logo
FA 7-8/2024 informacje i komentarze

Katarzyna Górak-Sosnowska i in.

Jak uszczelnić aby udrożnić?

Rekrutacja studentów zagranicznych

Kilka dni temu na łamach portalu „Forum Akademickie” zastanawialiśmy się nad tym, w jaki sposób nie wylać z kąpielą umiędzynarodowienia kształcenia na polskich uczelniach w imię dobrze pojętej walki z aferą wizową i kryzysem migracyjnym. W niniejszym artykule idziemy krok dalej, proponując konkretne rozwiązania. Czynimy to z perspektywy praktyków – osób, które od lat zajmują się sprawami rekrutacji na swoich uczelniach, a robią to na różne sposoby: jako kierownicy jednostek zajmujących się rekrutacją, kształceniem i współpracą międzynarodową. Reprezentowana jest także perspektywa kanclerska i badawcza.

Zaproponowane rozwiązania opierają się na trzech przesłankach. Po pierwsze, jeżeli narzekamy na niesumienny proces rekrutacji niektórych uczelni, to wprowadźmy mechanizmy jego weryfikacji. Uczelnie sumiennie i solidnie rekrutujące kandydatów z zagranicy bez większego trudu taką weryfikacją przejdą. A inne? Cóż, będą musiały się bardziej postarać. Po drugie, jeżeli zależy nam na umiędzynarodowieniu kształcenia, zapewnijmy ku temu odpowiednie warunki. Zagraniczny kandydat na studia nie może przyjechać do polskiej uczelni kiedykolwiek, kiedy mu się uda, ale tak, by rozpocząć studia o czasie. Wreszcie po trzecie, jeżeli powielamy informację o tym, jakoby co drugi student zagraniczny nie kończył studiów i znikał z systemu, czy też wznosimy studentów na sztandary nielegalnej imigracji zarobkowej, to uzbrójmy te przekonania w sensowne i rzetelne dane.

Po pierwsze, weryfikujmy

W obecnym stanie prawnym możliwości przeprowadzenia egzaminu wstępnego są bardzo ograniczone. Można sprawdzić jedynie uzdolnienia artystyczne, sprawność fizyczną czy to, co nie było przedmiotem matury. Jak zatem porównać ekwiwalent posiadanej wiedzy i umiejętności osób przyjmowanych na studia z różnych krajów, czyli z różnych systemów edukacyjnych? Wprowadzenie możliwości szerszego zakresu przeprowadzania egzaminów wstępnych na studia dla osób posiadających dokument o wykształceniu uzyskany za granicą bez wyłączeń przedmiotów dawałoby uczelniom realną szansę weryfikacji kandydatów (czy faktycznie ma odpowiednią wiedzę, czy zna odpowiednie słownictwo etc.). Warto dodać, że niejedna uczelnia wprowadza tego typu egzaminy, na tyle, na ile jest to możliwe (także dla studentów polskich), po to, aby mieć pewność ich kompetencji. Różnorodność systemów szkolnictwa oraz ich form (stacjonarne, hybrydowe, on-line) ma również wpływ na znaczną niejednorodność kandydatów pod względem wiedzy oraz kompetencji miękkich, takich jak: zarządzanie sobą w czasie, radzenie sobie ze stresem, autoprezentacja, asertywność, kreatywność, podejmowanie decyzji, z których wszystkie mają istotny wpływ na proces studiów. Jest to jednak działanie trudne w obecnym systemie prawnym, ponieważ egzamin wstępny musi dotyczyć zakresu innego niż przedmiot na maturze.

Aktualnie obowiązujące rozporządzenie MNiSW w sprawie studiów od kandydatów na studia wymaga jedynie dokumentu o wykształceniu oraz ankiety osobowej (§ 15 ust. 1 pkt 1 lit. a i b). Ponadto w teczce akt osobowych studenta powinny się również znaleźć dokumenty stanowiące podstawę do przyjęcia na studia. Aktualnie obowiązujące przepisy nie wymagają uwierzytelnienia dokumentów o wykształceniu ani jego tłumaczenia, jak również – w przypadku osób studiujących w języku innym niż język ojczysty – jakiegokolwiek certyfikatu językowego lub innego dokumentu potwierdzającego znajomość języka wykładowego studiów, bądź języka zajęć na określonym poziomie biegłości językowej. Może warto to zmienić.

Do tego należy dodać możliwość weryfikacji znajomości języka wykładowego na poziomie przynajmniej B1 w rozumieniu ESOKJ (CEFR), a zatem umożliwienie uczelniom przeprowadzenia także egzaminu z języka, w którym będzie prowadzone kształcenie. Docelowo warto byłoby rozważyć zbudowanie zaplecza sieci centrów egzaminujących z języka polskiego jako obcego, dostępnych także w formule on-line, usprawnienie procesu aplikowania, egzaminowania, oceniania i wydawania państwowych certyfikatów.

W przypadku uczelni, gdzie o przyjęciu na studia decyduje wpłacenie czesnego i kolejność zgłoszeń, wprowadzenie egzaminu podniosłoby poprzeczkę, a także – docelowo – umożliwiło stosownym organom kontrolę. Oczywiście można przeprowadzić egzamin online trwający trzy minuty, ale skoro jest to egzamin, powinien być protokół z jego przebiegu lub zapis cyfrowy i jakiś podmiot (np. komisja), który się pod nim podpisze. To tak na dobry początek.

Niezależnie od powyższego warto rozważyć wprowadzenie wyższych opłat rekrutacyjnych. Obecnie w większości przypadków jest to 85 zł. W przypadku kandydatów z dokumentami międzynarodowymi zakres czynności jest nieporównywalnie większy niż kandydatów z dokumentami polskimi, bo obejmuje analizę kategorii zagranicznych dokumentów stanowiących podstawę do przyjęcia na studia na poziomie kraju (a czasami regionu), ukończenia edukacji, ocenę ich wiarygodności, komunikację w języku obcym i masę naprawdę zindywidualizowanych przypadków. Tego procesu nie usprawni ani czat-bot, ani korespondencja seryjna.

Powyżej wskazaliśmy rozwiązania na poziomie mikro, czyli uczelni. Warto jednak przyjrzeć się poziomowi regulacyjnemu. W zakresie weryfikowania dwie kwestie wymagają szczególnej uwagi. Po pierwsze, aby uniknąć niepewnych uczelni, warto wprowadzić mechanizm ich weryfikacji. Uczelnia, która nie spełniła odpowiednich wymogów, nie miałaby możliwości rekrutowania studentów z zagranicy. Warunkiem koniecznym do uzyskania zatwierdzenia oraz przedłużenia okresu zatwierdzenia powinno być przedstawienie MSWiA dotychczasowych uchwał rekrutacyjnych przez uczelnię (publikowanych w BIP) oraz danych z systemu POL-on w skali całej uczelni. Obecnie pomstujemy na niesolidne uczelnie rekrutujące studentów do pracy, a przecież ktoś im zezwolił na takie działania, czy może raczej: w stosownym momencie nie zakazał. Po drugie, warto przyjrzeć się agencjom rekruterskim. Niektóre z nich powołują się na współpracę z renomowanymi uczelniami, co nie znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości, inne monopolizują ścieżki dostępu do wiz, hurtowo rejestrując wnioski za kandydatów, rezerwując wizyty u konsula i w ten sposób wykorzystując uczelnie jako możliwość „przerzucania” do Polski pracowników. Być może rozwiązaniem byłoby opracowanie minimalnego zestawu kryteriów dla takich agencji i ich systematyczna weryfikacja.

Po drugie, umożliwiajmy

Skoro uszczelniliśmy nieco system, to teraz pora na jego udrożnienie. W tym przypadku chodzi przede wszystkim o dochowywanie terminów. Najpewniej każdy, kto zajmuje się rekrutacją studentów zagranicznych, doświadczył nieraz sytuacji, gdy nagle w listopadzie pojawia się uśmiechnięta twarz i mówi: „Dzień dobry, wreszcie udało mi się do dotrzeć do Polski. To co ja mam teraz robić?”. Na takie pytanie nie ma dobrej odpowiedzi. Student najpewniej nie nadrobi straconych zajęć, ale przecież też bez sensu, by czekał. Jak długo? Do lutego? A może na kolejny październik? Równie okrutne byłoby odesłanie go do państwa pochodzenia, bo się spóźnił na początek roku akademickiego. Dlatego postulujemy systemowe wyodrębnienie specjalnej, szybszej konsularnej ścieżki dla studentów zagranicznych. Rozumiemy, że indywidualny precedens może mieć chętnych do powielania, ale rok akademicki zaczyna się na początku października. Z powodu zmiany terminu wizyty w konsulacie, braku możliwości zarezerwowania takiej wizyty na czas, długiego czasu oczekiwania na wizę niejedno studenckie marzenie legło w gruzach. Przykry to powód. Podpowiadamy, że w niektórych innych państwach (np. USA) są wizy studenckie jako osobna kategoria wiz.

Jednak konsulaty to nie jedyne miejsce, gdzie może dojść do niespięcia się terminów. Drugim są kuratoria oświaty, które zajmują się uznawaniem świadectw. W tym przypadku jest to problem systemowy, ponieważ najbardziej intensywna praca przypada na 3 miesiące, a procedury są długotrwałe. Być może rozwiązaniem byłoby warunkowe przyjęcie studenta i możliwość dostarczenia przez niego dokumentu o wykształceniu (najpewniej świadectwa wraz z „dodatkami”) po dokonaniu procedury uznania świadectwa do końca pierwszego semestru. W ten sposób kuratoria zyskałyby kilka dodatkowych miesięcy. Równolegle warto byłoby lepiej skoordynować pracę poszczególnych kuratoriów i nieco bardziej ją scyfryzować (coraz więcej państw korzysta z dokumentów cyfrowych).

Udrożnienie ma jeszcze jeden istotny wymiar: dotyczy osób, które nie mają dokumentów poświadczających wykształcenie (bo np. uciekały przed wojną i najzwyczajniej nie zdołały go zabrać). Być może warto uwzględnić takie sytuacje zgodnie chociażby z EQPR (Europejski Paszport Kwalifikacji dla Uchodźców).

Po trzecie, wiedzmy

Trzecim elementem naszej układanki jest rzetelna wiedza na temat skali pewnych zjawisk związanych ze studentami zagranicznymi w Polsce. Problemy definicyjne pojawiają się już na etapie rekrutacji. Czy kandydatem na studia jest ktoś, kto sobie założył konto w systemie rekrutacyjnym i nic więcej nie zrobił? Czy może ktoś taki staje się kandydatem, gdy wgrał dokumenty? A może dopiero wtedy, gdy dokonał opłaty? Brak definicji kandydata i osoby przyjętej na studia sprawia, że każda uczelnia może interpretować te pojęcia na swój sposób. Dotyczy to także sprawozdania EN-1 o liczbie kandydatów i przyjętych na studia w systemie POL-on.

To samo dotyczy skreślenia z listy studentów. Z danych OPI dotyczących „przeżywalności” studentów zagranicznych po pierwszym roku studiów (tzw. dropout) trudno wywnioskować, jaki jest powód skreślenia z listy studentów, obowiązujące przepisy nie przewidują bowiem w systemie POLon wskazywania konkretnej podstawy do skreślenia z listy studentów. Innymi słowy, student mógł zostać skreślony w systemie, ponieważ zmienił uczelnię albo kierunek studiów (to nie jest typowy dropout).

Jeszcze większą spekulacją obarczone są dane dotyczące studentów na rynku pracy. Tak jak uczelnie nie weryfikują poczynań polskich studentów w tym zakresie, tak też nie mają danych na temat podejmowania pracy przez studentów zagranicznych. Z kolei dane dotyczące studentów z wymian i studentów, którzy przyjechali do Polski na pełny cykl studiów, również ulegają zatarciu. Student-Erasmus, który przyjechał na semestr czy rok na polską uczelnię, raczej nie będzie pracował – przyjedzie, postudiuje i wyjedzie. Ciekawe, czy on również jest zaliczany do tajemniczych znikających studentów zagranicznych.

W przypadku pozyskiwania rzetelnych danych warto pomyśleć także o rozwiązaniu systemowym: stworzeniu systemu informatycznego pozwalającego na bieżącą wymianę danych między uczelniami i jednostkami konsularnymi o kandydatach zakwalifikowanych na studia oraz o statusie ich procedury wizowej. Być może taki system już istnieje, tylko potrzebny jest nowy moduł. Mowa tu oczywiście o POLonie. Do danych studentów zagranicznych miałyby wówczas dostęp polskie konsulaty, Straż Graniczna, ABW, MSWiA i urzędy wojewódzkie. Wymiana informacji mogłaby odbywać się dwutorowo: uczelnie raportują osoby zakwalifikowane na studia, dzięki czemu konsulaty wiedzą, kto potrzebuje wizę na koniec września, z kolei konsulaty mogłyby przekazywać informacje, czy wiza została udzielona w celu szybkiej weryfikacji, który student wjechał do Polski i nie podjął studiów w uczelni, która wystawiła mu zaświadczenie o przyjęciu. A dodatkowo Straż Graniczna sama miałaby dostęp do stosownych danych i pytała uczelnie o poszczególnych studentów rzadziej i mniej intensywnie.

Po czwarte, wprowadźmy w życie!

Przedstawione powyżej rozwiązania zostały w dużej mierze omówione 1 lipca br. podczas Okrągłego Stołu rekrutacji studentów zagranicznych, który zorganizowały dwie organizacje zrzeszające praktyków administracji akademickiej: International Relations Offices Forum i Forum Administracji Akademickiej. Jako wieloletni pracownicy uczelni zajmujący się m.in. procesem rekrutacji studentów zagranicznych, jesteśmy odbiorcami regulacji, praktyk i ograniczeń różnych elementów składowych tego procesu. Nasza perspektywa jest o tyle szeroka, że obecne rozwiązania prawne i instytucjonalne „urządzają” naszą przestrzeń do działania. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że to co dla nas oznacza zmianę przepisu dla ustawodawcy może być bardzo trudne do wykonania. Mimo wszystko liczymy na wypracowanie regulacji, które, jak widać, w znacznej mierze opierają się na zmianach prawnych, a następnie (najpewniej trudniejszych do przeprowadzenia) na zmianach instytucjonalnych. Niewątpliwie jest o co walczyć: umiędzynarodowienie kształcenia polskich uczelni jest w interesie naszego kraju, zwłaszcza szkolnictwa wyższego i nauki. Ma wpływ zarówno na PKB państwa, jak i skromne budżety uczelni. Poprawia jakość działania szkół wyższych, lepiej przygotowuje młodzież do wejścia na rynek pracy i wyzwań przyszłości. A przede wszystkim wzmacnia nasz wizerunek i pozycję na światowym rynku szkolnictwa wyższego, zwiększając grono naszych ambasadorów.

Dr hab. Katarzyna Górak-Sosnowska, prof. SGH, prezes Forum Administracji Akademickiej, kierownik Zakładu Bliskiego Wschodu i Azji Środkowej, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie

Aleksandra Matukin-Szumlińska, dyrektor Centrum Organizacji Kształcenia, Akademia Górniczo-Hutnicza im. S. Staszica w Krakowie, członkini IROs Forum i Forum Administracji Akademickiej

Paulina Boroń-Kacperek, dyrektor Biura Rekrutacji Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, członek zarządu Stowarzyszenia PR i Promocji Uczelni Polskich PRom

Ewa Kiszka, kierownik Biura ds. Umiędzynarodowienia Uczelni w Gdańskim Uniwersytecie Medycznym, przewodnicząca IROs Forum

Liliana Lato, dyrektor Biura Współpracy z Zagranicą Uniwersytetu Łódzkiego, koordynatorka grupy eksperckiej IROs Admission

Beata Mierzejewska, zastępca kanclerza Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie

Dr hab. Sławomir Wójcik, kierownik Działu Rekrutacji w Gdańskim Uniwersytecie Medycznym, członek grupy eksperckiej IROs Admission

Wróć