Roman Niestrój
Już z górą pięć lat polska nauka i szkolnictwo wyższe funkcjonują w warunkach stworzonych przez reformę wprowadzoną ustawą z dnia 20 lipca 2018 roku. Jedna z ważniejszych zmian dotyczyła rekonstrukcji klasyfikacji dziedzin i dyscyplin naukowych. Regulację tę poprzedziła ożywiona dyskusja w środowisku naukowym, której pokłosie odnajdujemy w licznych publikacjach z tego okresu. (m.in. Ewolucja nauk ekonomicznych – Jedność a różnorodność, relacje do innych nauk, problemy klasyfikacyjne, red. Marian Gorynia, Polska Akademia Nauk, Warszawa 2019 r.). Pięć lat to dostatecznie długi czas, aby zaobserwować zamierzone i niezamierzone następstwa zmienionej klasyfikacji. W sposób szczególny zmiany te dotknęły dziedziny nauk ekonomicznych, którą po prostu zlikwidowano, zaś wchodzące w jej zakres dyscypliny w zmodyfikowanej formie włączono bezpośrednio do dziedziny nauk społecznych. W wykazie dyscyplin nauk społecznych ekonomia i finanse znajdują się na miejscu pierwszym, zaś nauki o zarządzaniu i jakości na miejscu szóstym. Odległość ta, aczkolwiek wynikająca wyłącznie z porządkowania alfabetycznego, symbolicznie ukazuje pogłębiającą się przepaść pomiędzy obiema dyscyplinami wywodzącymi się przecież ze wspólnego pnia nauk ekonomicznych. Szczególnie w odniesieniu do nauk o zarządzaniu i jakości skutkuje to nie tylko kryzysem tożsamości tej dyscypliny, lecz przede wszystkim wywiera znaczący wpływ na zakres przedmiotowy i metodykę prac badawczych, a w konsekwencji także na programy kształcenia realizowane w tak szeroko i niejednoznacznie zakreślonej dyscyplinie. W szczególności dostrzegalne są następujące niepokojące zjawiska:
1. Rozluźnienie związków nauk o zarządzaniu z mikro- i makroekonomią.
2. W badaniach przedsiębiorstw osłabienie nurtu poznawczego na rzecz podejścia normatywnego.
3. W obszarze metodologii badań zdecydowane przesunięcie w kierunku metod typowych dla badań społecznych (ankietyzacja, wywiady), kosztem analizy i wnioskowania na podstawie danych pochodzących z pomiarów rzeczywistych wielkości ekonomicznych.
4. Przyjęta w środowisku nauk o zarządzaniu klasyfikacja subdyscyplin pomija całkowicie niektóre subdyscypliny biznesowe (np. rachunkowość przedsiębiorstw, inwestycje, ekonomika handlu) lub uwzględnia jedynie ich aspekt zarządczy (zarządzanie marketingiem, zarządzanie logistyką itd.). Struktura ta w niewielkim stopniu sprzyja profilowaniu specjalności studiów odpowiednio do rzeczywistej struktury zatrudnienia w zawodach biznesowych.
Zastanawiając się nad sposobami powstrzymania negatywnych skutków ostatniej rekonstrukcji nauk ekonomicznych, warto przypomnieć, że nauki te wywodzą się z trzech różnych źródeł. Najstarszym są uniwersytety, gdzie w ramach rozważań filozoficznych mieściło się między innymi poszukiwanie prawdy „o naturze i przyczynach bogactwa narodów”. Dzieło Adama Smitha zapoczątkowało nowożytną ekonomię. Na uniwersytetach kształtowały się także zręby prakseologii, ogólnej teorii organizacji i kierowania oraz socjologii organizacji, do których odwołuje się współczesna nauka o zarządzaniu.
Drugim źródłem nauk ekonomicznych okazały się, na przełomie wieków XIX i XX, aspiracje i potrzeby edukacyjne środowiska kupieckiego. W tym okresie w Europie i Stanach Zjednoczonych powstawały uczelnie zawodowe o profilu handlowym lub biznesowym skupiające się na praktycznych aspektach działalności gospodarczej, takich jak: ekonomika handlu, towaroznawstwo, rachunkowość i finanse przedsiębiorstw, statystyka, ekonomika i organizacja przedsiębiorstw, geografia gospodarcza. Większość tych uczelni, w tym także najstarsze polskie uczelnie handlowe, takie jak ponadstuletnia Szkoła Główna Handlowa czy blisko stuletni Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie, z czasem osiągnęły status w pełni akademickich szkół wyższych o profilu ekonomicznym. Również wiele renomowanych zachodnich szkół biznesu wywodzi się z tego nurtu rozwoju edukacji ekonomicznej. Warto w tym miejscu wymienić czołowych ekonomistów Harvard Business School, takich jak Theodore Levitt czy Michael Porter.
Trzecie źródło nauk ekonomicznych odnajdujemy w środowisku inżynierów dynamicznie rozwijającego się w tym samym okresie przemysłu. Wybitni absolwenci uczelni technicznych zajmując odpowiedzialne stanowiska kierownicze, łączyli wiedzę technologiczną z troską o wydajność pracy. Wystarczy przypomnieć tu takie nazwiska jak Frederyck W. Taylor czy Henri Fayol, a z polskich inżynierów Karol Adamiecki. Naukowe podejście do pracy fizycznej, a także administracyjnej zaowocowało wprowadzeniem w krąg nauk ekonomicznych takich dyscyplin jak naukowa organizacja pracy i kierownictwa, badanie metod pracy, ergonomia, naukowe zarządzanie oraz wiele innych pól badawczych, często zazębiających się z innymi dyscyplinami naukowymi.
W krajach zachodnich, w wyniku łączenia wymienionych trzech nurtów w różnych konfiguracjach przedmiotowych i metodologicznych, ukształtował się w obrębie nauk społecznych współczesny zakres nauk ekonomicznych w formule „economics and business”. Łączy ona dwie dyscypliny różniące się przede wszystkim podejściem metodologicznym, a częściowo także zakresem przedmiotowym badanych procesów i struktur gospodarczych. Polem wspólnym mikroekonomii i biznesu jest gospodarka przedsiębiorstw, z tą różnicą, że ekonomiczna teoria przedsiębiorstwa głównie opiera się na podejściu dedukcyjnym, z zastosowaniem licznych założeń upraszczających rzeczywistość, aksjomatów i modelowania ekonometrycznego, natomiast teoria biznesowa odwołuje się do empirycznych źródeł badania zróżnicowania form i wielkości podmiotów gospodarczych, ich pozycji rynkowej i zasad gospodarowania.
Wspomniane wcześniej ekonomiczne motywy zainteresowania badaczy organizacją pracy i zarządzaniem w sposób naturalny również ten zakres badań lokowały w dyscyplinie nauki o biznesie. Jednakże wraz z postępującą profesjonalizacją zarządzania korporacjami, między innymi w wyniku przekazywania władzy przez właścicieli firm zawodowym menedżerom, zarządzanie biznesem zaczęło wyodrębniać się jako trzecia dyscyplina nauk ekonomicznych, skupiająca uwagę na zarządzaniu strategicznym, organizacyjnych aspektach korporacji gospodarczych, a z czasem organizacji w ogóle.
Biorąc powyższe pod uwagę, można założyć, że współcześnie dziedzinę nauk ekonomicznych tworzą trzy częściowo zachodzące na siebie dyscypliny: ekonomia – nauka o biznesie – nauki o zarządzaniu (Rys. 1.). W obrębie tak zakreślonej triady nauk ekonomicznych można pozycjonować rozmaicie definiowane subdyscypliny oraz interdyscyplinarne, indywidualnie zakreślane pola badawcze, z uwzględnieniem także powiązanych dyscyplin zewnętrznych w stosunku do nauk ekonomicznych, takich jak matematyka, informatyka, socjologia, psychologia, prawo i inne.
W Polsce, wskutek drugiej wojny światowej i jej następstw politycznych, proces wykształcania się nauk ekonomicznych został przerwany na pięćdziesiąt lat. W momencie przywrócenia gospodarki rynkowej proces ten rozpoczął się niejako od nowa, w oparciu o stan początkowy ukształtowany w okresie PRL. Należy tu wskazać przede wszystkim narosłe w tamtym okresie ilościowe i jakościowe dysproporcje pomiędzy potencjałami naukowymi poszczególnych dyscyplin i specjalności. Stosunkowo największe możliwości rozwoju istniały w dyscyplinach w niewielkim stopniu ograniczanych czynnikami ustrojowo–politycznymi, takich jak tzw. metody ilościowe czy ogólna teoria organizacji i zarządzania, organizacja pracy itp. Natomiast znacznie gorsze warunki rozwoju miały dyscypliny ściśle ekonomiczne. W gospodarce socjalistycznej utraciły one podstawowe pole badawcze w postaci wolnego rynku i samodzielnego przedsiębiorstwa, a także możliwości pomiaru rzeczywistych wielkości ekonomicznych z użyciem pieniądza jako miernika wartości. Do tej grupy dyscyplin, oprócz makro- i mikroekonomii, należała nauka o biznesie, przede wszystkim w zakresie takich specjalności jak marketing, rachunkowość i finanse przedsiębiorstw czy analiza finansowa.
W momencie przystąpienia do gruntownej restrukturyzacji nauki i szkolnictwa ekonomicznego w naszym kraju nauka o biznesie nie istniała ani jako samodzielna dyscyplina naukowa, ani jako subdyscyplina ekonomii. Co więcej, wśród przedstawicieli szybko odradzających się subdyscyplin biznesowych często brakowało poczucia przynależności do tej dyscypliny. Reformując bowiem nauki ekonomiczne, początkowo założono oparcie się na wzorcu zachodnim, wspomnianym wcześniej tandemie „economics and business”. O ile przetłumaczenie na język polski pierwszego członu nie nastręczało trudności, to adaptacja terminu „business” okazała się problemem. Widocznie w owym czasie w wyobraźni autorów reformy jeszcze nie mieściło się proste tłumaczenie „bussines” na biznes, mimo że w przedwojennej literaturze ekonomicznej ten termin już funkcjonował. Lukę wynikającą ze słabości dopiero tworzącego się środowiska nauk biznesowych wypełniły nauki o zarządzaniu. Arbitralnie przyjęto założenie, że w warunkach polskich nauka w obszarze „business” jest równoznaczna z dyscypliną „nauki o zarządzaniu”.
W rezultacie zakres nauk o zarządzaniu uległ znacznemu i do końca niesprecyzowanemu rozszerzeniu. Tymczasem w istocie pola badawcze zarządzania i biznesu pokrywają się tylko częściowo. Domeną zarządzania jest świat organizacji, którego znaczną część, ale niejedyną, stanowią organizacje gospodarcze. Z drugiej strony należy zauważyć, że działalność gospodarczą niekoniecznie trzeba prowadzić w formie wieloosobowej, zorganizowanej instytucji. Trudno bowiem, bez intelektualnej ekwilibrystyki, uznać za takowe mikroprzedsiębiorstwa oraz małe firmy rodzinne, które – jak wiadomo – stanowią znaczącą część gospodarki narodowej. Ponadto kategoria „biznes” jako obiekt badań obejmuje także studia sektorowe w obrębie poszczególnych gałęzi i branż gospodarki narodowej. W gospodarce rynkowej tak wyodrębnione obiekty badawcze nie mieszczą się w klasie organizacji, których elementy są powiązane zależnościami typu zarządczego. Nieuprawnione zatem jest twierdzenie, że nauka o biznesie mieści się w całości w ramach nauk o zarządzaniu. Jako przejaw wątpliwości co do zakresu przedmiotowego nauk o zarządzaniu można potraktować początkowy częściowy kompromis w nazwie wiodącego dla tej dyscypliny kierunku studiów. Najpierw przyjęto nazwę „zarządzanie i marketing”. Jednakże po kilku latach odrzucono drugi człon, bezpodstawnie argumentując, że nauka o marketingu jest subdyscypliną nauk o zarządzaniu.
Brak nauki o biznesie jako odrębnej dyscypliny wkrótce objawił się odejściem od dwuczłonowego modelu klasyfikacji nauk ekonomicznych. Rachunkowość i finanse przedsiębiorstw połączono z finansami publicznymi i wyodrębniono jako trzecią dyscyplinę – „finanse”. Również towaroznawstwo wywodzące się z nauk handlowych, a nijak nieprzystające do zarządzania, wydzielono jako odrębną, czwartą dyscyplinę w dziedzinie nauk ekonomicznych. Mimo sygnalizowanych powyżej niekonsekwencji takiego podziału dyscyplin ekonomicznych elementem pozwalającym omijać rafy klasyfikacyjne była ich przynależność do wspólnej dziedziny nauk. Ostatnia reforma likwidując dziedzinę nauk ekonomicznych, zerwała spinającą je klamrę. Wskutek specyficznie polskiego zdefiniowania nauk o zarządzaniu oraz ich włączenia bezpośrednio do nauk społecznych, naukę o biznesie formalnie wyjęto z zakresu nauk ekonomicznych. Wynikające z tego zamieszanie ujawnia się między innymi przy okazji afiliowania przewodów doktorskich i habilitacyjnych w zakresie poszczególnych subdyscyplin ekonomicznych. Dotyczy to między innymi tematów w zakresie marketingu, rachunkowości i analizy finansowej, ekonomiki pracy, które w zależności od bliżej niesprecyzowanych kryteriów zaliczane są albo do ekonomii, albo do nauk o zarządzaniu. Często zupełnie bezpodstawnie czynnikiem rozstrzygającym o zaliczeniu rozprawy do nauk o zarządzaniu jest występowanie w tytule pracy słowa „zarządzanie”.
Innym następstwem omawianej zmiany klasyfikacji dyscyplin jest możliwość zakwestionowania podstawy formalnej do identyfikacji kwalifikacji badaczy i absolwentów niektórych specjalności biznesowych. Poprzednio jeśli ktoś zajmował się np. przedsiębiorczością lub marketingiem, miał podstawy uważać się za ekonomistę i odpowiednio przyporządkowywać swój profil zawodowy i dorobek naukowy. Natomiast obecnie formalnie brak podstawy do takiej identyfikacji, przy czym nie wiadomo, jakim określeniem można by ją zastąpić. W powszechnym rozumieniu – ograniczając się do przykładów z dziedziny nauk społecznych – z grubsza wiadomo, co/kto kryje się za terminami takimi jak: geograf, politolog, prawnik, socjolog, pedagog, psycholog. Dla nauk o zarządzaniu i jakości nie znajdujemy analogicznego, powszechnie akceptowanego terminu. Stosowanie w tym przypadku określeń „zarządca” lub „menedżer” byłoby nadużyciem, jako że terminy te oznaczają funkcję, a nie profil kompetencji zawodowych. Dodać należy – funkcję, do której, jak wykazuje praktyka, dochodzi się poprzez awans z rozmaitych stanowisk organizacyjnych, niekoniecznie związanych z wykształceniem na kierunku zarządzanie. Jak wiadomo, sprawdzoną w praktyce drogą uzupełniania kompetencji menedżerów w zakresie aktualniej wiedzy i umiejętności menedżerskich stanowią prowadzone na odpowiednim poziomie studia podyplomowe typu MBA.
Kogo zatem kształcimy na kierunku zarządzanie? Z praktycznego punktu widzenia w ogólnym ujęciu kształcimy potencjalnych przedsiębiorców, a w zależności od kierunkowych specjalności są to księgowi, analitycy finansowi, marketerzy, handlowcy, logistycy, tzw. HR-owcy (czyli dawni kadrowcy), organizatorzy produkcji oraz wiele innych nowych specjalności, często jeszcze nieposiadających ugruntowanej nazwy. W sumie specjalności te składają się na profil kompetencji pożądanych dla skutecznego prowadzenia zyskownej działalności gospodarczej, czyli biznesu. Teoretyczną podstawę tak postrzeganego zakresu przedmiotowego kształcenia, oprócz dyscyplin wykształcenia ogólnego, stanowią subdyscypliny nauk o biznesie i zarządzaniu.
Problem identyfikacji tożsamości zawodowej w mniejszym stopniu dotyczy pracowników naukowo-dydaktycznych afiliowanych w dyscyplinie nauki o zarządzaniu i jakości. W ich bowiem własnym rozumieniu – w zależności od kierunku wykształcenia – najczęściej uważają się za ekonomistów, socjologów, inżynierów itp. Tym niemniej wskutek ścisłego powiązania klasyfikacji dyscyplin z systemem ewaluacji, a w ślad za tym również finansowania nauki, problem adekwatności klasyfikacji do rzeczywistego zróżnicowania przedmiotowego dyscyplin nabrał istotnego znaczenia w obszarze zarządzania nauką i szkolnictwem wyższym.
Zmiana polityczna, jaka ostatnio dokonała się w naszym kraju, daje nadzieję na pogłębioną krytyczną ocenę rozwiązań ustawowych wprowadzonych w minionych latach oraz wprowadzenie niezbędnych korekt. W odniesieniu do problemu omawianego w niniejszym artykule rysują się co najmniej dwa warianty niezbędnych korekt. Rozwiązanie stosunkowo proste polegałoby na przekształceniu dyscypliny „nauki o zarządzaniu i jakości” w dyscyplinę „nauki o biznesie i zarządzaniu”, z uznaniem nauki o jakości (towaroznawstwa) jako subdyscypliny nauki o biznesie.
Wariant dalej idący nawiązuje do omówionej wcześniej triady nauk ekonomicznych. Zakłada wyodrębnienie w dziedzinie nauk społecznych zespołu nauk ekonomicznych złożonego z trzech dyscyplin: ekonomii, nauki o biznesie i nauk o zarządzaniu. Kwestią dyskusyjną może się przy tym okazać przyporządkowanie finansów. Należałoby rozważyć, czy istnieją dostateczne merytoryczne powody, by wyodrębnić finanse jako czwartą dyscyplinę w zespole nauk ekonomicznych, czy raczej należałoby uznać finanse publiczne za subdyscyplinę makroekonomii, natomiast finanse przedsiębiorstw i bankowość komercyjną włączyć jako subdyscypliny do nauk o biznesie.
Tekst powstał na podstawie referatu wygłoszonego przez autora na zebraniu naukowym Komisji Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Umiejętności 25 stycznia 2024 r.
Prof. dr hab. Roman Niestrój jest profesorem w Akademii WSB oraz emerytowanym profesorem, byłym dziekanem Wydziału Zarządzania i byłym rektorem Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.