Justyna Jakubczyk
Mamy wielu popularyzatorów wiedzy przyrodniczej. Problem w tym, że to „popularyzowanie wiedzy” często opiera się na tekstach o „osobnikach juwenilnych żerujących w siedliskach ruderalnych”, jak ironicznie pisze Jacek Karczewski. Prace są pisane specjalistycznym językiem, opisuje się w nich odruchy, hormony, instynkty, żerowiska, siedliska, biomy, klimaksy, elementy abiotyczne… Na szczęście mamy też autorów, których przyjemnie się czyta, takich jak Adam Wajrak, Andrzej Kruszewicz, Adam Zbyryt, bracia Kłosowscy, nieżyjąca już Simona Kossak i kilku innych, których Karczewski wymienia w swojej książce.
Karczewski to bajarz w najlepszym tego słowa znaczeniu. Tak jak mówi podczas wypraw przyrodniczych i spotkań autorskich, tak samo gawędziarsko pisze w swoich książkach. A opisuje nie tylko wygląd i zwyczaje ptaków, lecz także odnosi się do pochodzenia ich nazw, związanych z nimi mitów i legend, podpowiada, gdzie patrzeć, czego wyglądać, czego nasłuchiwać i kiedy.
Książka składa się z czterech głównych działów: W mieście, Nad wodą, Na wsi i W lesie, w których opisane są konkretne gatunki, oraz z rozrzuconych pomiędzy tymi opisami rozdziałów Po drodze. W tych dodatkowych tekstach porusza takie dotyczące ptaków tematy, jak pochodzenie ich nazw, sprawę całorocznego dokarmiania, urządzania ogrodu, w którym zechcą zamieszkać ptaki, tak zwanych gatunków inwazyjnych, a także rozwija wątki związane między innymi z ochroną przyrody.
Długo nie mogłam się zdecydować, którego ptaka opis zaprezentować. Mogłabym opowiedzieć za Jackiem Karczewskim o żołnach, o których istnieniu często nie wiemy, chociaż ich liczba w Polsce z roku na rok wzrasta. Pewnie wielu ludzi, gdy je zobaczy, myśli, że to papugi, które uciekły z hodowli. Tymczasem te tęczowe ptaki gniazdują w naszym kraju od dawna, a zimę spędzają w Afryce. Autor książki pisze, że najbardziej kolorowego ptaka na kontynencie wymyślił sam Apollo i przytacza mit o Eumelusie z Teb, który w złości zabił swojego syna Botresa. Grecki bóg przemienił konającego w żołnę. Ale ta historia zamordowania syna nie pasuje mi do żołn. To jedne z bardziej rodzinnych ptaków, ponieważ u nich przy pisklętach pomagają całe rodziny: wujkowie, ciocie, starsze rodzeństwo. To rzadko zdarza się u innych zwierząt.
Mimo przydomku pszczołojady żołny budzą w nas wiele pozytywnych uczuć, zupełnie inaczej niż „latające szczury” – gołębie miejskie. Ptaki te oskarżamy nie tylko o brudzenie, lecz także o roznoszenie chorób. Tymczasem w eksperymencie polegającym na wstrzyknięciu wirusa ptasiej grypy H5N1 do gardeł gołębi nie udało się naukowcom wywołać choroby u żadnego ptaka. Nawet warszawski sanepid, zapytany, ile stwierdzono przypadków chorób rozniesionych przez gołębie przez dwadzieścia ostatnich lat, odpowiedział, że ani jednego.
Na gołębiach opierała się pierwsza na świecie regularna poczta lotnicza powstała w Nowej Zelandii w 1897 roku. Ptaki te odegrały znaczące role w historii, np. w przygotowaniu lądowania w Normandii czy dostarczając ponad linią frontu informacje o zajęciu przez Brytyjczyków włoskiego miasteczka Cavi Vecchia i powstrzymując aliantów przed zbombardowaniem go. W czasie II wojny światowej Brytyjczycy utrzymywali około 250 tysięcy ptaków nadzorowanych przez Ministerstwo Sił Powietrznych. Gołębiom przyznawano medale, poświęcano płyty pamiątkowe i pomniki.
Jeszcze o jednym trzeba wspomnieć przy okazji opisywania książki Karczewskiego, o pięknych, nasyconych kolorami ilustracjach Agnieszki Ciszewskiej, która umie oddać nie tylko efektowne kolory żołny, zimorodka i jemiołuszki, lecz także wydawałoby się nieatrakcyjne pióra mazurka, kruka czy skowronka. Skowronki są piękne, ale tylko z bliska. Dwa metry dalej nawet ich nie zobaczymy, tak doskonale kryją je ich płowoszare, kreskowane sukienki. Warto zobaczyć ptaki oczami Jacka Karczewskiego.
Justyna Jakubczyk
Jacek KARCZEWSKI, Zobacz ptaka. Opowieści po drodze, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2021.
Wróć