logo
FA 7-8/2022 mody naukowe

Ewelina Woźniak-Wrzesińska

Między modą a tradycją

Humanistyczne swingowanie

Między modą a tradycją 1

Rys. Sławomir Makal

Język tekstów humanistycznych jako pewnego rodzaju produkt stylu myślowego badaczy ma charakter zmienny i jest uwarunkowany panującym / wybranym paradygmatem (tradycją, do której należy, z którą się utożsamia, z której wyrasta teoretyk humanista).

O tym, że teksty naukowe humanistów stawiają inny opór poznawczy niż teksty naukowe pisane przez przedstawicieli takich dyscyplin, jak biologia, chemia, fizyka, matematyka, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Czy to jednak znaczy, że rozpoznania opisane przez humanistów są mniej wartościowe? Niestety stereotypowo łatwo o deprecjację badań humanistów na tle stereotypowo demonicznych opisów przyrodoznawców. Zadanie naukowca polega przede wszystkim na ujęzykowieniu myśli, a pisarstwo naukowe ma również swoje cechy, niekiedy usankcjonowane przez tradycję.

Humanistyka na tle innych nauk

Wyobraźmy sobie, że przed nami takie oto dwuetapowe ćwiczenie do wykonania. Najpierw wymieniamy skojarzenia łączące się z pojęciem humanistyka. Być może w naszych wykazach znajdą się na przykład: nauka, uniwersytet, humanistyka cyfrowa, literaturoznawstwo, historia, wiedza, interpretacja, mądrość, erudycja… Następnie wskazujemy synonimy i antonimy określenia humanistyka, próbując wykorzystać jak najwięcej pojęć wytypowanych w pierwszej części ćwiczenia, i w miarę konieczności dopisujemy kolejne słowa, na przykład: nauki ścisłe / przyrodoznawstwo, dochodzenie naukowe, badanie eksperymentalne, technika… Na koniec pomyślmy, co okazałoby się najistotniejsze, gdyby przyszło nam zdefiniować termin humanistyka – jej cechy typowe (przyjrzyjmy się określeniom synonimicznym) czy różnicujące (zerknijmy w wykaz antonimów)?

Treść polecenia jest banalna. Gdy jednak weźmie się pod uwagę i jurysdykcyjne usankcjonowanie dyscyplin naukowych, i ich naturę, i z jednej strony stopniowe ich specjalizowanie się, z drugiej ich trans– lub multidyscyplinaryzm, wreszcie i społeczny kontekst ich istnienia, zadanie zaczyna się komplikować.

Gdzie właściwie pośród naukowych dziedzin / dyscyplin / specjalności usytuowana jest humanistyka? Przyjmuje się, że terminem o najszerszym zakresie znaczeniowym jest dziedzina, którą należy uznać za hiperonim terminów dyscyplina i specjalność. I tak powstaje układ: dziedzina – dyscyplina – specjalność, przy czym w obecnych regulacjach prawnych specjalności nie są wyodrębniane. W obowiązującym Rozporządzeniu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 20 września 2018 r. w sprawie dziedzin nauki i dyscyplin naukowych oraz dyscyplin artystycznych wyróżnia się osiem dziedzin: 1. dziedziny nauk humanistycznych, 2. dziedziny nauk inżynieryjno-technicznych, 3. dziedziny nauk medycznych i nauk o zdrowiu, 4. dziedziny nauk rolniczych, 5. dziedziny nauk społecznych, 6. dziedziny nauk ścisłych i przyrodniczych, 7. dziedziny nauk teologicznych, 8. dziedziny sztuki. Dalej – dziedziny humanistyczne zawierają takie oto dyscypliny: A. archeologia, B. filozofia, C. historia, D. językoznawstwo, E. literaturoznawstwo, F. nauki o kulturze i religii, G. nauki o sztuce. Wiadomo, że ów podział nie ma charakteru stałego, niezmiennego i nienaruszalnego, choć jest on normatywny, co znaczy, że porządkuje aktywności badawcze naukowców zgodnie z zaproponowaną klasyfikacją.

Co jednak jest istotą humanistyki? Z naukoznawczej narracji wiadomo, że szeroko rozumiane nauki ścisłe uchodzą za prawomocne, pewne, słowem – prawdziwe, podczas gdy humanistycznym takiego charakteru raczej nie przypisywano. Ponadto wyodrębnienie nauk humanistycznych ma już charakter historyczny.

Kiedy mowa jest o naukach humanistycznych, od razu, wręcz intuicyjnie, zestawia się je z naukami przyrodniczymi. Rens Bod w publikacji Historia humanistyki. Zapomniane nauki (tłum. Robert Pucek) uzmysławia, że porównawczy opis humanistyki ma początek w XIX wieku i pokutuje do dziś, ponieważ przez ponad sto pięćdziesiąt lat niewiele się zmieniło w sposobie jej ujmowania. Badacz przypomina jednocześnie, że wyodrębnienie humanistyki, połączone z refleksją nad jej kształtem, miało miejsce, kiedy Wilhelm Dilthey wskazał istnienie Geisteswissenschaften (nauki o duchu). Nauki o duchu jakościowo opisują obiektywne przejawy ludzkiego życia wewnętrznego, dlatego w Diltheyowskiej perspektywie metodologicznym celem badacza humanisty są zrozumienie i interpretacja.

Warto ponadto wspomnieć, że Wilhelm Windelband w tym samym okresie wyodrębnia z kolei nauki idiograficzne i nomotetyczne. Pierwsze zdają sprawę z tego, co wydarzyło się raz, jednostkowo (was einmal war), drugie natomiast charakteryzują powtarzające się prawidłowości (was immer ist). Dlatego pierwsze określa się mianem nauk o zdarzeniach (Ereignisswissenschaften), drugie – nauk o prawach (Gesetzeswissenschaften). I to te pierwsze, rzecz jasna, są jakościowo spokrewnione z naukami o duchu. O krok dalej idzie Heinrich Rickert, według którego należy odróżniać naukę o kulturze (Kulturwissenschaft) od nauki o naturze (Naturwissenschaft). Opisy w ramach pierwszej dyscypliny wiedzy opierają się na interpretacji poprzedzającej zrozumienie systemu wartości leżącego u podstaw działań ludzkich, a owo zrozumienie jest możliwe dopiero w konfrontacji z własnymi doświadczeniami. Tym sposobem zostaje wyeksponowana osoba badacza mającego wpływ na wyniki podjętych humanistycznych obserwacji. Nauki o naturze natomiast ilościowo charakteryzują świat zewnętrzny, istniejący niezależnie od psychiki człowieka. Co więcej, traktują o zjawiskach obiektywnych, toteż zadaniem nauk przyrodniczych jest odkrywanie obiektywnie istniejących praw o świecie. Opisy wszystkich trzech typów nauk: o duchu (Dilthey), o zdarzeniach (Windelband), o kulturze (Rickert) dziś uznalibyśmy za swoiste prototypy humanistyki. Co więcej – między innymi – ci trzej filozofowie drugiej połowy XIX wieku (doby tak zwanego przełomu antypozytywistycznego) upominali się o takie dyscypliny funkcjonujące w wieku XIX, jak filologia, historia czy historia sztuki i za każdym razem odróżniali je od nauk uchodzących za pewne i niepodważalne, czyli od matematyki, fizyki czy chemii. Właśnie na ich tle wskazywano właściwości humanistyki, z którą wiązano: badania jakościowe przeciwstawiane ilościowym; osobę teoretyka interpretatora przeciwstawianą sądom niezależnym od doświadczenia naukowca; interpretację i swobodny, wartościujący język opisu przeciwstawiane wyjaśnianiu i sformalizowanemu, uniwersalnemu językowi opisu. Jak widać nauki przyrodnicze / ścisłe łatwiej poddają się jednoznacznym charakterystykom niż humanistyczne. Cechy kategorii, ze względu na które wyodrębnia się humanistykę, są bowiem nieostre, trudne do jednoznacznego opisu (metodologia – humanistyczna to interpretacja, przeciwstawiana dedukcji czy indukcji; język opisu – humanistyczny to postulatywny, emocjonalny, metaforyczny, przeciwstawiany formalnemu / sformalizowanemu).

Uprawniona wydaje się konkluzja, że w takiej perspektywie humanistyczny opis rzeczywistości nie będzie ani neutralny, ani obiektywny, choć jest efektem interpretacji rzeczywistości (z założenia obiektywnie istniejącej). Przyjmijmy, że to język / styl / sposób artykułowania przez badacza interpretacji stanowi jeden z wyznaczników dociekań humanistycznych i jest jedną ze swoistych składowych odróżniających humanistykę od innych nauk, niekiedy wręcz decydując o niechęci przedstawicieli innych dziedzin wiedzy wobec humanistów.

Kultura humanistów

W połowie XX wieku Charles Percy Snow w publikacji Dwie kultury (przekład polski z 1999 roku Tadeusza Baszniaka) postawił tezę, że mamy do czynienia wręcz z odrębnymi kulturami: humanistów – „intelektualistów o literackiej proweniencji” (literary intellectuals) oraz przyrodoznawców – „naukowców” (scientists). Mowa o dwu kulturach, ponieważ światy obu grup badaczy są sobie bardzo odległe. Ci pierwsi są ignorantami na przykład w sprawach z zakresu fizyki. Drudzy natomiast nie znają treści książek należących do kanonu literatury. Rozłam między omawianymi dziedzinami nauki miał być tak ogromny, że w konsekwencji doprowadził do powstania dwóch różnych kultur: inteligentów (humanistów) oraz naukowców (przyrodoznawców / ścisłowców). Obserwacja Snowa jest jeszcze głębsza: o ile inteligenci humaniści bez skrępowania mogą przyznawać się do ignorancji z zakresu nauk przyrodniczych (z dumą nie znają drugiej zasady termodynamiki), o tyle przyrodoznawcy muszą się wstydzić, że nie czytali sonetów Szekspira. Kultura humanistów jest tworzona przez społeczne autorytety i to wiedza humanistyczna uchodzi za erudycyjną, wręcz elitarną. Kultura naukowców przyrodoznawców natomiast na własną prośbę zamyka się w laboratoriach i według tak zwanej opinii publicznej uchodzi za nieciekawą, drugorzędną. Teoretyk konkluduje: za niesprawiedliwość należy uznać fakt, że naukowcy (scientists) uprawiają prawdziwą naukę i dotykają problemów ważkich, ale jako badacze nie cieszą się taką estymą jak humaniści. Snow, przyglądając się specyfice dwu dziedzin, zainteresował się nie tyle ich aspektami epistemologicznymi (poznawczymi), ile społecznymi oraz instytucjonalnymi. Dziedzinę naukową tworzą przede wszystkim ludzie istniejący w różnych układach społecznych (w tym: instytucjonalnych). Autor Dwu kultur naszkicował obraz jeszcze bardziej pogłębionego podziału między humanistami a ścisłowcami. W prezentowanej perspektywie naukowców dzieli już nie tylko nauka (metoda, cel, przedmiot itd.), lecz także: 1. społeczna ocena ich pracy (humanistyczna wiedza erudycyjna a przyrodnicza mądrość specjalistyczna), 2. organizacja działań (gromadzenie erudycyjnej wiedzy w bibliotekach a tworzenie niejasnych teorii w zamkniętym laboratorium). Nic więc dziwnego, że humanistyczne próby językowego przekraczania (wkraczania / szturmowania) pojęciowego / terminologicznego gmachu przyrodoznawców spotkały się z dezaprobatą ścisłowców, o czym przypomina historia tak zwanej afery Sokala.

Humanista czyta i pisze

„[…] jeden z nas (Sokal) postanowił przeprowadzić nieortodoksyjny (i, trzeba przyznać, niekontrolowany) eksperyment: wysłać do druku w modnym amerykańskim piśmie „Social Text” poświęconym badaniom kulturowym, parodię tekstów, jakich wiele ukazało się w ostatnich latach, aby sprawdzić, czy redakcja ją opublikuje. Artykuł, zatytułowany Transgresja granic: ku transformatywnej hermeneutyce kwantowej grawitacji, pełen jest absurdów i wniosków niewynikających z przesłanek, […] został jednak przyjęty i opublikowany. Gorzej, znalazł się w specjalnym numerze „Social Text” […]” – relacjonują w 1997 roku Alan Sokal i Jean Bricmont w publikacji pod tytułem: Modne bzdury. O nadużywaniu pojęć z zakresu nauk ścisłych przez postmodernistycznych intelektualistów (wydanie polskie: 2004 rok, przekład Piotra Amsterdamskiego). Co wiadomo – sparodiowani przez Sokala postmodernistyczni intelektualiści to właśnie humaniści, którzy z pomocą swoich praktyk pisarskich zwrócili się w stronę synkretyzmu terminologicznego, a co za tym idzie i metodologicznego. Jak zweryfikował upływający czas, była to strategia oporu przeciwko strukturalistycznym regułom postępowania badawczego. Język strukturalisty humanisty dążył bowiem do precyzji języka nauk ścisłych i z jego pomocą humanista próbował unaukowić tezy, czyli chciał uczynić je sprawdzalnymi i mierzalnymi w odniesieniu do przedmiotu badań. Poststrukturalistyczny (czy postmodernistyczny) zwrot ku synkretyzmowi metodologicznemu – wiadomo – mógł prowadzić do pojęciowo-terminologicznych nadużyć (być może nadal prowadzi). I to one stały się przedmiotem parodii Alana Sokala. Prowokacja polegała na opublikowaniu bełkotliwego tekstu o charakterze humanistycznym (Transgressing the Boundaries: Towards a Transformative Hermeneutics of Quantum Gravity), przesyconego terminami z zakresu nauk ścisłych, i czekaniu na aprobatę zaproponowanej teorii. Kiedy koncepcja Sokala została przyjęta bardzo afirmatywnie, fizyk ujawnił, co nim tak naprawdę kierowało, demaskując kunsztownie zaplanowaną mistyfikację, co wywołało dyskusję o stanie humanistyki jako nauki. Chociaż od tak zwanej afery Sokala minęło ponad ćwierć wieku („teoria” transgresji granic została opublikowana w 1996 roku), myślę, że i dzisiaj znaleźliby się dyskutanci pytający o sens „modnych bzdur” humanistycznych. Nie należy jednak zapominać, że – nawet ze względu na długość istnienia pewnego stylu humanistów – mowa raczej o tradycji wyrażeniowej humanistów. Moda w języku tekstów humanistycznych jest bowiem zależna od stylu myślowego / paradygmatu naukowego, w którym tkwi badacz interpretator.

Styl myślowy humanisty

Koncepcję stylu myślowego oraz kolektywu myślowego – rozumianego jako „ukierunkowane postrzeganie wraz z odpowiednim myślowym i rzeczowym opracowaniem tego, co postrzegane. Charakteryzują go wspólne cechy: problemów, którymi kolektyw jest zainteresowany; sądów, które uważa za oczywiste; metod, których używa jako środków poznawczych. Towarzyszy mu ewentualnie techniczny i literacki styl systemu naukowego” (przekład na język polski z 1986 roku Marii Tuszkiewicz) – w latach trzydziestych XX wieku opracował Ludwik Fleck, profesor nauk medycznych, filozof i teoretyk poznania naukowego, zapomniany na dekady, inspirator koncepcji paradygmatu naukowego Thomasa Kuhna. W stylu myślowym mieści się między innymi sposób wyrażania się humanistów. Język tekstów humanistycznych jako pewnego rodzaju produkt stylu myślowego badaczy ma więc charakter zmienny i jest uwarunkowany panującym / wybranym paradygmatem (tradycją, do której należy, z którą utożsamia się, z której wyrasta teoretyk humanista).

Na gruncie polskiej humanistyki okresu między rokiem 2004 a 2019 może być mowa o pewnego rodzaju stylu myślowym zorientowanym na obserwowanie Innego / innego. Chodzi o tak zwane – szeroko pojmowane – studia o inności, które są duchowo spokrewnione z dialogiką / filozofią dialogu czy filozofią spotkania, a traktują między innymi o relacjach między JA a TY, między JA a INNYM, dalej: między SWOIM a OBCYM. Mogą też do studiów o inności należeć rozważania z zakresu różnych dziedzin, dyscyplin oraz różnych ich specjalności.

I tak w tekstach naukowych polskiego literaturoznawstwa tematyka Inności / inności jest bardzo chętnie podejmowana, co zweryfikowałam w toku językoznawczych analiz nad naturą humanistycznych tekstów naukowych. Przeanalizowałam wówczas bazę tekstów polskich literaturoznawców zajmujących się tematyką Inności / inności. Odpowiedź na pytanie, dlaczego właśnie w tym czasie (między 2004 a 2019 rokiem) owa tematyka okazuje się interesująca dla naukowców, wydaje się następująca: pojawiają się wówczas nowe zjawiska, które stymulują badaczy (w tym literaturoznawców) do podejmowania analiz i badań nad Innością / innością. Po pierwsze, nie tylko amerykanizacja kultury polskiej wynikająca z przemian ustrojowych, lecz przede wszystkim jej europeizacja związana z dołączeniem Polski do Unii Europejskiej sprawiają, że w Polsce multikulturowa Inność / inność przestaje być czymś nadzwyczajnym. Efektem przemian politycznych i – co za tym idzie – multikulturowości może być „pierwsza fala” prac z zakresu Inności / inności, związanych przede wszystkim z etnicznością. Po drugie, przemiany społeczne mające miejsce współcześnie są z pewnością przyczyną coraz częstszego podejmowania tematyki Inności / inności w kontekście tożsamości. Mniej więcej od 2013 roku, czyli zaistnienia tak zwanej polskiej wojny o gender (określenie za Maciejem Dudą), można mówić o „drugiej fali” literaturoznawczych badań nad Innością / innością. Oznacza to, że fundament literaturoznawczych rozmyślań nad Innością / innością stanowią analizy z zakresu etniczności i tożsamości, które przynależą do badań z zakresu studiów kulturowych, studiów postkolonialnych czy studiów genderowych. Tak powstająca multidyscyplinarność znajduje swoje odbicie w języku tekstów badaczy humanistów podejmujących tematykę Inności / inności. W ich publikacjach można między innymi dostrzec: 1. szczególnie często używane terminy (w porównaniu ze specjalistycznymi określeniami z innych baz tekstów): np. czas, ciało, interpretacja, Inny / inny, metafora, narracja, obcość, powieść, słowo, sztuka, tekst, tożsamość; 2. chętnie tworzone modyfikacje terminów istniejących w innych dyscyplinach czy dziedzinach wiedzy (w filozofii, psychologii czy socjologii): np. doświadczenie Inności / inności (z filozofii) → doświadczenie człowieka; doświadczenie egzystencjalne; doświadczenie historyczne; doświadczenie Innego / innego; doświadczenie obcości; doświadczenie świata; doświadczenie tożsamości / doświadczenie tożsamościowe; doświadczenie transgresji; 3. używanie terminów istniejących w innych dyscyplinach czy dziedzinach wiedzy (a których fachowe znaczenie wyłania się dopiero w kontekście): np. akt, cierpienie, doświadczać, etyczny, figura, gest, gra, konstrukcja, lęk, mit, obcy, odmieniec, podmiot, Pomiędzy, przedmiot, płeć, spotkanie, stereotyp, strategia, ślad, tajemnica, twarz, ty, wykluczyć, władza; 4. umiłowanie niektórych połączeń wyrazowych (niebędących terminami): np. dyskurs (genderowy, kobiecy, literacki, queerowy, seksualny i in.); kultura (interpretacji, obnażania, traumy, żydowska i in.); problematyka (genderowa, inności / Inności, płci, tożsamości i in.).

Wypunktowane zjawiska (1 – 4) można rzecz jasna uznać za pewnego rodzaju wyznacznik mody w języku tekstów humanistów. Czy jesteśmy jednak w stanie napisać tekst naukowy na określony temat (w określonym paradygmacie / stylu myślowym) bez posługiwania się wyrażeniami / terminami / pojęciami uchodzącymi za „modne”?

Praca domowa

Poddajmy siebie (i naszych znajomych humanistów / studentów kierunków humanistycznych) (samo)obserwacji. Zredagujmy krótki artykuł (a może esej?) na temat śladów obecności Innego / innego w wybranych, najnowszych polskich praktykach artystycznych. Trudność polega na tym, że w całej pracy nie możemy użyć następujących określeń (w różnych formach gramatycznych, tutaj podaję tylko podstawowe): doświadczenie; doświadczyć, drugi, homoseksualizm, homoseksualny, Inność / inność, kobieta, mężczyzna, narracyjny, negatywny, normatywny, obcość, obcy, oblicze, odmieniec, oswajanie, płciowy, płeć, podmiotowość, podmiotowy, strategia, seksualny, tożsamość, transgresja, wykluczenie, wykluczyć, zbiorowy.

W artykule wykorzystuję ustalenia już raz przeze mnie poczynione i opisane w monografii Dwie twarze humanistyki. Rozproszenie a spójność – terminy i pojęcia.

Dr Ewelina Woźniak-Wrzesińska, Wydział Filologii Polskiej i Klasycznej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

Wróć