Mariusz Karwowski
Drużyna piłkarzy Politechniki Gdańskiej świętuje zdobycie złotego medalu. Fot. AZS
Bez cienia kurtuazji: spodziewano się tego zwycięstwa. Kiedy przed sezonem Andrzej Bussler, zastępca dyrektora Centrum Sportu Akademickiego Politechniki Gdańskiej ds. sportowych, wziął się za prognozowanie wyników, wyszło mu, że ekipa znad morza zdobędzie jeszcze więcej punktów niż rok wcześniej. Już wówczas, choć to tylko papierowe kalkulacje, można było przypuszczać, że ten dorobek pozwoli na ustrzelenie hat-tricka. Z każdymi kolejnymi zawodami wcześniejsze wyliczenia nabierały realnego wymiaru. Ostatecznie gdańszczanie wyśrubowali swój rekord w historii startów w Akademickich Mistrzostwach Polski – 2907,5 pkt., czyli o 216 więcej niż w poprzedniej edycji. Wyprzedzili o 124,5 pkt. Uniwersytet Warszawski i o 267 pkt. Akademię Górniczo-Hutniczą w Krakowie. Odnieśli tym samym trzeci z rzędu triumf w klasyfikacji generalnej.
– Każdy z nich smakował inaczej. Pierwszy, zaskakujący, wielu traktowało z przymrużeniem oka, mówiono, że to efekt pandemii. Tak nas to zmotywowało, że rok później powtórzyliśmy wygraną. Teraz z kolei już nikomu niczego nie musieliśmy udowadniać. To nie przypadek, lecz efekt systematycznej pracy – podkreśla Kazimierz Rozwadowski, zastępca dyrektora CSA PG ds. dydaktycznych.
Postępy widać gołym okiem. W swoim debiucie drużyna unihokeja zajęła dwa lata temu szóste miejsce. W kolejnych rozgrywkach wskoczyła na najniższy stopień podium, a w tym roku sięgnęła po złoto. Na listę zwycięzców wpisali się też niepokonani od ośmiu lat żeglarze, trójboiści oraz – wisienka na torcie – piłkarze, którzy w półfinale byli o włos od odpadnięcia (wygrali po rzutach karnych 16:15!), a umocnieni tą dramatyczną przeprawą, wygrali ostatni finał tegorocznych AMP-ów, pieczętując triumf uczelni w całym cyklu. To jednak nie wszystkie osiągnięcia. Mimo technicznego profilu uczelni, studentki ani myślą pozostawać w cieniu swoich kolegów. Z medalem z najcenniejszego kruszcu wróciły koszykarki 3 × 3. Ich sukces szczególnie ucieszył rektora, wielkiego miłośnika sportu, który swego czasu dał się przekonać do zainwestowania w tę niszową dyscyplinę, a teraz może zbierać owoce tej decyzji. Na podium stawały także srebrne: kolarki górskie, koszykarki i trójboistki.
Indywidualnie złote krążki zdobyli: Anna Ławrukajtis w biegu na 3 km, Katarzyna Duda w ergometrze, Wiktor Mertka w rzucie oszczepem, trójboiści Kamil Linstedt (74 kg) i Marcin Statkiewicz (105 kg), a także drużyna w aerobiku sportowym w składzie Georginia Kłapsia, Katarzyna Kowal, Yuliia Lushyna, Klaudia Skrzypińska, Wiktoria Słowińska, Marta Wasilewska i Sandra Wikarska.
Jak przekonuje K. Rozwadowski, medale – choć są miłym ukoronowaniem wyczerpujących treningów – nie stanowią jednak celu samego w sobie.
– Owszem, tych 25 krążków, czyli o dwa więcej niż przed rokiem, musi cieszyć, tym bardziej że gdyby pokusić się o jeszcze jeden złoty, bylibyśmy na podium także w klasyfikacji medalowej, ale tak naprawdę skupiamy się na „generalce” – zaznacza, podając przykład snowboardu czy narciarstwa, w których trudno rywalizować z uczelniami z południa Polski, a mimo to udaje się zająć wysokie miejsca.
To przemyślana strategia, którą w Politechnice Gdańskiej wprowadzono już przed dekadą: brać udział w maksymalnej liczbie dyscyplin, nawet tych, w których nie ma medalowych szans. Od kilku lat występują we wszystkich. Niektórzy sportowcy nawet w więcej niż jednej – w tym roku było takich 80, a rekordzistką okazała się Katarzyna Tessmer z Wydziału Fizyki Technicznej i Matematyki Stosowanej, która wystartowała w trójboju siłowym, lekkoatletyce, ergometrze wioślarskim i biegach przełajowych, a także zagrała w drużynach futsalu i piłki nożnej.
Zmieniona niedawno formuła AMP, w której nie odrzuca się (jak dawniej) najgorszych występów, sprzyja realizacji strategii stawiającej nie na pojedynczy wynik, ale dokonania całej uczelnianej ekipy, liczy się zespołowość. Dzięki temu, dbając o najlepszych, myśli się też o tym, jak podnieść poziom tych słabszych, których punkty są równie istotne. Nawiązana współpraca z Zespołem Kształcenia i Wychowania w Stężycy (I liga siatkówki), Stoczniowcem Gdańsk (II liga siatkówki) czy Ogniwem Sopot (zespół rugby 7-osobowego), służyć ma właśnie rozwojowi sportowego potencjału. Duże nadzieje wiąże się ze związkiem FarUniv, w ramach którego łączone drużyny trzech gdańskich uczelni występują w rozgrywkach piłki ręcznej czy siatkówki plażowej.
Ta wszechstronność w podejściu do sportowej rywalizacji przynosi owoce i pokazuje, że w ten sposób udanie można konkurować z takimi potentatami, jak Uniwersytet Warszawski czy Akademia Górniczo-Hutnicza. Choć na pierwszy rzut oka wydawałoby się to niemożliwe. Na Politechnice Gdańskiej studiuje ponad 15 tys. osób, z czego do AZS należy około pół tysiąca. Spośród 395 zawodników, którzy reprezentowali w tym roku granatowe barwy uczelni, aż 312 wróciło z medalami, w tym 128 w klasyfikacji generalnej, pozostali w rywalizacji uczelni technicznych. Najwięcej przywieźli studenci Wydziału Inżynierii Mechanicznej i Okrętownictwa. Warto wspomnieć, że aż 158 studentów sięgnęło po więcej niż jeden krążek.
Tych sukcesów z pewnością by nie było, gdyby nie inwestycje infrastrukturalne. Przez minioną dekadę sporo się w tym względzie zmieniło. Powstało nowoczesne centrum sportowe z halą do gier zespołowych, wyremontowanymi basenami: dużym i małym do nauki pływania, halą tenisową, ścianą wspinaczkową, dużym boiskiem trawiastym ze sztuczną nawierzchnią, boiskami do siatkówki plażowej i koszykówki 3 × 3, halą aerobiku i do sportów walki. Ewenementem na skalę ogólnopolską jest wioślarnia. W ostatnim czasie zakupiono obiekty przy ul. Sobieskiego, które zagospodarowano na kolejną halę. Znajdzie tam swoje miejsce także sekcja tenisa stołowego. W planach jest utworzenie także Centrum Integracyjnego dla sportu osób z niepełnosprawnościami oraz zaplecza do rehabilitacji i odnowy biologicznej. Kto wie, czy w sąsiedztwie nie powstanie wkrótce… stok narciarski. Kiedy rektor zapytał ostatnio każdą z uczelnianych jednostek o największe marzenie, które warto byłoby zrealizować, w Centrum Sportu Akademickiego PG usłyszał, że właśnie taki obiekt nad morzem by się przydał. Politechnika Gdańska, jeszcze do niedawna uznawana za „kopciuszka”, od trzech lat udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Mariusz Karwowski
Po tym, co się wydarzyło, mam poczucie, że warto być cierpliwym. Obecne sukcesy to efekt naszej długoletniej, systematycznej pracy. Podeszliśmy do sprawy inaczej niż większość uczelni i naszą drogę do zwycięstw w AMP rozpoczęliśmy od budowy odpowiedniej infrastruktury. Dopiero potem zajęliśmy się organizacją zajęć, sekcji i zachęcaniem młodych ludzi do uprawiania sportu, a przy tym również tworzeniem odpowiedniej kadry trenerskiej. Chcieliśmy zadbać o rozwój sportu w wymiarze amatorskim. Zresztą uważam, że to jest właśnie kierunek, w którym powinny zmierzać uczelnie, czyli upowszechnianie i popularyzacja sportu. Także poprzez współzawodnictwo, różne zawody międzyuczelniane, takie jak choćby Igrzyska Studentów Pierwszego Roku. Istotna jest integracja! O tym, że robimy to dobrze, dobitnie przekonujemy się przy okazji corocznego Balu Sportowca Politechniki Gdańskiej, na który przychodzi 350–400 osób. To dowód na to, jak zżyte jest nasze środowisko. Od ponad dekady na naszej uczelni patrzy się przychylnym okiem na sport. Cały czas chcemy się poprawiać, dlatego w najbliższej przyszłości planujemy budowę skrojonej pod nasze potrzeby hali widowiskowej, nowych kortów tenisowych pod balonem oraz stworzenie specjalnej restauracji dla naszych studentów-sportowców, którzy będą mogli tam zamawiać posiłki uwzględniające ich wszystkie potrzeby i ewentualne wskazówki od dietetyków.
1. Politechnika Gdańska
2. Uniwersytet Warszawski
3. Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie
4. Uniwersytet Gdański
5. Politechnika Wrocławska
6. Akademia Wychowania Fizycznego w Katowicach
7. Politechnika Śląska w Gliwicach
8. Uniwersytet Jagielloński
9. Uniwersytet Medyczny w Łodzi
10. Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie