Miały wyposażać nas w komfort wolnego czasu, a zamiast tego zabierają nam go coraz więcej. Wiecznie zabiegani, ciągle się gdzieś spieszymy, nie nadążamy. Miały być też niewyczerpanym źródłem wiedzy, a skończyło się na tym, że z trudem odróżniamy prawdę od fałszu. Miały wreszcie ułatwiać kontakt z całym światem, a sprawiły, że staliśmy się jeszcze bardziej samotni. „Płaski, śliski, zimny telefon jest często bardziej atrakcyjny niż żywa osoba” – pisze Natalia Hatalska, dowodząc za pomocą także innych przykładów, w erze jakich paradoksów przyszło nam egzystować. Nowoczesne technologie tylko pozornie uczyniły życie łatwiejszym, w gruncie rzeczy stało się ono jeszcze bardziej skomplikowane. Skoro jednak wprowadziły tak radykalną odmianę, to czy są też w stanie nas ocalić?
To pytanie stawia już nie jako ich entuzjastka, którą – przyznaje – była na początku, ani nawet „naiwna realistka”, którą z czasem się stała. Po tamtych etapach, wprawdzie minionych, ale mimo wszystko wartych przejścia, zyskała wiedzę, która pozwala jej dziś na spoglądanie z wielu perspektyw i dostrzeżenie również ciemnych stron zdobyczy cywilizacji. Stawia więc niełatwe pytania, wzbudza wątpliwości, prowokuje do kwestionowania tego, co dzieje się wokół nas. Dla Hatalskiej technologia w jakiejkolwiek postaci przestała być narzędziem takim jak inne – ewoluuje, a my wraz z nią, dostosowując się – czy tego chcemy, czy nie – do jej wymagań. „Im bardziej jest zaawansowana, tym mniej staje się widzialna, także w kontekście mechanizmów swojego działania” – pisze o technologii, ale w istocie – o paradoksie! – traktuje o człowieczeństwie.
W tym sensie to bardzo osobista, intymna wręcz lektura zogniskowana na tym, co w humanizmie najistotniejsze. Autorka identyfikuje i wydobywa na światło dzienne nieobce wielu z nas emocje, lęki i obawy, pojawiające się choćby w zderzeniu z otaczającymi nas robotami czy towarzyszące doniesieniom o kierunkach rozwoju inżynierii genetycznej. „Nie, to nie fantastyka, tylko coś, co już się dzieje, albo za chwilę będzie się dziać” – przekonuje, a ta „chwila”, nawet jeśli ma się rozciągnąć na kolejne pokolenia, w żadnym razie nie działa uspokajająco. Wszystko to bowiem nie pozostanie bez wpływu zarówno na jednostki, jak i całe społeczeństwa.
Jako założycielka instytutu prognozującego przyszłe trendy, Hatalska prezentuje wachlarz możliwych scenariuszy nadchodzących zdarzeń, z których każdy – o ile ma się świadomość, wybór i czas – można zmienić. Bez tych przymiotów, jej zdaniem, wszystkie starania skazane są na porażkę. Jednym słowem, skończymy w platońskiej jaskini. Tymczasem wychodząc z niej, moglibyśmy w porę zauważyć, że oto nadciąga świat lustrzany, w którym całe, podkreślmy, całe nasze życie, a nie tylko wybrane jego elementy, przybiera postać cyfrową. Przełączanie się z offline do online nie jest już więc konieczne. Pozostaje jeszcze tylko scyfryzować nasze zmysły… Przerażające? Nieludzkie? A może po prostu rzeczywiste? Hatalska nie chce straszyć, lecz uwrażliwia na próby manipulacji, jakim poddawani jesteśmy w Internecie. Nie zamierza epatować niebezpieczeństwem, ale otwiera oczy na to, jaki wpływ na nasze działania mają dziś algorytmy podpowiadające co czytać, oglądać, czego słuchać. Przestrzega też, by nie dać się zapędzić do klatki dającej iluzję posiadania kontroli nad swoim życiem, do czego nawołują z kolei technologiczni giganci.
„To książka o jakości naszego życia (…), o wyborach, których powinniśmy dokonać, nawet jeśli wolelibyśmy tego nie robić, bo tak byłoby nam łatwiej” – przekonuje autorka i dodaje, że zmiany najlepiej zacząć od siebie. Ale przestrzega zarazem, że nie da się tego zrobić bez uzyskania świadomości, jak funkcjonuje świat poza nami i jakie mechanizmy nim rządzą. I to być może największy paradoks, z którym trzeba się mierzyć.
(karma)
Natalia HATALSKA, Wiek paradoksów. Czy technologia nas ocali?, Wydawnictwo Znak, Kraków 2021.
Wróć