Marek Wroński
Rys. Sławomir Makal
Senat Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej na posiedzeniu w dniu 27 lutego 2025 r. unieważnił doktorat prof. Pawła Czarneckiego, byłego rektora Collegium Humanum. Historię tej dysertacji i walki kilku eminentnych profesorów (dziś już nieżyjących) o utrzymanie tego nierzetelnie uzyskanego stopnia opisałem rok temu (Nierzetelny doktorat byłego rektora – reaktywacja, FA 4/2024). Wówczas odkryłem również, że tekst dysertacji P. Czarneckiego w dużej części opiera się in extenso na trzy lata wcześniejszej, obronionej na UKSW w 2001 r., pracy magisterskiej obecnego dr. hab. Krzysztofa Łojka. Po tym odkryciu natychmiast (24 marca 2024 r.) zwróciłem się do rektora ChAT, abp. prof. Jerzego Pańkowskiego, o wznowienie postępowania administracyjnego w celu unieważnienia nadanego 20 lat temu doktoratu. Trzeba dodać, że uczelnia po wznowieniu tej samej procedury 26 maja 2014 r. przez Centralną Komisję ds. Stopni i Tytułów potwierdziła liczne i obszerne naruszenia praw autorskich w tej dysertacji, jednak w wyniku zakulisowych nacisków podczas głosowania Rady Wydziału Teologicznego ChAT w dniu 29 października 2015 r. tyle samo głosów profesorskich padło za odebraniem stopnia, co za jego utrzymaniem. Ówczesny dziekan nie zabrał głosu, a w takim wypadku głos przewodniczącego przeważa. W związku z tym nie uchylono wówczas uchwały o nadaniu stopnia.
Wprawdzie Prezydium CK 21 marca 2016 r. kolejny raz wznowiło przewód doktorski Pawła Czarneckiego, ale ówczesny rektor ChAT, dr hab. Bogusław Milerski, pozwolił na włożenie tej sprawy „do szuflady”. Ponieważ nikt, także CK, nie dopytywał, czy procedurę poprowadzono i dokończono, sprawa odeszła w zapomnienie aż do kwietnia 2024 r.
W tym czasie prof. Paweł Czarnecki „się usamodzielnił”. Ze stołka rektora Wyższej Szkoły Menadżerskiej przy ul. Kawęczyńskiej 36 w Warszawie (uczelnia nadal jest pod tym samym adresem, ale pod nazwą: Menadżerska Akademia Nauk Stosowanych w Warszawie; jej założycielem i właścicielem jest dr Stanisław Dawidziuk) przeniósł się na fotel rektora założonej w lipcu 2018 r. własnej uczelni: Collegium Humanum Szkoły Głównej Menadżerskiej w Warszawie. Uczelnia szybko stała się popularna, a po zgodzie ówczesnego Ministerstwa Edukacji i Nauki na powszechne nauczanie zdalne z powodu panującej epidemii, w marcu 2024 r. na wielu kierunkach kształciła już 25 tysięcy studentów. Studiowali oni zarówno w Warszawie, jak i w pięciu polskich filiach-ośrodkach zamiejscowych oraz filiach zagranicznych w Czechach, Słowacji, Uzbekistanie i Austrii (w sumie powstało 13 filii CH). Przy takiej liczbie studentów uczelnia zatrudniała na etatach 80 nauczycieli akademickich. Jak wypowiadali się później studenci, zachęcono ich do studiowania tym, że uczelnia podchodziła do zajęć i zaliczeń oraz egzaminów w sposób „bezstresowy”, co powodowało, że prawdziwą sztuką było nie uzyskać zaliczenia lub nie zdać egzaminu.
Wiosną 2024 r. artykuły red. Renaty Kim z „Newsweeka” spowodowały bolesny upadek rektora Czarneckiego i załamanie się „prestiżu” Collegium Humanum, jako ośrodka szkolącego „tanio i szybko” nie tylko masy studenckie na studiach dziennych i zaocznych, ale i na studiach podyplomowych. Na tych ostatnich kwalifikacje do zarządzania w biznesie nabywały zarówno elity samorządowej władzy, jak i kierownictwa licznych instytucji krajowych, w tym m.in. wyższych oficerów straży pożarnej i policji.
P. Czarnecki został zmuszony do rezygnacji z kierowania uczelnią w lutym 2024 roku, a prowadził ją „żelazną ręką”. Na jego miejsce trafiły dwie osoby: najpierw dr hab. Ilona Makowska, a następnie dr hab. Paweł Poszytek. Oboje po krótkim czasie zrezygnowali z uporządkowania tej „stajni Augiasza”. Nazwę uczelni, Collegium Humanum, która już zdążyła się odcisnąć w pamięci Polaków, zmieniono na Uczelnia Biznesu i Nauk Stosowanych „Varsovia”. Obecnie jej rektorem od 26 września 2024 r. jest – ze wskazania zarządcy uczelni, doradcy restrukturyzacyjnego, mgr. Bartosza Kłapacza z Katowic – mgr Magdalena Liliana Stryja. To prawniczka, adwokatka i była wieloletnia pracownica Dziekanatu Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego. To ją ściągnął z Katowic zarządca w połowie marca 2024 r., a następnie powołał od 11 czerwca 2024 r. na stanowisko prorektora ds. rozwoju i współpracy, pełniącej obowiązki rektora. Dla pełnego oddania obrazu sytuacji dodam, że obecna prorektorka tej uczelni ds. studenckich, p. Beata Biała, nie ma nawet magisterium.
Warto też wspomnieć, że od 1 października 2024 r. w Uczelni Biznesu i Nauk Stosowanych „Varsovia” zatrudniony jest dr Andrzej Cwer. Ten pedagog, pracujący wcześniej na Uniwersytecie Przyrodniczo-Humanistycznym w Siedlcach, ponad 10 lat temu, otwierając przewód habilitacyjny na UMCS w Lublinie, do dorobku habilitacyjnego dodał kilka nieistniejących osiągnięć (np. udział w sześciu zagranicznych konferencjach naukowych) oraz autorstwo dwunastu nieistniejących artykułów m.in. w kanadyjskich i amerykańskich czasopismach naukowych (patrz: Nieistniejące publikacje habilitanta, FA 5/2014). Drugą zatrudnioną tam osobą, która była kilkakrotną „bohaterką” moich artykułów, jest dr hab. Elżbieta Żywucka-Kozłowska, której ostatnio na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu w Białymstoku unieważniono habilitację, a Sąd Okręgowy w Szczecinie prawomocnie potwierdził naruszenie praw autorskich w jej rozprawie. Zasłynęła z tego powodu, że niesłusznie oskarżyła o plagiat dr hab. Małgorzatę Kowalczyk, prof. UMK, od której przepisała znaczne fragmenty tekstu do swojej habilitacji (patrz: Poszkodowana oskarżoną, FA 6/2019). Ta ostatnia straciła wiele zdrowia i pieniędzy, zanim oddalono wyssane z palca oskarżenie. Dr Żywucka-Kozłowska (ur. 1964) jest od roku na emeryturze, ale wówczas pracowała w Katedrze Prawa Karnego Wykonawczego i Psychologii Sądowej (kierownik: dr hab. Krystyna Szczechowicz) Wydziału Prawa i Administracji UWM w Olsztynie.
Z niedowierzaniem i zdumieniem dowiedziałem się, że zgodnie z obowiązującą ustawą PSWN, aby zostać rektorem uczelni niepublicznej wystarczy legitymować się dyplomem magistra, nie trzeba posiadać stopnia naukowego doktora. Obecnie rektorami co najmniej kilku uczelni niepublicznych są osoby bez stopnia naukowego, w tym: mgr inż. Ewa Pańka w Wyższej Szkole Zarządzania „Edukacja” we Wrocławiu, mgr Dariusz Śmieszek w Akademii Nauk Stosowanych we Wrocławiu, mgr Małgorzata Malcan-Kołaczkowska w Wyższej Szkole Nauk Pedagogicznych w Warszawie. Wcześniej rektorem tej uczelni była mgr Anna Dzierżan, która obecnie kieruje Szkołą Główną Krajową w Warszawie. To tam właśnie cztery lata temu dzisiejszy rektor, mgr D. Śmieszek, zbierał doświadczenia w pracy z młodzieżą jako kierownik dziekanatu. Nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać…
Po otrzymaniu w końcu marca 2024 r. informacji, że obszerne zapożyczenia pochodzą z wcześniej obronionej pracy magisterskiej, rektor ChAT zwrócił się do władz UKSW z wnioskiem o kopię magisterium Krzysztofa Łojka, którą niezwłocznie przekazano. Po przekonaniu się, że w doktoracie P. Czarneckiego istnieją zapożyczenia z magisterium K. Łojka, Rada Wydziału Teologicznego, na podstawie art. 105 § 1 kpa, podjęła 27 czerwca 2024 r. uchwałę o umorzeniu wznowionego postępowania w przewodzie doktorskim P. Czarneckiego. Wszczęto je postanowieniem Centralnej Komisji z 21 marca 2016 r., a powodem był fakt, że wznowione przed ośmiu laty postępowanie podjęto w tej samej sprawie, która została już rozstrzygnięta decyzją ostateczną Rady Wydziału z 29 października 2015 r. (pat w głosowaniu). Obecna uchwała unieważniająca spełniała też wniosek pełnomocnika P. Czarneckiego z 22 listopada 2016 r. oraz powtórny z 8 grudnia 2020 r., w których żądano umorzenia sprawy wznowieniowej.
Należy dodać, iż w połowie maja 2024 r. na ręce władz dziekańskich wpłynęła zamówiona wcześniej opinia-ekspertyza profesora uczelnianego, dr hab. Jerzego Sojki z Katedry Teologii Historycznej ChAT. Ta 17-stronicowa ekspertyza, zawierająca tabelę konkordancyjną z krótkim komentarzem, precyzyjnie wykazuje przejęte przez P. Czarneckiego do doktoratu całe zdania, fragmenty czy strony z pracy magisterskiej J. Łojka. Stwierdzono, że także bibliografia i załączone aneksy wskazują te same źródła. Prof. Sojka w podsumowaniu stwierdził, że tylko w rozdziale pierwszym, wprowadzającym nie ma żadnych zapożyczeń i można go określić jako samodzielny. Pozostałe zawierają od 44% do 98% prawie dosłownych przejęć. Całość rozdziałów merytorycznych w doktoracie to 206 stron, a z pracy magisterskiej J. Łojka przepisano 96,5 strony, co stanowi 46% objętości tej części dysertacji. J. Sojka podkreślił, że po wykluczeniu „czystego” pierwszego rozdziału, w pozostałych stronach doktoratu (87-219) aż 72% tekstu jest tożsame z tekstem magisterium. Podał też, że „większość miejsc tożsamych ma charakter bezpośredniego zapożyczenia słowo w słowo”. Pozostałe zmiany ograniczają się do poprawek stylistycznych, zmian konwencji zapisu czy korekty błędów lub drobnych uzupełnień. Opiniodawca podkreśla, że „przejęto nie tylko tekst główny, ale całość aparatu naukowego ujętego w przypisach”. Pozwala to jednoznacznie stwierdzić, iż mgr Paweł Czarnecki w rozprawie doktorskiej „dopuścił się nierzetelności naukowej (tzn. przypisania sobie autorstwa istotnego fragmentu lub innych elementów cudzego utworu lub ustalenia naukowego)”.
Rada Wydziału Teologicznego ChAT 26 września 2024 r., na podstawie art. 195 ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce z 20 lipca 2018 r., wszczęła postępowanie administracyjne, które prowadzi do unieważnienia przewodu doktorskiego, jeśli stwierdzono naruszenie praw autorskich. Podstawą do tego twierdzenia była przytoczona opinia dr. hab. Jerzego Sojki, prof. ucz. Jednocześnie następną uchwałą Rada powołała trzech recenzentów: ks. dr. hab. Norberta Jerzaka z Wrocławia, prof. Krzysztofa Lewalskiego z Gdańska oraz ks. prof. Marcina Składanowskiego z Lublina. O powyższych krokach powiadomiono pełnomocników prof. P. Czarneckiego, który przebywał w owym czasie – od marca do połowy listopada 2024 – poza Warszawą.
Na początku października 2024 r. dziekan dr hab. Jerzy Ostapczuk, prof. ChAT przesłał biegłym recenzentom ekspertyzę prof. J. Sojki, kopię pracy magisterskiej Rozłam w łonie Starokatolickiego Kościoła Mariawitów w 1935 roku (studium historyczne), obronionej w 2001 r., i doktoratu Pawła Czarneckiego Geneza, przebieg i skutki rozłamu w Starokatolickim Kościole Mariawitów w Polsce, w roku 1935, obronionego 17 czerwca 2004 r. Wszystkie recenzje spłynęły do dziekana w ciągu trzech miesięcy.
Pierwsza recenzja przyszła już po sześciu tygodniach. Jej autorem jest prof. Krzysztof Lewalski, kierownik Zakładu Historii XIX wieku Instytutu Historii UG. To poważany badacz stosunków wyznaniowych na ziemiach polskich, w tym dziejów kościołów chrześcijańskich w ostatnim dwustuleciu. Zajmował się też mariawityzmem. W recenzji dokładnie kontrolował odniesienie się mgr P. Czarneckiego do źródeł, dlatego m.in. odkrył plagiat z książki Stanisława Rybaka.
Napisał: „Po lekturze, analizie i porównaniu pracy magisterskiej K. Łojka z pracą doktorską P. Czarneckiego oraz po zapoznaniu się z ekspertyzą dra hab. J. Sojki z d. 10 maja 2024 r. w przedmiotowej sprawie, w pełni podzielam konkluzję zawartą w rzeczonej ekspertyzie. Przeprowadzona analiza porównawcza nie pozostawia żadnych wątpliwości, że P. Czarnecki dopuścił się nierzetelności naukowej, której skala jest porażająca, a zuchwałość czynu niebywała. (…) W trakcie lektury wspomnianych rozdziałów pracy P. Czarneckiego moją szczególną uwagę zwróciły cytaty ze źródeł (np. s. 55, 56, 57, 58) bądź całe akapity tekstu (np. s. 72-73, 77-78, 82-83) pozbawione odsyłaczy oraz przypisy informacyjne nie zawierające żadnej wskazówki bibliograficznej, skąd te informacje zostały zaczerpnięte, np. przypis 52 na s. 31, przypis 97 na s. 63, przypis 98 na s. 64, przypis 112 na s. 76, przypis 119 na s. 84. Porównanie rzeczonych fragmentów z opracowaniem Stanisława Rybaka, Mariawityzm. Studium historyczne, Warszawa 1992, wykazało, że w pracy P. Czarneckiego znajdują się, nieopatrzone odsyłaczami, całe fragmenty przejęte z rzeczonego opracowania S. Rybaka, zarówno cytowane przez niego źródła, jak i fragmenty jego narracji. Dotyczy to zwłaszcza tekstu w pracy P. Czarneckiego na stronach od 18 do 106, co odpowiada fragmentom tekstu z pracy S. Rybaka ze stron od 10 do 91. Co zaś tyczy się przypisów informacyjnych, o których była mowa, to są to fragmenty pochodzące zarówno z tekstu głównego, jak i z przypisów, też z opracowania S. Rybaka, odpowiednio ze stron: 20, 55, 69, 80. (…) Uważna lektura pracy doktorskiej P. Czarneckiego wykazuje inne jeszcze uchybienia, które są dowodem braku kompetencji badawczych oraz chaosu warsztatowego”. Recenzent zwraca uwagę, że doktorant podaje, iż odmówiono mu dostępu do Archiwum Mariawitów w Felicjanowie oraz Archiwum Diecezjalnego w Lublinie, jednak w przypisach podaje dokumenty z tych archiwów. Pokazuje też wiele niedokładności i pomyłek w cytowanych innych źródłach, co sugeruje, że P. Czarnecki do źródeł nie dotarł, a jedynie powoływał się na nie, nie ujawniając tego faktu, co jest naruszeniem dobrych obyczajów. Recenzja zakończona jest mocnym podsumowaniem: „W świetle powyższego, z pełnym przekonaniem stwierdzam, że praca Pawła Czarneckiego nie powinna stać się podstawą do uzyskania przez niego stopnia naukowego doktora, ponieważ jest «produktem» opisanym w literaturze jako plagiat, zatem nie stanowi oryginalnego rozwiązania problemu naukowego, świadczy o braku umiejętności samodzielnego prowadzenia pracy naukowej, nie wspominając już o złamaniu podstawowych zasad etyki”.
Drugim recenzentem był 46-letni ks. prof. Marcin Składanowski z Katedry Systemów Politycznych i Komunikowania Międzynarodowego Wydziału Nauk Społecznych KUL w Lublinie. Ten ekumenista i teolog dogmatyczny po dokładnej analizie obydwu prac zgodził się z ekspertyzą J. Sojki. „Porównanie dzieła Pawła Czarneckiego z pracą magisterską Krzysztofa Łojka wskazuje, że jego obszerne fragmenty zostały wprost przejęte z pracy magisterskiej, niekiedy tylko z niewielkimi korektami językowymi i technicznymi (takimi jak stosowanie kursywy dla niektórych nazw własnych, w tym dla Starokatolickiego Kościoła Mariawitów). W żadnym przypadku zależność od pracy Krzysztofa Łojka nie została oznaczona w przypisie, jak już bowiem wskazano, praca ta nie znalazła się nawet w zestawieniu bibliografii. Zbieżności między dwiema pracami nie da się uzasadnić tożsamością przedmiotu badań oraz literatury źródłowej. Zbieżność ta dotyczy bowiem nie tylko faktów (co byłoby zrozumiałe), ale również ich autorskiej interpretacji”.
Analizując bardzo dokładnie literaturę przedmiotu i jej obecność w pracy doktorskiej, prof. Składanowski pisze: „W rozdziale I pracy, zatytułowanym «Historyczno-społeczna charakterystyka Kościoła Mariawitów», zależność od pracy magisterskiej Krzysztofa Łojka jest najmniejsza. Jest to rozdział słaby, przypominający fakty znane w literaturze przedmiotu, niezawierający żadnej naukowej analizy źródeł. Nawet jednak w tym rozdziale autor stosuje praktyki niedopuszczalne w dysertacji naukowej. W szczególności przejmuje bez zmian fragmenty książki Stanisława Rybaka «Mariawityzm. Studium historyczne», często nie opatrując ich przypisami ani cudzysłowem”.
Warto zauważyć, że dziekan i Rada Wydziału Teologii prosząc o opinię trzech wybranych recenzentów, specjalnie nie poinformowała ich, że dysertacja prof. Czarneckiego jest oparta zarówno na pracy K. Łojka, jak i S. Rybaka. Zarzuty ekstensywnego plagiatu z Rybaka „przedawniły się”, gdyż użyto ich w poprzednim wznowieniu, zakończonym niefortunnym remisem w głosowaniu Rady Wydziału Teologii, w wyniku którego zabrakło jednego głosu, aby unieważnić doktorat.
Przypominam, że wtedy znany wszystkim, dobrze udokumentowany zarzut „obszernego – bo 85 stron – plagiatu z Łojka” wykoleił swoim oświadczeniem prof. Wojciech Słomski, który jako wydawca książki K. Łojka potwierdził, że została ona wydana w 2007 r., a data 2001 r. na okładce to „błąd drukarski”. A to by oznaczało, że to Łojek przepisywał od Czarneckiego. Udowodniono, że to była nieprawda.
Jak P. Czarnecki bez skrupułów „kradł” tekst od K. Łojka, pokazuje poniższy fragment z recenzji prof. M. Składanowskiego: „Bulwersujące jest, że Paweł Czarnecki wprost, pisząc w pierwszej osobie, przypisuje sobie wypowiedź Krzysztofa Łojka na temat znaczenia rozprawy: patrz Czarnecki, s. 226: «Opierając się przede wszystkim na materiałach źródłowych drukowanych (zastanych), podjąłem próbę, aby w tej dysertacji przedstawić ewolucję doktryny mariawickiej autorstwa abp J. Kowalskiego, która przyczyniła się do rozłamu i podziału w Starokatolickim Kościele Mariawitów».
Łojek, s. 122: «Sądzę, że opierając się przede wszystkim na materiałach źródłowych drukowanych, udało się w tej pracy przedstawić ewolucję doktryny autorstwa arcybiskupa Jana Marii Michała Kowalskiego, która przyczyniła się do podziału w Starokatolickim Kościele Mariawitów»”.
We wniosku końcowym ks. prof. Marcin Składanowski stwierdza, że rozprawa doktorska P. Czarneckiego: „1) nie prezentuje ogólnej wiedzy teoretycznej kandydata w dyscyplinie nauki teologiczne – z uwagi na brak znajomości i poprawnego stosowania metod badawczych właściwych dyscyplinie; 2) nie prezentuje umiejętności samodzielnego prowadzenia pracy naukowej – z uwagi na całkowitą zależność od ustaleń dokonanych przez innych autorów, w szczególności przez Krzysztofa Łojka; 3) nie stanowi oryginalnego rozwiązania problemu naukowego – z uwagi na przypisanie sobie przez Pawła Czarneckiego obszernych fragmentów pracy magisterskiej Krzysztofa Łojka. (…) nie spełnia też określonych wymagań w prawie polskim” i powinna zostać unieważniona.
Recenzja pióra ks. dr. hab. Norberta Jerzaka, kierownika Katedry Historii Kościoła w czasach nowożytnych i współczesnych Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, przyszła w końcu stycznia 2025 r. Recenzent bardzo dokładnie, zdanie po zdaniu, strona po stronie, porównał obie prace i ocenił, że „należy stwierdzić, że do pracy doktorskiej Pawła Czarneckiego skopiowano z niewielkimi zmianami i uzupełnieniami całość pracy magisterskiej Krzysztofa Łojka bez podania źródła zapożyczenia. Należy stwierdzić, że miejsca zapożyczone w pracy doktorskiej Pawła Czarneckiego z pracy magisterskiej Krzysztofa Łojka to zapożyczenie identyczne (słowo w słowo), używając języka komputerowego to zabieg «kopiuj» a potem «wklej». Identyczność dotyczy samego tekstu, ale także aparatu naukowego w postaci przypisów dolnych oraz ciągi wnioskowania i prezentacje badań. Różnice tekstu to tylko drobne korekty stylistyczne czy poprawki błędów”. Recenzent stwierdził, że jedynie rozdział I nie ma zapożyczeń z Łojka i można uznać, że jest oryginalny, ale jego znaczenie dla całości rozprawy jest niewielkie.
W konkluzji napisano: „1) Paweł Czarnecki, ubiegając się o stopień naukowy doktora, skopiował do swojej rozprawy doktorskiej niemal w całości pracę magisterską Krzysztofa Łojka bez żadnych odesłań i odniesień do tej pracy, w wyniku czego przypisał sobie autorstwo istotnego fragmentu cudzego utworu, co w konsekwencji powoduje obowiązek stwierdzenia przez podmiot doktoryzujący nieważności decyzji (uchwały) o nadaniu mu stopnia naukowego doktora. 2) Stwierdzenie nieważności decyzji (uchwały) o nadaniu stopnia naukowego doktora może i powinno nastąpić niezwłocznie, nawet jeżeli od dnia jej doręczenia lub ogłoszenia upłynęło dziesięć lat, a także jeżeli decyzja wywołała nieodwracalne skutki”.
Po przedstawieniu dokumentacji pełnomocnikowi prof. Pawła Czarneckiego, którym w tym wypadku był mecenas Dawid Biernat, ten wystąpił o umorzenie postępowania na podstawie art. 105 § 1 kpa, motywując, iż stało się ono bezprzedmiotowe w całości. Poprosił także o przeprowadzenie dowodu z dokumentu, jakim jest oświadczenie prof. Wojciecha Słomskiego z 10 marca 2014 r. w którym ten oświadczył m.in. że w latach 1989-1999 zbierał materiały dotyczące starokatolicyzmu i przeprowadził kwerendę w archiwach państwowych i zbiorach prywatnych. Jednak planowana książka nie powstała, dlatego przekazał zebrane materiały osobno Krzysztofowi Łojkowi i osobno Pawłowi Czarneckiemu. Obaj je wykorzystali przy pisaniu swoich prac, a on im więcej nie pomagał. Taka pomoc techniczna, jego zdaniem, nie narusza dobrych obyczajów w nauce. Jego prawa autorskie nie zostały naruszone. Zdaniem pełnomocnika, faktem jest, że „pomiędzy dwoma wskazanymi utworami zachodzą pewne zbieżności”. Te „ewentualne podobieństwa fragmentów obu prac, nie są skutkiem przypisania sobie autorstwa przez P. Czarneckiego. Przypadkowo zaistniałe zbieżności są wynikiem tego, że obaj autorzy oparli swoje prace na materiałach przekazanych im przez prof. dr. hab. Wojciecha Słomskiego. (…) Jednocześnie, ani Krzysztof Łojek ani Paweł Czarnecki nie mieli świadomości, że te same materiały zostały przekazane im dwóm – co wynika z załączonego oświadczenia. Z powyższego w sposób oczywisty wynika, że w sprawie w ogóle nie doszło do przypisania autorstwa, co czyni toczące się postępowanie bezprzedmiotowym w całości”.
Proces unieważnienia przewodu doktorskiego prowadziła Rada Wydziału Teologicznego ChAT, a nadzorował go dokładnie dziekan, prof. Jerzy Ostapczuk. Jednak z końcem roku kalendarzowego 2024 w uczelni nastąpiły poważne zmiany prawne: 12 grudnia zmieniono Statut, w związku z czym z dniem 1 stycznia 2025 r. sprawy awansów naukowych (doktoratów, habilitacji) przeszły z kompetencji rad wydziałów do Senatu. Opóźniona o ponad 6 tygodni recenzja ks. dr. hab. Norberta Jerzaka spowodowała, że ostateczną decyzję w sprawie doktoratu P. Czarneckiego musiał podjąć Senat. Zasiada w nim 11 samodzielnych pracowników naukowych i tylko oni mogą głosować nad nadaniem czy odebraniem stopni naukowych. Na posiedzeniu 27 lutego 2025 r. stwierdzono nieważność decyzji o nadaniu stopnia doktora Pawłowi Czarneckiemu. Uzasadnienie uchwały jest szczegółowe i dobrze napisane. Przedstawia losy tego doktoratu, poczynając od jego pierwszego wznowienia z urzędu przez Centralną Komisję, którego powodem było złożone przeze mnie powiadomienie.
Zapewne w ciągu 14 dni od chwili otrzymania uchwały unieważnieniowej P. Czarnecki i jego prawnicy odwołają się od tej decyzji. Najpierw do RDN, a później kolejno do WSA i NSA. Procedowanie tych odwołań zajmie na pewno cztery lata. Poprosiłem P. Czarneckiego o komentarz, ale do chwili druku artykułu nie odpowiedział. W praktyce te odwołania nie są mu potrzebne, gdyż ma drugi, „zapasowy” doktorat ze Słowacji, posiada też dwie słowackie habilitacje oraz słowacką profesurę, więc może spać spokojnie.
Dr hab. n. med. Marek Wroński jest emerytowanym profesorem Uniwersytetu Kaliskiego. Zajmuje się patologią nauki od 27 lat.
Wróć