Rada Koordynacyjna PACTT, PSC
Obowiązujący w Polsce system ewaluacji jakości działalności naukowej działa źle. W swoim obecnym kształcie prowadzi do wykształcenia i utrwalania patologii na wielu płaszczyznach. Jednym z rezultatów jest skuteczne, długofalowe blokowanie rozwoju innowacyjności w tym obszarze, w którym swój udział powinni mieć badacze zatrudnieni przez instytucje naukowe.
Jako Porozumienie Akademickich Centrów Transferu Technologii (PACTT) oraz Porozumienie Spółek Celowych (PSC) uczelni czujemy się uprawnieni do zabrania głosu w ważnej dyskusji o tym, jak nauka w Polsce mogłaby się rozwijać z korzyścią dla środowiska naukowego, gospodarki i całego naszego społeczeństwa. PACTT zrzesza obecnie 87 centrów transferu technologii działających w uczelniach i instytutach badawczych. PSC to 34 spółki celowe, które co do zasady odpowiadają m.in. za wspieranie komercjalizacji badań naukowych oraz pomaganie naukowcom w zakładaniu akademickich start-upów (spółek spin-off). Nie ma zatem w Polsce instytucji działających na styku nauki i biznesu, którym byłoby bliżej niż nam do problematyki transferu technologii z uczelni do społeczeństwa oraz do współpracy akademickiego środowiska naukowego z otoczeniem.
Jak wiemy, w obecnie obowiązującym systemie ewaluacji jednym z trzech kryteriów oceny jest wpływ działalności naukowej na funkcjonowanie społeczeństwa i gospodarki. W samym założeniu to oczywiście bardzo dobrze, że ocena działalności naukowej uwzględnia element wpływu nauki na społeczeństwo. Nie negując potrzeby prowadzenia badań podstawowych, które stanowią jedno z ważnych źródeł innowacji, ocena jakości prac badawczych powinna poddawać analizie to, w jaki sposób wysiłki naukowców przekładają się na dobrostan społeczny i jak przyczyniają się do rozwoju gospodarki lub choćby budowania siły państwa opartej na innowacyjności, rozwoju technologii czy poprawie innych czynników dających przewagę konkurencyjną nad innymi krajami.
Dzisiejszy system ewaluacji niby to bada, jednak w praktyce działa tak, że blokuje rozwój innowacyjności i powoduje, że miażdżącej większości naukowców bliżej jest do badań podstawowych i generowania punktowanych publikacji niż do realizacji prac o charakterze aplikacyjnym. W każdym razie, pomijając ewentualne usługi zlecone instytucjom badawczym przez biznes, na ponad 120 tys. naszych naukowców jedynie garstka „wychodzi na zewnątrz”, próbując współpracować ze swoim otoczeniem.
O tym, co działa źle w systemie ewaluacji, można napisać książkę. Tu przytaczamy dosłownie kilka przykładów, które pokazują, że polski badacz nie ma żadnego interesu w tym, by starać się wykorzystać swój potencjał do bycia innowacyjnym.
Ocena za przyznane patenty. Odnosi się do faktycznie przyznanych patentów, a nie do komercjalizacji czy faktycznego wpływu odkrycia naukowego na społeczeństwo i gospodarkę. W obszarze ochrony własności intelektualnej proces przyznawania patentów zajmuje kilka lat. Dla badaczy to zbyt odległa perspektywa oczekiwania na punkty premiujące wysiłek. Częstokroć tak ustalona ocena jest o tyle niesprawiedliwa, że opracowane technologie mogą być skomercjalizowane tuż po złożeniu zgłoszenia do ochrony patentowej. W praktyce oznacza to, że wynalazek, który już wywiera wpływ społeczny, nie jest premiowany. To nieracjonalne.
Skąd w Polsce bierze się tak niski odsetek zgłoszeń do ochrony międzynarodowej w procedurze EPO na tle ogólnej liczby zgłoszeń? Stąd właśnie, że ogólnie rzecz ujmując, zgłoszenia polskie są jakościowo słabe. W tym sensie, że łatwo je „obejść”, a także w tym, że nie są konkurencyjne na arenie międzynarodowej. Podkreślmy jednak: nasze wynalazki nie są słabe dlatego, że kadra naukowa jest słaba. Wynalazki są słabe bądź ich nie ma, ponieważ przyjęty system ewaluacji demotywuje badaczy do przyjęcia postaw rodzących innowacyjność. Innym powodem są wysokie koszty utrzymania międzynarodowej ochrony patentowej. W konsekwencji, gdy już wypracujemy wartościowe technologie, często dochodzi do tego, że instytucje naukowe rezygnują z ochrony własności intelektualnej poza Polską.
Prawdziwa innowacyjność się nie liczy. Okres pandemii i wojny na Ukrainie dobitnie pokazał, że liczne grupy naukowców potrafią nie tylko aktywnie włączać się w przeróżne działania pomocowe, ale same wypracowują nowe, potrzebne rozwiązania. To jest prawdziwa innowacyjność, czyli taka, która rodzi się z rzeczywistych potrzeb społecznych i gospodarczych. Niestety, obecny system nie premiuje ani zaangażowania, ani wypracowanych rozwiązań, nawet jeśli wykazują one oddziaływanie społeczne i niosą realną wartość. Nawet jeśli ich źródłem jest kreatywność i wiedza badaczy. System premiuje jedynie te innowacje, które poprzedziły publikacje naukowe. To się nie mieści w głowie, ale tak jest. Nie jest zatem ważny realny wpływ na otoczenie, rzeczywista postawa badaczy czy wykazane zaangażowanie i poświęcenie. System tego nie weryfikuje i nie punktuje. A zatem również w żaden sposób – jako narzędzie – nie motywuje do przyjmowania postaw mających decydujący wpływ na rozwój innowacyjności w kraju.
Fetyszyzowanie publikacji naukowych. Skoro system działa tak, że w ewaluacji na piedestale stawiane są punkty za publikacje, raczej zdecydowana większość naukowców nie będzie miała ochoty angażować się w „zmienianie świata” poprzez wywieranie wpływu swoją pracą badawczą na otoczenie. Za publikację w czasopiśmie z największą liczbą punktów można otrzymać ich 200. Odnosząc to do punktów przyznawanych za komercjalizację, jedna taka publikacja w czasopiśmie naukowym jest równoważna sprzedaży wypracowanej własności intelektualnej za kwotę 2 mln zł (1 punkt przyznawany jest za każde 10 tys. zł przychodu). Zestawmy te dane ze sobą i zadajmy pytanie, co bardziej się opłaca?
Potrzebujemy zmian systemowych i to pilnie. Zachęcamy, gorąco apelujemy, prosimy i oczekujemy od nowego ministra nauki, by pochylił się nad przyjętymi rozwiązaniami w zakresie ewaluacji jakości działalności naukowej w Polsce. Obecny system powoduje, że choć dysponujemy potężnym potencjałem badawczym, nie wykorzystujemy go. Nie rozwijamy się w dostatecznym stopniu, przez co ustępujemy krajom, które wcześniej przyjęły lepsze rozwiązania. Potrzebujemy takich, które pobudzą środowisko badaczy do wypracowywania innowacji i jednocześnie będą animowały współpracę z otoczeniem instytucji badawczych. System powinien też inspirować do współpracy interdyscyplinarnej w środowisku naukowym. Potrzeba, aby na poziomie rozwiązań ogólnokrajowych w ścieżkę rozwoju kariery naukowca wpisać współpracę z otoczeniem. Konieczne jest przyjęcie miarodajnych wskaźników, które będą dawały obraz faktycznego, a nie iluzorycznego wpływu pracy naukowej na społeczeństwo.
Rada Koordynacyjna PACTT, PSC
Pełna treść artykułu wraz z listą autorów na stronie internetowej www.forumakademickie.pl.
Wróć