logo
FA 6/2023 życie naukowe

Marek Wroński

Plagiatowe dopowiedzenia

Plagiatowe dopowiedzenia 1

Źródło: pixabay

Dziś – tak samo jak pod koniec lat 90. – zabrakło przepisów oraz chęci zarówno instytucjonalnej, jak i indywidualnej do usuwania nierzetelnych naukowców ze środowiska akademickiego. Takie przypadki szybkiej reakcji uczelni zdarzają się w Polsce niezmiernie rzadko.

Miesiąc temu opisałem liczne naruszenia prawa autorskiego i fabrykowanie danych badawczych w książce dr. hab. Remigiusza Kijaka pt. CripSex. Ekspresje seksualne osób z niepełnosprawnością intelektualną, Oficyna Wydawnicza IMPULS, Kraków 2022 (Pedagogika specjalna i „upośledzona” nauka, FA 5/2023). W wydaniu internetowym artykułowi towarzyszy konkordancja odkrytych 157 zapożyczeń wykonana olbrzymim wysiłkiem pracy i czasu przez dr hab. Dorotę Krzemińską, profesora pedagogiki specjalnej z Uniwersytetu Gdańskiego.

Ku mojemu zaskoczeniu artykuł miał w internecie prawie 30 tys. wyświetleń,, a sprawa ekstensywnego plagiatu doczekała się licznych dyskusji w mediach społecznościowych oraz w środowisku nauczycieli akademickich, w tym pedagogiki specjalnej. Wywołała oburzenie wielu osób, że tak poważnej nierzetelności naukowej dopuścił się znany wykładowca Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego (I etat) oraz Uniwersytetu Rzeszowskiego (II etat).

Sprawa była znana obydwu rektorom od początku marca. Po jej upublicznieniu wypadki jednak zaczęły się toczyć znacznie szybciej. Formalne oświadczenie wydał 25 maja rektor UW, prof. Alojzy Z. Nowak: „W związku z pojawiającymi się w przestrzeni publicznej doniesieniami informujemy, że Uniwersytet Warszawski rozwiązał stosunek pracy z dr. hab. Remigiuszem Kijakiem, prof. ucz. Wszczęte wcześniej procedury dyscyplinarne są i będą kontynuowane. Uniwersytet Warszawski nie tolerował i nie będzie tolerował czynów uchybiających obowiązkom nauczyciela akademickiego lub godności zawodu nauczyciela akademickiego, w tym naruszania praw autorskich”. Tydzień wcześniej rektor Nowak poinformował mnie także, że 8 maja otworzono dyscyplinarne postępowanie wyjaśniające, które prowadzi rzecznik dyscyplinarny UW, dr hab. Tomasz Piotr Kamiński z Zakładu Międzynarodowego Prawa Publicznego UW.

Z kulis toczących się rozmów Remigiusza Kijaka z kierownictwem Wydziału Pedagogicznego wiem, że jego rezygnacja została wymuszona oburzeniem współpracowników na tak wielką nierzetelność naukową i ich deklaracją, że nie widzą możliwości dalszej współpracy. Przepisy nie pozwalają rektorowi zwolnić nauczyciela akademickiego w trakcie semestru, a zwłaszcza przed formalnym uznaniem winy, stąd rozwiązanie umowy o pracę w środku zajęć czy sesji musi być formalnie inicjatywą pracownika.

Zasadniczym wymogom rzetelności naukowej stało się zadość i nierzetelny naukowiec oraz nauczyciel akademicki opuścił „pokład nauki” Uniwersytetu Warszawskiego. Umowę z R. Kijakiem rektor UW skutecznie rozwiązał z końcem maja, a zatem od 1 czerwca plagiator nie jest pracownikiem uczelni, o czym poinformował redakcję Grzegorz Kołtuniak, dyrektor ds. pracowniczych UW. Chciałbym podziękować rektorowi Alojzemu Nowakowi za deklarację, że od tej chwili i inne przypadki poważnych nierzetelności naukowych będą przez kierownictwo uczelni traktowane poważnie i surowo. Jednak warunkiem jest wymóg, aby nominowani przez rektora rzecznicy dyscyplinarni mieli lwie, a nie gołębie serca dla oszustów naukowych.

Z Uniwersytetu Rzeszowskiego, gdzie dr hab. Remigiusz Kijak jest zatrudniony na drugim etacie jako kierownik Katedry Badań nad Niepełnosprawnością Instytutu Pedagogiki Kolegium Nauk Społecznych otrzymałem informację, że rektor Sylwester Czopek z dniem 1 czerwca br. odwołał Remigiusza Kijaka z funkcji kierownika Katedry oraz zawiesił w prawach nauczyciela akademickiego, polecając wszcząć postępowanie wyjaśniające. Ponieważ jego umowa o pracę była zawarta na czas określony, który upływa 30 września br., wątpliwe wydaje się, aby w obecnych okolicznościach została przedłużona.

Głos wydawcy oraz Teatru 21

Z kolei Oficyna Wydawnicza Impuls 26 maja br. opublikowała komunikat, że wydana przez nią książka dr. hab. Remigiusza Kijaka CripSex. Ekspresje seksualne osób z niepełnosprawnością intelektualną narusza prawa autorskie wielu osób. Stąd „wstrzymana została: promocja, dystrybucja książki i dostawa do bibliotek, by zminimalizować upowszechnienie plagiatu”. Co więcej, „decyzją kolegium wydawniczego posiadany nakład został zniszczony (spalony)”. Napisano też, że „Recenzenci wycofali recenzje książki. Nie spełnia ona podstawowych standardów publikacji akademickiej i nie może być wykorzystywana w celach naukowych (cytowaniu, przypisach, bibliografii powstających, nowych prac)”. Podano link do artykułu w „Forum Akademickim” i do zamieszczonej konkordancji.

Jednak o ile wiem, swoje recenzje wydawnicze wycofali tylko formalni recenzenci Impulsu: dr hab. Marcin Wlazło z Uniwersytetu Szczecińskiego (dla którego wiadomość, iż to obszerny plagiat z elementami fabrykacji danych naukowych była olbrzymim wstrząsem i przykrością, gdyż znał autora jeszcze z jego czasów krakowskich) oraz dr hab. Beata Cytowska z Uniwersytetu Wrocławskiego. Pozostała dwójka, dr hab. Joanna Hańderek z Instytutu Filozofii UJ i dr hab. Remigiusz Ryziński, nie zajmowała się pedagogiką specjalną. Zostali recenzentami „koleżeńskimi”. Oboje napisali hurrapozytywne opinie na osobistą prośbę autora. To pokazuje, że każdy recenzent zawsze powinien być „najpierw nieufny i sprawdzający, a dopiero później wierzący w rzetelność autora”.

I właśnie takimi recenzentkami okazały się dwie teatrolożki: mgr Justyna Lipko-Konieczna i dr Ewelina Godlewska-Byliniak z działu badawczo-wydawniczego Centrum Sztuki Włączającej Teatru 21 w Warszawie. 22 maja br. wydały one oświadczenie dotyczące monografii CripSex. Napisały: „Książkę tę (w maszynopisie – MW) autor przesłał nam jesienią 2022 roku, prosząc o objęcie jej patronatem Centrum Sztuki Włączającej / Teatru 21. Materiał, który otrzymałyśmy, miał w naszej ocenie bardzo roboczy charakter. Nie mogłyśmy w związku z tym odnieść się do niego jako do gotowej książki, o czym poinformowałyśmy autora. Pytałyśmy go o możliwość przesłania – przed podjęciem przez nas decyzji – wersji książki po poprawkach wynikających z procesu recenzyjnego i redakcyjnego. Dowiedziałyśmy się, że jest to niemożliwe ze względu na napięty harmonogram prac wydawniczych. Nie mając w związku z tym czasu na pogłębioną lekturę i dysponując materiałem, który uznałyśmy za wersję nieostateczną, wskazałyśmy jednak na słabości merytoryczne związane ze sposobem użycia przez autora perspektywy performatywnej, jako że naszym podstawowym polem badawczym są studia dotyczące teatru i performansu. Zasugerowałyśmy również autorowi konieczność skierowania tekstu do obiektywnej recenzji u specjalistów zajmujących się tym obszarem. Nie odnosiłyśmy się do innych wykorzystanych przez autora metodologii. Otrzymałyśmy informację, że książka uzyskała już jednoznacznie pozytywną opinię recenzentów oraz patronaty innych instytucji. Ponieważ podchodzimy z dużą uwagą do naszej pracy wydawniczej, nie mogłyśmy udzielić patronatu książce w takim kształcie, w jakim została nam ona przedstawiona. W związku z tym odmówiłyśmy autorowi. Nie podejrzewałyśmy jednak, że praca może być plagiatem. Lektura dokumentu sporządzonego przez prof. Krzemińską była dla nas szokiem. Szczególnie dojmujące jest dla nas to, że ujawniona lista zapożyczeń wskazuje, że autor prawdopodobnie spreparował również przynajmniej część swojego materiału badawczego, który – mimo zastrzeżeń dotyczących sposobu wykorzystania metodologii – uznawałyśmy wtedy za ten aspekt książki, dzięki któremu może się ona obronić”.

Trzeba też dodać, że Zespół Teatru 21 w Warszawie, w którego przedstawieniu Libido Romantico brał udział Remigiusz Kijak, 22 maja zadeklarował, że ze względu na ujawnione naruszenia etyczne naukowiec „stracił dla nas wiarygodność jako badacz i sojusznik”. […] „Dlatego zagrają bez niego, wyłącznie w składzie aktorów i aktorek Teatru 21”.

Wydanie książki zostało sfinansowane z funduszy własnych Wydziału Pedagogicznego UW. Moim zdaniem 6 tysięcy złotych, które ówczesna prodziekan ds. nauki, prof. Anna Zielińska, na początku 2019 r. przyznała R. Kijakowi, powinny zostać od niego wyegzekwowane przez uczelnię, gdyż dofinansowana pozycja została wycofana i naruszyła dobre imię wydziału. Nic tak nie dyscyplinuje jak „uderzenie po kieszeni”.

Pogłębione wykopalisko

Dwa miesiące temu (Plagiatowe wykopalisko w Toruniu, FA 4/2023) opisałem sprawę dwóch plagiatów dr. Jacka Rakoczego, archeologa i prodziekana ds. nauki Wydziału Nauk Historycznych UMK. Sprawa odbiła się głośnym echem w środowisku historyczno-archeologicznym. Opisała ją piórem red. Piotra Żytnickiego poznańska „Gazeta Wyborcza” w artykule Skandal w polskiej archeologii. Plagiator w radach prestiżowego instytutu. Wynika z niego, że dopiero po kilkukrotnych zapytaniach redakcji GW w UAM i UMK dr Rakoczy 10 maja 2023 r. zrezygnował z członkostwa zarówno w Radzie Naukowej Polskiego Instytutu Archeologicznego w Atenach, jak i w Radzie Partnerów tej instytucji. Wcześniej władze rektorskie UAM nie widziały powodu, aby go odwoływać, a w regulaminach PIAwA podobno zabrakło takiej możliwości.

Do redakcji „Forum Akademickiego” napisał dr hab. Dominik Antonowicz, prof. UMK, znany badacz zagadnień szkolnictwa wyższego i jednocześnie dyrektor Uczelnianego Ośrodka Analiz Strategicznych UMK w Toruniu. Jest to zespół ekspertów (think tank), który doradza rektorowi w kwestii przyszłej polityki rozwoju uniwersytetu. Poinformował nas, że dr J. Rakoczy 27 kwietnia br. został odwołany przez rektora Andrzeja Sokalę z członkostwa w Zespole Merytorycznym UOAS. Dziękujemy, bo rzadko się zdarza, iż ktoś z opisywanej przez nas instytucji kontaktuje się z redakcją, aby poinformować o tego typu działaniach.

Ucieszyła mnie też wiadomość, że wydawca czasopisma naukowego „Acta Archaeologica Lodziensis” (rocznik), którym jest Łódzkie Towarzystwo Naukowe, już w połowie maja br. formalnie unieważnił poprzez opublikowanie noty retrakcyjnej (retraction notice) drugą plagiatową publikację dr. J. Rakoczego Problematyka badań limesu dackiego w okolicy rzymskiego Fortu Bologa, wydrukowaną w 2016 r. Autor przejął treść anglojęzycznego artykułu archeologów z Rumunii, z którymi od 2014 r. prowadził wspólne badania. Jeden z nich, dr Felix Marcu, dyrektor Muzeum Narodowego Historii Transylwanii (Cluj-Napoca), napisał do mnie, że latem 2019 r. zerwał współpracę z dr. Rakoczym, bo zorientował się, iż wykorzystuje on bez jego zgody ich materiały badawcze, do których dano mu pełny dostęp.

Natomiast w Toruniu władze UMK uważają, że retrakcję plagiatowego rozdziału będzie można zrobić dopiero po potwierdzeniu plagiatu przez rzecznika dyscyplinarnego, dr. hab. Pawła Nowickiego, prof. UMK, który po dwóch miesiącach od otworzenia postępowania wyjaśniającego jeszcze z nikim „zaangażowanym” w sprawę plagiatu się nie skontaktował. Wprawdzie formalnie czas na zakończenie tego postępowania wynosi 6 miesięcy, czyli do 24 września 2023 r., ale rzetelność instytucjonalna wymaga, aby to zrobić jak najszybciej, szczególnie że sprawa częściowo dotyczy także poważnego niemieckiego uniwersytetu.

Nawiasem mówiąc, rzecznik dyscyplinarny, prof. P. Nowicki, w swoim postanowieniu o otworzeniu postępowania wyjaśniającego z 23 marca 2023 r. wobec Jacka Rakoczego powołał się na rozporządzenie z 25 września 2018 r., które utraciło ważność 11 czerwca 2022 r., gdyż minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek wydał nowe. Sprawa dotyczy podstawy prawnej dyscyplinarnego postępowania wyjaśniającego, więc jest kluczowa. To nie pierwszy poważny uniwersytet, którego uczelniany rzecznik dyscyplinarny nie orientuje się w aktualnych przepisach prawa regulujących kwestie postępowania dyscyplinarnego.

Kolejny kamyczek do ogródka

Otrzymałem też list od magistra archeologii Artura Kurpiewskiego, który w latach 2007-2011 był doktorantem prof. Mariusza Mielczarka w Instytucie Archeologii UMK. Po skończeniu studiów doktorskich jeszcze przez trzy lata trochę pracował naukowo, mając nadzieję, że wreszcie skończy pracę doktorską, jednak z różnych względów życiowych nie przedstawił dysertacji do obrony. Poinformował mnie, że w 2014 r. uzgodnił z ówczesnym swoim kolegą uniwersyteckim Jackiem Rakoczym (który był już po obronie doktoratu), że napiszą wspólnie książkę-monografię pod tytułem „Materiały kultury przeworskiej z Perkowa na Kujawach”. Informację o stanowisku archeologicznym do przebadania z czasów rzymskich istniejącym w okolicach podtoruńskiej wsi Perkowo obaj otrzymali w 2012 r. od Romana Grabowskiego. Badania terenowe wykrywaczem metali z udziałem studentów i doktorantów były wykonywane w 2013 r. na obszarze ok. 20 hektarów pod kierunkiem dr. J. Rakoczego. Obaj przyszli współautorzy uzgodnili, że w książce część dotyczącą znalezisk zapinek (fibule) z brązu i ich fragmentów (razem 252 eksponaty) opisze A. Kurpiewski, zaś szczegółowy opis czterdziestu odkrytych monet (z tabelami) miał wykonać dr Rakoczy jako wytrawny numizmatyk. On także miał zapewnić fundusze na druk książki (z grantu NPRH dotyczącego znalezisk monet rzymskich na terenie Polski nr 0047/NPRH2/H11/81/2012) i dopilnować wydania książki. Swoją część pracy mgr A. Kurpiewski wysłał 16 października 2014 r. Jakie było jego zdumienie, gdy po półtora roku wydrukowana książka trafiła na wiosnę 2016 r. w jego ręce. Odkrył, że dr Jacek Rakoczy w dużej części nie wywiązał się z umowy dokładnego opisania monet i jego wkładem współautorskim był zaledwie trzystronicowy ich spis. Część wykonana i napisana przez A. Kurpiewskiego wypełniła ponad 90% tekstu monografii, która miała objętość 118 stron. Czysty tekst to 56 stron, a pozostała reszta to rysunki i zdjęcia odnalezionych przedmiotów.

Natomiast oburzył go bardzo odkryty na początku 2023 r. fakt wydrukowania przez dr. J. Rakoczego artykułu pt. Zapinki prowincjonalnorzymskie odkryte na stanowisku 30 w Perkowie na Kujawach. Publikacja ta widnieje w roczniku naukowym „Acta Universitatis Nicolai Copernici. Archeologia” (tom XXXV, 2017, str. 25-40), którego redaktorem naczelnym jest dr hab. Jacek Gackowski, profesor w Instytucie Archeologii UMK. Merytoryczna zawartość pracy została całkowicie przejęta (wraz z rysunkami i mapą) z części monografii napisanej wyłącznie przez A. Kurpiewskiego, ale jego nazwisko zostało pominięte, co jest wysoce nierzetelne, biorąc pod uwagę opisane powyżej kulisy powstania monografii. W związku z powyższym zwracam się do prof. J. Gackowskiego o unieważnienie (retrakcję) tej pracy z powodu autoplagiatu i pominięcia nazwiska głównego współautora.

Konsekwencje po 5 retrakcjach

W marcu 2023 r. opisałem sprawę nierzetelności naukowych popełnionych w pięciu artykułach poglądowych wydrukowanych w kwartalniku „Postępy Mikrobiologii” (Pięć retrakcji, FA 3/2023). Główni autorzy unieważnionych publikacji, dr hab. Sebastian Gnat, prof. UP oraz dr wet. Dominik Łagowski, pracowali w zespole kierowanym przez prof. dr hab. Anetę Nowakiewicz, kierownika Zakładu Mikrobiologii Weterynaryjnej Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. Ona również była współautorką tych publikacji. Dyscyplinarne postępowanie wyjaśniające zostało wszczęte 7 lipca 2022 r. postanowieniem rektora UP, prof. Krzysztofa Kowalczyka, a nie rzecznika dyscyplinarnego, jak tego wymagają przepisy. W mojej opinii, stanowi to poważne naruszenie prawa i praktycznie powoduje, że rzecznik dyscyplinarny, prof. Mariusz Florek, wszystkie swoje czynności przeprowadził bez podstaw prawnych, w związku z czym są one nieważne z mocy prawa. Prof. Florek umorzył postępowanie wyjaśniające wobec prof. A. Nowakiewicz, biorąc pod uwagę tylko jeden nierzetelny artykuł, a nie pięć, jak powinien. Skierował do rektora UP wniosek o ukaranie upomnieniem dr. Dominika Łagowskiego, a 27 lutego 2023 r. skierował do Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej wniosek o postępowanie dyscyplinarne wobec dr. hab. Sebastiana Gnata. Rzecznik zażądał w nim ukarania obwinionego naganą z powodu przywłaszczenia sobie autorstwa fragmentów tekstu i wprowadzenia w błąd co do autorstwa elementów graficznych cudzego utworu.

Przewodniczący UKD prof. Krzysztof Tomczuk też nie zauważył braku podstawowego dokumentu, jakim jest postanowienie rzecznika dyscyplinarnego (a nie rektora!) o otwarciu postępowania wyjaśniającego. Postępowanie dyscyplinarne otworzono 6 marca 2023 r. Powołano zespół orzekający w składzie: przewodniczący prof. dr hab. Krzysztof Tomczuk, członkowie: dr hab. Grażyna Zawiślak, prof. dr hab. inż. Paweł Sobczak, dr hab. Sylwia Okoń, prof. UP, dr hab. Urszula Złotek prof. UP, mgr Adam Grdeń – przedstawiciel doktorantów oraz Julia Darowicka – przedstawicielka studentów. Datę pierwszej rozprawy wyznaczono na 19 kwietnia 2023 r. Nie odbyła się ona z powodu nieobecności obwinionego. Okazało się też, że prof. Gnat zawiadomienia o rozprawie nie odebrał. Do 17 kwietnia br. przebywał na zwolnieniu lekarskim. UKD wyznaczyła następne posiedzenie na 17 maja 2023 r., ale ono także się nie odbyło. Zapewne kolejne, wyznaczone na połowę czerwca, też nie ma szans się odbyć. Pewnie po wakacjach całość postępowania dyscyplinarnego – łącznie z wyjaśniającym – należy unieważnić i nowy rzecznik pracę powinien wykonać od nowa.

Umowa o pracę dr. wet. Dominika Łagowskiego, który 3 lutego 2023 r. został ukarany upomnieniem przez rektora Kowalczyka, była zawarta na czas określony i wygasła z końcem lutego. Nie przedłużono jej, co spowodowało, że przestał być pracownikiem UP w Lublinie i stracił stypendium ministra nauki i edukacji dla młodych wybitnych naukowców (przyznane w listopadzie 2021 r. na okres 3 lat) w wysokości ok. 5400 zł miesięcznie. Aczkolwiek przyznawane jest imiennie, to powiązane jest z konkretną uczelnią, której rektor składa wniosek w tej sprawie. Brak zatrudnienia dr. Łagowskiego na UP w Lublinie spowodował dla niego utratę 22 miesięcy stypendium o wartości ok. 118 tys. złotych.

Dr hab. Sebastian Gnat jest z kolei na rocznym urlopie dla poratowania zdrowia, co jednak nie chroni przed postępowaniem dyscyplinarnym.

Komentarz

Całość kroków dyscyplinarnych wobec trójki nauczycieli akademickich ze względu na naruszenie prawa przez rektora i rzecznika dyscyplinarnego UP w Lublinie musi się zacząć od nowa. Potrzebny jest na uczelni kompetentny prawnik. Swoją drogą, zarówno prof. Florek, jak i prof. Tomczuk, ze względu na zajmowane stanowiska, odpowiednio rzecznika dyscyplinarnego i przewodniczącego Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej, powinni znać podstawowe przepisy prawne dotyczące tej materii. Powołanie siedmioosobowego zespołu orzekającego do rozpatrzenia na rozprawie dyscyplinarnej wniosku rzecznika o karę nagany jest niepoważne i bezprawne. W dodatku prof. Tomczuk postawił siebie na czele składu orzekającego, mimo że dr hab. Sebastian Gnat jest jego młodszym kolegą z tego samego wydziału, a to oznacza, że pojawia się jednoznaczny konflikt interesów. Takich „wybryków prawnych” na wielu uczelniach jest mnóstwo i na ogół przechodzą one bez żadnych uwag, gdyż zwykle brakuje odważnych i kompetentnych osób, które by zauważały naruszenia prawa i miały odwagę zwrócić rektorowi uwagę, że popełniono błąd.

Wróć