Agnieszka Grzechynka
Trzon mojej pracy naukowej zawsze stanowiło dążenie nie tylko do interpretowania istniejących zjawisk międzynarodowych, ale przede wszystkim identyfikowanie nowych trendów społecznych, a także podejmowanie prób przewidywania ich możliwego wpływu na uczestników międzynarodowego życia publicznego. Wspólny mianownik badań, które podejmowałam, stanowiła próba dociekań nad znaczeniem, ewolucją i możliwym wpływem zjawisk tożsamościowych na różnorodne wymiary życia publicznego. Swoje badania rozpoczęłam w czasie, gdy nowe technologie informacji stanowiły novum, a także rozpatrywane były w kategoriach czysto użytkowych. Skupiając się wówczas na studium przypadku katalońskich dążeń niepodległościowych, identyfikowałam ówczesne zjawiska, wpływające na ewolucję idei wielokulturowości, a także wskazywałam, jak mogą się przekładać na działania niepodległościowe w opisywanym regionie. Zbudowanie tak solidnego fundamentu pod dalsze badania pozwoliło mi następnie osadzić je w realiach cyfrowych. Dostrzegłam bowiem, iż czynnikiem, który silnie oddziałuje dziś na zmiany globalnych trendów, są nie tylko media społecznościowe same w sobie, ale także stymulowane przez nie zmiany tożsamościowe w obrębie kultury i polityki. Swoje wnioski wraz z pogłębioną analizą samych narzędzi zawarłam w kolejnej monografii (Zob. A. Grzechynka, Lean Social Media. Szczupłe zarządzanie marką w mediach społecznościowych, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie, Kraków 2021).
Poczyniwszy wspomniane analizy (a więc z jednej strony przygotowanie opracowania teoretycznego, związanego z próbą osadzenia idei wielokulturowości we współczesnych realiach społecznych, z drugiej zaś omówienie narzędzi cyfrowych generujących badane zmiany), zdecydowałam się przystąpić do końcowego etapu badań. Ich rezultatem stała się publikacja monografii Wielokulturowość, zerokulturowość czy cyberkulturowość? Wpływ mediów społecznościowych na współczesne rozumienie kultury, będąca próbą odpowiedzi na pytania, zarysowane we wstępie niniejszego artykułu.
Jako iż badania dotyczą sfery cyfrowej, w ramach wprowadzenia do dalszych rozważań posłużę się adekwatną metaforą. Znany większości internautów „błąd 429” oznacza, że użytkownik próbował wprowadzić nadmierną liczbę poleceń w zbyt krótkim czasie, a to w konsekwencji doprowadziło do obciążenia serwera lub zasobów internetowych. W praktyce zatem dana strona www przestaje współpracować, nie wyświetla pożądanej treści i nie reaguje na polecenia. Aby rozwiązać ten problem, należy ograniczyć liczbę żądań lub poczekać, aż serwer będzie w stanie przetworzyć polecenia. Chociaż tak techniczne wprowadzenie do dalszych rozważań nad przyszłym kształtem kultury może wydawać się działaniem osobliwym, to jednak ma swoje uzasadnienie. Podejmując badania zauważyłam bowiem, że człowiek – podobnie jak cyfrowy serwer – napotyka granice własnej wytrzymałości, a jego przeciążona tożsamość także na pewnym etapie może sygnalizować wystąpienie błędu.
Szybkie zmiany technologiczne, przeobrażenia pokoleniowe, a także pojawienie się nowych cywilizacyjnych potrzeb oraz oczekiwań społecznych sprawiły, że wiele też zjawisk przyjmowanych przez wieki jako niepodważalne paradygmaty poddawanych jest ponownej weryfikacji. Zmiany, które nastąpiły w tym obszarze, nakładają się na dodatkowy fenomen, który w skali globalnej identyfikowany bywa jako „redefiniowanie ludzkiej tożsamości”. Coraz częściej zaobserwować można ruchy i postawy kwestionujące zastany porządek i wzorce, a ich sympatycy podkreślają, że nie są w stanie identyfikować się z normami, które zostały im podyktowane w procesie socjalizacji. Szeroko rozumiana kultura i tradycja, które dotąd stanowiły główne źródło tożsamości, zaczęły być postrzegane jako ramy, które narzucają indywidualnym jednostkom określony, ujednolicony format myśli, wierzeń i schematów interpretacyjnych. Ma to oczywiste konsekwencje dla samych jednostek, ale także dla szerszego wymiaru życia publicznego, szczególnie w obszarze biznesu, struktury społecznej czy polityki.
Rozważenie wstępnie nakreślonych powyżej zjawisk wydało mi się konieczne, szczególnie w kontekście dalszych przemian cyfrowych, które już dziś uważa się za impuls zdolny doprowadzić do rozwoju osobliwej hybrydowej cywilizacji. Jak wynika z raportu Digital 2023 – Poland, w styczniu 2023 roku w Polsce aktywnie korzystało z internetu 36,68 miliona osób, co przekłada się na 88,4% całkowitej populacji państwa. Analiza Kepios wskazuje, że między 2022 a 2023 rokiem liczba użytkowników zwiększyła się o 2,9 miliona (8,5%), a trend pozostaje wzrostowy. Warto także odnotować, iż w omawianym okresie (w styczniu 2023 roku) zarejestrowano 27,5 miliona użytkowników mediów społecznościowych, co stanowiło 75% całkowitej liczby odbiorców internetu w kraju, niezależnie od ich wieku. Popularność tych narzędzi nie jest znacząco uzależniona od płci: 50,6% osób korzystających z social mediów w Polsce stanowiły kobiety, a 49,4% mężczyźni. Dane dowodzą, iż znacząco wydłuża się także czas, który Polacy poświęcają na wykorzystanie tych narzędzi. Szacuje się, iż osoby w wieku 16-64 lata w różny sposób i do różnych celów wykorzystują Internet przez 6 godzin i 42 minuty dziennie, w tym przez ponad 2 godziny przeglądają media społecznościowe.
Nowoczesne technologie informacji, w tym media społecznościowe i sztuczna inteligencja, bez wątpienia pozwoliły na nieograniczony kontakt z osobami wyznającymi różnorodne wartości i wybierającymi odmienne modele życia. Możliwość doświadczania alternatywnych bodźców kulturowych, w połączeniu z obserwacją konsekwencji utrwalania dogmatycznych modeli obyczajowych, jak również z pragnieniem buntu i całkowitej zmiany (które są naturalnymi zjawiskami pokoleniowymi), staje się silnym bodźcem do poszukiwania nowej tożsamości. W początkowej fazie rozwoju internetu, gdy zaczęły zanikać granice między światem online i offline, a mnogość kultur na stałe wpisała się w społeczny krajobraz, wydawało się, iż to globalizacja i kultura masowa stanowić będą kluczowe wyzwanie. Nie przypuszczano jednak, że kolejne dekady przyniosą znacznie poważniejsze wyzwanie – chęć zupełnego „wylogowania” się z utartych schematów tradycji.
Przystępując do badań, przyjęłam, iż kultura nie jest – i nigdy nie była – zjawiskiem stałym i niezmiennym. Ewoluowała wraz ze swoim otoczeniem, ponieważ to ludzie są jedynym gwarantem jej przetrwania. W toku dziejów pozwalała na autoidentyfikację, zapewniała poczucie bezpieczeństwa, określała przynależność do danej wspólnoty. Niezaprzeczalnie dawała także władzę tym, którzy potrafili ją wykorzystać do zjednoczenia społeczeństwa wokół określonej idei. Pozostawała jednak żywa jedynie tak długo, jak długo zdolna była zaspokajać potrzeby jednostek, które zdecydowały się ją przyjąć. Realia społeczne, globalne zmiany, rozwój technologii i nauki, wzrost poziomu świadomości oraz nowe oczekiwania i potrzeby ludzi nie pozostają zatem bez wpływu na zjawiska kulturowe. Pomimo więc, iż niejednokrotnie chcielibyśmy spoglądać na kulturę jako jedyny stabilny fundament życia społecznego, należy założyć, że także ona będzie się zmieniać, rozwijać lub zanikać, niejednokrotnie podążając w nieoczywistych kierunkach.
Jednym z nich, jak założyłam na podstawie wstępnych obserwacji, może stać się chęć porzucenia schematów kulturowych i „wyzerowania” nośników kultury w życiu jednostki. Teza zakładała, iż coraz powszechniej dostrzec można postawę objawiającą się porzucaniem przez jednostkę określonych nośników treści kulturowych (lieux de memoire), takich jak wzorce zachowań, tradycje, obyczaje czy stereotypy, niekoniecznie negując przy tym same wartości. Innymi słowy, osoby te mogą odmawiać przyjęcia określonych sposobów postępowania, ale wciąż podzielać idee czy wartości, z którymi związane były te wzorce. Ponieważ symptomy zjawiska zaobserwowałam w mediach społecznościowych, to właśnie za ich pomocą zdecydowałam się prowadzić badania. Przez systematyczne porównywanie treści i reakcji społeczności dążyłam do wyłonienia spójnych trendów, które mogą wskazać na zmiany w sposobie rozumienia i kształtowania kultury. Zgromadzone dane poddawane były analizie jakościowej, a także osadzone w kontekście aktualnego stanu badań teoretycznych. Ostatecznie posłużyły mi one do podjęcia próby zdefiniowania nowego zjawiska.
Jako iż nie doczekało się ono jeszcze własnego nazewnictwa oraz definicji, zaproponowałam przyjęcie dlań terminu zerokulturowość. W książce posługuję się nim dla określenia postawy objawiającej się porzucaniem przez jednostkę określonych nośników treści kulturowych (lieux de memoire), takich jak wzorce zachowań, tradycje, obyczaje czy stereotypy, niekoniecznie negując przy tym same wartości. Innymi słowy, rezygnacja z danego elementu dziedzictwa w jego materialnej formie nie oznacza jednoczesnego wyparcia się cnót, które stanowią jego rdzeń. Może więc zaniknąć określona tradycja, element obyczajowości czy sposób pojmowania ról społecznych, jednak nie doprowadzi to do unicestwienia idei miłości, szacunku, tolerancji czy praw człowieka. Pojmując powyższe rozróżnienie, agnostyk nie będzie czuł dyskomfortu, klęcząc przed posągiem Chrystusa czy Buddy, rozumiał bowiem będzie, że nie kłania się przed figurą odlaną z brązu, ale przed ideami, które ona reprezentuje. Z kolei osoba wierząca nie będzie broniła symboli czy idei kosztem dobra innego człowieka, ponieważ dostrzegać będzie, iż są one jedynie emanacją zasadniczej wartości: miłości bliźniego. Moje obserwacje dowodzą, iż zasygnalizowane zjawisko odrzucania wzorców kulturowych odnosi się właśnie do kulturowych „containers”, a nie „contents”. To, przeciwko czemu buntują się jednostki, to wyłącznie nieaktualne nośniki treści kulturowych, których sens i znaczenie już dawno uległy wypaczeniu.
Wydaje się, iż wspomniane zjawisko często wynika z krytycznego spojrzenia na kulturę i podejścia do niej z pozycji indywidualizmu, wolności i samorealizacji. Zastosowane określenie (zerokulturowość) nie oznacza zatem rezygnacji z kultury, a jedynie metaforyczne „wyzerowanie” zewnętrznych jej emanacji, które nie służą już jednostce i wydają się sprzeczne z jej własnym poczuciem tożsamości. Idea zdaje się zatem brzmieć następująco: zachowuję wartości, dostosowuję jedynie formę ich kulturowego wyrażania w taki sposób, by odpowiadała ewolucji czasu i miejsca. Zauważyłam, iż – niezależnie od niechęci czy wrogości, z jaką wspomniane zjawiska przyjmowane mogą być przez zwolenników ugruntowanych tradycji – zerokulturowość nie jest równoznaczna z anarchią i nie należy postrzegać jej jako wroga współczesnego społeczeństwa. Zerokulturowość nie oznacza odrzucenia wartości i norm społecznych, lecz raczej odwoływanie się do nich w sposób bardziej świadomy i krytyczny.
Tak rozumiane podejście do kultury oznacza, iż wyodrębnić można kilka obszarów, w ramach których jednostka jest w stanie zdecydować się na dokonanie zmiany. Są to m.in. wyznaczniki dotyczące ról płciowych w społeczeństwie, wyznaczniki dotyczące religii i duchowości, stylu życia, celu życia i sukcesu, relacji międzyludzkich, pracy czy kariery. Można zaryzykować tezę, że ludzie są w stanie odwoływać się do zerokulturowości w dowolnej dziedzinie życia społecznego, w której chcą odrzucić tradycyjne wzorce i sposoby postępowania, a jednocześnie zachować reprezentowane przez nie wartości i idee. Powyższej selekcji dokonałam w oparciu o badania prowadzone w mediach społecznościowych w ciągu ostatnich trzech lat; ich celem była analiza publikacji osób deklarujących porzucanie przywiązań kulturowych, a także zweryfikowanie, czy komunikowane zmiany są przez nie realizowane w dłuższym przedziale czasu. Wspólnym mianownikiem wszystkich case studies, niezależnie od środowiska, z którego wywodziła się jednostka, jest fakt, iż skupia się ona na redefiniowaniu własnej tożsamości i własnych zachowań, osobistym rozwoju i poszukiwaniu harmonii, nie zaś na dążeniu do zmiany innych ludzi czy burzenia ładu społecznego.
Można wręcz zaryzykować tezę przeciwną: świadomość, iż wielu ludzi nie utożsamia się już w pełni z kulturą, w której zostali wychowani, może prowadzić do większej otwartości na różnorodność oraz do tolerancji dla inności. Powyższe oznaczać także może, iż jednostka staje się potencjalnie mniej podatna na manipulację, dzięki czemu przyczyni się do budowy bardziej zrównoważonego społeczeństwa, opartego na poszanowaniu praw i potrzeb każdej osoby. Jako że zerokulturowość nie jest narzędziem stworzonym przez podmiot zewnętrzny z premedytacją i intencją pozyskania zwolenników oraz destabilizowana przestrzeni publicznej, a raczej wyłoniła się jako naturalna reakcja jednostek na dynamiczne zmiany społeczne, kulturowe i technologiczne, odpowiednie przystosowanie się do tych zmian, w tym akceptacja różnorodności i elastyczność w podejściu do tradycji, mogą pomóc im w staniu się świadomymi uczestnikami procesów kulturowych, a ostatecznie w utrzymaniu stabilności i harmonii społecznej.
Bez wątpienia jednak zjawisko zerokulturowości może stwarzać trudności dla wielu podmiotów publicznych. Metody zarządzania informacją oraz relacjami z klientami, wykorzystujące mechanizmy mikrotargetowania, a także klasyczną segmentację konsumentów, mogą okazać się bowiem nieskuteczne. Oznacza to, iż sposób docierania do klienta musi zasadzać się na strategiach inkluzywnych, uniwersalnych wartościach, a także dążeniu do dalszego indywidualizowania procesów komunikacyjnych. Także kampanie wyborcze w coraz mniejszym stopniu bazować powinny na tradycyjnych podziałach ideologicznych, a w większym stopniu na kompetencjach i jakościach moralnych konkretnych kandydatów. Coraz trudniej będzie tworzyć programy i propozycje polityk publicznych, zdolnych zyskać uznanie szerokich grup społecznych. Zjawisko może jednak okazać się szansą na zbliżanie postaw przedstawicieli państw czy regionów postrzegających się dotąd jako kulturowo różne.
W książce stawiam tezę, iż kultury tradycyjne nie są zagrożone tak długo, jak długo ludzie będą skłonni się z nimi utożsamiać. Zerokulturowość nie jest zatem czynnikiem destrukcyjnym, choć bez wątpienia wymuszać będzie przyjęcie nowego, bardziej zaangażowanego podejścia do wielokulturowości (takiego, które uwzględniać będzie nowe zjawisko, poszerzając tym samym katalog działań na rzecz tolerancji, równości i porozumienia między kulturami). Zaprezentowana w książce idea wielokulturowości 2.0 to propozycja spojrzenia na omawiane zjawiska przez pryzmat nowych wyzwań; nie tylko tych wynikających z globalizacji i transkulturowości, ale także – a może przede wszystkim – z rozwoju nowych technologii informacyjno-komunikacyjnych. W kontekście tej koncepcji wielokulturowość to pozytywna, tolerancyjna interakcja i współpraca między różnymi kulturami, w której każda z nich zachowuje swoją tożsamość i wartości. Panuje przy tym powszechna zgoda co do tego, iż pojawiły się nowe zjawiska i formy autoidentyfikacji jednostek, które także zasługują na swoje miejsce w dyskursie międzykulturowym. W przeciwieństwie do tradycyjnego spojrzenia na wielokulturowość, jej wersja 2.0 uwzględnia zatem kwestie związane z zerokulturowością i cyberkulturowością.
Podjęte badania doprowadziły mnie do końcowego wniosku, który ująć można następująco: social media już od dawna nie są wyłącznie narzędziem służącym rozrywce czy komunikacji. Stały się cyfrową bronią, która – jak każda inna – może zostać użyta w różnorodny sposób. Kluczowe staje się zatem analizowanie mediów społecznościowych nie tylko przez pryzmat ich podstawowej użyteczności, ale postrzeganie ich w charakterze czynnika wpływającego na kształt wszystkich sfer życia społecznego. Prowadzone przeze mnie rozważania dowiodły, że nie mogą one być ani idealizowane, ani demonizowane. Należy przyglądać się im w sposób naukowy, z dużą uważnością, odpowiedzialnością, a także analizować cyfrowe zjawiska w szerszym kontekście kulturowym. Kluczowe wydaje się zatem rozwijanie tak technicznych, jak i aksjologicznych kompetencji, a także dostrzeżenie, że cała rzeczywistość (w tym obszar kultury) podlega ciągłej zmianie i ewolucji. Zaakceptowanie tego faktu jest tym pilniejsze, że rozwijające się dynamicznie rozwiązania bazujące na sztucznej inteligencji niewątpliwe już wkrótce przeniosą powyższe rozważania na nowy poziom i w dosłownie nowy wymiar.
Tekst jest popularnym streszczeniem problematyki badań Agnieszki Grzechynki opisanych w książce Wielokulturowość, zerokulturowość czy cyberkulturowość? Wpływ mediów społecznościowych na współczesne rozumienie kultury (Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie, 2023).
Dr Agnieszka Grzechynka, doktor nauk społecznych w zakresie nauk o polityce (Uniwersytet Jagielloński) oraz Executive MBA (Polsko-Amerykańska Szkoła Biznesu Politechniki Krakowskiej), adiunkt w Uniwersytecie Ignatianum w Krakowie. Praktyk w obszarze social media marketingu, e-public relations oraz dziennikarstwa.