logo
FA 7-8/2023 Okolice nauki

Justyna Jakubczyk

Kuźnie gigantów

Kuźnie gigantów 1

Zazwyczaj, myśląc o wulkanach, wyobrażamy sobie te na lądzie i oczywiście na Ziemi. Tymczasem równie fascynujące są zarówno wulkany podwodne, jak i te istniejące na innych planetach, chociaż tak mało jeszcze o nich wiemy.

Autor książki jest wulkanologiem i dziennikarzem naukowym, zdobywcą wielu nagród. O swojej pasji pisze tak, jakby tworzył książkę sensacyjną. Ma barwny język, używa wielu przenośni i porównań, dzięki czemu potrafi w sposób ciekawy przedstawić dane naukowe. Opisuje nie tylko najbardziej fascynujące jego zdaniem wulkany, lecz także historię badań nad nimi, a co za tym idzie – postaci innych pasjonatów wybuchowych gór i badaczy trzęsień ziemi.

Szacuje się, że w ciągu ostatnich 500 lat z powodu działalności wulkanów zginęło około 280 tysięcy ludzi. Mimo to obecnie około 800 milionów ludzi żyje w promieniu mniej więcej 96 km od aktywnego wulkanu. Ich sąsiedztwo może dawać nie tylko żyzne gleby, lecz także stanowi często ośrodek o znaczeniu religijnym, przyciąga turystów i jest „pięknym tłem dla domów”. Być może to im zawdzięczamy rozwój życia na Ziemi.

Od kilkunastu lat straszy się nas superwulkanem pod Parkiem Narodowym Yellowstone. Podobno gdyby wybuchł, zniszczyłby życie na Ziemi. Taka erupcja mogłaby doprowadzić do zasypania pyłem wulkanicznym sporego obszaru, a gdyby trwała kilka miesięcy lub lat, ludzie byliby narażeni na choroby płuc wywołane wdychaniem krzemionki krystalicznej, produktu ubocznego niektórych wybuchów. Pył wulkaniczny skaziłby także pola i zatkał silniki pojazdów, paraliżując transport, oraz uniemożliwiłby funkcjonowanie takich obiektów jak wieże telekomunikacyjne. Niektóre budynki mogłyby zawalić się pod jego ciężarem. Zatkałyby się studzienki ściekowe, a skutki ekonomiczno-społeczne odczuwalibyśmy na całym świecie.

Obserwacja wulkanów na lądzie i zbieranie danych, np. na temat składu i temperatury lawy oraz przebiegu erupcji, nie są proste. Nie potrafimy jeszcze dokładnie przewidzieć czasu wybuchu, a temperatura towarzysząca erupcjom ogranicza metody badawcze.

Trudniej jednak jest przeprowadzić badania wulkanów i trzęsień występujących pod powierzchnią mórz i oceanów. Dzięki żmudnej pracy Marie Tharp w latach 60. XX w., rysującej mapy dna morskiego, udało się wskazać istnienie na dnie Atlantyku podwodnych gór i dolin (Grzbiet Śródatlantycki) i tym samym udowodnić teorię dryfu kontynentów. Po kolejnych badaniach okazało się, że jest on tylko jednym z odcinków długiej linii gór wulkanicznych ciągnących się przez całą planetę na długości 65 tysięcy kilometrów. Niełatwo jednak je obserwować.

Jeszcze większym wyzwaniem jest badanie aktywności wulkanicznej na obiektach w Kosmosie. Naukowcy doszukują się mórz lawy na Księżycu, ale najwięcej inwestujemy w badania Marsa, na którym dostrzegliśmy największe wulkany znane nauce. O wiele mniej danych mamy z Wenus, chociaż nazywamy ją bliźniaczką Ziemi. Jest tak podobna, a jednak na niej nie rozwinęło się życie. Dlaczego? Być może właśnie dlatego, że nie zachodziły tam takie zjawiska związane z wędrówką kontynentów i powstawaniem wulkanów jak na naszej planecie. Prawdopodobnie to właśnie dzięki wybuchającym wulkanom wytworzyła się tutaj atmosfera umożliwiająca rozwój życia, tektonika płyt to doskonały sposób na regulację temperatury. Powierzchnia Wenus wygląda tak, jakby ktoś rozlał gigantyczną ilość roztopionej lawy: nie ma pęknięć skorupy i wulkanów, które mogłyby obniżyć temperaturę. W takich warunkach oceany i morza zaczynają parować, powstaje coraz więcej dwutlenku węgla i jest za gorąco, by mogło przetrwać życie. Skąd w takim razie na Wenus znalazł się fosforowodór, który trudno wytworzyć abiotycznie? Przed nami jeszcze wiele zagadek.

Justyna Jakubczyk

Robin George ANDREWS, Superwulkany. Wybuchowe tajemnice Ziemi i innych planet, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2023.

Wróć