Rozmowa z dr hab. Mirosławą Jarmołowicz, prof. AS, rektorem Akademii Sztuki w Szczecinie
Co wyróżnia szczecińską Akademię Sztuki spośród innych polskich uczelni artystycznych?
Akademia Sztuki jest najmłodszą publiczną uczelnią artystyczną w Polsce i zarazem jedyną, która łączy sztuki muzyczne i plastyczne. Charakteryzuje nas duża dynamika rozwoju. Akademia zaczynała działalność w 2010 roku z trzema wydziałami: sztuk wizualnych, wydziałem instrumentalnym i edukacji muzycznej oraz z liczbą około 400 studentów. W bieżącym roku akademickim mamy już osiem wydziałów, na których studiuje około 880 studentów; podwoiła się też liczba pracowników dydaktycznych. Obecnie cała społeczność akademicka liczy około 1400 osób.
Fot. AS
Środowisko artystyczne Szczecina przez wiele lat zabiegało o utworzenie Akademii Sztuki. Wspomnę zwłaszcza o prof. Marii Radomskiej-Tomczuk i prof. Andrzeju Tomczaku, założycielach Wyższej Szkoły Sztuki Użytkowej, która stała się zalążkiem późniejszej akademii.
Obok Wyższej Szkoły Sztuki Użytkowej należy jeszcze wymienić Katedrę Edukacji Artystycznej Uniwersytetu Szczecińskiego oraz szczecińską filię Akademii Muzycznej w Poznaniu, dzięki której utworzyliśmy Wydział Instrumentalny. Jednak najliczniejsza grupa późniejszych studentów i wykładowców rekrutowała się spośród osób związanych z Wyższą Szkołą Sztuki Użytkowej.
Pani także pracowała w tej uczelni.
Tak, od 1996 roku, czyli praktycznie od początku. Współpracowałam z wieloma świetnymi profesorami z Poznania, gdyż w Szczecinie nie mieliśmy jeszcze odpowiednio wykształconej kadry. Profesorowie Janusz Stankowski, Józef Jurek i Eugeniusz Matejko stanowili trzon Wydziału Architektury Wnętrz. Muszę podkreślić, że poziom był bardzo wysoki i ten potencjał wraz z wykładowcami i studentami został wprowadzony do Akademii Sztuki. W Wyższej Szkole Sztuki Użytkowej mieliśmy studia jednolite, co obecnie – po wprowadzeniu studiów dwustopniowych – uważam za zaletę i nie dziwię się, że wiele uczelni artystycznych rozważa powrót do tej formy. W WSSU dużo się rysowało, dużo makietowało, a na Wydziale Architektury Wnętrz czy Wydziale Grafiki było znacznie więcej godzin przeznaczonych na przedmioty artystyczne niż obecnie. Gdy staliśmy się uczelnią publiczną finansowaną przez ministerstwo, te proporcje się zmieniły, liczba godzin z przedmiotów artystycznych została bardzo ograniczona, a studenci kierunków związanych ze sztuką użytkową koncentrują się głównie na pracy z komputerem. Rysunek, mówiąc kolokwialnie, idzie na bok, co na pewno nie jest dobrym zjawiskiem. Próbujemy to zmienić.
Fot. K. Sokół
Widzi pani konieczność przywrócenia rangi przedmiotom artystycznym?
Oczywiście, myślenie artystyczne przekłada się na jakość projektów. Artyści w ciągu tysięcy lat wyrabiali sobie myślenie konceptualne poprzez rysunek i tego nie da się zmienić. Niektórzy studenci są przekonani, że komputer zrobi za nich wszystko, a tak nie jest, szczególnie na etapie koncepcyjnym. Tymczasem dochodzi do takich paradoksów, że zajęcia z rysunku są prowadzone tylko na pierwszym roku. To stanowczo za mało.
Ustawa 2.0 umożliwiła ograniczenie roli wydziałów i wzmocnienie pozycji rektora. Jakie organy kolegialne funkcjonują w Akademii Sztuki i jak kształtuje się ich współpraca z rektorem?
Po przejęciu władzy 1 września 2020 roku wraz ze współpracownikami zajęliśmy się przede wszystkim restrukturyzacją, uznając, że nie jesteśmy w stanie budować dobrej struktury uczelni, jeśli fundamenty są złe. A były złe, istniejąca struktura się nie sprawdzała.
Dlaczego?
Nasza uczelnia kształci w dwóch dyscyplinach – w sztukach muzycznych i plastycznych. Ponieważ dziekan kierował dyscypliną, a nie wydziałem, mieliśmy tylko dwóch dziekanów. Tymczasem sztuki muzyczne obejmują trzy wydziały, a plastyczne pięć. Proszę sobie wyobrazić, jak ten dziekan był przeciążony, skoro na głowie miał sprawy dydaktyczne i naukowe wszystkich podlegających mu jednostek. Byli też co prawda prodziekani, jednak panował chaos kompetencyjny i organizacyjny. W ramach restrukturyzacji przywróciliśmy autonomię i znaczenie wydziałów, a rady wydziałów stały się organami kolegialnymi, tak jak Senat, Rada Uczelni i Rada Dyscypliny. Wszystkie te organy mają ściśle określone kompetencje i zadania. Zwiększyła się liczba osób zarządzających. Obecnie mamy ośmiu dziekanów, bo jest osiem wydziałów, a za chwilę może być dziewiąty, gdyż otworzyliśmy nowy kierunek, gry komputerowe i rzeczywistość wirtualna, który cieszy się dużym powodzeniem wśród kandydatów na studia. Strategia rozwoju wydziałów jest tak skonstruowana, że opiera się na strategii całej uczelni. Rozdzieliliśmy kompetencje dziekanów, którzy odpowiadają teraz wyłącznie za sprawy dydaktyczne, od kompetencji Rady Naukowej Dyscypliny, która zajmuje się sprawami naukowymi. Pozostałe organy kolegialne to Senat jako najliczniejsza reprezentacja społeczności akademickiej oraz Rada Uczelni złożona z siedmiu członków. Jest to dla nas bardzo ważny organ, bo on opiniuje akty prawne, ustalenia dotyczące strategii, statutu, sprawozdania z realizacji strategii, planu rzeczowo finansowego, ale też monitoruje zarządzanie akademią, czyli ma nadzór nad Kolegium Rektorskim. Przewodniczącym rady jest Stanisław Ruksza, dyrektor Trafostacji Sztuki w Szczecinie. Moja współpraca z wszystkimi organami kolegialnymi układa się bardzo dobrze także dlatego, że istnieje jasny podział kompetencji. Mamy jasność, jaka jest rola rektora, a jaka dziekana i pozostałych gremiów i, pomimo że ustawa na to pozwala, uważam, że rektor nie powinien decydować samodzielnie o sprawach naukowych i dydaktycznych danego wydziału. Zresztą autonomia wydziałów ma wielowiekową tradycję.
Jest pani pierwszym rektorem Akademii Sztuki spoza obszaru sztuk muzycznych. Które z punktów pani programu wyborczego zatytułowanego „Wspólna przyszłość ponad podziałami” udało się zrealizować, a które okazały się problematyczne?
Problemem był przede wszystkim Covid-19, chociaż okazało się, że w rzeczywistości pandemii można nauczyć się funkcjonować. Dla nas istotne było to, żeby prowadzić uczelnię w kierunku, który nam wydaje się słuszny, żeby przekonać do tego większość osób, żeby powstawało więcej projektów interdyscyplinarnych, zgodnych z ideą uczelni. To wszystko jest trudne i wymaga czasu.
W szczecińskiej prasie szerokim echem odbiła się sprawa zwolnienia poprzedniego rektora, prof. Dariusza Dyczewskiego.
Prof. Dyczewski został zwolniony 5 marca 2021 roku na podstawie regulaminu pracy, gdy udzielił wywiadu szczecińskiemu magazynowi, przedstawiając nieprawdę o moim zarządzaniu i gospodarowaniu środkami publicznymi. Później odbyło się wiele mediacji, a ostatecznie po piątej, sądowej mediacji i po zamieszczeniu przez pana profesora sprostowania w prasie został on przywrócony do pracy. Spotkaliśmy się później i ustaliliśmy – zgodnie z zasadami dobrych praktyk na uczelniach – że jako rektorzy, mając na celu dobro uczelni, będziemy się wspierać.
Konflikt został więc zażegnany?
Tak. Jesteśmy wszyscy, studenci i wykładowcy obu dyscyplin, na jednym okręcie i mamy wspólnie świadomość, że tylko wzajemny szacunek i wsparcie pozwoli nam płynąć do celu. A wracając do programu wyborczego – to był nie tylko mój program, opracowałam go wspólnie z kolegami. Program przerodził się w strategię i, co istotne, została ona jednogłośnie zatwierdzona na posiedzeniu Senatu 30 grudnia 2020, czyli w roku, kiedy przejęliśmy władzę. Bardzo mnie to ucieszyło, bo świadczyło, że planowany kierunek rozwoju jest akceptowany przez całą społeczność akademicką. Wcześniej, od 2017 roku, uczelnia nie miała strategii zaakceptowanej przez Senat, ten statek dryfował bez ustalonego celu. Społeczność akademicka uznała, że zmiany, które proponowałam, są dobre, mimo że jest ich tak dużo, że można je nazwać małą rewolucją. Poczynając od zmian strukturalnych, organizacyjnych, administracyjnych, kompetencyjnych, zmian niemal wszystkich aktów prawnych, w tym statutu, aż po zmianę strony internetowej. Przy tym zakreśliliśmy wizję rozwoju akademii na najbliższe cztery lata.
Fot. Archiwum AS
Jaka jest ta wizja?
Jak zakłada strategia, najważniejszym podmiotem na uczelni są studenci. Zawsze starałam się realizować to, czego oczekują. Jeszcze przed wyborami rektora na obecną kadencję poszłam na zebranie Samorządu Studenckiego, aby dowiedzieć się, czego najbardziej potrzebują studenci. „Wyobraźcie sobie – mówię – że przychodzi do was wróżka z czarodziejską różdżczką: powiedzcie o czym marzycie i to zostanie zrealizowane”. Powiedzieli mi wtedy, że chcą psychologa i stałej porady psychologicznej. Przez całe wakacje szukałam odpowiedniej osoby, ale w końcu udało się zapewnić stałą pomoc psychologiczną dla studentów i pracowników uczelni, została też powołana rzeczniczka do spraw równego traktowania. Istotne są także studenckie sprawy socjalne. Zawarliśmy porozumienie z Zachodniopomorskim Uniwersytetem Technologicznym, aby studenci mogli korzystać z uniwersyteckich akademików. Współpracujemy też z władzami miasta i samorządem, pozyskujemy dla naszych absolwentów mieszkania, z których mogą korzystać na preferencyjnych warunkach. W tym roku akademickim z takiej możliwości skorzystało trzech absolwentów, myślimy już o następnych. Przygotowujemy też punkt kawowy dla studentów; dotąd w żadnym z naszych obiektów nie było takiego miejsca, gdzie można by się wspólnie napić kawy czy zjeść posiłek, a są to przecież sprawy podstawowe. Następna istotna sprawa to realizacja projektów interdyscyplinarnych, żeby wykorzystać potencjał, jaki daje uczelnia, która ma dwie dyscypliny, muzyczną i plastyczną, aby tworzyć mosty zamiast murów pomiędzy środowiskami. Takich projektów jest dużo.
Jakieś przykłady?
Podpisaliśmy umowę z parkiem technologicznym Pomerania, w którym odbywają się wspólne projekty Wydziału Instrumentalnego, Wokalnego i Wydziału Grafiki w oparciu o zaawansowane technologie. Przygotowujemy się także do prowadzenia tzw. nauczania synestetycznego, łączącego studentów kierunków muzycznych i sztuk wizualnych. Współpracujemy z uniwersytetami w Kenii w zakresie sztuki i edukacji artystycznej w perspektywie transkulturowej. Współpraca obejmuje takie dziedziny jak moda, taniec, malarstwo, fotografię, rzeźbę, instalacje i filmy. Projekt realizowany jest z funduszy europejskich.
Widzę konieczność realizowania projektów interdyscyplinarnych, bo inaczej idea tej szkoły nie miałaby sensu. Pomysłów jest bardzo dużo, zgłaszają je i studenci, i profesorowie. Stawiamy na rozwój kierunków, które idą w stronę interdyscyplinarności. Najnowszy z nich, gry komputerowe i rzeczywistość wirtualna, jest interdyscyplinarny, bo wiąże się nie tylko z pracą grafików, ale też muzyków. Od przyszłego roku, w związku z potrzebami rynku pracy i jazzowymi tradycjami Szczecina, planujemy uruchomić kierunek jazz i muzyka rozrywkowa. W przyszłości chcemy także utworzyć wydział teatralny, którego brakuje na Pomorzu Zachodnim. Na akademii mamy już zalążek tego wydziału, mianowicie pracownię scenografii, która działa na Wydziale Architektury Wnętrz. Jeżeli wydział teatralny powstanie, to w dalszej kolejności myślimy o specjalności taniec oraz reżyseria światła i reżyseria dźwięku.
Istotne również jest to, że mimo pandemii dynamicznie współpracujemy z różnymi ośrodkami w Europie i na świecie w zakresie zarówno sztuk wizualnych, jak muzycznych. Jako przykład podam stałą współpracę Wydziału Grafiki oraz kierunku gry komputerowe i rzeczywistość wirtualna z uniwersytetem w Tokio – dwa razy do roku odbywają się wystawy i konferencje zdalne, naprzemiennie w Szczecinie i w Tokio.
Fot. Archiwum AS
Wystawy także mają charakter wirtualny?
W większości nie. Prace prezentujemy w galeriach, natomiast kontaktujemy się on-line. Zainicjowaliśmy także kontakty z wieloma uczelniami w Europie i Azji, mając nadzieję na dobry rozwój współpracy m.in. w ramach Erasmusa. Pandemia w szerokim zakresie nauczyła nas wykorzystywania narzędzi i metod komunikowania się na odległość.
A jak rozwija się infrastruktura akademii w związku z dużym przyrostem liczby studentów?
Rozwój infrastruktury to także bardzo ważny element naszej strategii. Mam satysfakcję, że po roku zrealizowaliśmy już wiele planowanych inwestycji. Obecnie jesteśmy właścicielami trzech pałaców położonych w centrum miasta i dwóch kamienic. Jedną z nich, dawny budynek Wyższej Szkoły Sztuki Użytkowej, powinniśmy wyłączyć z użytkowania, pomimo sentymentów związanych z tym miejscem. Problemem jest m.in. wilgoć i brak dostępu dla osób z niepełnosprawnością. Druga kamienica służyła nam jako hotel, ale w dobie pandemii jest zbyt kosztowna w utrzymaniu, więc zamierzamy ją sprzedać.
Natomiast 7 grudnia 2021 udało nam się sfinalizować zakup Pałacu Jońskiego, który sąsiaduje bezpośrednio z naszą główną siedzibą, czyli z Pałacem pod Globusem. Pałac Joński przeszedł generalny remont w 2000 roku i spełni wszelkie nasze palące potrzeby na dłuższy okres, więc adaptacja będzie miała niewielki zakres i nie będzie zbyt kosztowna. Z kolei Pałac Ziemstwa Pomorskiego, ze wspaniałą Salą Giełdy, to prawdziwa skarbonka bez dna, za to jest niezwykle piękny. W tej chwili kończymy remont przyziemia i Sali Giełdy, brakuje nam jeszcze sporych funduszy na dokończenie remontu.
Jesteśmy w trakcie przygotowania procesu inwestycyjnego związanego z realizacją Centrum Sztuki Łaziebna. Mamy obietnicę pozyskania niezabudowanej działki w kwartale, gdzie mieści się Pałac pod Globusem oraz Pałac Joński. Dysponujemy już projektem obiektu, w którym będzie nowoczesna wielofunkcyjna sala koncertowa, a zarazem wykładowa na ok. 140 miejsc, spełniająca wszelkie potrzeby funkcjonalne, techniczne i akustyczne, poza tym dwie galerie, pokoje gościnne i kawiarnię. Wspomniany obiekt zamierzamy zrealizować w ciągu najbliższych trzech lat.
Fot. Archiwum AS
Jak wyglądała organizacja zajęć w czasie pandemii i jak pani ocenia jej wpływ na jakość kształcenia artystycznego?
Ogromną stratą dla środowiska, którą ponieśliśmy w związku z pandemią, była śmierć prof. Jacka Kraszewskiego, uznanego muzyka dyrygenta, który pracował u nas od początku. Rok temu, z powodu pandemii, inauguracja odbyła się w trybie zdalnym. Wrzesień i październik 2020 roku były chyba najgorszym okresem, ponieważ powstały dwa duże źródła choroby, akurat na wydziale muzycznym i sztuk wizualnych. Obecnie monitorujemy stan zachorowań bez przerwy. Od tamtego momentu nie zdarzyło się, żeby liczba osób w izolacji czy na kwarantannie była większa niż 1% całej społeczności; maksymalnie było to 8-10 osób. Myślę, że powoli uzyskujemy odporność zbiorową, więc wprowadzaliśmy ostrożnie zajęcia bezpośrednie. Wykłady dla dużych grup studentów nadal są prowadzone on-line, uznałam natomiast, że w przypadku sztuk muzycznych oraz zajęć praktycznych na sztukach wizualnych nie można utrzymać dobrego poziomu inaczej, jak poprzez nauczanie bezpośrednie, oczywiście przy zachowaniu wszystkich obostrzeń związanych z pandemią. Taka organizacja studiów przyniosła bardzo dobre rezultaty. Nie zdarzyło się nic groźnego poza pojedynczymi incydentami. Jeśli okazywało się, że jakiś student czy wykładowca w grupie jest zakażony, wówczas natychmiast przechodziliśmy na formę on-line i przez odpowiedni czas prowadziliśmy zajęcia w takiej formie.
Mimo trudnego okresu pandemicznego prowadzimy działania artystyczne, organizujemy i uczestniczymy w konferencjach i sympozjach, czego przykładem jest Interdyscyplinarne Sympozjum na temat Nauki Sztuki i Technologii MEDEA, które w tym roku odbyło się w Salonikach, i w którym wzięłam udział wraz z naszymi pracownikami i studentami. Wraz z trzema japońskimi uczelniami współorganizowaliśmy konferencję naukowo-artystyczną Incast, której towarzyszyła wystawa prac artystycznych. Organizowaliśmy cykliczny festiwal sztuki Młode Wilki, który jest skierowany do studentów wyższych szkół artystycznych. Mimo pewnych obaw zdecydowałam także, że Międzynarodowy Festiwal Saksofonowy odbędzie się u nas, na miejscu, w akademii. Ten festiwal, organizowany przez profesora Dariusza Samóla, ma już dwudziestoletnią tradycję. Natomiast konkurs wokalny im. Carla Loeve ze względu na pandemię odbył się w formie on-line, na podstawie nagrań nadesłanych przez uczestników.
Czy pandemia wpłynęła na wyniki rekrutacji?
Co jest interesujące, mimo pandemii ostatnia rekrutacja była dla nas zaskakująco dobra. W przypadku grafiki projektowej mieliśmy około 5 osób na jedno miejsce, niewiele mniejszym powodzeniem cieszyły się gry komputerowe. W czasie pandemii uczelnia cały czas funkcjonowała. Ta ciągłość jest dla nas bardzo ważna, bo w tym roku musimy przygotować się do ewaluacji. Jest to trudny czas, jak wiadomo, ewaluacja decyduje o „być albo nie być” uczelni. Obecnie posiadamy kategorię A w sztukach plastycznych i kategorię B w sztukach muzycznych i musimy udowodnić, że bardzo dobrze rozwijamy się naukowo i artystycznie. Najważniejsze, aby utrzymać poziom nauczania i to nam się udaje. Uczestniczę niemal we wszystkich wydarzeniach związanych ze studentami: w koncertach, wystawach, dyplomach. Ostatnio byłam w Filharmonii Szczecińskiej na pokazie dyplomów z Wydziału Wzornictwa, który jest u nas młodym kierunkiem. Pokaz był rewelacyjny. Studenci tego kierunku reprezentują świetny poziom, uzyskują wiele prestiżowych nagród. Oczywiście podobnymi sukcesami mogą szczycić się studenci innych kierunków.
Nie tylko poziom dyplomów dobrze świadczy o naszej uczelni. Podczas rozdzielania subwencji otrzymaliśmy dodatkową kwotę w wysokości 1,5 miliona zł, która była najwyższym dodatkiem subwencyjnym spośród dziewiętnastu przyznanych publicznym uczelniom artystycznym. Wynika to ze znaczącej liczby awansów naukowych, z rosnącej liczby studentów oraz wielu innych algorytmów. Po zakończeniu ewaluacji, jeśli ona dobrze wypadnie, chcielibyśmy uruchomić szkołę doktorską. Jesteśmy już do tego całkowicie przygotowani.
Istotne na przyszłość jest to, że wiemy, dokąd zmierzać, mamy energię i pasję do wszelkich wyzwań, mamy zdolnych, wspaniałych studentów, poczucie misji i roli uczelni dla naszego miasta. Jedyne, czego możemy sobie życzyć, to abyśmy w tych trudnych czasach mogli funkcjonować w zdrowiu, spokoju i pewności jutra.
Rozmawiała Krystyna Matuszewska