logo
FA 6/2023 okolice nauki

Grzegorz Filip

Chodzi i słucha

Chodzi i słucha 1

Zaszłości to gatunek wypowiedzi, notatki z miejsc, do których się zaszło. Zapisy, podglądy, zasłyszenia. Narrator zachodzi do sklepu, kawiarni, księgarni, wpada na przeróżne strony w internecie, czyta książki, odbiera uniwersytecką pocztę… Nie mamy potrzeby utrwalenia zdarzeń, które zaszły w tych miejscach, przyswojonych tam tekstów. Nie zapamiętujemy codzienności. Adam Poprawa ma i zapamiętuje. Rozgląda się, słucha i czyta. Nie porzuca niczego, co zaszło, nie zdradza, zabiera ze sobą. Powtarza może potem żonie przy kolacji, opowiada jej, gdy spotykają się, by coś przekąsić przed koncertem, spektaklem, seansem, wieczorem literackim. Komentują, śmieją się, kiwają głowami, rozwijają, on zapisuje, może nagrywa. Układa chronologicznie, opatruje datą – miesiąc i rok. Czy zmienia, redaguje, dopisuje, usuwa? – nie wiem. Czy podkręca, konfabuluje, nadaje sznyt? Wydaje się, że nie – stawia na autentyczność.

Zaszłości są krótkimi relacjami z tego, co zaszło minionego dnia. Poprawa szanuje każdą chwilę. Tak powstaje dziennik oka i ucha. Nie nudzi się w tramwaju, w kolejce do szatni po koncercie, tylko słucha, co jedna mówi do drugiej, jeden do drugiego (Kim jest jedna, kim jeden, jaki jest ich status ontologiczny – o tym powstaną dysertacje). Jest polonistą, poetą i badaczem poezji, czułym na język, niezręczności, używanie słów, których się nie rozumie. Na wszelkie „opracowanie reguł dekretacji w ramach integracji”.

Stałą bohaterką książki jest Izia, towarzyszka wielu zajść (razem tu i ówdzie zachodzą). Razem jadają w Konspirze, obserwują Dorotę Szwarcman przysypiającą na koncercie, oglądają wystawę Papcia Chmiela, rozmawiają o filmach. Ale Izia też się daje łapać za słowa, też bywa notowana („mało mrawe słońce”, „to było trochę temu”).

Portret społeczności akademickiej nie rysuje się sympatycznie. Dziekan, co mówi, że „asystent to jest zero przeliczeniowe, a adiunkt jeden”, rektor porównujący Wałęsę do Kmicica, młodzi literaturoznawcy, gotowi poświęcić tematowi badań „nawet dwa lata życia”. Poprawa często się śmieje z tego, co mówią ludzie, a czasem jest pełen podziwu. Osobny portret otrzymują studenci: przekonani, że wszystko jest w pedeefach, piszący na kolanie, „żeby nie było podejrzeń, że nie moje”, pytający o możliwość „ekstremistycznego zaliczenia”, zapewniający, że „felieton Prusa był w porządku”, narzekający na brak wsparcia moralnego od Kafki.

Poprawa czyta uniwersytet, wrocławską ulicę, przestrzeń publiczną jako pola potknięć. Chodzi, podsłuchuje, łapie za słowa, bawi się nimi („nie szło odejść”). Tropi śmieszne powiedzonka, głupie porównania, lapsusy. Na promocję habilitacyjną wbija się w pożyczoną togę. Komentuje rozwrzeszczane manify z jesieni 2020 roku. Tropi nonsensy w książkach i czasopismach. Zawzięcie wertuje „Wyborczą” (z uporem godnym lepszej sprawy), nieocenione są jego wypisy z Michnika, gdy ten używa Barańczaka, Conrada czy Szekspira do mętnych akcji. Komentuje fakty kulturowe, dyskutuje z pisarzami, kpi z politycznej poprawności.

Czy tworzy to jakąś całość? Co nadaje książce spójność? Na pewno Wrocław. Stałe drogi narratora, ulice, mosty, tramwaje. On w ten sposób opanował miasto. Całe jest jego. Dalej: sam bohater i jego tryb życia – wychodzenie na zajęcia, czytanie, poszukiwanie książek, płyt, obiady, koncerty. Jak wiele się dowiadujemy o podmiocie, co go kręci, co podnieca. Krąg zainteresowań: Proust i Prus, Beatlesi i Bach, przekłady arcydzieł i Le Carré, Białoszewski i komiksy Chmielewskiego. Wreszcie styl. Autor lubi pomijać czasowniki, czyści język z balastu, używa przeskoków myślowych, wiele pozostawia domyślności czytelnika. Jego teksty wymagają dużej uwagi, a najpierw wejścia/zajścia w charakterystyczną poetykę.

Zaszłości są kontynuacją wydanej w 2014 r., równie świetnej Kobyłki apokalipsy.

Grzegorz Filip

Adam POPRAWA, Zaszłości, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2023, seria: Polska Proza Współczesna.

Wróć