logo
FA 11/2024 informacje i komentarze

Marek Kosmulski

Wspaniała siódemka

Wspaniała siódemka 1

Ranking naukowców sporządzany przez Johna Ioannidisa i współautorów znany także jako „lista TOP 2% najbardziej wpływowych naukowców” lub „ranking naukowców Uniwersytetu Stanforda i Elseviera” zyskał w Polsce ogromną popularność. Uczelnie chwalą się w prasie popularnej i na swoich stronach WWW, zwłaszcza w październiku, kiedy to publikowana jest kolejna aktualizacja, ilu to ich profesorów znalazło się na liście. Tegoroczna wersja zestawienia (wrzesień 2024, cytowania z lat 1996-2023) obejmuje łącznie 1244 polskich naukowców, z których 297 znajduje się wśród czołowych 100 000 naukowców (2% najwyższych miejsc), zaś pozostali zajmują miejsca 100 055 – 1 664 911 i znaleźli się w zestawieniu Ioannidisa i wsp. z innych powodów niż zajęcie jednego z 2% najwyższych miejsc.

Ranking naukowców Ioannidisa i wsp. może posłużyć do tworzenia rankingów uczelni. Proponuję jako kryterium oceny uczelni przyjąć średnią arytmetyczną miejsc zajmowanych przez „wspaniałą siódemkę”, czyli siedmiu naukowców z danej uczelni zajmujących najlepsze miejsca w zestawieniu Ioannidisa i wsp. Jest ono corocznie aktualizowane, co pozwala na bieżącą aktualizację rankingu uczelni.

Dlaczego właśnie siedmiu? Siedem jest niezwykłą liczbą. Mamy 7 dni tygodnia i 7 kontynentów. Mahometanie mają 7 nieb i 7 piekieł, a chrześcijanie 7 grzechów głównych. Rzym leży na siedmiu wzgórzach, a miłośnicy westernów kochają Siedmiu wspaniałych. W mojej zaś ukochanej chemii roztwór idealnie obojętny, tzn. ani kwaśny ani zasadowy, ma pH 7. A poważniej: na dobrej uczelni powinno być wielu dobrych naukowców. Liczba 7 wydaje się „złotym środkiem”, radykalne jej zwiększenie znacznie ogranicza liczbę uczelni, które można wziąć pod uwagę w rankingu (za względu na wystarczającą liczbę sklasyfikowanych naukowców). Z kolei pomysł oceny uczelni na podstawie osiągnięć zbyt małej liczby naukowców najlepiej podsumowuje przysłowie: „jedna jaskółka nie czyni wiosny”. Można też wykazać, że zestawienie sześciu lub ośmiu najlepszych naukowców daje z przybliżeniu ten sam wynik, co zaproponowany tu ranking bazujący na miejscach zajętych przez „wspaniałą siódemkę”.

Tabela 1 przedstawia 5 najlepszych uczelni w rankingu światowym. Dwa pierwsze miejsca dokładnie pokrywają się z dwoma pierwszymi miejscami w rankingu szanghajskim. Harvard i Stanford zajmują też bardzo wysokie miejsca w innych rankingach uniwersytetów. Także inne uczelnie zajmujące 5 najwyższych lokat w Tabeli 1 należą do czołówki w ARWU (ranking szanghajski) i w innych znanych zestawieniach. W odróżnieniu jednak od innych rankingów, algorytm użyty do opracowania niniejszej listy jest prosty i korzysta z ogólnie dostępnych i łatwych do weryfikacji danych. W pierwszej pięćdziesiątce są głównie uczelnie amerykańskie i brytyjskie, a także dwie uczelnie kanadyjskie i jedna z Singapuru. Najwyżej sklasyfikowana uczelnia z kontynentalnej Europy (Politechnika w Zürychu) zajmuje 74 miejsce.

Nas oczywiście najbardziej interesuje kondycja nauki polskiej (Tabela 2). W ARWU mamy 2 uczelnie na pozycjach 401-500, w rankingu THE – 3 uczelnie na pozycjach 601-800, a w Tabeli 2 mamy zaledwie jedną uczelnię w pierwszym tysiącu. Jeżeli więc chcemy przedstawić polską naukę w korzystnym świetle, to akurat ranking Ioannidisa jest jednym z najgorszych do tego narzędzi.

Wspaniała siódemka 2

W Tabeli 2 pominięto PAN (jako całość miejsce 1054) oraz poszczególne instytuty PAN. Instytut Badań Systemowych PAN uzyskał wynik porównywalny z najlepszymi uniwersytetami w Polsce. UJ występuje dwukrotnie w Tabeli 2, bowiem Collegium Medicum UJ jest traktowane w Scopusie jako odrębna jednostka. Połączone siły (5 naukowców z Collegium Medicum i 2 z pozostałych wydziałów UJ) pozwalają na osiągnięcie średniej 35 563 i przesunięcie się przed UG. W zestawieniu z innymi rankingami, w Tabeli 2 zadziwiają dobre miejsca UG i UMK oraz dopiero 15 miejsce PW.

Abstrahując od adekwatności rankingu Ioannidisa jako narzędzia oceny naukowców, jego wynikami jest łatwo manipulować. To brzmi dumnie, że oto mamy 297 naukowców w „światowej elicie”, ale sto tysięcy ludzi to żadna elita, a tym bardziej nie jest nią 1 664 911 najwyżej notowanych naukowców. Wśród dziesięciu tysięcy najwyżej ocenianych naukowców (których bez żadnej przesady można nazwać elitą) jest już tylko sześciu polskich badaczy, w tym dwóch nieżyjących (Zdzisław Pawlak, 1926-2006 i Jacek Namieśnik, 1949-2019). Ponadto wyniki rankingu podlegają rozkładowi Pareta, tzn. nawet w ścisłej czołówce są kolosalne różnice między poszczególnymi naukowcami. Najwyżej notowany naukowiec ma 8-krotnie wyższy indeks h i 15-krotnie więcej cytowań niż najwyżej notowany naukowiec z Polski. Zatem przedstawianie jakiejkolwiek uczelni jako naukowej potęgi z powodu tuzina naukowców na liście Ioannidisa (zwłaszcza na miejscach 100 000+) jest zdecydowaną przesadą.

Marek Kosmulski

Wróć