Niezależny, ale gotowy do współpracy, otwarty, twórczy, pewny siebie, odporny na stres i krytykę, efektywnie rywalizujący o granty, narcyz z osobowością psychopatyczną. Jeśliby chcieć na podstawie wyników badań przedstawionych w tej książce stworzyć profil idealnego naukowca, te cechy byłyby ze wszech miar pożądane. Będąc w nie wyposażonym, można śmiało pokonywać kolejne szczeble akademickiej kariery. Inauguruje ją doktorat.
Zanim się go jednak uzyska, trzeba przejść wieloletni trening (kondycja – ją także można dopisać do atutów kandydata). Nieprzypadkowo naukowców często porównuje się ze sportowcami. W krętej i wyboistej drodze na szczyt przedstawicieli obu profesji łączy wspólnota doświadczeń, pośród których momenty chwały zdarzają się, owszem, ale zdecydowanie rzadziej niż porażki. I w jednym, i w drugim przypadku cel wydaje się odległy, a wręcz nieosiągalny bez zapasów wytrwałości, pokory i… dobrego szkoleniowca. Tę wytrzymałościową zaprawę – pozostając przy terminologii sportowej – autorki rozkładają na czynniki pierwsze. Już na wstępie sprowadzają na ziemię tych, którzy marzą o powtórzeniu „ścieżki Einsteina”. Ich zdaniem, w obecnych czasach nie tylko wizerunek naukowca jako przygarbionego okularnika zagrzebanego w archiwum odszedł do lamusa, inna jest także rola samej nauki i uprawiających ją ludzi. Teraz o jej sile bardziej aniżeli rewolucyjne odkrycia stanowią nowe metody i testowanie efektów wcześniejszych badań w pojawiających się kontekstach.
Z racji własnych zainteresowań (domeną obu jest psychologia) koncentrują się na naukach społecznych, ale znaczna część poruszanych przez nie kwestii ma wymiar uniwersalny. Zwłaszcza jeśli uświadomić sobie, że badania z tego obszaru zdołały wykroczyć poza dotychczasowe ograniczenia „aplikacyjności” – doktoraty wdrożeniowe nie są więc już ani w psychologii, ani np. w socjologii, niczym zaskakującym. Szen-Ziemiańska i Trzmielewska przybliżają istotę pracy naukowej i pomagają młodym adeptom zorientować się w czekających ich wyzwaniach. A tych nie zabraknie: projekty, wnioski, publikacje, bibliometria, konferencje… Gdybyż chodziło tylko o naukę. Ale przecież uczony musi dziś sprostać także roli lidera czy menedżera, konieczne staje się więc nabycie już u progu kariery kompetencji zarządczych i organizacyjnych. Sama pasja nie wystarczy. Aha, no i pozostają jeszcze zajęcia ze studentami. Jak na to wszystko znaleźć czas? O tym też jest w książce. Byłaby niekompletna, gdyby tym rozważaniom nie towarzyszyły wypowiedzi uznanych naukowców, którzy wnoszą garść praktycznych obserwacji „ze swojego życia wziętych”. Z nieco innej perspektywy, niekiedy tylko z dystansem, czasem też humorem, komentują akademicką rzeczywistość ukazaną przez autorki, z których jedna już pokonała, a druga właśnie przechodzi doktorancki trening. Obie powstrzymują się od gloryfikowania tego świata, dostrzegając również ciemne jego strony. Pokazują, jak się w nim odnaleźć, na co zwracać uwagę i przed czym ustrzegać. Nie odnoszą się przy tym wprost do swoich doświadczeń, wolą przywoływać wyniki badań w tym zakresie prowadzonych zarówno w kraju, jak i za granicą.
Zastrzegają, że ich celem nie jest podawanie dokładnego przepisu na sukces. Taki zresztą chyba nie istnieje. Wszystko zależy – czyż to nie ulubione słowo psychologów? – od bardzo wielu czynników: począwszy od motywacji, przez zaangażowanie i produktywność, aż na osobowości kandydata na uczonego skończywszy. „Na trudności i niepowodzenia w nauce warto patrzeć nie tylko przez pryzmat indywidualnych ograniczeń, lecz też ułomności całego systemu” – doradzają chcącym wejść na akademickie salony.
(traman)
Joanna Szen-Ziemiańska, Weronika Trzmielewska, U progu akademii. Wyzwania na drodze do doktoratu i kariery naukowej w naukach społecznych (i nie tylko), Wydawnictwo Difin, Warszawa 2022.
Wróć