Rafał Matera
Nagroda im. Profesora Tadeusza Kotarbińskiego przyznawana jest przez nasz uniwersytet od 2015 roku, a w roku 2024 została przyznana po raz dziesiąty. Nie zrobiliśmy przerwy na pandemię, choć wręczenie nagrody nie miało wtedy tak uroczystego charakteru, jak zwykle.
Prof. Tadeusz Kotarbiński był wybitnym filozofem i logikiem, wielkim humanistą oraz pierwszym rektorem Uniwersytetu Łódzkiego, a zatem jak najbardziej zasługuje na to, by patronować nagrodzie za osiągnięcia w dziedzinie nauk humanistycznych. Wypada przypomnieć, że inicjatorem tej nagrody był ówczesny kanclerz UŁ Rafał Majda, który namówił do tego przedsięwzięcia rektora, prof. Włodzimierza Nykiela. Stało się to przy okazji jubileuszu 70-lecia Uniwersytetu Łódzkiego. Tę tradycję kontynuowali kolejni rektorzy, profesorowie Antoni Różalski, który jest biologiem, i Elżbieta Żądzińska, antropolożka biologiczna. Proszę też zauważyć, że nasz uniwersytet jest najbardziej humanistyczny z klasycznych uniwersytetów. Nie mamy części medycznej, a nauki ścisłe i przyrodnicze stanowią mniejszość, zarówno jeśli chodzi o liczbę pracowników, jak też studentów. To dyscypliny humanistyczne i społeczne dzierżą u nas palmę pierwszeństwa. Zatem nagroda promująca, wbrew nazwie, nie tylko humanistykę, ale również nauki społeczne jest jak najbardziej na miejscu w naszym uniwersytecie.
Twórcy Nagrody Kotarbińskiego chcieli, żeby miała ona zarówno znaczący wymiar naukowy, jak i finansowy. W 2015 roku 50 tysięcy złotych to była spora suma. Właśnie ogłosiliśmy nabór książek do XI edycji konkursu, jest to 70 tys. zł na dalsze badania naukowe. Doceniamy również książki nominowane, bo ich wartość poznawcza jest ogromna, a czasami wskazanie z ich grona laureata jest naprawdę trudne. Decyzją Kapituły wyróżnienia i nagrody w wysokości 5 tys. zł otrzymają także pozostali finaliści konkursu.
Uniwersytet stać na to, żeby tę nagrodę ufundować, ale mamy sponsorów, firmy, których szefowie to ludzie światli, rozumiejący znaczenie humanistyki, a może także współpracy z uniwersytetem, a w końcu – czytający książki. Oni chętnie sięgają po nagrodzone prace i lubią z nami o nich rozmawiać. Głównym partnerem nagrody w minionych X edycjach była firma Amcor, ale są też inni sponsorzy.
Spośród 70-80 prac co roku przysyłanych przez wydawnictwa lub uniwersytety wybieramy pięć, które nominujemy do nagrody. Jest o to w gronie ekspertów dość zażarta batalia. Podobnie jak później przy wyborze laureata – tak naprawdę nagradzamy badaczy za książki, a nie same książki. To też humanistyczny rys tej nagrody. W kapitule mieliśmy dotąd sporą przewagę mężczyzn. Właśnie poszerzyliśmy jej skład o dwie znakomite naukowczynie: prof. Małgorzatę Sugierę z Katedry Performatyki Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz prof. Krystynę Pietrych, literaturoznawczynię i krytyczkę z Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Łódzkiego. Począwszy od XI edycji konkursu pożegnaliśmy natomiast ks. prof. Andrzeja Szostka, zasiadającego w kapitule od początku powołania nagrody. Serdecznie dziękuję księdzu profesorowi za jego dotychczasowy wkład w rozwój nagrody, dystans, humor i krytyczne, choć zawsze podnoszące na duchu opinie. Powołaliśmy również funkcję rzeczniczki naukowej nagrody, którą objęła prof. Katarzyna de Lazari-Radek, filozofka i etyczka z UŁ.
Każdy członek kapituły dostaje kilka z nadesłanych na konkurs książek i spośród nich wskazuje jedną lub dwie, jego zdaniem godne nominacji czy po prostu nagrody. Potem cała kapituła dyskutuje o tym, które z nich nominujemy, przekonujemy się wzajemnie. Można powiedzieć, że każdego roku jest jakaś niespodzianka, bo to albo historia sztuki, jak w roku ubiegłym, albo antropologia, jak kilka lat temu, czy jak dwa lata temu bardzo mocna interdyscyplinarna książka Jakuba Gałęziowskiego o dzieciach urodzonych z powodu wojny.
Nagroda ma być promocją humanistyki. Chcieliśmy się z pracami nominowanymi, a zwłaszcza książką laureata, przebić poza ścisłe grono specjalistów, wyjść z pokoi, w których piszemy książki co prawda opatrzone silnym aparatem naukowym, ale poruszające na tyle ważne tematy, że mogą zainteresować większą część społeczeństwa.
W ciągu 10 lat do konkursu zgłoszono ponad 620 książek ze 145 ośrodków naukowych i wydawnictw. Nominowaliśmy do nagrody autorów 50 z nich, a 10 naukowców zostało laureatami. Myślę, że bez konkursu o Nagrodę Kotarbińskiego te książki mogłyby nie zostać zauważone poza wąskimi kręgami badaczy z danej specjalności. To jest zatem także promocja autorów. Wiem o dwóch, którzy przeznaczyli nagrody na cele charytatywne, co stanowi niezwykłą wartość, z uznaniem patrzymy na takie wydarzenia.
Może warto wspomnieć o szczególnej roli książki w humanistyce, w badaniach humanistycznych. Monografia to nie tylko zapis wyniku badań naukowych, ale także świadectwo dojrzałości intelektualnej autora. W dobie agresywnej ekspansji artykułu wysiłek włożony w spisanie wyników badań i własnych refleksji na temat pracy jest szczególnie cenny. Ratuje w nas człowieczeństwo, jest w jakimś sensie istotą humanistyki. W tym kontekście nagradzanie tego rodzaju aktywności jest szczególnie ważne. Nie chodzi bowiem autorom o kontekst ewaluacyjny, ale o głębszą refleksję nad problemami, które badają. Książki, które trafiają na konkurs, przekraczają ramy pracy awansowej, nawet jeśli wyrastają z doktoratów czy habilitacji, i na tym właśnie polega ich wartość. Ręce same składają się do oklasków, że jeszcze są autorzy, którzy potrafią przekroczyć ramy walki o naukowy byt i spojrzeć na przedmiot swoich badań z głębokiej, ludzkiej perspektywy.
Pamiętajmy, że obok Nagrody Kotarbińskiego jest także Kolegium Refleksji Humanistycznej. Co roku dotychczasowi nominowani i laureaci nagrody są zapraszani na uniwersytet, by dyskutować o sprawach ważnych nie tylko dla świata akademickiego, ale dla całego społeczeństwa. Zadajemy pytania, jaka jest rola wspólnoty akademickiej, co możemy dać społeczeństwu, co oznacza bycie humanistą dzisiaj, jaka jest rola humanistyki w dobie rozwoju sztucznej inteligencji?
Mamy już naprawdę świetną drużynę.
Notował Piotr Kieraciński