Marcin Pałys, Grażyna Borkowska, Stanisław Kistryn
W styczniu upłynął rok pracy XIII kadencji Rady Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego, ustawowego ciała przedstawicielskiego systemu szkolnictwa wyższego i nauki. Według przepisów jesteśmy organem opiniodawczym i doradczym dla władz publicznych, przede wszystkim dla ministra właściwego dla nauki i szkolnictwa wyższego, a członkowie Rady wyłaniani są przez konferencje rektorów, Prezydium PAN, Radę Główną Instytutów Badawczych, Sieć Łukasiewicz, Parlament Studentów RP, Krajową Reprezentację Doktorantów, związki zawodowe i związki pracodawców. Naszą wspólną troskę stanowi organizacja i poziom wszystkich elementów szkolnictwa wyższego i nauki w Polsce. Nie wnosimy do Rady własnych interesów, ale nasze indywidualne doświadczenia – przydatne, gdy debatujemy nad istotnej wagi problemami, proponując najlepsze, jakie potrafimy przygotować, rozwiązania.
Znaki rozpoznawcze Rady, nieodzowne dla jej prawidłowego działania i sensownego wypełniania jej funkcji, to wiedza, zaangażowanie na rzecz wspólnego dobra, niezależność jej członków od świata polityki, swoboda myślenia wolna od sugestii lub nacisków sprawujących władzę oraz zaufanie środowiska. Po upływie roku działania jesteśmy zgodni, że tak jak w poprzednich kadencjach, tak i w tej konsekwentnie i z przekonaniem trzymamy się tych pryncypiów.
Rada wypowiada się w sprawach aktów prawnych, przede wszystkim w postaci uchwał opiniujących projekty legislacyjne, których opracowaliśmy w minionym roku 42. Monitorujemy sektor szkolnictwa wyższego i nauki z różnych punktów widzenia, co umożliwia przemyślana organizacja wewnętrzna Rady, którą w sprawozdaniu za rok 2022 tak opisaliśmy: „skład Rady zapewnia unikalną kombinację wiedzy, doświadczenia, umiejętności, systemowego spojrzenia oraz szerokiej perspektywy, przy jednoczesnej swobodzie działania i niezależności, koniecznych do rzetelnego prowadzenia analiz i formułowania opinii w duchu interesu publicznego”. Ale namysł nad systemem nauki i szkolnictwa realizuje się także poprzez comiesięczne debaty, podejmowane w szerokim gronie ekspertów uzupełniających głosy członków Rady, a także w formie uchwał i stanowisk wyrażających ważne, w naszej ocenie, opinie na temat funkcjonowania systemu. Dyskutowane w mijającym roku tematy to m.in. ewaluacja szkół doktorskich, procedury nadawania stopni naukowych, mobilność międzynarodowa, finansowanie badań i kształcenia na poziomie wyższym, działalność NCN czy polityka naukowa państwa. Na posiedzenia zapraszani są przedstawiciele kierownictwa resortu nauki, którzy jednak nie zawsze korzystają z możliwości udziału w naszych dyskusjach.
Na początku listy spraw koniecznych do rozwiązania są bez wątpienia kwestie finansowania. Nakłady na szkolnictwo wyższe i naukę nie realizują planów, które towarzyszyły powstawaniu kompromisowej ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (PSWiN) z 2018 roku, zaś kryzysy i inflacja powodują, że nawet utrzymanie nominalnych kwot przeznaczanych dla różnych podmiotów na planowane przedsięwzięcia oznacza w praktyce zmniejszanie finansowania. Główne agencje zajmujące się finansowaniem nauki, NCN, NCBR, NAWA, otrzymały kwoty nominalnie bliskie zeszłorocznym, co oznacza wyraźnie odczuwalny spadek realnych środków. Uznanie należy się ministrowi nauki i środowisku za udane wysiłki, aby ten proces powstrzymywać. Wszyscy są jednak świadomi, że warunkiem rozwoju, postępu i innowacji na znaczącą skalę jest znacznie większy przyrost nakładów. Rozumiemy złożoną sytuację finansową państwa, ale też jesteśmy przekonani, że pieniądze przeznaczone na edukację i badania stanowią inwestycję, która perspektywicznie pozwala odzyskać i pomnożyć poniesione koszty. W tych sprawach mówimy jednym głosem z wszystkimi instytucjami sektora nauki i szkolnictwa wyższego.
Równie ważne jak pieniądze są zmiany legislacyjne. Od 2018 roku uchwalono już ponad dwadzieścia nowelizacji ustawy PSWiN, a ciągle stoi przed nami perspektywa kolejnych poprawek. Część dotychczasowych zmian wynikała z pandemii, a potem wojny i podjęcia przez Polskę akcji pomocy dla napadniętej przez Rosję Ukrainy. Abstrahując od powszechnego poczucia, że bez przerwy działamy w warunkach zmieniających się przepisów i niepewnego prawa, sam fakt zmian można byłoby rozumieć, gdyby nie fundamentalnie inny – w porównaniu do przeszłości – sposób, w jaki są one wprowadzane. Z ułomnościami tych procedur spotykamy się w Radzie Głównej nagminnie. Są one naszym chlebem codziennym, ale sygnalizują znacznie poważniejsze trendy i kumulujące się niebezpieczeństwa. Uważamy, że nie wolno ich lekceważyć ani tym bardziej pomijać milczeniem.
Pierwsze z takich zjawisk to zauważalny odwrót od zwyczaju dyskusji o proponowanych zmianach, od interaktywnego formułowania reguł, na rzecz komunikowania ich w gotowej formie, bez chęci zapoznania się z innymi argumentami i bez intencji uwzględniania odmiennych punktów widzenia. Widzimy to, kiedy projekty nowych aktów prawnych Rada Główna otrzymuje do zaopiniowania z bardzo krótkimi terminami (jeszcze opatrzone, mającym w tym kontekście ironiczny wydźwięk, dopiskiem „brak odpowiedzi w terminie uznaję za pozytywną opinię”), choć niektóre wymagają skrupulatnych analiz, przewidywań czy oszacowań, jeżeli sprawa ma być rozpatrzona rzetelnie. Próbowaliśmy zmienić te niekorzystne warunki działania, ale bez sukcesu. Zwracaliśmy również uwagę, że przedstawiane uzasadnienia aktów legislacyjnych bywają nieprzekonujące, wątpliwe, a oszacowania skutków pomijają ewidentne i przewidywalne problemy. Nieskutecznie. Nasze uwagi do projektów są pomijane, traktowane jako spóźnione, niebudzące zainteresowania. Jako przykład posłużyć może nasza opinia w sprawie mnożenia dziedzin i dyscyplin naukowych. Wskazywaliśmy negatywne skutki takich działań, m.in. brak rzeczowych argumentów na rzecz wyodrębnienia i oddzielenia dziedziny i dyscypliny nauki o rodzinie od innych nauk (podczas kiedy jest to modelowy przypadek interdyscyplinarnego obszaru badawczego). Konsekwencje pospiesznych decyzji o zmianach dyscyplin, na przykład dla wewnętrznej organizacji uczelni, będą nam jeszcze długo towarzyszyły.
Drugie zjawisko to zmiany wprowadzane jako projekty poselskie, omijające konsultacje, choć nierzadko dotyczą fundamentów systemowych lub jedynie pozornie szczegółów, które mają jednak rozległe konsekwencje. Obserwujemy inicjatywy prowadzące do powołania szkół medycznych, działających bez zaplecza klinicznego i bez odpowiednich kadr dydaktycznych, ale wyposażanych w uprawnienia do kształcenia lekarzy. Zmiany nazw Państwowych Wyższych Szkół Zawodowych na Akademie nie podnoszą jakości kształcenia. Najświeższy przypadek ilustrujący tę tezę to inicjatywa poselska wnioskująca o zmianę nazwy Akademii Kaliskiej (do niedawna PWSZ w Kaliszu) na Uniwersytet Kaliski, mimo niespełniania wymogów, jakie nakłada PSWiN. Zazwyczaj tempo prac parlamentarnych nad takimi projektami nie pozostawia szans na poważną, merytoryczną dyskusję o przedstawianych propozycjach, a tym bardziej na porządną ocenę ich skutków lub choćby zgodności z priorytetami polityki naukowej państwa. Szczególnie dotkliwą, niestety coraz częściej spotykaną formą działania są zgłaszane poprawki całkowicie wykraczające poza zakres oryginalnego przedłożenia, ale mimo to przyjmowane w komisjach sejmowych, jak to miało miejsce w przypadku najświeższej nowelizacji ustawy o szkolnictwie wyższym i nauce. Mogłoby się wydawać, iż inicjatywa ustawodawcza parlamentarzystów pogłębia ustrojowe zasady demokracji, skraca dystans między władzą a społeczeństwem. Jednak w przypadku legislacji w obszarze nauki i szkolnictwa wyższego tego rodzaju działania na ogół odbywają się kosztem jakości edukacji i nauki, poziomu wiedzy przyszłych absolwentów, zachęcając do równania w dół.
Trzecim zjawiskiem, które w ciągu ubiegłego roku zwróciło naszą uwagę, jest powoływanie różnych gremiów, których zadania dublują kompetencje ciał już istniejących, zakotwiczonych w praktyce społecznej. Nierzadko skład osobowy tych nowych zespołów bywa zaskoczeniem. Prezydent, premier i minister mogą, oczywiście, współpracować z kim chcą i tak też tłumaczą swoje decyzje, jednak nie sposób zapominać o zasadzie, że nie wszystko, co dozwolone, jest zbieżne z optymalnymi rozwiązaniami. Jako Rada Główna dostrzegamy dokuczliwą nietransparentność działań, nieprzejrzyste procesy prowadzące do powstawania przepisów lub podejmowania decyzji wpływających na funkcjonowanie całego sektora. Nie jest też łatwo ocenić, jakim systemowym priorytetom podporządkowane są te działania. Tak jak całe grupy polskiej społeczności akademickiej, tak i my z niepokojem widzimy degradację mechanizmów systemowych, zmieniających się w atrapy przesłaniające ręczne sterowanie. Zanika wzajemne zaufanie pomiędzy zarządzającymi a zarządzanymi; współpraca o charakterze partnerskim jest stopniowo wypierana przez kunktatorstwo.
Naszym zdaniem opisane zjawiska są na tyle poważne, że poświęciliśmy im stanowisko nr 6/2023, dotyczące trybu i procedur wprowadzania aktów prawnych w Polsce. Zależy nam na tym, by w tym obszarze nastąpiła zmiana.
Trafną ilustracją i „ikoniczną” kombinacją niedobrych trendów jest pomysł i sposób powołania Akademii Kopernikańskiej. Widać tu zarówno unikanie dyskusji o celach tej instytucji, chęć tworzenia rzeczywistości równoległych, pozbawioną wiarygodności ocenę skutków regulacji, fasadowość samej instytucji, która ma jakoby dokonać przełomu w nauce w Polsce, będąc od niej ustawowo starannie odseparowaną: z własnymi grantami i stypendiami, z własnym centrum badawczym, ze swoją szkołą doktorską czy wolnym od wymagań spełnienia warunków jakościowych prawem do nadawania wszystkich stopni naukowych. W tej sprawie Rada przyjęła, podobnie jak inne instytucje środowiskowe, jednoznacznie negatywną uchwałę nr 2/2022, która nie traci nic z aktualności.
Podsumowując działanie Rady Głównej w 2022 roku, ubolewamy, że nasza chęć partnerskiego współdziałania z władzami publicznymi, przede wszystkim kierownictwem Ministerstwa Edukacji i Nauki, nie spotyka się z wzajemnością. Naszą ambicją jest działanie, które trafi do środowiska i pozwoli zainteresowanym zabrać głos w dyskusji, wyrazić swoje poglądy, upomnieć się o wprowadzenie rozwiązań poprzedzonych środowiskową debatą, odwrócić trendy, które – w dłuższej perspektywie – nie przynoszą wspólnych korzyści. Będziemy przekazywać czytelnikom „FA”, jak nam się to udaje.
Wróć