logo
FA 2/2025 okolice nauki

Marek Misiak

Tylko prawda jest ciekawa

Tylko prawda jest ciekawa 1

W humanistyce trafia się czasem przekonanie, że książka literaturoznawcza napisana „po bożemu” – czyli np. zbierająca w całość najważniejsze informacje o konkretnej postaci czy zagadnieniu – nie może być naprawdę ani ciekawa, ani odkrywcza. Zrozumiałem, że tak nie jest, już na pierwszym roku studiów polonistycznych, gdy spędziłem fascynujący weekend na lekturze… podręcznika do historii literatury średniowiecznej. Aleksandra Ziółkowska-Boehm pokazuje, że przypominanie tego, co już wiadomo, potrafi być równie i ciekawe, i istotne, jak badanie nowych (lub starych) zagadnień za pomocą nowych narzędzi teoretycznych.

Dlaczego istotne? Melchior Wańkowicz właściwie jednoosobowo ukształtował polską szkołę reportażu, do silnej inspiracji jego twórczością przyznawali się wszyscy jej istotni przedstawiciele z czasów PRL, z Ryszardem Kapuścińskim na czele. Reportaż jako gatunek pisarski w jego ujęciu łączył dwie cechy: próbę oddania prawdy (zarówno na poziomie faktograficznym, jak i głębszej istoty danego problemu) z książkowymi rozmiarami, co pozwalało ująć daną tematykę bardziej całościowo. Fragmentaryzacja obrazu świata w mediach nie jest wynikiem pojawienia się ani telewizji, ani internetu, była charakterystyczna już dla masowej prasy w czasach młodości Wańkowicza. Przypomnienie jego dorobku pozwala przypomnieć także, że rozumienie wymaga czegoś więcej niż obecność na miejscu zdarzenia, a nawet pojedynczy epizod niekoniecznie da się ująć w lapidarnym tweecie. Jest to szczególnie widoczne, gdy autorka opisuje dokładność wykazaną przez Wańkowicza podczas pisania jego monumentalnego dzieła o bitwie pod Monte Cassino, mimo iż oddał nim chwałę polskim bohaterom, fact-checkingu informacji podawanych przez jego rozmówców mogłoby się od niego uczyć wielu współczesnych reportażystów, nie mówiąc już o dziennikarzach i publicystach. Jednym z powodów, dla których długo planowana przez tego autora książka o Wołyniu nigdy nie powstała – poza kwestiami organizacyjnymi i finansowymi – była właśnie ambicja, by zachować wierność faktom, a nie głównie przedstawić własne opinie (i to mimo iż problematykę tę Wańkowicz znał jak niewielu innych).

Syntetyczne ujęcie Ziółkowskiej-Boehm pozwala autentycznie zainteresować się dorobkiem Wańkowicza, którego znajomość wydaje się mimo wszystko nawet wśród naprawdę oczytanej publiczności dość fragmentaryczna. Dzięki takim zestawieniom jak opisywane czytelnik może podjąć – użyję tu anglojęzycznego pojęcia – informed decision, co jeszcze mogłoby go zainteresować. Książka zawiera także kompletne zestawienie dzieł Wańkowicza, szczegółowe kalendarium jego życia i wyimki z wybranych tekstów, odbiorca ma zatem pełny kontekst dostarczony przez specjalistkę. Autorka wie, że wybitny pisarz obroni się sam, a świadomego czytelnika nie trzeba prowadzić za rękę, sam będzie wiedział, co może być ciekawe. Szczególnie cenne wydaje mi się wskazanie na to, jak Wańkowicz pisał o polskości obecnej poza przedwojenną i powojenną Polską: o emigracji Polaków do Kanady i USA, o Polakach w Prusach Wschodnich, o sybirakach. Widział w polskości ogromną wartość, ale nawet gdy pisał o prześladowaniach, nie było w tym nigdy resentymentu, pielęgnowania pragnienia odwetu czy poczucia moralnej wyższości cierpiących. Nie musiał nawet nazywać zbrodni i niesprawiedliwości po imieniu, czytelnik mógł to zrobić sam, gdyż prawda przemawiała siłą samej prawdy. Po wydaniu Na tropach Smętka władze III Rzeszy chciały odpowiedzieć swoją książką o mniejszości niemieckiej na Górnym Śląsku, ale okazało się, że prawda broni się sama, że jest czymś więcej niż równoprawne, rywalizujące „narracje”. Ziółkowska-Boehm przypomina przede wszystkim, że prawda ma znaczenie.

Marek Misiak

Aleksandra ZIÓŁKOWSKA-BOEHM, Melchior Wańkowicz – przypomniany, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2024.

Wróć