacja, co pokazuje, że wówczas nie zachowano należytych standardów. Prof. Paweł Miłobędzki zauważył, że w owym czasie nie było tak ostrych przepisów. Brał udział w owej Radzie Wydziału, ale nie przypomina sobie szczegółów dyskusji, która toczyła się w czasie kolokwium habilitacyjnego. Dzisiaj uważa, że po odrzuceniu wszystkich zapożyczonych fragmentów monografia habilitacyjna nie spełnia wymogów sprzed 10 lat i jej wkład w dyscyplinę jest niewystarczający. Prof. Danuta Ciołek podkreśliła, że w 2010 r. obowiązywała ustawa z 2003 r., gdzie fakt naruszenia praw autorskich dyskwalifikował habilitanta. Rozdział 6., który w oczach ówczesnych recenzentów miał być istotnym osiągnięciem habilitanta, jest w dużej części przejęty od innego autora, dlatego jej zdaniem ocena monografii jest negatywna. Zgodził się z nią prof. Krzysztof Dobrowolski, który stwierdził, że zawsze w środowisku akademickim plagiat był zjawiskiem nagannym. Tych zapożyczeń jest niesłychanie dużo i jego zdaniem Jerzy Gwizdała przekroczył dobre obyczaje i normy. Prof. Julia Koralum-Bereźnicka dodała, że gdyby ówcześni recenzenci byli bardziej stanowczy, dzisiaj nie byłoby tej sprawy, która zabrała wszystkim tyle godzin pracy.
Podsumowując dyskusję, przewodniczący rady prof. Borkowski stwierdził, że w monografii J. Gwizdały „zauważono trzy typy nieuprawnionych zapożyczeń i kwestię autoplagiatu. (…) Są tam całe fragmenty tekstu, których nie opatrzono żadnym odwołaniem do źródła; zapożyczenia, które mają odwołanie do źródła, ale liczba tych zapożyczeń na stronę i kompilacyjny charakter tych zapożyczeń oraz brak dyskursu autora z tymi twierdzeniami budzą wątpliwości; przypisywanie sobie opracowania dzieła innej osoby np. tablice w pracy opatrzone podpisem »Opracowanie własne na podstawie…« (plus podane jest źródło), ale tabela jest wprost przejęta ze źródła, nie nastąpiło żadne jej opracowanie przez autora monografii”. Przewodniczący rady stwierdził, że teraz każdy ma rozpoznanie wielkości i charakteru zapożyczeń, zatem musi sam rozstrzygnąć, czy mimo tego monografia J. Gwizdały wnosi znaczący wkład do nauki.
Następnie głosowano w sposób tajny nad uchwałą o unieważnieniu decyzji RW z 2011 r. o nadaniu byłemu rektorowi stopnia doktora habilitowanego. W głosowaniu uczestniczyły 23 osoby, z których 19 głosowało na „tak”, zaś 4 się wstrzymały. Prof. Borkowski przypomniał, że do tej uchwały Rady Dyscypliny konieczne jest uzasadnienie, które będzie przygotowywane, a projekt będzie konsultowany.
Uchwała wraz z uzasadnieniem i zatwierdzonym protokołem z posiedzenia była gotowa 6 sierpnia 2021 r. Przesłano ją prof. Gwizdale oraz jego pełnomocniczce. Zaraz po tym informacja o unieważnieniu habilitacji obiegła trójmiejską prasę. Zapewne będzie odwołanie do RDN, a później do WSA i NSA, co zajmie ok. 3 lata.
Trudno wyobrazić sobie, że przez ten czas Uniwersytet Gdański będzie utrzymywał skompromitowanego byłego rektora na etacie profesorskim wśród swoich pracowników. Stwierdzone naruszenie praw autorskich w monografii habilitacyjnej sprzed 10 lat moim zdaniem również wymaga wszczęcia dyscyplinarnego postępowania wyjaśniającego. Plagiaty się nie przedawniają!
Ten nieprzyjemny obowiązek spoczywa teraz na Uniwersytecie Gdańskim, apeluję więc do obecnego rektora, prof. Piotra Stepnowskiego, o podjęcie formalnych kroków. Wymaga tego zarówno rzetelność instytucjonalna, jak i postawa J. Gwizdały, który nie potrafił zaakceptować decyzji organów akademickich unieważniających jego awanse naukowe.
O dalszych losach profesury, postępowania dyscyplinarnego oraz karnego, jak również habilitacji będziemy informować.
Wróć