Anna Orczewska
W naukach leśnych i naukach o roślinności długo pokutowało przekonanie, że dojrzały las jest układem statycznym i niezmiennym. Zapewne mogło to być spowodowane faktem, że zmiany dokonujące się w tak długowiecznym typie ekosystemu, jakim jest las, wielokrotnie przekraczają czas życia badacza. Dziś, dzięki szybko rosnącej od kilku dekad wiedzy z zakresu ekologii lasu, wiadomo, że nieustanna zmienność jest wpisana w jego funkcjonowanie. Las to złożony strukturalnie i funkcjonalnie ekosystem cechujący się dynamiczną równowagą, będącą wypadkową warunków, w których rośnie, oraz licznych oddziaływań biotycznych. O kruchości tej równowagi niestety coraz boleśniej przekonują się przyrodnicy i leśnicy-praktycy, będąc świadkami nieraz bardzo dramatycznych przemian struktury wiekowej i gatunkowej, dokonujących się współcześnie w lasach w całej Europie i w innych częściach świata.
Dawno już pożegnaliśmy się w ekologii lasu z przeświadczeniem, że zdrowy las to wyłącznie taki, w którym drzewa rosną wolne od presji ze strony atakujących je owadów oraz zaburzeń w postaci wiatru, suszy czy pożaru, osiągając dzięki temu optymalną dla danego gatunku kondycję i rozmiary. Od kilku dekad wiadomo bowiem, że zaburzenia są czynnikiem wpisanym w naturalną dynamikę lasu, przyczyniającym się do wzrostu jego różnorodności biotycznej, złożoności strukturalnej, a tym samym do jego odporności na przyszłe zakłócenia. Taki schemat jest typowy dla lasów zbliżonych w swym charakterze do naturalnych, które od leśnych monokultur, tak powszechnych we współczesnych krajobrazach leśnych Europy, różni prawie wszystko. Lasy naturalne, dzięki temu, że rozwijały się przez wieki bez znaczącego wpływu człowieka, cechuje nie tylko wspomniane wcześniej duże zróżnicowanie strukturalne warstwy drzew – składającej się zazwyczaj z wielu gatunków w różnym wieku i o różnych rozmiarach, tworzących wielowarstwowy drzewostan – lecz także duży udział liczbowy sędziwych, okazałych drzew, w tym drzew martwych, w różnej postaci i różnym stadium rozkładu. W efekcie tego stare, naturalne lasy charakteryzują się dużym bogactwem gatunków, zasiedlających różnorodne nisze ekologiczne dostępne w lesie.
Odporność naturalnego lasu na zaburzenia to efekt tego, że jest on przestrzenną mozaiką reprezentującą różne fazy rozwojowe, znajdujące się w bezpośredniej bliskości od siebie. Na niewielkiej przestrzeni rośnie las w fazie dojrzewania, w fazie optymalnej, starzenia i naturalnego rozpadu, a wreszcie w fazie regeneracji nowego pokolenia drzew, które wyrosło w lukach lub większych przestrzeniach powstałych wskutek śmierci starych drzew. Ten cykl życiowy lasu najpełniej realizuje się w układach o charakterze naturalnym, ale próbuje się go naśladować także w lasach liściastych i mieszanych podlegających użytkowaniu gospodarczemu, stosując rębnie gniazdowe o niewielkiej powierzchni, w miejsce których sadzi się następnie nowe pokolenie drzew. Obserwacja zjawisk zachodzących w lasach gospodarczych Polski w ciągu ostatnich kilku lat wskazuje, że aktualnie na tym naśladownictwo przyrody i zachodzących w niej procesów ekologicznych w polskim leśnictwie się kończy.
Wspólna historia człowieka i lasów od wieków była trudna, bo las zawsze z nami, ludźmi, przegrywał. Dlaczego? Jak napisał kiedyś znany amerykański ekolog lasu, Chris Maser, w książce The Redesigned Forest (tytuł polskiego wydania: Nowa wizja lasu), która ukazała się w 1988 roku (polskie wydanie w 2003 roku): „choć jest wiele ważnych powodów skłaniających do ocalenia starodrzewów, powód ich likwidacji jest tylko jeden: doraźny interes ekonomiczny. Ekonomia jest wspólnym językiem całej cywilizacji Zachodu”. W efekcie takiego postrzegania lasów traktuje się je jako źródło nieskończonych zasobów, które w przeświadczeniu osób zarządzających lasami gospodarczymi są łatwe do zastąpienia w kolejnym cyklu hodowlanym. Ów cykl produkcyjny, który wielu ekologów nazywa cyklem plantacyjnym, jest przy tym znacznie krótszy niż fizjologiczna długość życia drzew. Jakże trudno w sposobie postrzegania przyrody, zdominowanym myśleniem ekonomicznym, zrozumieć, że stare lasy i starodrzewy nie są zasobem niewyczerpywalnym, lecz ekosystemami, których w centralnej Europie zostało mniej niż 0,5% i których na dodatek nie da się niczym zastąpić.
Obserwacja licznych przykładów budzących ogromny sprzeciw społeczny cięć starodrzewów w Puszczy Białowieskiej, Puszczy Bukowej, Puszczy Karpackiej czy w wielu obszarach chronionych w ramach europejskiego systemu Natura 2000 pozwala zadać eufemistycznie pytanie, czy ta ścieżka relacji człowiek-las w XXI wieku w przypadku polskich lasów musi być aż tak wyboista?
Współczesna nauka dostarcza wielu argumentów, które wskazują, że należy raz na zawsze odstąpić od gospodarczego użytkowania starodrzewów. I chodzi nie tylko o ochronę ogromnej liczby gatunków, które są z nimi ściśle związane, nierzadko niezdolnych do egzystencji w uproszczonych lasach posadzonych przez człowieka. Nie chodzi też o walory estetyczne czy duchowe, których źródłem są stare, naturalne lasy. Kluczowym argumentem, szczególnie dziś, w dobie coraz gwałtowniej postępujących zmian klimatycznych, jest nieoceniona rola starodrzewów w regulacji warunków hydrologicznych, w tym w retencjonowaniu wody i łagodzeniu skutków nawalnych deszczów, z którymi coraz częściej mamy do czynienia. Gwałtowne powodzie czy zmętnienie wód w rzekach i potokach to nic innego jak efekt intensywnych cięć starych, naturalnych lasów na dużych obszarach zlewni, w terenach górskich. Gleby i wody w takich sytuacjach nie ma co zatrzymać, więc są bezpowrotnie utracone. Szacuje się, że w skali globu roślinność, w tym przede wszystkim drzewa, pochłania jedną czwartą światowej emisji CO2, wydatnie łagodząc zmiany klimatu. Szczególnie dużą efektywnością w sekwestracji CO2 i magazynowaniu węgla cechują się lasy. Są obok torfowisk największym rezerwuarem węgla organicznego, skumulowanego w nadziemnych i podziemnych częściach roślin, w rozkładającym się martwym drewnie i wreszcie w glebie. Po wyrębie, wraz z wymyciem żyznych, bogatych w próchnicę gleb, nie tylko niszczymy ekosystem, który łagodził niekorzystne zmiany klimatu, wiążąc duże ilości dwutlenku węgla. Cięciami uruchamiamy bowiem proces odwrotny, czyli uwalnianie CO2 do atmosfery. Odlesianie odpowiada za 18% globalnej emisji CO2 i jest tym samym jednym z trzech największych źródeł emisji tego gazu do atmosfery. Dodatkowo postępujące zmiany klimatu, w tym rosnące temperatury, sprawiają, że wiele lasów uważa się nie za absorbenty, lecz źródła CO2.
Kolejnym ważnym powodem, dla którego trzeba bezwzględnie odstąpić od wycinania starych, naturalnych lasów, jest ich bogactwo genetyczne. To ono jest naszym wentylem bezpieczeństwa w dynamicznie zmieniającym się środowisku, szczególnie w dobie kryzysu klimatycznego. Naturalna selekcja faworyzuje osobniki zdolne do adaptacji, co ma kluczowe znaczenie dla zachowania przyszłych generacji lasów, funkcjonujących w zmienionych warunkach środowiskowych i w obliczu nowych zagrożeń biotycznych. Takiej szansy nie daje uproszczony genetycznie las posadzony przez człowieka.
I wreszcie, stare lasy o charakterze naturalnym są jak żywe laboratoria i okna do ekologicznej przeszłości lasów. Tylko dzięki ich obecności wiemy, jak wyglądały lasy pokrywające niegdyś znaczne obszary Europy. Ma to niebagatelne znaczenie w naszych nieudolnych próbach odtwarzania utraconych wcześniej ekosystemów leśnych. Dysponując wzorcem, jakim jest stary las, mamy nadal szansę, by odtworzyć dla przyszłych pokoleń lasy o dużych walorach przyrodniczych, ale eliminując starodrzewy z krajobrazu, bezpowrotnie ją utracimy. Nie bez powodu zatem przywołany wcześniej Maser stwierdził, że „wycinka starodrzewów to nie leśnictwo; to po prostu wyprzedaż naszego dziedzictwa”.
Trudno uwierzyć, że powyższe argumenty nadal nie znajdują zrozumienia u wielu leśników odpowiedzialnych za zarządzanie polskimi lasami. Kryzys klimatyczny nie działa przecież selektywnie, lecz dotyczy nas wszystkich. Tymczasem krótkowzroczność w gospodarowaniu lasami sprawia, że w pierwszej kolejności sięga się po surowiec zgromadzony w starodrzewach, a potencjalną liczbę następujących po jego wycięciu cykli produkcyjnych uważa za nieskończoną. Przeświadczenie to nadal jest obecne, choć istnieje szereg dowodów na to, że tak nie jest, bo wraz z intensywną eksploatacją ma miejsce wyraźny spadek produktywności siedlisk. To, w połączeniu z coraz częstszymi i bardziej dotkliwymi suszami, osłabia ekosystemy leśne klimatu umiarkowanego do niebezpiecznego poziomu. Coraz liczniejsze doniesienia naukowe mówią o tym, że rosnąca presja człowieka na lasy oraz susze, którym towarzyszy wzrost intensywności i częstotliwości zaburzeń, na przykład gradacji kornika i innych owadów lub nasilenie infekcji grzybiczych u drzew, sprawiają, że lasy klimatu umiarkowanego zbliżają się do progu swej naturalnej odporności na zaburzenia, zwane z racji swej siły i skali megazaburzeniami. Autorzy tych doniesień prognozują, że współcześnie konsekwencje fal wysokich temperatur, ekstremalne susze, rozprzestrzeniające się pożary i masowe pojawy owadów osłabiają lasy do tego stopnia, że mogą spowodować przekroczenie ich progu odporności. W konsekwencji ulegną one regresji i zastąpią je zbiorowiska krzewiaste oraz inne układy bezdrzewne o niewielkim w stosunku do lasów bogactwie gatunkowym. Prognozuje się także, że w odpowiedzi na globalne zmiany klimatyczne w niedalekiej przyszłości nastąpią poważne zmiany zasięgu wielu gatunków lasotwórczych w Europie. Wraz z nimi dokonają się spektakularne zmiany w składach gatunkowych europejskich lasów.
Z niektórych modeli matematycznych wynika między innymi, że większość gatunków iglastych, w tym dominująca na niżu sosna, wycofa się z terenu Polski. Czy ta perspektywa znana jest polskiej szkole leśnej, bazującej na przeświadczeniu o rzekomo niekończących się zasobach surowca drzewnego, niewyczerpywalnej żyzności leśnych siedlisk i związanej z tym produktywności? Obserwacje naszych lasów, w których coraz częściej widać wielkopowierzchniowe zręby ze zniszczoną pokrywą roślinną i glebową, pryzmy zgromadzonego drewna i wreszcie monotonny krajobraz lasów monokulturowych pojawiający się w miejscu starodrzewów, każą myśleć, że osiągnięcia współczesnych nauk leśnych i biologicznych z zakresu dynamiki ekosystemów nie przebiły się do praktyki leśnej bądź też nie znalazły w niej należytego uznania. A przecież nauka donosi również o tym, że produktywność lasów jest znacząco większa, gdy są wielogatunkowe, a nie monokulturowe, a postępujący spadek bogactwa gatunkowego lasów może wydatnie przyczynić się do wzmożonego spadku ich produktywności i w konsekwencji osłabi tempo akumulacji węgla.
Dotychczasowe paradygmaty gospodarki leśnej uległy wyczerpaniu. Wydaje się, że w rzeczywistości pełnej problemów środowiskowych oraz w świetle bogatej wiedzy na temat funkcjonowania ekosystemów w dynamicznie zmieniającym się środowisku, należy poważnie zastanowić się nad nowymi praktykami i zasadami korzystania z zasobów, jakie oferuje las. Tylko one, wypracowane z uwzględnieniem współczesnej wiedzy, licznych zagrożeń środowiskowych i oczekiwań społecznych, które też dynamicznie się zmieniają, zwiększą szansę na trwałe, zrównoważone użytkowanie lasów. Potrzebujemy nie tylko starych lasów w krajobrazie. Potrzebujemy także „nowego” leśnika, który w swych codziennych działaniach będzie pamiętał, jak kruchym i wrażliwym układem jest w dzisiejszych czasach las i jakiej troski wymaga, byśmy mogli korzystać z jego dóbr dziś i w przyszłości.
Należy jak najszybciej podjąć dyskusję na temat przyszłości naszych lasów. Czy rozwiązaniem gwarantującym ich zrównoważone użytkowanie jest proponowane dziś przez społeczeństwo wyłączenie z użytkowania gospodarczego i otoczenie ochroną prawną 20% powierzchni polskich lasów? A może proponowane dawno temu przez Masera, zanim stanęliśmy u progu katastrofy klimatycznej, leśnictwo restytutywne, którego idea sprowadza się do tego, że po dwóch-trzech cyklach produkcyjnych lasu należy zostawić go na wiele dziesięcioleci w spokoju, by dać mu szansę na naturalną regenerację i odtworzenie się w nim cech typowych dla lasu naturalnego? Czy też wreszcie zaproponowane niedawno przez szwajcarskich badaczy masowe akcje zalesień wszystkich dostępnych i nadających się dziś, w aktualnych warunkach klimatycznych, do tego celu gruntów, by zredukować poziom emisji CO2 i tym samym znacząco spowolnić proces globalnego ocieplenia klimatu? A może zmuszeni będziemy wprowadzić w życie wszystkie te rozwiązania? Niezależnie od tego pewne jest jedno: musimy przestać wypierać fakty i zacząć działać, uwzględniając doświadczenia leśników i wiedzę, jakiej dostarcza nauka.
Na koniec jeszcze jedna refleksja odnosząca się do podnoszonych wyżej kwestii. Rolą naukowca, zarówno leśnika, jak i biologa, jest odkrywanie i opis zachodzących w lasach zjawisk i procesów ekologicznych. Współcześnie bardzo często badania ekosystemów leśnych koncentrują się nie tylko na odkrywaniu sieci wzajemnych, skomplikowanych powiązań między gatunkami, lecz także, a nawet przede wszystkim, na przewidywaniu reakcji gatunków na zmiany środowiska, działające w skali lokalnej, regionalnej i globalnej. Nie ma bowiem już dziś lasów wolnych od jakichkolwiek zagrożeń wywołanych obecnością człowieka. Nawet najbardziej naturalne w swym charakterze lasy podlegają nieustannej presji, jaką jest ocieplenie klimatu czy globalna depozycja zanieczyszczeń azotem.
Wyniki badań naukowych i ich interpretacja nie mają barw politycznych, nie powinny koniunkturalnie „wychodzić naprzeciw” bieżącemu zapotrzebowaniu społecznemu, politycznemu czy ekonomicznemu. Należy często powtarzać doskonale znane osobom uprawiającym naukę stwierdzenie: Science should be blind, czyli „nauka powinna być ślepa”, w tym ślepa na wszelkiego typu konformistyczne pokusy. Tylko wtedy spełniać może swoją nadrzędną rolę, swoją misję, jaką jest odkrywanie i opis rzeczywistości, a poprzez to poszerzanie naszej wiedzy i rozumienia świata oraz wypływające z tego praktyczne implikacje. Tylko taka nauka gwarantuje naukowcom autorytet i szacunek wśród społeczeństwa.
Dr hab. Anna Orczewska, profesor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, biolog, ekolog roślin, Instytut Biologii, Biotechnologii i Ochrony Środowiska, Wydział Nauk Przyrodniczych