logo
FA 5/2022 z laboratoriów

Renata Paliga

Wojny i epidemie w dziejach Rzeczypospolitej

Dżuma, cholera, tyfus

Wojny i epidemie w dziejach Rzeczypospolitej 1

Św. Roch i św. Rozalia, poł. XVIII w., olej na płótnie, Kościół pw. Św. Franciszka w Krasnymstawie Fot. Stefan Ciechan

Spojrzenie na dzieje Rzeczypospolitej przez pryzmat epidemii chorób zakaźnych występujących podczas wydarzeń, które zaważyły na losach narodu, stało się dla mnie ciekawym wyzwaniem badawczym. Z mojej perspektywy, lekarza, jednoczesna interpretacja historii świata i dziejów medycyny, odniesienie metod historycznych terapii do współczesnych rekomendacji terapeutycznych oraz poszukiwanie wpływu historycznych epidemii na losy Rzeczypospolitej jest zupełnie naturalne.

Od zarania dziejów wojny i epidemie występowały razem. Okoliczności wojny – migracje, brud, niedostatki pożywienia – były idealnymi warunkami do szerzenia chorób. Epidemie z kolei wywoływały chaos społeczny i anarchię, przez co stawały się pretekstem do agresji politycznej i działań wojennych.

Epidemie to również wojna, a zjawisko to zostało uwidocznione najwcześniej w schematach neurolingwistycznych. Powyższy związek wyrażany jest za pomocą metafor obecnych we wszystkich językach. Walczymy z bakteriami, zabijamy je. Przegrywamy lub zwyciężamy z epidemią. Choroba nas niszczy, zjada, wygrywamy lub przegrywamy z „niewidzialnym wrogiem”. W dziełach literackich, będących kanonem literatury światowej, znajdują się opisy epidemii, które często są tłem narracji i stwarzają okoliczności intrygi. Czytelnicy skupieni na głównych wątkach nie zauważają ich istnienia (np. William Shakespeare Romeo i Julia).

Wojny tworzyły historię świata przez przesuwanie granic, zawłaszczanie terytoriów i zniewalanie narodów. W celu odniesienia przewagi często wykorzystywano czynniki naturalne: ukształtowanie terenu, warunki meteorologiczne i czynniki biologiczne. Broń biologiczna stosowana była powszechnie i w sposób naturalny, ponieważ śmiertelne choroby w oczywisty sposób wpisane były w życie ludzi. Dżuma, która zdziesiątkowała Europę i zakończyła średniowiecze, rozpoczęła się od przerzucenia ciał zmarłych na tę chorobę przez mury miasta podczas wojny oblężniczej.

Wszelkie metody wypracowane przez wieki, które miały służyć ograniczaniu zasięgu epidemii – izolacja, kwarantanna czy kordony sanitarne – były wykorzystywane w sztuce wojennej jako działania wywiadowcze, dezinformacyjne czy szeroko rozumianego wojennego podstępu.

Epidemie i wojny doczekały się olbrzymiej literatury naukowej. Są to zazwyczaj spojrzenia odrębne, o chorobach lub o wojnie, niezgłębiające wzajemnych korelacji ani wagi wpływów. Badacze zajmujący się historią medycyny piszą o aspektach społecznych i statystycznych, natomiast historycy skupieni na dziejach świata i narodów przedstawiają wydarzenia polityczne oraz ich konsekwencje. Epidemie są traktowane w sposób marginalny, jako oczywisty element tła dla historycznych wydarzeń. W analizach historycznych dotyczących strategii wojennych, epidemie nazywane są czasami „trzecią armią”, ponieważ wiele wielkich armii i – wydawałoby się – wygranych wojen ponosiło klęskę z powodu chorób szerzących się w szeregach wojska.

Spojrzenie na dzieje Rzeczypospolitej przez pryzmat epidemii chorób zakaźnych występujących podczas wydarzeń, które zaważyły na losach narodu, stało się dla mnie ciekawym wyzwaniem badawczym. Z mojej perspektywy, lekarza, jednoczesna interpretacja historii świata i dziejów medycyny, odniesienie metod historycznych terapii do współczesnych rekomendacji terapeutycznych oraz poszukiwanie wpływu historycznych epidemii na losy Rzeczypospolitej jest zupełnie naturalne. W książce starałam się umieścić to spojrzenie oraz własną interpretację wydarzeń opisywanych wcześniej przez innych badaczy.

Od powietrza, głodu, ognia i wojny…

Wojny i epidemie w dziejach Rzeczypospolitej 2

Do lat osiemdziesiątych XIX wieku nie potwierdzono w sposób naukowy istnienia czynników wywołujących epidemie. Chorobom nadawano nazwy, kierując się charakterystycznymi objawami lub okolicznościami występowania. Groźne schorzenia, prowadzące do depopulacji, określano jako „powietrzne”, czyli przenoszone z powietrzem.

Jeszcze w XVIII wieku funkcjonowały różne teorie na ten temat. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że przyczyn chorób i epidemii szukano w sferach niematerialnych, pochodzących od Boga (kara), oraz w czynnikach podejrzewanych o materialne na podstawie obserwacji, lecz niepotwierdzonych przez naukę: contagium, semina czy miazmaty. Ten dualizm funkcjonował równolegle i na równych prawach, co dla ludzi współczesnych może być trudne do zaakceptowania. Metody ówczesnego leczenia pochodziły z analogicznego spektrum. Stosowano modlitwy lecznicze, noszono krzyże Karawaki, traktując to jako profilaktykę, w czasie epidemii odżywały kulty świętych (w Rzeczypospolitej święci Roch, Sebastian i Rozalia), a jednym z powszechnych rytuałów mających zapobiegać zarazie w miastach były okrężne procesje wzdłuż murów (rytuał pochodzący ze starożytności) z obrazem Matki Bożej Łaskawej, którą przedstawiano ze strzałami w dłoniach. Symbolizowały one choroby jako karę pochodzącą od Boga. Jednocześnie ustanawiano kwarantanny, stosowano izolacje, odkażanie dymem i innymi substancjami, zabijano drzwi domostw, palono przedmioty itp.

Spory na temat przyczyn epidemii i chorób trwały do końca XIX wieku, do tzw. przełomu bakteriologicznego, kiedy wskazano biologiczny, materialny czynnik wywołujący choroby (odkrycie bakterii przez Roberta Kocha 1882), powstały aseptyka i antyseptyka oraz wypracowano metody zachowań społecznych, które prowadziły do ograniczenia epidemii.

Dżuma a pierwszy rozbiór Rzeczypospolitej

W XVIII wieku, w czasie epidemii chorób „powietrznych”, stosowano kwarantannę, kordony sanitarne i izolację. Przedmioty pochodzące z terenu epidemii dezynfekowano octem, listy nakłuwano i okadzano, palono rzeczy z zakażonych domów. Na terenach Rzeczypospolitej palono całe domostwa, zdarzało się, że z żywymi ludźmi w środku. Chorych wypędzano z miejsc zamieszkania np. do lasu, na pola, pozbawiano majątku. Osobom pochodzącym z miejsc „zapowietrzonych” (zakażonych) zabraniano przemieszczenia się. Wypędzeni ludzie błąkali się, szukając miejsca do życia. Naturalnie w ich interesie było ukrywanie choroby. W obliczu tak radykalnych metod trudno było się spodziewać dobrowolnego poddania się wymogom znanym dziś jako przeciwepidemiczne.

Powszechnie stosowanym sposobem mającym na celu powstrzymanie rozprzestrzeniania epidemii były kordony złożone z wojska prywatnego i chłopów. Rozstawieni co kilkanaście metrów, uzbrojeni w broń, pałki i kije zatrzymywali przybywających z terenów „zapowietrzonych”. W praktyce sprowadzało się to do bicia, przeganiania, często zabijania. Była to żywa zapora, obronny mur tworzony z ludzi przed „powietrzem”, analogiczny w swym zamyśle do budowanych w XVIII wieku fortyfikacji i twierdz.

W lecie 1770 roku na terenach graniczących z Turcją pojawiła się dżuma. W czasie politycznego osłabienia Rzeczypospolitej, trudnej sytuacji związanej z konfederacją barską, słabej pozycji króla Stanisława Augusta Poniatowskiego zbliżała się kolejna klęska. W Warszawie zapanował niepokój podsycany przez służby dyplomatyczne obcych mocarstw. Rosjanie natychmiast wykorzystali strach przed dżumą jako pretekst do ustanowienia w Warszawie posterunków własnych wojsk, m.in. do pilnowania spichlerzy, ponieważ w izolowanych z powodu epidemii miastach częste były rozruchy społeczne na tle niedostatków żywności. Powstała też idea usypania wałów dookoła Warszawy, które miały chronić stolicę przed dżumą. Podjęto gremialną decyzję o ich stworzeniu, lecz ponad miesiąc trwały targi, kto ma za to przedsięwzięcie zapłacić. W końcu wstępne koszty poniósł król Stanisław August Poniatowski z własnego budżetu.

Dżuma nigdy do Warszawy nie dotarła, a usypane przeciwko „powietrzu” wały broniły stolicy przed Rosjanami podczas powstania kościuszkowskiego. Rosyjskie wojska, mające pilnować zboża w Warszawie, już jej nie opuściły.

Epidemia dżumy została wykorzystana do celów politycznych i militarnych skierowanych przeciwko Rzeczypospolitej. Wojskowe kordony sanitarne Prus, Austrii, Rosji, które naruszyły granice Rzeczypospolitej, aby bronić swych krajów przed epidemią i pomagać Polakom w nieszczęściu, zajęły jej tereny podczas pierwszego rozbioru w 1772 roku. Dżuma stała się pretekstem do wrogich poczynań propagandowych, dezinformacji i w końcu działań militarnych, a wojskowe kordony sanitarne obcych wojsk stały się narzędziem militarnym.

Epidemia cholery i klęska powstania listopadowego

Wybuch powstania listopadowego jesienią 1830 roku wystąpił w czasie, kiedy w Rosji szalała epidemia cholera morbus, choroby dotychczas nieznanej w Europie. Wątpliwość, czy planując powstanie zdawano sobie sprawę z zagrożenia epidemicznego, jest pytaniem typowo współczesnym. Wówczas na wschodzie często występowały epidemie różnych chorób, a kwarantanny były traktowane jako niespodziewane atrakcje podróży w modnym wówczas poznawaniu świata. Cholera nigdy wcześniej nie przekroczyła granic Rosji i trudno się dziwić, że powątpiewano w odstępstwo od tej prawidłowości.

Pierwsze zachorowania na cholerę wśród polskich żołnierzy wystąpiły po bitwie pod Iganiami w kwietniu 1831 roku, po kontakcie z wojskami rosyjskimi. Wypadki potoczyły się błyskawicznie. Chorych w wojsku polskim przybywało, trwały spory dotyczące zakaźności choroby (zakaźna – nie zakaźna, epidemiczna – sporadyczna itp.). W maju choroba opanowała Warszawę. Organizacja i zarządzanie miastem w obliczu epidemii nieznanej wówczas choroby zakaźnej może dziś budzić pozytywne zdziwienie. Aspekty organizacyjne walki z epidemią są zadziwiająco podobne do współczesnych. Stwierdzono, że należy zwiększyć kadry medyczne, skupiono się na zatrudnieniu lekarzy z zagranicy (chętnych nie brakowało z powodu korzystnych płac) oraz tworzeniu dużej liczby szpitali. Walki powstania toczyły się dookoła stolicy. W mieście powstawały wojskowe szpitale dla rannych i osobne dla chorych na cholerę. Szpitale powstawały też jako oddolne, lokalne inicjatywy, wynikające z potrzeby chwili i jako symbol patriotyzmu ludności cywilnej. Przyjmowano chorych i rannych, cywili i żołnierzy co powodowało rozprzestrzenianie choroby. W momencie kulminacji wojny i epidemii trudno było zapanować nad chaosem i ścisłym przestrzeganiem odgórnych – słusznych z epidemiologicznego punktu widzenia – zaleceń. Lazarety dla chorych na cholerę tworzono również po to, by nie demoralizować żołnierzy i społeczeństwa Warszawy widokiem mężczyzn, żołnierzy, patriotów umierających na ziemi, w rowach, z powodu niepohamowanej biegunki i wymiotów.

Nie było skutecznych metod leczenia. Obowiązującą terapią było wówczas upuszczanie krwi, picie grzanego wina, palenie prześcieradła umieszczonego na brzuchu w celu „wygrzania” choroby, „unikanie przestrachu”, zioła, środki wymiotne i przeczyszczające itp. Kiedy u schyłku powstania cholera dotarła na prowincję, chorych leczono w domach, ponieważ zaobserwowano, iż lepsze rezultaty przynosi zaniechanie oficjalnie zalecanego leczenia i troskliwa pielęgnacja połączona z pojeniem, czyli nawadnianiem chorych. Te obserwacje wpłynęły na obalenie dogmatu krwiupustu i rozwój nowych metod leczniczych (np. infuzjologii i transfuzjologii).

Ocenia się, że więcej żołnierzy umarło w powstaniu listopadowym z powodu biegunki i cholery niż z odniesionych ran, a epidemia zaważyła na losach zrywu narodowego. Warszawa stała się „miastem zero” ogólnoświatowej pandemii cholery, stąd rozwleczono ją do krajów Europy. Po dwóch latach cholera pojawiała się pod postacią lokalnych ognisk epidemicznych na wszystkich kontynentach. Cholera morbus nękała świat przez cały XIX wiek. Pandemia towarzyszyła ewolucji nauki, przyczyniając się do odkryć medycznych oraz wypracowania współczesnych standardów postępowania przeciwepidemicznego.

Strach przed wszami i „czerwoną zarazą” a odzyskanie niepodległości Rzeczypospolitej

Zmiana sił politycznych w Europie po pierwszej wojnie światowej, wyniszczenie ekonomiczne dotychczasowych mocarstw, rewolucja bolszewicka w Rosji, strach przed epidemią duru osutkowego (tyfusu plamistego – funkcjonowało kilka nazw i określeń) przenoszonego przez wszy, zmiana rozumienia terminu „kordon sanitarny” (jako teren buforowy), którym miało być terytorium nowej Rzeczypospolitej, genialne wykorzystanie nadarzającej się możliwości przez polskich mężów stanu – wiele okoliczności można wymieniać w kontekście ich wpływu na odzyskanie niepodległości przez Rzeczpospolitą w 1918 roku. Niezaprzeczalnie jednak o niepodległość walczono w okolicznościach epidemii. Równolegle z działaniami wojennymi toczyły się rozmowy dyplomatyczne. Prowadziła je i strona radziecka, i polska. Szukano sojuszników, a sytuacja epidemiologiczna była coraz poważniejsza, moderowana przez migrację ludzi, biedę, brud i głód. Świadectwem trudnej sytuacji są słowa Lenina powtarzane dziś jako żart, chociaż wówczas miało to wydźwięk budzący grozę: „Albo wesz zwycięży socjalizm, albo socjalizm zwycięży wesz”. W prasie amerykańskiej pojawiły się doniesienia o tym, że tyfus plamisty szerzy się wśród Rosjan w sposób niewyobrażalny, że wykorzystują oni chorobę jako broń biologiczną, wysyłając samochody pełne chorych ludzi na tereny przygraniczne, a epidemię w Europie wykorzystywano w narracji antyimigracyjnej.

Powstanie określenia „kordon sanitarny”, które używane jest powszechnie we współczesnych pracach dotyczących polityki i dyplomacji, wiąże się z wydarzeniami kształtującymi historię naszego kraju. Dyplomacja francuska, żywo zainteresowana utrzymaniem strefy wpływu w środkowej Europie, zainicjowała utworzenie „kordonu sanitarnego”, który miał uczynić z kilku państw, w tym Polski, teren buforowy przed „czerwoną zarazą”, która opanowała Rosję. W ten zawoalowany sposób nazwano terytoria państw oddzielających państwa zachodu od Rosji bolszewickiej w czasie, kiedy naprawdę na terenach Rosji i Polski panowała epidemia ciężkiej, śmiertelnej choroby przenoszonej przez wszy, kojarzonej z brudem i nędzą. Mimo rozwoju mikrobiologii i poznania czynnika wywołującego chorobę, nadal nie było dostępnych szczepień ani skutecznych metod leczenia. Prace historyczne zazwyczaj nie wspominają o tym, że istniało realne zagrożenie, iż epidemia pomaszeruje na zachód, tak jak stało się to w przypadku cholery w czasie powstania listopadowego, a możliwość powstania Rzeczypospolitej, nowego państwa, wiązała się z przywilejem (przekleństwem) granicznego terytorium.

Reasumując, na pierwszy rozbiór Rzeczypospolitej wpłynęły okoliczności związane z epidemią dżumy toczącej się u jej wschodnich granic. Stała się ona pretekstem do wkroczenia wojsk obcych mocarstw pod postacią wojskowych kordonów sanitarnych. Cholera zaważyła na losach powstania listopadowego, a dur osutkowy (tyfus plamisty) i dyplomatyczne przeforsowanie terytorialnego „kordonu sanitarnego” stworzyły warunki do odzyskania przez Rzeczpospolitą niepodległości.

Epidemie towarzyszą ludziom od zarania dziejów. Porównywane są semantycznie do wojny, ponieważ w praktyce jest to wojna o przetrwanie. Przetrwanie gatunku, społeczności, jednostki. Wszelkie ekstremalne warunki prowadzą do zburzenia dotychczasowego ładu ekonomicznego, gospodarczego. Prowokują działania agresywne w skali jednostek ludzkich i działań międzynarodowych.

Epidemia Covid-19 uświadomiła, że mimo wielkich osiągnięć technologicznych, lotów w kosmos, inżynierii genetycznej itp., trwa walka z mikrobami, a metody pochodzące ze starożytności – kwarantanna, izolacja – stały się od 2020 roku dla ludzi na całym świecie obowiązującym kanonem postępowania. W obecnej sytuacji politycznej, której absolutnie nie byłam w stanie przewidzieć pisząc książkę, potwierdza się korelacja wzajemnych powiązań. Obserwowana od zarania dziejów, wyrażana w słowach suplikacji: „Od powietrza, głodu, ognia i wojny…”.

Artykuł przybliża tematykę monografii autorki Wojny i epidemie w dziejach Rzeczypospolitej. Dżuma, cholera, tyfus, wydanej przez Wydawnictwo Naukowe PWN.

Dr n. med. Renata Paliga, Pomorski Uniwersytet Medyczny w Szczecinie, Zakład Historii Medycyny i Etyki Lekarskiej

Wróć