logo
FA 6/2023 okolice nauki

Zofia Jakóbczak

Nie taki szary PRL

Nie taki szary PRL 1

„Nie widzę powodu” – anegdotycznym cytatem z Witkacego Mieczysław Kochanowski w książce Karnawał 1956-1968 rozpoczyna opowieść o wówczas amatorskiej, dziś określanej mianem kultowej, inicjatywie studentów Politechniki Gdańskiej – Teatrzyku Bim-Bom, o Gdańsku, kulturze i sztuce. Ja również nie widzę powodu, by o tej książce wyrazić choćby jedno niepochlebne słowo. Autor podkreśla, że nie jest jej bohaterem, a jedynie świadkiem i uczestnikiem wydarzeń. I faktycznie bohaterami są tu: teatr, literatura, kino, muzyka, telewizja, malarstwo, festiwale, Gdańsk, Kraków, Moskwa, Paryż, Wiedeń, Europa i… ludzie, z którymi autora w tym czasie zetknął los. Wyczytamy obraz Gdańska widziany okiem młodego i nowego Gdańszczanina. Miasto to, jak i niemal całe społeczeństwo ówczesnego Gdańska, można postawić na równi, bo i miasto doszczętnie zniszczone, i mieszkańcy poturbowani, „przesadzeni” z odległych zakątków powojennej Polski ze swoimi zwyczajami, kulturą, językiem, wspólnie wzrastają po zniszczeniach wojny, na nowo budując swoją tożsamość.

Trzeba podkreślić, że przy spisywaniu wspomnień zawsze zatraca się nieostra granica obiektywizmu. Autor opisuje swój świat, balansując na granicy rzeczywistych wydarzeń i tego, co o nich pamięta. Inną już opowieść snuliby Tadeusz Wojtych, Janusz Hajdun, Zbigniew Cybulski, Bogumił Kobiela, Jerzy Afanasjew, Jacek Fedorowicz i inni związani z Bim-Bomem.

A skoro przedmiotem rozważań autora jest teatr, to dodam, że opowieść ta może wywołać wrażenie, jakby działa się w pewnym teatrze. Autor sprawia, że wyobrażamy sobie scenę – główny reflektor skierowany jest na bohatera książki – Bim-Bom, amatorski teatrzyk studentów uczelni technicznej, jego współtwórców, sukcesy i porażki, których też nie zabrakło w niespełna sześcioletniej karierze. Słowo „amatorski” nie ma tutaj pejoratywnego wydźwięku. Ta amatorskość była zaletą, stanowiącą o fenomenie Teatrzyku Bim-Bom. Amatorski, a jednak uczestniczył w krajowych i zagranicznych festiwalach i przeglądach, zdobywał sympatię ówczesnego widza. Bohaterowie opowieści, dziś kultowe nazwiska i inicjatywy: Wajda, Munk, Cybulski, Osiecka, Młynarski, Przybora, Kabaret Starszych Panów, Teatr Telewizji, Piwnica Pod Baranami etc., pojawiają się na scenie, znikają, wracają, ktoś o nich mówi, a potem tylko wspomina jako o tych, którzy odeszli. Kolejne rozdziały to starannie dobrane didaskalia. Autor barwną i porywającą narracją – fakt, miejscami ocierającą się o ckliwość, przesadny sentyment, a miejscami o chłodną relację wydarzeń – wywołuje wrażenie jakby przed nami, wtulonymi w wygodny fotel widzami, przesuwały się kolejne obrazy, a czuły głos narratora z offu snuje tę porywającą historię. Aż w końcu reflektor gaśnie… „Teatr jest własnością tych, którzy go stworzyli i przestaje istnieć, kiedy ich nie stanie. I nie ma co odwlekać końca”. Zespół Perfect wyśpiewa podobną myśl parę dekad później: „Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść, niepokonanym”. Po programach: Ahaaa, Radość poważna, Toast, Coś by trzeba, nie mogły powstać kolejne – ten rocznik studentów, którym o coś chodziło, zakończył edukację, oddał się karierze zawodowej, „rozjechał się” po świecie, nie było ani odważnych, którzy utrzymaliby poziom i specyfikę Bim-Bomu, ani chętnych do kontynuowania jego artystycznej spuścizny.

Jako gdańszczanka z zaledwie półrocznym stażem, do serca wzięłam słowa autora, bo „co innego wiedzieć o czymś, być blisko czegoś, a co innego doświadczyć tego na sobie, przeżyć to osobiście”. Opowieść Kochanowskiego to wyborna podróż przez dwanaście lat polskiej kultury i sztuki, dwanaście lat Karnawału i przez sześć lat fenomenalnej kariery studenckiego teatrzyku. Podróż urozmaicona fotografiami z archiwum rodzinnego Andrzeja Cybulskiego jasno dowodzi, że nie taki szary PRL, jak go malują.

Zofia Jakóbczak

Mieczysław KOCHANOWSKI, Karnawał 1956-1968, Fundacja Terytoria Książki, Gdańsk 2023.

Wróć