logo
FA 2/2022 życie naukowe

Zygmunt Saloni

Adiunkt w inkubatorze

czyli Orwell semper vivit

Adiunkt w inkubatorze 1

Rys. Sławomir Makal

Używanie języka w celach agitacyjno-perswazyjnych i urabianie za jego pomocą odbiorcy to zjawisko bardzo stare. Było też przedmiotem analiz, zanim powstał wyraz „nowomowa”.

Jestem emerytem, od kilku lat nie zajmuję się już działalnością zawodową. Staram się jednak, w ograniczonym zakresie, uczestniczyć w życiu zbiorowości, do której należałem, czasami biorę udział w zebraniach organizowanych zdalnie. Dlatego też jestem prenumeratorem internetowej listy [Ling], której „głównym celem jest rozpowszechnianie informacji o wydarzeniach lingwistycznych w Polsce: o konferencjach, warsztatach, otwartych seminariach i referatach”. Na liście tej przeczytałem ogłoszenie o konkursie, w wyniku którego miał być zatrudniony „Adiunkt w Inkubatorze Doskonałości Naukowej”. Zrobiło ono na mnie takie wrażenie, że posłałem komentarz: „Adiunkt w Inkubatorze Doskonałości Naukowej [może: Ministerium Prawdy Obiektywnej?] Świetne!” i opatrzyłem tytułem: „Orwell semper vivit”.

Dodana przeze mnie lokalizacja owego inkubatora jest parafrazą „Ministerstwa Prawdy” ze sławnej powieści George’a Orwella Rok 1984 (Nineteen Eighty-Four), opublikowanej w roku 1949 i przedstawiającej antyutopijny świat przyszłości. Nie poczuwam się do autorstwa tego skojarzenia. Mojemu pokoleniu nasuwa się ono samo. Kiedy w nazwach oficjalnych pojawiła się „doskonałość naukowa”, w gronie kolegów wymienialiśmy się uwagami i wymyślali prześmiewcze nazwy innych jednostek.

Współczesnym polskim odpowiednikiem Ministerstwa Prawdy jest Rada Doskonałości Naukowej, powołana ustawą z 20 lipca 2018 r., zwaną Konstytucją dla Nauki, w celu kontroli procedur awansowych w szkolnictwie wyższym i instytutach naukowych (na miejsce Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów). Sens tych procedur nie budzi wątpliwości. Chodzi o nazwę i – ogólnie – o język, którym przemawia Władza do poddanych. Poddał ją analizie Wojciech Włoskowicz w opublikowanym w „Poradniku Językowym” (2019 nr 10 s. 35–47) artykule „o języku polskiej polityki naukowej” (to podtytuł) Nowomowa pseudometanaukowa? Wyraz „doskonałość” ma w języku polskim tradycyjne znaczenie: «najwyższy stopień cech dodatnich, brak wad, bycie doskonałym, idealnym; wzorowość». (Uniwersalny słownik języka polskiego PWN, por. też SJPDor.). W nazwie „Rada Doskonałości Naukowej” wyraz ten, jak pisze Włoskowicz (s. 39): „idealnie wpisuje się w […] nowomowny schemat: maksimum konotacji (pozytywne wartościowanie) – minimum znaczenia”.

Doskonałość i niestosowność

Wcześniej jeszcze na niestosowność terminu „doskonałość naukowa” zwrócił uwagę ABBA w „PAUzie Akademickiej” (http://pauza.krakow.pl/372_4_2017.pdf). Przed Narodowym Kongresem Nauki w roku 2017, po rzeczowej analizie, stwierdził: „Dla mnie stosowanie tej słownej zbitki jest niedopuszczalnym nadużyciem: Albo jest to zbiór pusty („nobody is perfect”!), albo zmieniamy znaczenie słowa doskonałość”. Ogłosił nawet konkurs na zastąpienie tego terminu. Nie wiem, czy ktoś wziął w nim udział ani czy podjął dyskusję.

„Doskonałość naukowa” została, i to nie tylko w nazwie rady. Nie zmieniono nazwy Biura ds. Doskonałości Naukowej PAN (które rozpoczęło działalność 1 kwietnia 2016 r), a odpowiednie placówki „doskonałości naukowej” zaczęły rosnąć jak grzyby po deszczu, po części skutkiem działania wymienionej ustawy. Na przykład na stronie internetowej Uniwersytetu Warszawskiego znajdujemy zarządzenie nr 115 rektora UW z 1 czerwca 2020 r. w sprawie realizacji programu „Inicjatywa doskonałości – uczelnia badawcza” na UW (potem skrótowo oznaczana IDUB). W innym dokumencie pada hasło „Doskonali naukowcy dla doskonałości naukowej” (https://inicjatywadoskonalosci.uw.edu.pl/dzialania/i-1-2/). Piękne słowa! I tylko słowa. Sloganowy charakter ma też inny tytuł: „Laboratorium wiedzy: Naukometria dla doskonałości naukowej” https://inicjatywadoskonalosci.uw.edu.pl/dzialania/ii-3-9/.

Doskonałość się mierzy? Oczywiście, choć sam wyraz „naukometria” (hybrydalne złożenie, z członem pierwszym polskim i drugim, z greckiego, międzynarodowym) jest używany od niedawna i rzadko. Natomiast pojęcie funkcjonuje w świecie od kilkudziesięciu lat, najczęściej pod nazwą angielską scientometrics. Można oceniać prace naukowe przez przypisanie im liczb (zwanych często punktami). Metody takiej parametryzacji, o których wiele dyskutowano, nie są przedmiotem naszego zainteresowania. Nas interesuje obiekt. Są nim cechy tekstów, które są oceniane, i przypisana im nazwa. Powinny to być jakieś wartości mierzalne, jak długość tekstu (np. liczba wyrazów czy znaków), jego ważkość (oceniana na jakiejś podstawie) czy „wartość” (w jakiejś walucie, np. kwota już wyłożona na jego powstanie). Doskonałość, jeśli ją rozumieć tradycyjnie, nie jest wartością mierzalną, tylko najwyższym stopniem określonej cechy.

Dla porządku musimy jednak odnotować wypadek, kiedy doskonałość się mierzy. Istnieje bowiem termin „doskonałość aerodynamiczna” – stosunek współczynnika siły nośnej do współczynnika oporu. Zauważmy, że „doskonałość statku powietrznego zmienia się w zależności od jego kąta natarcia” (Wikipedia). Ten termin, jak widać, stracił związek z podstawowym przymiotnikiem (statek osiąga doskonałość X, ale bynajmniej nie jest doskonały w stopniu X). Termin ten powstał prawdopodobnie skutkiem jakiegoś skojarzenia przy tłumaczeniu. Odpowiadają mu w innych językach terminy zupełnie inaczej zbudowane, np. angielskie lift-to-drag ratio. Nie jest jednak wykluczone, że „doskonałość naukowa” też zacznie żyć swym własnym życiem i wejdzie do języka jako jednostka.

Mierny poziom doskonałości

Rada Doskonałości Naukowej i odpowiednie ciała niższych szczebli oceniają liczbowo doskonałość (czegoś lub kogoś). Liczba przypisana danej pracy może chyba być związana na przykład z następującą oceną opisową: „Praca X reprezentuje mierny poziom doskonałości, ale – ze względu na krajową słabość dyscypliny, do której należy, i inne zasługi autora – zasługuje na zatwierdzenie i przekazanie do wyższej instancji”. Takie zdanie ma chyba sens, tylko wyraz „doskonałość” jest w nim użyty w nowym, nietradycyjnym znaczeniu.

To nowe znaczenie powinno być odnotowane i objaśnione. Sprawdziłem (30 grudnia 2021 r.), czy nie trafiło ono już do internetowego Wielkiego słownika języka polskiego PAN, opracowywanego obecnie w IJP PAN­, skrupulatnie odnotowującego nie tylko wyrazy, ale też ustalone połączenia (kolokacje czy związki frazeologiczne). Wyrażenia „doskonałość naukowa” w nim jeszcze nie ma. Wyrazowi „doskonałość”, pochodzącemu od przymiotnika „doskonały”, przypisane jest znaczenie takie, jak w dawniejszych słownikach („cecha osoby, rzeczy lub zjawiska, które są takie, że trudno sobie wyobrazić, żeby mogły być lepsze”) i synonimy „perfekcyjność”, „znakomitość”. To nie jest znaczenie, w którym wyraz występuje w nazwie Rady Doskonałości Naukowej. Jeśli życzliwie zinterpretujemy intencje legislatorów, to „doskonałości” w ich znaczeniu najlepiej odpowiada rzeczownik „jakość” (od „jaki”). Jakość może być różna i bywa mierzona. (Rzeczownik „jakość” nie bardzo pasuje do nazwy rady. Gdybym we właściwym momencie wziął udział w konkursie na jej nazwę, zgłosiłbym pewnie propozycję: Rada ds. Kwalifikacji Naukowych.)

A może brak znaczenia w WSJP nie jest skutkiem opóźnienia w notowaniu materiału, tylko świadomym opuszczeniem? Może redakcja uznała, że ta kolokacja nie utrwaliła się jeszcze w języku i trzeba poczekać? Na pewno warto poczekać. Może za parę lat ustawa zostanie zmieniona, a niefortunna nazwa usunięta (miejmy nadzieję, że nie nakażą usuwania, jak u Orwella, wszystkich jej użyć we wszystkich egzemplarzach wszystkich pism).

Ale wróćmy do zasadniczego wątku – ogłoszenia o konkursie „na stanowisko adiunkta w Inkubatorze Doskonałości Naukowej”. Kiedy pisałem notkę na liście dyskusyjnej, myślałem, że „inkubator doskonałości” to wynalazek autora ogłoszenia (ukuty na podstawie „inkubatora przedsiębiorczości”, w którym można się jeszcze dopatrzyć jakiegoś sensu). A jednak nie. Poszperawszy trochę w internecie, stwierdziłem, że było inaczej.

Inkubatory Doskonałości Naukowej utworzył zapewne, startując w konkursie „Inicjatywa Doskonałości – Uczelnia Badawcza” (IDUB) w styczniu 2020 r., Uniwersytet Wrocławski. Internetowy „Przegląd Uniwersytecki” zawiera sporo informacji dotyczących Inkubatorów Doskonałości Naukowej (IDN). W lecie 2021 r. rozstrzygnięto konkurs na te inkubatory. Znalazłem kilka artykułów w internecie, wszystkie rzeczowe, neutralne, bez słowa krytyki, nie mówiąc już o kpinie. Autor ogłoszenia, które cytowałem, użył po prostu oficjalnej nazwy programu, w którego ramach pozyskał środki na zatrudnienie pracownika. Znalazłem też inne konkursy na stanowiska w inkubatorach doskonałości naukowej.

Kurczaki i kwoki

Mnie ta nazwa wydała się niewłaściwa, a przede wszystkim śmieszna. Nie tylko mnie. Świadczy o tym dyskusja, w której zabrało głos kilkanaście osób. U jednego z dyskutantów wyraz „inkubator” nie wywoływał pozytywnych skojarzeń – gdy jako siedmiolatek oglądał wylęgarnię kurczaków, zareagował długim płaczem. Inny, zaangażowany w procedury awansowe, wpadł w ton szyderczy: „Jak doskonałość naukowa już się wylęgnie w inkubatorze, to przechodzi do Rady Doskonałości Naukowej, RDN, po drodze dojrzewając na Radach Wydziału i Radach Dyscyplin Naukowych (też RDN), dzięki którym siedzimy jak kwoki dwa razy tyle czasu co kiedyś, a większość spraw jest omawiana kilka razy”. Jak widać, patetyczne nazwy służą dodatkowo mnożeniu biurokratycznych procedur. Bo w „doskonałości naukowej” nie chodzi o żadne pozytywne treści, tylko o sprawienie odpowiedniego (dobrego?) wrażenia. To był cel sformułowań użytych w Konstytucji dla Nauki i taki jest cel powtarzania tej językowej etykietki w dokumentach władz uniwersyteckich.

Na lingwistycznym forum znaleźli się też dyskutanci, którzy sformułowania użyte w ogłoszeniu uznali za naturalne w ofercie pracy. Może – jako zbyt młodzi – nie zrozumieli mojej aluzji, bo nie znali Roku 1984 ani Orwella. Jeden z nich zwrócił uwagę, że doskonałość naukowa „od wielu lat funkcjonuje na arenie międzynarodowej i chyba nikogo tam nie dziwi” (co do tego mam wątpliwości). Jak wiadomo, jest ona kryterium w konkursach ERC – European Research Council („The sole criterion for selection is scientific excellence”). Cóż, nie tylko polscy dygnitarze i biurokraci przemawiają nowomową (charakteryzującą się użyciem starych wyrazów w nowych znaczeniach).

Używanie języka w celach agitacyjno-perswazyjnych i urabianie za jego pomocą odbiorcy to zjawisko bardzo stare. Było też przedmiotem analiz, zanim powstał wyraz „nowomowa”. Dość tu przypomnieć wydaną w roku 1947 książkę Victora Klemperera LTI (Lingua Tertii Imperii), ukazującą – na tle wspomnień z życia autora – zakłamanie języka w hitlerowskiej Trzeciej Rzeszy.

W językoznawstwie polskim i ogólniej – w polskiej dyskusji intelektualnej pojęcie nowomowy było dyskutowane około 40 lat temu. Kojarzono ją z PRL-em. Było to oczywiście wywołane potrzebą społeczną. Jak się wydawało, wszyscy chcieli zobaczyć, że byli przedmiotem manipulacji, a specjaliści starali się im to pokazać.

Patrzyłem na te dysputy z pewnego dystansu. Nie widziałem potrzeby demaskowania kuglarstwa językowego stosowanego przez władze. Wyrosłem w czasach najbujniejszego rozkwitu polskiej nowomowy (manipulowania językiem w celach propagandowych) i byłem przyzwyczajony do interpretowania kierowanych do mnie komunikatów. Wiedziałem, że polityka zagraniczna prowadzona przez „narody miłujące pokój” to zimna wojna (dzięki Bogu zimna, hasło „pokój” przemawiało do wszystkich, którzy przeżyli II wojnę światową). Wiedziałem, że „regulacja cen i podwyżka płac” (z roku 1953) to operacja finansowa prowadząca do drastycznego spadku realnych dochodów mieszkańców Polski. I byłem pewien (może było to tylko życzenie), że widzą to wszyscy, słuchają „drętwej mowy”, ale pragną czego innego. Nie bez przyczyny do haseł Polskiego Października 1956 roku należał fragment Kwiatów polskich:

„Lecz nade wszystko – słowom naszym,

Zmienionym chytrze przez krętaczy,

Jedyność przywróć i prawdziwość:

Niech prawo zawsze prawo znaczy,

A sprawiedliwość – sprawiedliwość”.

Tę modlitwę napisał Julian Tuwim mniej więcej w tym samym czasie co Orwell swoją powieść. Prośba polskiego poety pozostała w sferze marzeń, wizja angielskiego pisarza realizuje się wokół nas.

Zygmunt Saloni, emerytowany profesor językoznawstwa

Wróć