Jacek Hnidiuk
W 1996 roku Maria Janion ogłosiła słynny tekst Zmierzch paradygmatu wieszczący koniec romantycznych reminiscencji w nowej, demokratycznej rzeczywistości. Wprawdzie od opisywanych przez Kucińskiego wydarzeń historyczno-społeczno-literackich minął wiek, ale pole badawcze, jakie sobie obrał, oraz wynikające z jego naukowych dociekań sądy i spostrzeżenia pozwalają nam postawić tezę, że (trawestując Twaina) „pogłoski o śmierci romantyzmu były mocno przesadzone”.
Poezja radykalnej prawicy lat 30. odnalazła swą tradycję w epoce romantycznej, o czym pisał już Janusz Sławiński. Wydawać by się mogło, że trudno wskazać punkty wspólne, ale należy pamiętać, zaznacza Kuciński, że każdy brał z romantyzmu to, co mu odpowiadało. Historia bez wątpienia kołem się toczy i jest nauczycielką życia, ale próby ekstrapolacji pewnych zjawisk społecznych czy literackich z czasów przeszłych na teraźniejszość nie zawsze mają sens i uzasadnienie. Nawiasem należałoby dodać, że z romantycznej ideologii i poezji czerpały wszystkie strony polskiej sceny politycznej zarówno czasów przeszłych, jak i obecnych. Oczywiście owo czerpanie odbywa się bardzo wybiórczo i jedynie po to, aby zrealizować doraźne cele społeczno-polityczne. Nie należy bowiem zapominać, że romantyczne determinanty odnoszą się nie tylko do utworów literackich, ale równie często do założeń ideologicznych i właśnie one stanowiły podbudowę nieraz małostkowych, partykularnych politycznych korzyści.
Kuciński umiejętnie wyważył proporcje pomiędzy tytułowymi kategoriami swej pracy, dzięki czemu nie jest ona nużąca, a czyta się ją ze zwyczajną i zaskakującą ciekawością. Autor stawia pytania i udziela na nie odpowiedzi bądź pobudza do samodzielnego myślenia. Ukazuje, jak bardzo można wykoślawić romantyczne idee dla realizacji politycznych zamierzeń. W zależności od potrzeb traktowano epokę Mickiewicza i Słowackiego jako składowisko darmowych idei przekształcanych wedle uznania na prostackie nieraz sofizmaty. Przekonanie o wyjątkowości własnego narodu i ustawianie go ponad innymi państwami oraz próba zjednoczenia pod hasłem Wielkiej Polski, to tylko jeden z przykładów, ale jakże znamienny. Nie zamierzam definiować pojęć nacjonalizmu i patriotyzmu bądź rozstrzygać sporów wobec nich narosłych, ale cytowane przez Kucińskiego wiersze popleczników ONR-u są wystarczającym przykładem, jak cienka może być granica pomiędzy jednym a drugim, a także ile krzywdy może wyrządzić Polak Polakowi tylko dlatego, że jeden pochodzi z innej nacji. Rzecz jasna mam na myśli wszelkie formy ksenofobii czy antysemityzmu. Badacz cytuje np. Gałczyńskiego parodiującego piosenkę legionową Adama Kowalskiego: „Miała matka trzech synów, / Dwóch mądrych, nie frajerów, / A trzeci, co był głupi, / Wszedł do Oeneru”.
Historia uczy nas jednak (może nie wszystkich), że zbytnie zbratanie polityki z poezją nigdy chyba nie wyszło na dobre tej drugiej, wystarczy wspomnieć czasy socrealizmu. Kuciński wskazuje przyczyny, dla których sięgano do romantycznej retoryki i każda władza dążąca do monosystemu nadal będzie to robić; przede wszystkim złudne poczucie jedności i unifikacji społeczeństwa, próba wmówienia (uświadomienia) ogółowi, że łączy nas jeden cel lub wróg. Kolejnej ważnej cechy polskiego romantyzmu upatruje w tym, że był on remedium na niemożność zrealizowania celów politycznych np. w formie rewolucji. Romantyzm poetycki a romantyzm rozumiany jako skodyfikowana doktryna społeczno-polityczna to również dwie strony tego samego medalu.
Wydaje mi się, że mitologizowanie (zakłamywanie) przeszłości, a czasem nawet teraźniejszości przy świadomym wykorzystaniu przeszłych elementów historii i literatury, nie jest zabiegiem przynależnym wyłącznie jednemu narodowi. Publikacja Pawła Kucińskiego to bez wątpienia lektura pożyteczna, potrzebna, sprawna warsztatowo, pełna ciekawych spostrzeżeń.
Jacek Hnidiuk
Paweł KUCIŃSKI, Nacjonalizm, romantyzm, poezja w latach 30. XX wieku, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Warszawa 2022.