Krzysztof Leja
Dobrze się stało, że z inicjatywy Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego odbyła się dyskusja w drodze do odpowiedzi na pytanie: jaka ewaluacja od 2026 r. Uczestnicy sympozjum koncentrowali się na trzecim kryterium ewaluacji, tj. wpływie wyników badań naukowych na gospodarkę i społeczeństwo w naukach humanistycznych i społecznych. W moim przekonaniu, nie sposób przecenić znaczenia tego kryterium, dlatego dobrze się stało, że z wyprzedzeniem o nim rozmawiamy. Chciałbym skoncentrować się na jednym z wielu poruszanych wątków, który uważam za kluczowy. W trakcie wprowadzenia do dyskusji jedna z pań prelegentek sformułowała pytanie: Czy w procesie ewaluacji (czyli wartościowania – przyp. aut.) powinno być oceniane to, co robimy, czy też powinniśmy robić to, co będzie oceniane? Jest to fundamentalne zagadnienie nie tylko w odniesieniu do trzeciego kryterium ewaluacji, które jest oceniane przez ekspertów, lecz również do pozostałych kryteriów. Jak łatwo się domyślić, nie znaleziono jednoznacznej odpowiedzi.
Uważam, że katalog aktywności instytucji akademickich, które można uznać za istotne dla społeczeństwa i gospodarki, powinien być bardzo pojemny, wręcz otwarty, jednak pamiętać trzeba, że ewaluacja jest wartościowaniem jakości badań naukowych, a nie całokształtu aktywności uczelni. Dlatego odejście od poszukiwania związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy prowadzonymi badaniami a ich wpływem na otoczenie, moim zdaniem byłoby nietrafne. Nie oznacza to w żadnym razie, że nasza aktywność dydaktyczna nie ma wpływu na otoczenie społeczne i gospodarkę, przecież kształcimy, kierując się m.in. oczekiwaniami rynku pracy. Jak pisał Wojciech Gasparski, aby działania podejmowane przez refleksyjnych praktyków (absolwentów szkół wyższych) były „sprawne na miarę czasów”, powinny ich cechować metaumiejętności, wśród których wyróżnił zdolność zdobywania nowych umiejętności. Dydaktyka akademicka jest nierozłączna z prowadzonymi badaniami naukowymi. To oczywiste. Ale ewaluacji podlega jakość pracy naukowej.
Niezależnie od ułomności trzeciego kryterium ewaluacji, proponowałbym pochylić się nad stwierdzeniem, że uniwersytet jest organizacją służącą otoczeniu, o czym pisał Igor Ansoff kilkadziesiąt lat temu. Jeśli tak uznamy, naszym obowiązkiem jest wsłuchiwanie się w oczekiwania interesariuszy uczelni, tj. społeczeństwa, gospodarki, sektorów publicznego i społecznego, rządu i samorządu oraz, co oczywiste, interesariuszy wewnętrznych. Następnym krokiem powinno być kreowanie przez organy przedstawicielskie uniwersytetu propozycji ram prawnych funkcjonowania uczelni. I wreszcie zapewnienie uczelni – przy obowiązujących regulacjach prawnych – zdolności adaptacyjnych jako odpowiedzi na oczekiwania interesariuszy.
Moja odpowiedź na pytanie sformułowane na wstępie jest następująca: W procesie ewaluacji powinno być oceniane to, co robimy, jednak robiąc to, powinniśmy mieć na uwadze fakt, że uczelnia jest organizacją służącą otoczeniu. M.E. Porter i M. Kramer przed niemal dwudziestoma laty stwierdzili, że sukces korporacji i dobro społeczne nie są grą o sumie zerowej. Uniwersytet nie jest i, mam nadzieję, nie będzie korporacją, ale jego sukces i dobro otoczenia społeczno-gospodarczego również nie są grą o sumie zerowej.
Wróć