Zbigniew Chojnowski
Portret Marcina Gerssa
Mam pewne doświadczenia związane z wydawaniem utworów literackich Mazurów pruskich. Przez kilka wieków zamieszkiwali oni wschodnie i południowe powiaty dzisiejszego województwa warmińsko–mazurskiego. Kiedy przygotowywałem monografię Michał Kajka. Poeta mazurski (1992), przekonałem się, że trud edytorski jest efektywny poznawczo. Choć prace nad wydaniem dawniejszych tekstów literackich są żmudne, przeciągają się, w dorobku naukowym oceniane są niewspółmiernie do wysiłku i poświęconego im czasu. Już nie wspominam o kompetencjach edytorskich, które wciąż trzeba rozwijać i dostosowywać do charakteru opracowywanego tekstu.
Pierwszą edytorską przygodę przeżyłem po odnalezieniu rękopisu Kajki. Po jego mozolnym odczytaniu okazał się rymowaną opowieścią o Polaku zesłanym na Syberię, który ze wzajemnością zakochał się w pewnej Rosjance. Zastanowiła mnie obecność wątków syberyjskich na Mazurach. Bardziej oczywiste było zastosowanie przez Kajkę rosyjskojęzycznych cytatów. W XIX wieku Mazury graniczyły z Królestwem Kongresowym, czyli terytorium zaboru rosyjskiego. Pogranicznikami byli Rosjanie. Czyżby Kajka posługiwał się językiem rosyjskim, a z przekazów rodzinnych znał losy uczestników powstania 1863, jak inny mazurski autor ludowy, Jan Domasz?
Sprawa się wyjaśniła, gdy w ocalałym z powojennej zawieruchy księgozbiorze Kajki natrafiłem na reportaże powstańca styczniowego Ferdynanda Władysława Czaplickiego pt. Czarna Księga (wydanie z 1878 r.). Mazurski poeta sparafrazował jej rozdział Zbrodnia okrutna (Opowiadanie prawie prawdziwe). Był on podstawą do rozwiązywania niektórych wątpliwości literowych, leksykalnych czy faktograficznych, pojawiających się w trakcie przepisywania i opracowywania poematu Kajki. Wyszło na jaw to, że rosyjskojęzyczne wtrącenia i krótkie wypowiedzi, wykorzystane przez poetę w utworze, zostały przeniesione z „opowiadania prawie prawdziwego”. Mazurskiego autora zaciekawiła też narracja Czaplickiego o pacyfikacji wsi pt. Jaworówka na Litwie i sławny wyrok Murawiowa (ten generał-gubernator Kraju Północno-Zachodniego, to jest Litwy, podczas powstania styczniowego otrzymał przydomek „Wieszatiel”). Kajka ułożył na podstawie przerażającej historii o tym, jak ojcowie byli zmuszeni do powieszenia swoich synów, poemat O zburzeniu Jaworówki na Litwie.
Zajmowanie się edytorstwem ma charakter interdyscyplinarny; wymaga dostrzegania i sprawdzania wielu szczegółów, związanych z ortografią, kontekstami i realiami, które towarzyszyły autorowi i miały wpływ na jego pisarskie wybory. Podczas przygotowywania tekstu do druku edytor powinien niejednokrotnie próbować wejścia w rolę autora i jego proces twórczy.
Odkrycie zapomnianego utworu – zwłaszcza literackiego – niekiedy wywołuje chęć, aby go niejako reanimować i włączyć do współczesnego szerszego obiegu czytelniczego. Oczywiście w edytorstwie może chodzić jedynie o sporządzenie krytycznego wydania źródeł czy dzieł z myślą, że ich odbiorcami będą tylko wyspecjalizowani uczeni. Ale edytorskiemu przedsięwzięciu towarzyszy niekiedy pragnienie przywrócenia dawnemu tekstowi ponownego życia czytelniczego w nieco szerszym kręgu miłośników literatury. Z takim zamiarem, aby wydanie krytyczne było publikacją adresowaną do większego grona niż badacze określonego wycinka piśmiennictwa, przystąpiłem do prac nad wydaniem pierwszej mazurskiej powieści historycznej Jest Bóg! Marcina Gerssa (1808–1895). Ten „ojciec mazurskiej literatury ludowej” był dla Mazurów tym, kim Józef Ignacy Kraszewski dla Polaków. A mimo to aż do dziś stosunek historyków Mazur i ich kultury do Gerssa bywa niechętny. Niektórzy chcieliby o nim zapomnieć, choć trudno podważyć twierdzenie, że jego ponadsześćdziesięcioletnia działalność pisarsko–wydawnicza faktycznie przyczyniła się do podtrzymania języka polskiego na Mazurach. Był kimś w rodzaju mistrza i nauczyciela ludu, z którego sam się wywodził. Po 1989 roku przypomniano zaledwie około trzydziestu wierszy i kilka artykułów Gerssa. Jego narrację o okresie napoleońskim, poprowadzoną z mazursko–pruskiego punktu widzenia, wydał historyk Grzegorz Jasiński jako materiał źródłowy pod osobliwym i trafnym tytułem O Napoleonie, nieszczęśliwej wojnie, dziejach pruskich i europejskich (1997).
Wydanie powieści Jest Bóg! jest kontynuacją moich wcześniejszych prób edytorskich, obejmujących piśmiennictwo Mazurów pruskich. Zredagowałem na przykład antologie: Poemata i pieśni duchowne oraz Zwierzyniec mazurski. Przygotowywanie tych i innych edycji uświadomiło mi, że nieliczne wybory utworów Mazurów (głównie Michała Kajki) obarczone są wieloma edytorskimi błędami. W najobszerniejszej tego rodzaju antologii, opracowanej jeszcze w 1957 roku przez Tadeusza Orackiego, Poezja ludowa Warmii i Mazur znajduję niedopatrzenia, przekręcenia czy formy niedokładne, oraz mylne dopiski i komentarze. Brak filologiczno–edytorskiej staranności wobec tekstu źródłowego powoduje zamazanie lub wypaczenie właściwego znaczenia zarówno pojedynczych słów, jak też zdań, strof i większych fragmentów. Unaocznia to wyraziście wzmiankowana antologia. Zamieszczono w niej wiersz obyczajowy Jana Luśtycha o lokalnym złodzieju, zatytułowany całkiem dziwacznie O lilii na dwóch nogach. Dotarłem do pierwodruku. Dopiero tytuł w brzmieniu poprawnym – O lisie na dwóch nogach – oddaje treść utworu.
Okładka książki Jest Bóg!
Mimo krytycznej recenzji jednego z największych znawców piśmiennictwa mazurskiego, Władysława Chojnackiego, wspomniana antologia przez kolejne pokolenia czytelników jest traktowana jako wiarygodna reprezentacja literatury mazurskiej. Chojnacki pisał: „jest to bardzo pożyteczna i ślicznie wydana książeczka, ale nie można jej zaliczyć do wydań opartych o kryteria naukowe” (W. Chojnacki, „Komunikaty Mazursko-Warmińskie” 1958, nr 1).
Wzmiankowany rezultat niewierności wobec pierwodruku nie wyczerpuje listy problemów do rozwiązania w omawianej materii. Wykrycie edytorskiej niedbałości jest pouczające, gdyż czyni ona krzywdę autorom, czytelnikom… i aktorom. Kiedyś na zamku olsztyńskim mój wykład o Kajce uświetnił swoimi recytacjami jego pieśni i humoresek znakomity aktor, Tadeusz Madej. Organizatorzy przekazali mu niepoprawnie edytowane teksty mazurskiego poety. Po ich wygłoszeniu aktor orzekł z pretensją, że zgodził się na publiczne czytanie tekstów grafomana. Madej, mimo że pochodził ze Śląska, nie odczuł mazurskiej specyfiki językowo–kulturowej Kajki.
Brak krytycyzmu i dociekliwości edytorskiej powoduje, że niebezpiecznie upowszechnia się wyobrażenie badacza wydającego teksty źródłowe jako przepisywacza. Pogląd jest tym bardziej niebezpieczny, że są oprogramowania i aplikacje, które usprawniają i przyspieszają proces doprowadzenia tekstu do wersji elektronicznej. Jednak pozostają w błędzie ci, którym się wydaje, że wystarczy odwzorować rękopis lub dawny druk; gdyby na tym polegała praca autora edycji, wiele osób mogłoby ją wykonywać. A przecież tak się nie dzieje, bo to niedopuszczalne.
Do opracowania wciąż pozostają tysiące stron mazurskich tekstów. Na horyzoncie nie widać zespołów badawczych, które by się nimi zajęły. Od kilku lat język Mazurów pruskich zgłębia pochodzący spod Działdowa młody językoznawca Piotr Szatkowski, związany z Uniwersytetem Gdańskim (opracował Elementarz mowy mazurskiej).
Wróćmy jednakże do powieści Gerssa Jest Bóg! Zgodnie ze zwyczajem epoki była ona opublikowana w odcinkach w „Gazecie Leckiej” w 1875. Ten wówczas tygodnik redagował właśnie Gerss, który w większości sam zapełniał jego kolejne numery, dopuszczając do druku w miarę regularnie na ogół drobne korespondencje lokalne lub wiersze autorów z mazurskich wiosek. Wyjątkowość powieści polega już na tym, że jest to pierwszy kilkuwątkowy utwór prozą, niebędący przeróbką tekstu epickiego należącego do literatury polskiej lub niemieckiej. Gerss uważał plagiat za kradzież, toteż gdy publikował parafrazę, zaznaczał skwapliwie, że czytelnik ma przed sobą opowiastkę, pieśń itd. tłumaczoną z języka niemieckiego albo „ułożoną podług” tekstu niemieckiego lub polskiego.
Pierwszy odcinek powieści Marcina Gerssa Jest Bóg („Gazeta Lecka” 1875, nr 32)
Mazurzy, którzy w większości opanowali sztukę pisania i czytania po polsku, oczekiwali opowieści o sobie, swojej okolicy i historii. Świadczy o tym to, że redaktor w „Gazecie Leckiej” niemało miejsca przeznaczał na wiadomości powiatowe o pożarach, kradzieżach, oszustwach, morderstwach, dzieciobójczyniach, ruchu służbowym urzędników, kontrabandzie itp. Krótkie informacje do redaktora, mieszkającego w Lecu (czyli dzisiejszym Giżycku), przysyłali sprawdzeni wiejscy współpracownicy. Fakty były przekazywane nieomal z pierwszej ręki. Niektórzy z nich w zwięzłych wierszykach próbowali opowiadać zazwyczaj niepomyślne losowe przypadki miejscowych ludzi. Jednak to nie to samo, co narracja rozciągnięta w czasie i przestrzeni, przeplatana dialogami, opisami i erudycyjnymi wstawkami.
Gerss wiedział, że w pierwszej połowie XIX wieku na Mazurach popularnością cieszyła się powieść Christiana Gotthilfa Salzmanna Sebastian Mądry, przetłumaczona i wydana w 1798 przez pastora z Królewca, Jerzego Olecha. Gerss poprawił i częściowo zmodernizował ją pod względem pisowni, a następnie w 1845 wydał. Reprezentuje ona ludową wersję „powieści o formowaniu” (niem. Bildungsroman). Oto młody mężczyzna, dzięki moralnemu postępowaniu i opanowaniu umiejętności pozwalających utrzymać się z pracy własnych rąk, wyrasta na przyzwoitego człowieka i dobrego poddanego króla Prus.
Powieść Jest Bóg! opowiada o sierocie Wojtku Lichotce, który dzięki miłości i religijności anielskiej Judyty (koleżanki ze szkoły), wchodzi na pozytywną drogę życia. Formowanie się mazurskiego wieśniaka zachodzi podczas burzy i w obliczu narastającego zagrożenia śmiercią. Główne wątki rozgrywają się w 1668 roku w parafii Miłki (na południe od Giżycka) pomiędzy jeziorami Niegocin, Buwełno, Ublik i Śniardwy. Topografia literacka pokrywa się całkowicie z geograficzną. Polskie nazwy wsi i akwenów używane przez Gerssa są na ogół identyczne z występującymi współcześnie (nieznaczna modyfikacja wynika z procesów rozwojowych języka, na przykład dawne „Jegodne” to aktualnie „Jagodne”).
W narrację włączone są opisy najazdu tatarskiego w październiku 1656 po bitwie pod Prostkami, w której do niewoli wzięty został Bogusław Radziwiłł. Tatarzy spustoszyli krainę. By oddać rozmiary klęski, Gerss z jednej strony podaje dane kronikarskie, czyli statystykę katastrofy (liczbę zabitych, wziętych w jasyr, zniszczonych obiektów), z drugiej parafrazuje śpiewaną przez Mazurów i znaną im od drugiej połowy XVII do XX w. wielozwrotkową pieśń księdza ewangelickiego Tomasza Molitora O wtargnieniu tatarskim do Prus 1656.
„Gazeta Lecka”
Dla uzupełnienia tej nader szkicowej charakterystyki powieści dodam, że są w niej pasjonujące opisy mazurskiej przyrody, aluzje do bajki Przyjaciele Adama Mickiewicza. Gerss przytacza też poezje w swoim czasie popularnego poety romantycznego Antoniego Goreckiego. Odwołuje się zarówno do baśni o Ali Babie i czterdziestu rozbójnikach, jak też zabobonnych podań miejscowych, łącząc je z dziejami pogańskich Prusów i przemianami wyznaniowymi na tej ziemi. Przypuszczam, że uważni czytelnicy wykryją w narracji Jest Bóg! także inne wątki i odwołania. Wskazane i niewskazane walory poznawcze i poniekąd literackie powieści zmobilizowały mnie do pracy nad edycją.
Opowieść Marcina Gerssa Jest Bóg! została pierwotnie wydrukowana czcionką gotycką, zwaną też krakowskim szryftem, ale naznaczonym mazurską specyfiką. Nie tylko Gerss zdawał sobie sprawę z konserwatywnej postawy Mazurów pruskich, którzy pragnęli czytać Biblię, gazety, kalendarze i książki wydrukowane w sposób znany na Mazurach od wieków. Prawdę mówiąc, najbardziej płodny pisarz mazurski XIX wieku zachodził w głowę, dlaczego Mazurzy są przywiązani do oddawania niekonsekwentnie niektórych głosek za pomocą pewnych liter. Podjąłem decyzję, by przy zachowaniu pewnych znamion dotyczących mazurskiej specyfiki edytorskiej podać czytelnikowi tekst w sposób zachęcający go do lektury.
XIX-wieczny utwór przetransliterowałem (litery gotyckie oddaję za pomocą alfabetu łacińskiego) i częściowo zmodernizowałem. Czcionka „ß” występuje jako „s” lub „sz”, lecz nie była transliterowana, jeśli znalazła się w nazwisku. W odpowiednich wyrazach: „y” wymieniłem na „j” (lecz nie było transliterowane, jeśli znalazło się w nazwisku), „o” na „ó” lub „u” (i odpowiednio „ó” na „o” lub „u”). Samogłoski nosowe podałem zgodnie z pierwodrukiem.
Formy gramatyczne, aglutynacyjne, a także toponimy i hydronimy, pozostawiłem bez zmian (w razie potrzeby opatrzyłem je stosownymi przypisami). Mazurzy w odmianie niektórych wyrazów opuszczali „e”, toteż mówili i pisali: „Miłk” (a nie „Miłek”), „Konopk”, a nie „Konopek”, także „zakomendrują”, a nie „zakomenderują” itd. Wyrazy takie jak „chrześcijański”, „pójdźcież” uzupełniłem literą „j”. Zgodne z oryginałem są liczne słowa z dodanymi partykułami (np. „zobaczyłci”, „takimże”, „nie oddalajcież się”).
Jezioro Ublik
Rozbieżności z pierwodrukiem podaję w przypisach. Wyrazy typu „polskiem”, „postąpiemy” są podane w wersji obecnie używanej (odpowiednio „polskim”, „postąpimy”). By zachować pewne osobliwości ortograficzno-językowe, niektóre słowa podaję w ich pisowni oryginalnej, np. „dałèj”, „ojculek”, „ostatnym” (w znaczeniu: ostatnim), „z daleca”, „dowódzca” itd. Usunąłem „è” na rzecz „e”. Interpunkcja jest dostosowana do norm aktualnie obowiązujących.
Zmodernizowałem pisownię dotyczącą wyrazów typu: „gdzieniegdzie” (w pierwodruku „gdzie niegdzie”), „dlatego” (w pierw. „dla tego”), „tymczasem” (w pierw. „tym czasem”), „niedaleko” (w pierw. „nie daleko”) itd. Ujednolicono pisownię wielką literą imion i zaimków, wskazujących na Boga i Jezusa Chrystusa.
Zwiększona została objętość akapitów, w gazetowym druku z przyczyn technicznych (np. w celu rozciągnięcia tekstu) widnieją akapity jednozdaniowe, których krótkości nie uzasadniają przekazywane treści. Miniaturyzację akapitów prawdopodobnie dyktowało przekonanie, że w takiej postaci będą one przystępniejsze dla tych, którzy czytają mniej biegle.
Znaczenie słów archaicznych, mazuryzmów, a także germanizmów i związków wyrazów, w miarę możliwości wyjaśniłem u dołu stron. Miejsca przypuszczalnie niezrozumiałe lub trudne do zrozumienia zostały objaśnione także w przypisach. Cytaty biblijne na podstawie Biblii Gdańskiej (1881). Zachowano spacje i pogrubienia pierwodruku. W nawiasie kwadratowym znajdują się drobne uzupełnienia tekstu (np. litery opuszczone w pierwodruku).
Czy edycja ma wartość jedynie dla wąskiego kręgu historyków Mazur? Pierwszą odpowiedź na to pytanie przynosi reakcja środowiska lokalnego Giżycka i gminy Miłki, które zorganizowało promocję powieści. Zmobilizowali się wierzący i ateiści, profesjonalni znawcy Mazur oraz ich miłośnicy. Proza Gerssa zainteresowała ludzi przebywających na Mazurach całorocznie lub tylko latem. Zdumiewa fakt, że fabułę Jest Bóg! współcześni przyjmują jako narrację wspólnototwórczą i intrygującą opowieść o miejscach, z którymi się utożsamiają.
Prof. dr hab. Zbigniew Chojnowski, historyk literatury, poeta i krytyk literacki, kierownik Zakładu Literatury XX i XXI wieku w Instytucie Polonistyki i Logopedii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie