Badacze z Uniwersytetu SWPS i Uniwersytetu Jagiellońskiego zaprezentowali raport dotyczący studiów psychologicznych prowadzonych w Polsce. Analiza przedstawia trendy ilościowe w kształceniu na kierunku psychologia oraz kierunkach pokrewnych, na których psychologia jest jedną z dyscyplin. Obejmuje okres od roku 2019 do 2022. „Jako inicjatorzy projektu, głęboko liczymy, że raport stanie się podstawą do dyskusji o tym, jakich absolwentów psychologii w Polsce chcemy i jak powinniśmy ich kształcić, by sensownie przygotować do zadań, jakie na nich czekają” – napisali w przedmowie autorzy publikacji.
Jak wynika z przedstawionych danych, w ostatnich latach obserwuje się wzrost zainteresowania psychologią. Jeszcze w 2019 roku studiowało ją 34 178 osób, a w 2022 już 56 370, co stanowi przyrost na poziomie około 65%. Jednocześnie wzrosła skierowana do nich oferta ze 144 do 254 kierunków. Gros osób wybiera naukę psychologii na uczelniach akademickich (38,9 tys., wzrost w badanym okresie o 30%), jednak to na uczelniach zawodowych (17,5 tys.) przybyło ich najwięcej (+313%). W tym rekordowym wyniku główny udział miało Collegium Humanum. W 2019 roku psychologię studiowało tam 319 osób, a w 2022 – 7928 (+2385%). Na Uniwersytecie WSB Merito było to odpowiednio 210 i 2082 studentów (+891%), zaś w Wyższej Szkole Biznesu National Louis University z siedzibą w Nowym Sączu – 360 i 2594 (+620%).
Z kolei największy spadek widać na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II (z 1134 do 875; –22%). Na Uniwersytecie Zielonogórskim ubyło 13%, a na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej 12% studiujących psychologię.
Raport pokazuje, że o ile do roku 2019 więcej osób wybierało kształcenie w trybie stacjonarnym, o tyle w kolejnych latach proporcja odwróciła się na korzyść studiów niestacjonarnych (obecnie 24 tys. vs. 32 tys.). Systematycznie rośnie też liczba osób studiujących psychologię na uczelniach niepublicznych (w omawianym okresie wzrost o 113%). W 2019 roku stanowili ok. 54% wszystkich studiujących, obecnie ok. 68%. Jak zauważają autorzy raportu, udział publicznych uczelni spada ze względu na skromną ofertę studiów oraz limity przyjęć. Co więcej, przewagę w kształceniu psychologów tracą uczelnie akademickie.
Większość uczelni kształcących psychologów posiada kategorię naukową. Jednak aż 23 tys. osób (ok. 40%) kształci się w uczelniach nieprzystępujących do ewaluacji tej dyscypliny, w tym 5,5 tys. w uczelniach akademickich i 17,5 tys. w uczelniach zawodowych, które w ogóle nie mają obowiązku poddawania się ocenie. Uczelnie akademickie, które uzyskały najwyższą kategorię naukową (A+) w dyscyplinie psychologia, kształcą łącznie 24% osób studiujących, zaś uczelnie z kategorią A – 12%. Spośród uczelni, jedynie Uniwersytet SWPS, Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Warszawski mają kategorię A+ w dyscyplinie psychologia.
Jak czytamy w raporcie, w przeważającej liczbie programów studiów psychologicznych dominują treści psychologiczne. Ale np. na psychologii na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie to tylko… 37% efektów uczenia się.
Analizę przedstawiono podczas konferencji „Kształcenie psychologiczne w Polsce”, która odbyła się na Uniwersytecie SWPS. W jej trakcie dr hab. Waldemar Urbanik, pełnomocnik ministra nauki do spraw jakości kształcenia, zapowiedział powstanie zespołu ds. opracowania standardów kształcenia w psychologii. Standardy te staną się później podstawą ministerialnego rozporządzenia.
MAMK
Sam lawinowy wzrost osób studiujących psychologię nie jest jakimś wielkim problemem. Jeśli chodzi o procent studentów kształcących się akurat na tym kierunku, Polska jest mniej więcej w europejskiej średniej. Pewnie będą tacy, którzy stwierdzą, że po prostu ludzi z takim wykształceniem coraz bardziej potrzebujemy i to będzie prawda. Pozostaje jednak pytanie, czy zwiększając tak wyraźnie i w tak krótkim czasie liczbę osób studiujących psychologię, jesteśmy w stanie zapewnić sensowną jakość kształcenia. Można mieć co do tego poważne wątpliwości: nie obowiązują u nas już minima kadrowe, psychologia jest kierunkiem, na którym nie ma ujednoliconych dla wszystkich jednostek standardów kształcenia, a na dodatek nie ma żadnego zewnętrznego egzaminu weryfikującego wiedzę (jak to ma miejsce w przypadku lekarzy czy farmaceutów). Mówiąc obrazowo – wszystkie bezpieczniki mające sprawiać, że kontrolujemy w jakikolwiek sposób proces kształcenia psychologów i psycholożek, przestały działać.
Innym ważnym problemem jest to, że znacząca część studentów i studentek kształci się w miejscach, które nie poddają się ewaluacji naukowej. Z dużą dozą pewności można założyć, że nie mają w związku z tym kontaktu z najnowszą wiedzą naukową. Skoro na wydziale czy w instytucie nauki się nie uprawia, to trudno, by było inaczej. I choć wielu krytyków naszej dyscypliny zdaje się w to wątpić, psychologia jest nauką – ze szczególnym uwzględnieniem uczenia się na swoich błędach. To wszystko sprawia, że pominięcie badań naukowych, na przykład w procesie oceny skuteczności terapii, jest działaniem bardzo ryzykownym, mogącym narażać pacjentów i klientów na takie działania terapeutyczne, które nie tylko mogą być nieefektywne, ale wręcz szkodliwe. Przyszli psychologowie muszą się dowiedzieć, które terapie posiadają status dowiedzionych naukowo, które dopiero są w trakcie weryfikacji, a które jej nie przeszły i mogą szkodzić. Najlepiej by było, jeśli wiedzę tę otrzymaliby od osób, które takie badania prowadzą.