logo
FA 5/2022 życie akademickie

Konrad Pfeiffer

Chcą zmian w stypendiach

Chcą zmian w stypendiach 1

Fot. Łukasz Gorajek / Freeze The Move

W przeświadczeniu samych studentów jeden wspólny ranking premiuje średniactwo, a dodatkowo antagonizuje ich przeciwko sobie i rodzi animozje w samym środowisku sportowym.

Julia Kulczycka studiuje zarządzanie inżynierskie. Właśnie kończy drugi rok. Także od dwóch lat otrzymuje stypendium rektora. To nagroda nie tylko za dobre wyniki w nauce (w ostatnim semestrze uzyskała średnią 4,5), ale przede wszystkim docenienie znakomitych osiągnięć sportowych. Julia sięgnęła po brązowy medal Akademickich Mistrzostw Polski w trójboju siłowym klasycznym i jest jedną z 91 osób uhonorowanych w tym roku stypendium rektora Politechniki Gdańskiej (dla porównania w największej polskiej uczelni Uniwersytecie Warszawskim stypendium przyznano 126 studentom). Uczelnia od dwóch lat nie ma sobie równych w klasyfikacji generalnej cyklu.

– Jako studentka nie mam stałych dochodów, a stypendium pozwala mi opłacać dietetyka, trenera. W trójboju musimy o te aspekty zatroszczyć się same, każda z nas potrzebuje innego podejścia, prowadzenia na treningach – tłumaczy.

Julia Dziuba z kolei (na fot.) wszystko, co potrzebne do uprawiania sportu, ma zapewnione od klubu. Dlatego, studiując na III roku prawa na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej, stypendium przeznacza na inny cel. Dostała je po raz pierwszy, choć starała się o nie już wcześniej. Wtedy zabrakło jej punktów, postanowiła więc z myślą o swojej przyszłości poprawić średnią. Odłożone dziś pieniądze przydadzą się do opłacenia aplikacji.

– Traktuję je jako inwestycję w siebie, ale uważam, że skoro już na nie zapracowałam, czemu nie miałabym wydać choćby części tej kwoty na jakieś drobne przyjemności? Wyjazdy, treningi, zawody, a do tego sporo nauki. Musiałam naprawdę się postarać – nie kryje dumy szczypiornistka I-ligowego AZS UMCS Lublin, podkreślając, że przed nią kumulacja, czyli letnia sesja i finały AMP.

Dla obu zawodniczek stypendium jest miłym, ale jednak tylko dodatkiem do sportowej aktywności. Nie odczuwają w związku z nim presji na wynik. Motywację też znajdują bardziej w rywalizacji czy towarzyszących jej emocjach.

– Sport jest dziedziną życia, z której czerpię dużo satysfakcji. Spełniam się w niej, ale nie patrzę na to, jako na coś, co muszę zrobić, by dostać stypendium – przekonuje skrzydłowa AZS UMCS, która w ubiegłym sezonie wraz z drużyną zajęła pierwsze miejsce w rywalizacji uniwersytetów i drugie w generalnej klasyfikacji AMP w piłce ręcznej.

Takich jak one, studentów i studentek otrzymujących stypendium rektora, są w całym kraju tysiące. Działają na różnych polach, nie tylko sportowym, ale także artystycznym czy naukowym. Uzyskane osiągnięcia przeliczane są na punkty, które ostatecznie decydują o przyznaniu środków. Ich wysokość jest zróżnicowana, nie tylko w odniesieniu do poszczególnych uczelni (szczegóły w ramce). To, obok stypendiów socjalnych, jedna z dwóch podstawowych form wspomagania finansowego studentów. Uregulowała je na nowo przyjęta cztery lata temu ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce.

– W procesie przyznawania stypendium rektora sporządzana jest jedna lista rankingowa, odrębnie dla każdego kierunku studiów, na której umieszczani są wszyscy studenci danego kierunku z różnymi osiągnięciami. Punkty za nie są sumowane. Oznacza to, że student sportowiec może otrzymać punkty za wszystkie wskazane przez siebie we wniosku rodzaje osiągnięć (średnią ocen, osiągnięcia sportowe, naukowe i artystyczne). Stypendium otrzymuje nie więcej niż 10% studentów na danym kierunku – informuje Aneta Adamska, rzeczniczka prasowa UMCS, uczelni, która w tym roku akademickim przyznała w sumie 1573 stypendia rektora.

Tyle w teorii. Coraz częściej można bowiem usłyszeć głosy, że system ten jest mniej korzystny dla studentów sportowców od poprzedniego. Przykładem takiej dyskryminacji może być choćby zapis wskazujący, że do stypendium kwalifikują się osiągnięcia odniesione we współzawodnictwie co najmniej na poziomie krajowym. Do sukcesów naukowych można więc zgłosić publikację w mało znaczącym czasopiśmie, do artystycznych – wystawę w regionalnym muzeum, ale punktów za zawody o takim charakterze już się nie dostanie. Podobne zróżnicowanie występuje w przypadku studentów I roku. Ustawa mówi, że stypendium przysługuje laureatom olimpiad przedmiotowych, zarówno międzynarodowych, jak i krajowych (w tym drugim przypadku także finalistom), a w przypadku sportu medalistom Mistrzostw Polski. Tyle że medale w danej dyscyplinie są ledwie trzy, podczas gdy np. w olimpiadach historycznych grono finalistów liczy nierzadko kilkadziesiąt osób.

Wcześniej, przed 2018 rokiem, sytuacja wyglądała zgoła inaczej. Rozdzielano wówczas te trzy obszary: artystyczny, naukowy, sportowy, i dla każdego uczelnie tworzyły odrębne rankingi. Miało to uzasadnienie o tyle, że tych osiągnięć nie sposób porównywać. Są na tyle odmienne, że trudno znaleźć dla nich jakiekolwiek punkty styczne. Bo czy maksymalna średnia albo maksimum punktów za działalność naukową to równowartość złotego medalu olimpijskiego? A może „tylko” mistrzostw Polski? Jak porównać dorobek kogoś ze średnią 5,0 i jedną publikacją na koncie ze zwycięstwem na igrzyskach? To siłą rzeczy prowadzi do sytuacji, w której uczelnie niezbyt otwarte na sport faworyzują inne osiągnięcia i na odwrót – jeśli eksponuje się sportowców, pozostali są niezadowoleni.

– Z mojego punktu widzenia lepiej, gdyby te aktywności były oddzielone. Nie odmawiam nikomu pracy, jaką trzeba włożyć w zdobycie stypendium naukowego, ale wydaje mi się, że to jednak nie jest ten sam nakład sił. Do wyniku sportowego nie liczy się pojedynczy mecz, to także wielomiesięczne treningi przygotowujące – wyjaśnia Julia Dziuba.

W przeświadczeniu samych studentów jeden wspólny ranking premiuje średniactwo, a dodatkowo antagonizuje ich przeciwko sobie i rodzi animozje w samym środowisku sportowym. Dobrym przykładem są tu chociażby gry zespołowe – sól każdego sportu. W jednej drużynie może występować gracz kształcący się np. na ekonomii, który dostaje stypendium, i inny – studiujący grafikę – bez takiego wsparcia. Obaj mają tę samą średnią, tyle że pierwszy kierunek jest bardziej oblegany i łatwiej się dostać na listę.

Chcąc naprawić te systemowe ułomności, Akademicki Związek Sportowy wyszedł z propozycją zmian. Zaproponowano dwie kluczowe korekty: uwolnienie limitu 10% i oddzielne listy rankingowe.

– Osiągnięcia naukowe są zbliżone w ramach danego kierunku. Natomiast osiągnięcia sportowe i artystyczne proponujemy wyłączyć i stworzyć uczelniane listy rankingowe, oddzielne dla obu tych obszarów. To powrót do tego, co dobrze funkcjonowało jeszcze kilkanaście lat temu. Jeśli ktoś ma ekstra wynik sportowy lub osiągnięcia artystyczne, to będzie wysoko na liście, oczywiście pod warunkiem zaliczenia kolejnego roku. Obecnie dochodzi do sytuacji, w których studenci grający w jednej drużynie, mając takie same osiągnięcia i identyczną średnią, znajdują się w różnych miejscach rankingów i jeden otrzymuje stypendium, drugi nie – tłumaczy Jakub Kosowski, wiceprezes AZS ds. finansowych.

Wśród zgłoszonych propozycji jest także rozszerzenie zakresu własnych funduszy stypendialnych. Przed 2018 r. uczelnia, która wygospodarowała środki na stypendia z tego funduszu, sama decydowała, za jakie osiągnięcia je przyznawać. Ustawa PSWN związała ręce rektorom, dopuszczając nagradzanie jedynie dorobku naukowego. Studenci z sukcesami na polu artystycznym czy sportowym zostali wykluczeni. Gdyby zmiany przygotowane przez AZS udało się przeforsować, również i oni mogliby być docenieni, tak jak miało to miejsce wcześniej.

– Liczymy na przychylność władz uczelni w lobbowaniu za tą nowelizacją, bo daje ona swobodę i rektorom, i samorządom studenckim. Nie generuje problemów typu: ktoś dostał stypendium, a ktoś nie, czyj sukces wart jest więcej, a czyj mniej – przekonuje Kosowski, zaznaczając, że na temat planowanych zmian rozmawiano już z KRUP i KRASP.

Dodaje, że opracowując propozycję nowelizacji, nie zajmowano się tym, ile środków przeznaczyć na sfinansowanie każdej z trzech grup stypendialnych. Jego zdaniem, ustalenie tego na poziomie ustawowym jest błędem. Bazując na rozwiązaniach sprzed lat, ocenia, że powinno się to określać z perspektywy uczelni. To rektor i samorząd studentów, uwzględniając specyfikę danej uczelni, wiedzą najlepiej, w jakich proporcjach rozdzielić środki za konkretne osiągnięcia. Tam, gdzie np. przeważają dokonania artystyczne nad sportowymi, można byłoby odpowiednio dopasować liczbę stypendiów do każdej z tych kategorii.

– Nie chcemy iść w tym kierunku, by nawet za marginalne osiągnięcia przyznawać stypendium. Obecny wymóg osiągania wyników na poziomie co najmniej krajowym jest jednak krzywdzący. Chcemy dopasować kryteria do specyfiki współzawodnictwa sportowego, także w sporcie akademickim. Zresztą, jak popatrzymy na system sprzed lat, to sytuacji premiowania marginalnych osiągnięć nie było. Nam chodzi przede wszystkim o spójność systemu, by by charakter osiągnięć był porównywalny. Nie zamierzamy przy tym nikogo faworyzować – przekonuje Kosowski.

Jemu samemu w obecnej ustawie brakuje stypendialnej wizji. Uczelnie, owszem, przyciągają sportowców, ale nie są w stanie im niczego konkretnego zaoferować. Słabsze wyniki w nauce dyskwalifikują nawet topowego zawodnika. Rektor mógłby przyznać mu środki z własnego funduszu stypendialnego, ale nie ma takiej możliwości. Wyniki z rankingu ogólnego mogą się z kolei zmieniać na tyle, że dziś stypendium się należy, a za rok już nie.

– W obecnym systemie jest za dużo niewiadomych i dlatego nie jest on zbyt atrakcyjny dla studenta sportowca. My proponujemy pewną przewidywalność, a zarazem elastyczność po stronie uczelni – zapowiada wiceprezes AZS.

Projekt nowelizacji został już przedłożony ministrowi edukacji i nauki. Jeśli zmiany udałoby się w miarę szybko przeprowadzić, zostaną wprowadzone w życie najpewniej od października 2023 roku.

Ile płacą rektorzy?

Na Politechnice Gdańskiej studenci I roku studiów I stopnia dostają co miesiąc 850 zł, pozostali od 500 do 850 zł. W UMCS o kwocie decyduje pozycja w rankingu – można otrzymać od 500 do 1200 zł. Podobnie w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego (200–1500 zł), Uniwersytecie Śląskim (1000–1300 zł), Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu (450–1150 zł), Politechnice Wrocławskiej (625–875 zł), Akademii Górniczo-Hutniczej (400–900 zł) czy Gdańskim Uniwersytecie Medycznym (450–800 zł). Na niektórych uczelniach zdecydowano się na jedną stawkę: na Uniwersytecie Warszawskim to 915 zł, Uniwersytecie Rzeszowskim 1200 zł, Politechnice Warszawskiej 800 zł, Warszawskim Uniwersytecie Medycznym 600 zł, Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu 800 zł.

(Dane na podstawie informacji pozyskanych z uczelni oraz dostępnych na stronie www.mojestypendium.pl.)

Wróć