Marek Misiak
Ceniony, ale mocno idiosynkratyczny brytyjski reżyser Peter Greenaway wielokrotnie powtarzał w wywiadach, że jego zdaniem większość współcześnie powstających filmów to tak naprawdę książki. Miał zapewne na myśli to, że ich twórcy z jego perspektywy nie wykazywali się myśleniem obrazem. On sam myśli nimi do tego stopnia, że niektóre bardziej hermetyczne pozycje z jego dorobku zamieniają się w ciągi nawiązań do klasyki malarstwa, przede wszystkim renesansowego i barokowego, zrozumiałe już chyba tylko dla wąskiego grona specjalistów. W kinie modernistycznym – a do takiego zalicza się czechosłowacka Nowa Fala (Nová Vlna) – myślenie kinem (tak, jak rozumiał je Gilles Deleuze) płynnie łączyło się z kluczowym znaczeniem słowa i pozytywnie rozumianą przyliterackością filmu (w myśl koncepcji Bolesława W. Lewickiego). Mówiąc o sztuce i dyskursie publicznym w czasach ČSSR (Československej socialistickej republiky), Pavel Juráček, reżyser Przypadku dla początkującego kata (Případ pro začínajícího kata, 1970), powiedział, iż najważniejszym problemem było, że „řeč ztratila smysl”. To krótkie sformułowanie można przełożyć na kilka sposobów: mowa/język utracił(a) sens/znaczenie/cel. Reżyserzy czechosłowackiej Nowej Fali chcieli stworzyć nowy język, w tym język kina, posługujący się w równej mierze słowem i obrazem, realistyczny i surrealistyczny jednocześnie.
Książka Grażyny Świętochowskiej to przykład pracy filmoznawczej dość tradycyjnej w kontekście współczesnych tendencji w tej dziedzinie humanistyki, zalecających raczej badanie praktyk dystrybucyjnych i odbiorczych, a także funkcjonowanie kina (włączając w to także seriale) w szerszym kontekście kulturowym, społecznym i ekonomicznym. Autorka analizuje część wybranego zestawu filmów scena po scenie, a momentami wręcz ujęcie po ujęciu, rozbierając na czynniki pierwsze najbardziej podstawowy język kina, czyli operowanie: 1) zawartością kadru, 2) ruchem kamery i 3) montażem wewnątrzkadrowym i ciętym. Taki filmoznawczy odpowiednik close reading, wprowadzonego w krytyce literackiej przez szkołę New Criticism, jest szczególnie ważny w dobie nadpodaży jakościowych seriali, gdzie wysokiej jakości twórczość często jest raczej powierzchownie konsumowana niż naprawdę odbierana.
Świętochowska zakreśla ramy czasowe i tematyczne czeskiej i słowackiej Nowej Fali, wskazuje na uwarunkowania polityczne lat 1963–1970 w Czechosłowacji, które najpierw umożliwiły narodziny i rozkwit tego ruchu, a potem go zdusiły, a następnie – i to uważam za najważniejszy rozdział publikacji – rozważa, do jakiego stopnia filmy powstałe w ramach tego nurtu przynależą do europejskiego kina modernistycznego lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, które do dziś jest często traktowane jako wręcz symbol autorskiego kina artystycznego (najważniejsze obrazy Bergmana, Antonioniego czy Bressona). Wreszcie szczegółowo analizuje sześć filmów; co ważne, tylko dwa spośród nich – wzmiankowany już Przypadek… oraz Diamenty nocy (Démanty noci, 1964) Jana Němca – zaliczane są do trzonu dorobku nowej fali, razem z filmami Jiříego Menzla czy Intymnym oświetleniem Ivana Passera. Pozwala to zarówno wskazać na artystyczną maestrię również mniej znanych dokonań nurtu, jak i podkreślić jego dwunarodowy charakter – nie bez powodu w podtytule mowa jest o czeskiej i słowackiej Nowej Fali (jednym z nielicznych trwałych osiągnięć Praskiej Wiosny była federalizacja Czechosłowacji). Wśród omawianych twórców pojawia się zatem Dušan Hanák, późniejszy twórca wybitnego dokumentu Obrazy starego świata (Obrazy starého sveta, 1972). Książka pozwala zobaczyć Novą Vlnę szerzej i nauczyć się ją głębiej, uważniej czytać – na pewno nie jako kolejny przejaw rzekomo typowej czeskiej lekkości, melancholii i dystansu.
Marek Misiak
Grażyna ŚWIĘTOCHOWSKA, Kino mniejsze. W kręgu filmów czeskiej i słowackiej Nowej Fali, Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk 2022.
Wróć