Bartłomiej Kurzyk
W Polsce w szkołach doktorskich studiuje jednocześnie kilkanaście tysięcy osób (RAD-on, Doktoranci w szkołach doktorskich, https://radon.nauka.gov.pl/raporty/Doktoranci_szkoly_doktorskie_2021, 20.06.2023). Nie wszyscy kończą pisanie pracy doktorskiej z sukcesem, nie wszyscy uzyskają tytuł doktora. Zaledwie 18,5% doktorantów zrekrutowanych na studia w roku akademickim 2014/2015 po sześciu latach uzyskało awans naukowy (Urszula Mirowska-Łoskot, Nauce zabraknie świeżej krwi. Maleje liczba doktorantów, Serwis Gazeta Prawna, 9.02.2021). Z kolei w 2018 roku studia doktoranckie skończyło łącznie nieco ponad 5 tys. osób, co stanowiło jedynie 13% wszystkich doktorantów („Forum Akademickie”, Doktoranci w Polsce – raport, 27.08.2019).
Wprowadzenie od października 2019 r. nowego systemu szkół doktorskich miało w zamierzeniu poprawić jakość studiów i zwiększyć wskaźniki awansów naukowych. Jest jeszcze jednak za wcześnie, by całościowo ocenić wpływ tej zmiany na liczbę doktorantów, którzy przechodzą przez cały proces z sukcesem.
Wynika to z wielu różnorodnych powodów. Pierwszą ich grupą jest charakterystyka samego wyzwania, przed którym stają doktoranci. Praca doktorska jest dużym projektem. Dla wielu osób może być największym, który podejmują do tej pory w życiu. Nie każdy ma umiejętność planowania realizacji projektu tej skali. Jest to również trudny projekt. Wymagania stawiane pracom doktorskim są znacznie wyższe niż dla prac magisterskich i licencjackich. Jeśli do tego dołożymy fakt, że jest to projekt w znacznie większym stopniu samodzielny, daje to niezły obraz wyzwań, przed którymi stają doktoranci. Na podstawie ambicji własnych lub otoczenia podejmują się trudnego, kilkuletniego projektu, który muszą samodzielnie zorganizować, zaplanować i konsekwentnie realizować, nie ginąc w tym czasie w zalewie wiedzy, literatury, notatek itp.
Drugą grupę przyczyn stanowią czynniki zewnętrzne, w szczególności sytuacja zawodowa i rodzinna doktorantów. Większość z nich pracuje, często na pełen etat. Doktorat w takiej sytuacji często jest realizowany jako „projekt dodatkowy”. Również większość, oprócz pracy zawodowej i doktoratu, ma znaczące obowiązki rodzinne, często związane z opieką nad małymi dziećmi. W takiej sytuacji regularne wygospodarowanie czasu potrzebnego na pracę naukową staje się niemałym wyzwaniem.
Jednocześnie świat, w którym funkcjonujemy, nie sprzyja skupieniu i wyrabianiu poprawnych nawyków pracy intelektualnej. Smartfony, media społecznościowe, komunikatory prywatne i profesjonalne przyzwyczajają nas do stałej stymulacji i obniżają umiejętność koncentracji na wymagającym zadaniu.
Kultura pracy w firmach również jest wyzwaniem. Organizacja biur typu open space, oczekiwana dostępność poza godzinami pracy, fragmentacja uwagi związana z wymogami błyskawicznej reakcji na maile, telefony i powiadomienia w komunikatorach firmowych pogłębiają problem.
W takiej sytuacji jasne staje się to, że sukces doktorantów jest uzależniony nie tylko od ich wiedzy i umiejętności naukowych, ale w coraz większym stopniu również od ich umiejętności samoorganizacji i świadomego budowania korzystnych dla pracy naukowej nawyków. Pożądane są takie umiejętności, jak: planowanie, alokacja czasu, zarządzanie motywacją, poziomem energii i skupienia, zarządzanie wiedzą i jej źródłami czy umiejętności efektywnego pisania.
Należy więc zadać pytanie, czy studia powinny odzwierciedlać te wyzwania w swoim programie? Do tej pory raczej tego nie robią. Przyjmuje się, że podstawowym obowiązkiem uczelni jest zapewnienie dostępu do wiedzy i możliwość skorzystania z doświadczeń naukowych promotorów. Studia doktoranckie powinny być skoncentrowane na najwyższych standardach wiedzy i umiejętności prowadzenia badań naukowych. Wsparcie doktorantów w organizacji i produktywności nie leży w tym zakresie. Nie powinno się ich uczyć samoorganizacji, powinno się jej od nich wymagać. Zresztą już do tej pory zrealizowali oni przynajmniej jeden duży projekt naukowy – napisali i obronili pracę magisterską. Jeśli im się to udało, powinni mieć przecież podstawowe umiejętności samoorganizacji.
Z powodów wskazanych wcześniej mam głębokie przekonanie, że nie jest to dobra droga. W praktyce okazuje się bowiem, że duża część doktorantów nie dysponuje nawykami potrzebnymi do efektywnej pracy naukowej na wyższym poziomie. Nie mają wdrożonych skutecznych systemów i umiejętności wykorzystania niezwykle pomocnych aplikacji ułatwiających pracę intelektualną. Często nawet nie mają świadomości istnienia technik i narzędzi, które mogą im pomóc w skutecznej realizacji pracy doktorskiej. To, że zakończyli pracę magisterską z sukcesem, nie zawsze jest wystarczająco dobrą prognozą dla skutecznej samodzielnej realizacji projektu o znacznie wyższym poziomie i skali.
Dobrą wiadomością jest to, że szkoły doktorskie coraz częściej w swoich programach uwzględniają przedmioty wykraczające poza ramy stricte naukowe, mają coraz większą świadomość konieczności prowadzenia takich zajęć. Wiele z nich prowadzi przedmioty związane z warsztatem badawczym, pisaniem tekstów naukowych, podstawami kształtowania umiejętności dydaktycznych. Zdarzają się również takie przedmioty jak pozyskiwanie grantów, popularyzacja wiedzy czy prawo autorskie. Częścią niektórych programów są przedmioty, zwykle fakultatywne, związane z kształtowaniem umiejętności miękkich, np. technik prezentacji.
Niektóre uczelnie podejmują nawet w ramach realizowanych zajęć zagadnienia związane z organizacją pracy naukowej – zwykle jednak fragmentarycznie i wybiórczo – jako część innych, szerszych przedmiotów. Organizacja źródeł wiedzy (choćby za pomocą programów typu Zotero, Mendeley, EndNote czy Bookmarks) pojawia się niekiedy przy okazji zajęć poświęconych bazom czasopism i artykułów. Treści związane z efektywnością pisania towarzyszą czasem zajęciom poświęconym jakości pisania tekstów naukowych.
Temat organizacji pracy naukowej jednak niemal wcale nie jest podejmowany kompleksowo jako istotny element programu studiów III stopnia. Moim zdaniem jest to niewykorzystanie szansy pomocy doktorantom w realizacji trudnego zadania napisania i obrony pracy doktorskiej, a tym samym podniesienia wskaźników skuteczności studiowania. Szkoda wszystkich tych sytuacji, w których obiecujący doktoranci (w końcu przeszli z sukcesem procesy rekrutacji, pokonali innych kandydatów, dostali się na studia doktoranckie) nie kończą doktoratów nie z powodów niedostatków wiedzy czy umiejętności czysto naukowych, ale zatrzymują się pokonani barierami niższego poziomu: brakiem czasu, motywacji, umiejętności skupienia się, toną w nieuporządkowanych i czytanych wielokrotnie źródłach i materiałach, piszą nieefektywnie itp.
W jaki sposób można więc ich wspomóc w rozwoju umiejętności organizacji pracy naukowej? Jednym z formatów jest pogłębiona współpraca z promotorem, która obejmować może nie tylko mentoring naukowy, ale i organizacyjny. Promotorzy często jednak nie mają wystarczającego poziomu empatycznego zrozumienia problemów samoorganizacji doktorantów, nie mają również czasu, by pomagać im wdrażać i testować różne elementy systemu pracy naukowej. Nawet jeśli są skłonni do wsparcia doktorantów w tym zakresie, w swoich rekomendacjach bazują na tym, co u nich samych się sprawdza, nie mając szerszego przeglądu różnorodnych technik, nowoczesnych narzędzi i aplikacji, które mogą być lepiej dopasowane do sytuacji lub charakterystyki konkretnych doktorantów. Jednak w przypadku niektórych par promotor (lub promotor pomocniczy) – doktorant takie wsparcie mentorskie działa. Są to jednak dość rzadkie sytuacje i na pewno nie jest to rozwiązanie systemowe.
Innym podejściem jest realizacja dodatkowych, indywidualnych programów w formule tutoringu, mentoringu lub coachingu przez specjalistów w zakresie efektywnej pracy naukowej. Praca jeden na jeden z doktorantami ma ogromne zalety i na pewno jest przydatnym i skutecznym mechanizmem wsparcia, szczególnie jeśli obejmuje długi okres, jednak na pierwszy rzut oka widać, że pociąga za sobą potężne koszty realizacji.
Trzecim pomysłem jest organizowanie jednorazowych lub cyklicznych spotkań, dyskusji lub warsztatów, które mogą dotyczyć poszczególnych obszarów organizacji pracy naukowej jako aktywności dodatkowych, niebędących oficjalną częścią programu studiów. Mogą być realizowane przez kadrę zarządzającą studiami lub funkcjonować jako inicjatywa oddolna samych doktorantów. Doceniając wysiłek i entuzjazm stojący często za organizacją podobnych spotkań i ich ważną funkcję networkingową, sądzę, że ich wybiórczość i okazjonalność powodują również brak możliwości uznania ich za rozwiązanie systemowe. Poleganie na nich niesie za sobą ryzyko braku kompletności przeglądu nowoczesnych metod i technik organizacji pracy naukowej.
Moją propozycją jest czwarty format – wprowadzenie do programu szkoły doktorskiej przedmiotu, który w skoncentrowany i całościowy sposób podejmuje temat organizacji pracy naukowej. Bazując na przedstawionych wyżej przesłankach w Szkole Doktorskiej Nauk Społecznych na Uniwersytecie Łódzkim od początku działania programu (a wcześniej w ramach czterech edycji studiów doktoranckich realizowanych przez Wydział Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego), prowadzę zajęcia: narzędzia organizacji pracy naukowej. Przedmiot jest obecnie realizowany od początku pierwszego semestru studiów w wymiarze 14 godzin (co zwykle oznacza 4 spotkania po 3-4 godziny dydaktyczne). Przyjęta formuła to wykład interaktywny z elementami warsztatów i demonstracji narzędzi informatycznych.
Taki przedmiot może być obowiązkowy lub fakultatywny. To drugie rozwiązanie ma również swoje zalety, wśród doktorantów zdarzają się również i osoby, które mają już mocno zaawansowany warsztat i są zorganizowane na bardzo wysokim poziomie; nie potrzebują bezpośrednio udziału w tych zajęciach. Mogą one jednak wnieść ogromną wartość do kursu, dzieląc się doświadczeniami i rekomendacjami z innymi uczestnikami. Z moich doświadczeń wynika również, że mimo braku bezpośredniej potrzeby reorganizacji swojego systemu pracy, tacy doktoranci doceniają udział w zajęciach jako szansę optymalizacji drobniejszych elementów swojego systemu lub choćby utrwalenie wiary w skuteczność już stosowanych rozwiązań. Dlatego podjęliśmy decyzję o wprowadzeniu przedmiotu jako obowiązkowego dla wszystkich doktorantów.
Podczas zajęć wprowadzam cały wachlarz sugestii i pomysłów na usprawnienie różnych aspektów pracy naukowej: nawyków, rytuałów, technik, aplikacji, systemów itp. Na samym początku zajęć proszę o potraktowanie ich jako swoistego „szwedzkiego stołu” metod organizacji pracy naukowej. Błędem jest całościowe wywrócenie do góry nogami swojego systemu organizacji pracy i wdrożenie naraz większości rekomendacji z zajęć. Zachęcam doktorantów do wybrania 2-3 rozwiązań z zajęć i ich przemyślanego wdrożenia. Gdy się sprawdzą (lub gdy je odrzucą), można wziąć na warsztat kolejne. Z tego również względu ważnym elementem organizacji kursu jest nagrywanie spotkań, później udostępnianych uczestnikom. Możliwość powrotu do treści zajęć pozwala im w późniejszym terminie łatwiej skorzystać z kolejnych rozwiązań, gdy te wcześniejsze zostały już przez nich w pełni przetestowane.
1) Produktywność / organizacja pracy
2) Zarządzanie wiedzą i źródłami wiedzy
3) Efektywne pisanie tekstów naukowych
W ramach pierwszego bloku przechodzimy wraz z uczestnikami przez bieżący stan wiedzy dotyczący samoorganizacji. Dyskusje obejmują tematy związane z alokacją czasu na pracę naukową, koncepcjami pracy głębokiej i płytkiej Cala Newporta, zarządzaniem skupieniem i motywacją, wyborem i konfiguracją miejsca pracy czy skutecznym budowaniem nawyków i rytuałów. Organizacja pracy naukowej często oznacza konieczność optymalizacji pozostałego czasu, dlatego w programie znajduje się również przegląd nowoczesnych systemów produktywności (np. Getting Things Done Davida Allena, Bullet Journal Metod, Time-block planning, Kanban) wraz z prezentacją aplikacji, które ułatwiają ich wdrożenie (np. OmniFocus, Todoist, Notion, Trello itp.). Sporo miejsca poświęcamy również na przegląd metod radzenia sobie z prokrastynacją (nałogowym odwlekaniem obowiązków – red.) i trening umiejętności skupienia.
Drugi blok zawiera treści związane z dobrymi praktykami przeglądu literatury. Program czerpie z nowoczesnych strategii i technik zarządzania wiedzą osobistą (PKM – Personal Knowledge Management). Podobnie jak w przypadku pierwszego bloku, obok przedstawienia popularnych systemów zarządzania wiedzą i jej źródłami (np. Zettelkasten) uczestnicy mają okazję zobaczenia elementów systemu zbudowanych z wykorzystaniem popularnych aplikacji (np. Obsidian, Notion, Evernote). W tej sekcji sporo miejsca poświęcamy schematom korzystania z różnego rodzaju źródeł wiedzy (np. artykuły naukowe, blogi, serwisy z wiadomościami naukowymi, podcasty etc.) oraz jej zachowywaniu, porządkowaniu i późniejszym wykorzystywaniu. Również i w tej sekcji uczestnicy poznają możliwości różnorodnych aplikacji: czytników RSS (np. Inoreader, Feedly), menedżerów bibliografii (np. Zotero, Mendeley) czy baz artykułów naukowych (np. EBSCO, SAGE Journals etc.). Istotnym elementem w zakresie zatrzymywania wiedzy jest również blok poświęcony pamięci i zapamiętywaniu wiedzy, uczestnicy poznają metody efektywnego uczenia się i wykorzystania metody SRS (spacer repetition system) na przykładzie aplikacji Anki.
Ostatnim blokiem jest ten poświęcony technikom efektywnego pisania. Poza przeglądem zasad pisania zapewniającego sprawniejsze przygotowanie wyższej jakości tekstu naukowego, rozmawiamy o technikach pokonywania bloku pisarskiego. Sporo miejsca poświęcam na planowanie i zmiany struktury tekstu. Blok zakończony jest prezentacją aplikacji stanowiących środowisko pracy znacznie lepiej dopasowanych do specyfiki pracy naukowej (np. Scrivener lub Mellel) niż Microsoft Word.
Cały program jest realizowany w trakcie około 1–1,5 miesiąca, warto jednak wspomnieć o tym, że uczestnicy mają kontakt z treściami programowymi dłużej. Poza możliwością powrotu do zagadnień dzięki nagraniom, istotnym elementem doświadczenia są dwa zadania zaliczeniowe, które pomagają uczestnikom zajęć wdrożyć wybrane narzędzia w życie.
Pierwszym zadaniem jest opracowanie opisu własnego systemu pracy naukowej. System ten obejmuje takie elementy jak schematy postępowania z różnego rodzaju źródłami wiedzy, nawyki i rytuały związane z pisaniem, planowanie czasu i realizacja planów. Dzięki temu zadaniu uczestnicy muszą przemyśleć swoje dotychczasowe zwyczaje związane z pracą naukową i przetestować wybrane z zajęć modyfikacje systemu. Dysponowanie uporządkowanym opisem własnych metod organizacji pracy naukowej wspiera doktorantów w zastosowaniu systemowego podejścia do efektywności. Zapisane zasady w znacznie większym stopniu pozwalają na monitorowanie efektywności i optymalizację zasad działania. Dobrym nawykiem jest okresowe powracanie do opisu, jego stała walidacja i udoskonalanie.
Dysponujemy wieloma dowodami na to, że częsta autorefleksja i rejestrowanie obserwacji dotyczących efektywności pracy pomagają w szybszym dostrzeżeniu problemów, skuteczniejszych reakcjach i przeciwdziałaniu im w przyszłości. Uczestnicy proszeni są o prowadzenie prostego dziennika pracy naukowej przez 10 tygodni. Sami dobierają metodę rejestrowania cotygodniowych wpisów. Ich zawartość i forma są w dużej mierze dowolne (dopasowane do potrzeb indywidualnych osób), jedynymi obowiązkowymi elementami wpisów są: odkładanie w dzienniku obserwacji dotyczących tygodniowego planu pracy, późniejsza konfrontacja planów z ich rzeczywistą realizacją oraz refleksja co w kolejnym tygodniu można zrobić lepiej, aby uniknąć pojawiających się problemów i zwiększyć efektywność pracy naukowej.
Jak łatwo się domyślić, nie wszyscy uczestnicy kontynuują te dobre praktyki w dalszych etapach pracy nad doktoratem, jest to jednak świadome i zgodne z przyjmowaną na zajęciach zasadą „szwedzkiego stołu”. Wielu doktorantów efekty zachęcają jednak do kontynuowania praktyki stałego rejestrowania refleksji dotyczących efektywności pracy nad doktoratem i staje się to istotną częścią ich systemu.
Program „Narzędzia efektywności pracy naukowej” jest nowatorskim i unikalnym w skali kraju projektem wsparcia doktorantów w pracy naukowej. Jesteśmy jeszcze przed badaniami, które pozwolą nam na ocenę realnego wpływu, jaki program wywiera na skuteczność pracy naukowej, zwieńczonej obroną i awansem naukowym w przewidzianym terminie. Opinie dotychczasowych uczestników o programie sugerują jednak, że wpływ ten może być znaczny.
Wszystko nadal zależy od samych doktorantów, to ich wysiłek decyduje o ostatecznym sukcesie. Pewna część z nich osiągnie cel niezależnie od naszego wsparcia w ramach przedmiotu. Dla innych jednak możliwość skorzystania z wybranych rozwiązań w ramach „szwedzkiego stołu” narzędzi efektywnej pracy naukowej może stanowić impuls, bez którego praca doktorska w ogóle nie byłaby skończona. Jeszcze inni doceniają pozytywny wpływ poznanych technik i narzędzi na jakość pracy naukowej lub obniżenie poziomu stresu i poprawienie relacji między pracą zawodową, pracą naukową i życiem prywatnym.
Mam szczerą nadzieję, że podzielenie się naszym doświadczeniem wpłynie na powstawanie podobnych programów w ramach działających w Polsce szkół doktorskich i zainicjuje szerszą dyskusję na temat różnorodnych metod wsparcia doktorantów w efektywności ich pracy.
Dr Bartłomiej Kurzyk, Wydział Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego