Grono moich okazjonalnych przyjaciół powiększyło się, gdy czasopismo naukowe, którego jestem redaktorem naczelnym, awansowało na ministerialnej liście z 70 do 100 pkt. O przyjacielskich relacjach przypomnieli sobie nawet ci, których znałem jedynie z okazjonalnych spotkań. W jakimś sensie ich rozumiem, bowiem szalejąca punktoza skłania niejednego do desperackich kroków.