logo
FA 11/2022 wojna jako przedmiot badań

Andrzej Szeptycki

Wojna rosyjsko-ukraińska

Szanse i zagrożenia dla polskiej nauki

Wojna rosyjsko-ukraińska 1

Rys. Sławomir Makal

To nie naukowcy mają dostarczać najnowszych wiadomości, oni mają raczej analizować, komentować i interpretować to, co się dzieje, wykorzystując wiedzę, jaką dysponują.

Rosyjska agresja przeciwko Ukrainie, która rozpoczęła się 24 lutego 2022 r. (warto przypomnieć, że mówimy tu faktycznie o jej kolejnej fazie, bo niewypowiedziana wojna trwała od 2014 r., czyli od zajęcia przez Rosję Krymu i początku konfliktu w Donbasie), miała istotny wpływ na życie części środowisk naukowych w Polsce; dotyczy to nie tylko osób zajmujących się na co dzień Ukrainą i Rosją.

Wojna w Ukrainie stała się przede wszystkim przedmiotem badań dla politologów, prawników, socjologów, ekonomistów, nie wspominając o przedstawicielach nauk technicznych czy wojskowych. W Katedrze Studiów Strategicznych i Bezpieczeństwa Międzynarodowego Uniwersytetu Warszawskiego realizujemy od 2021 r. grant NCN „Wojny Rosji: przyczyny, uwarunkowania, przebieg i następstwa działań wojennych Federacji Rosyjskiej w okresie pozimnowojennym”. Pierwotnie miał on obejmować Czeczenię, Gruzję, Krym i Donbas oraz Syrię, ale z oczywistych powodów trzeba było poszerzyć pole naszych zainteresowań o interwencję Rosji w Ukrainie. Nasi koleżanki i koledzy poświęcili wiele uwagi uchodźcom wojennym z Ukrainy, ich przyjęciu w Polsce czy pożądanym rozwiązaniom, jakie państwo polskie powinno wdrożyć wobec napływu do Polski ofiar wojny w Ukrainie (w tym miejscu warto zaznaczyć, że sformułowanie „uchodźcy wojenni” ma charakter uzusu językowego, gdyż zdecydowana większość z nich nie otrzymała statusu uchodźcy na podstawie Konwencji Genewskiej z 1951 r. ani nawet o taki status nie zabiegała). Polscy naukowcy podejmowali tematykę prawnych aspektów konfliktu, w szczególności odpowiedzialności Rosji za zbrodnię agresji i masowe naruszenia prawa humanitarnego czy efektywności sankcji ekonomicznych nałożonych na Federację Rosyjską. Badano reakcje mediów na wybuch wojny rosyjsko-ukraińskiej i rosyjską propagandę na ten temat skierowaną zarówno do odbiorców w Rosji, jak i w krajach zachodnich. Przedmiotem zainteresowania były również związane z wojną problemy sektora transportowego i sytuacja energetyczna w Polsce oraz Ukrainie – w tym ostatnim przypadku przede wszystkim w kontekście bezpieczeństwa ukraińskich elektrowni jądrowych. Pojawiły się pierwsze pogłębione opracowania na temat działań państwa polskiego wobec uchodźców z Ukrainy, brak natomiast wszechstronnej analizy pomocy dla Ukraińców ze strony dziesiątek organizacji pozarządowych i setek tysięcy mieszkańców Polski. Wciąż niewiele jest również opracowań dotyczących stricte wojskowych aspektów konfliktu (strategie Rosji i Ukrainy, wykorzystany sprzęt wojskowy, pomoc wojskowa Zachodu dla Ukrainy itp.). Brakuje także całościowych danych na temat ofiar konfliktu i strat poniesionych przez Ukrainę.

Z powodu dużej dynamiki badanych zjawisk i zainteresowania tą tematyką wstępne wyniki badań publikowane były często w formie working papers i raportów dostępnych na stronach think tanków, w serwisach typu ResearchGate czy po prostu na łamach prasy i w internecie. Bez wątpienia po przejściu procedury recenzyjnej ukażą się one również w formie artykułów naukowych i książek. W tym kontekście warto odnotować, że na łamach anglojęzycznych czasopism medycznych (m.in. „Lancet”) ukazały się już pierwsze prace polskich autorów poświęcone występującemu u uchodźców z Ukrainy w Polsce zespołowi stresu pourazowego i ogólnie ich kondycji zdrowotnej, a także wyzwaniom, jakie ich obecność stwarza dla polskiego systemu ochrony zdrowia (zwłaszcza jeśli chodzi o leczenie chorób onkologicznych czy HIV/AIDS).

Ze względu na znaczenie wojny w Ukrainie i jej konsekwencji (w szczególności napływu uchodźców dla Polski) konflikt ten stał się również w naturalny sposób okazją do wykorzystania potencjału badawczego polskich uczelni i jego promocji na zewnątrz. Badania dotyczące bieżącej sytuacji w Ukrainie i wokół Ukrainy często prowadzone były we współpracy z przedstawicielami instytucji publicznych, środowisk biznesowych i pozarządowych, co pozwalało na zdobycie większych funduszy na ich realizację, a zarazem zapewniało wyniki o większym zastosowaniu praktycznym. W oparciu o wywiady przeprowadzone z Ukraińcami Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego i agencja pracy EWL przygotowały we współpracy z lokalnymi partnerami duży raport na temat uchodźców w Polsce, Czechach i Rumunii. Maciej Duszczyk z Katedry Ustroju Pracy i Rynku Pracy UW był współautorem raportu Gościnna Polska 2022+. Jak mądrze wesprzeć Polskę i Polaków w pomocy osobom uciekającym przed wojną w Ukrainie?, przygotowanego przez ośrodek badawczy WiseEuropa. Wyniki badań potwierdzały potoczne opinie o ogromnej sympatii polskiego społeczeństwa wobec ukraińskich uchodźców, a zarazem wskazywały na skalę wyzwań i zadań, przed jakimi stanęło państwo polskie w tak różnych obszarach jak rynek pracy, mieszkalnictwo, oświata czy polityka integracyjna.

Oferty, programy, wyzwania

Duże zainteresowanie tematyką wojny przejawiały media, w moim przypadku nie tylko polskie i ukraińskie, ale również europejskie, a w jednym przypadku południowoafrykańskie. Z prośbą o konsultacje w sprawie formy i zakresu pomocy dla Ukrainy i ukraińskich uchodźców zwracały się, zwłaszcza w początkowym okresie konfliktu, rozmaite organizacje pozarządowe. O pogadanki na temat Ukrainy i toczącej się tam wojny prosiły organizacje młodzieżowe i szkoły.

Wybuch wojny rosyjsko-ukraińskiej spotkał się z szybką reakcją ze strony polskich uczelni i instytucji państwowych odpowiedzialnych za naukę, które podjęły działania na rzecz pomocy ukraińskim badaczom. Najważniejszym elementem tych działań było umożliwienie naukowcom z Ukrainy podjęcia pracy i badań w Polsce. Wspomniany już raport SEW UW i EWL pokazuje, że większość ukraińskich uchodźców w Polsce to ludzie z wyższym wykształceniem; 12% z nich pracuje w sektorze oświaty. Trudno powiedzieć, jaką część z nich stanowią naukowcy, dysponujemy bowiem tylko cząstkowymi danymi. Polska Akademia Nauk uruchomiła program, dzięki któremu już w marcu 2022 r. zatrudniono w instytutach PAN ok. 70 ukraińskich badaczy. Dzięki wsparciu amerykańskiej National Academy of Science w ramach drugiego programu zaproponowano ok. 170 miejsc pracy. Program „Solidarni z Ukrainą” uruchomiła również Narodowa Agencja Wymiany Akademickiej. Podobne inicjatywy, choć o bardziej ograniczonym charakterze, podejmowały inne uczelnie i poszczególne ich jednostki. Obecnie w bazie NCN jest ponad 100 ofert pracy dla naukowców z Ukrainy (w tym niektóre już przedatowane). Fundacja na rzecz Nauki Polskiej zainicjowała Program polsko-ukraińskiej współpracy naukowej, w ramach którego postanowiono sfinansować do 6 projektów naukowych w zakresie nauk społecznych i humanistycznych, realizowanych wspólnie przez parę naukowców z Polski i Ukrainy. Budżet każdego projektu na okres 12 miesięcy wynosi ponad 268 tys. złotych.

Inicjatywy te z pewnością wzmocniły potencjał polskich uczelni, zwłaszcza jeśli chodzi o badania związane z Ukrainą. W związku z napływem naukowców i młodzieży z Ukrainy niektóre uczelnie uruchomiły nawet pomostowe (półroczne lub roczne) programy studiów w języku ukraińskim, które miały ułatwić studentom z Ukrainy aklimatyzację w Polsce. Zarazem pojawiały się pewne trudności. Niektóre programy pomocowe, tak jak wspomniana już inicjatywa PAN, przewidywały zatrudnienie Ukraińców jedynie na trzy miesiące. Problemem była bariera językowa – część naukowców z Ukrainy słabo zna nie tylko język polski, ale i angielski. W niektórych przypadkach badaczy z Ukrainy zatrudniano na zasadzie „zrzutki”, tj. podbierania godzin dydaktycznych innym pracownikom, co rodziło ze strony tych ostatnich pewne opory. Ponadto ukraińscy naukowcy – podobnie jak i inni uchodźcy – nie mieli jasno sprecyzowanych planów, a wraz z dynamicznie zmieniającą się sytuacją na froncie i sukcesami ukraińskiej armii często podejmowali spontaniczne decyzje o powrocie do Ukrainy.

Zarazem wojna w Ukrainie rodziła dla polskiej nauki pewne wyzwania. Chodziło tu przede wszystkim o ograniczenia we współpracy z Rosją i Ukrainą oraz prowadzeniu tam badań. W przypadku Federacji Rosyjskiej kontakty naukowe miały dość ograniczony charakter już przed 2022 r., co wynikało z ograniczonego charakteru programów grantowych po polskiej i przede wszystkim po rosyjskiej stronie, a także niesprzyjającej koniunktury politycznej (zwłaszcza od 2014 r.). Po 24 lutego 2022 r. większość polskich uczelni zawiesiła współpracę naukową z rosyjskimi partnerami; również Ministerstwo Edukacji i Nauki poinformowało, że resort zaprzestaje współpracy z Rosją w dziedzinie nauki i techniki. W praktyce oznaczało to w szczególności zawieszenie wymiany naukowców i studentów oraz zaprzestanie prowadzenia wspólnych badań naukowych, udziału w sympozjach, konferencjach naukowych itd. Symboliczny był pod tym względem fakt, że w lecie 2022 r. państwowe Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia (przyznające m.in. stypendia badaczom z Rosji, a także wydające publikacje o historii stosunków Polski ze wschodnimi sąsiadami) zostało decyzją parlamentu przemianowane na Centrum Dialogu im. Juliusza Mieroszewskiego. Jego zadaniem będzie wspieranie działań na rzecz dialogu oraz porozumienia w stosunkach Polaków z narodami Europy Wschodniej – nie tylko Rosjanami, ale również Ukraińcami, Białorusinami, Gruzinami czy Mołdawianami. Obecnie trudno sobie wyobrazić, by polski naukowiec wyjechał prowadzić badania do Rosji. Po pierwsze, nie uzyska na to zapewne zgody przełożonych. Po drugie, nie będzie miał potrzebnego finansowania. Po trzecie, zapewne nie dostanie wizy. Po czwarte, nawet gdyby trafił do Federacji Rosyjskiej, łatwo może paść ofiarą prowokacji, a jego badania mogą zostać uznane za działalność szpiegowską przeciwko Rosji.

Wszyscy są ekspertami

W przypadku Ukrainy sytuacja jest bardziej złożona. Kontakty z tamtejszym środowiskiem naukowym pozostają żywe zarówno dzięki obecności w Polsce uchodźców z Ukrainy, jak i dzięki spotkaniom online. Możliwości wyjazdów w celu prowadzenia badań czy udziału w konferencjach są natomiast ograniczone. Tak jak w przypadku Rosji trudno uzyskać zgodę przełożonych i finansowanie. Głównym argumentem są kwestie bezpieczeństwa. Taka sytuacja jest tylko po części zrozumiała. Działania wojenne toczą się jedynie w południowej i wschodniej części kraju, przy czym wojska ukraińskie stopniowo wypierają agresora na wschód. W centralnych i zachodnich obwodach (Kijów, Lwów) życie wraca do normy, choć dalej cały kraj jest zagrożony atakami rakietowymi ze strony Federacji Rosyjskiej.

Kolejna sprawa to kwestia roli i autorytetu naukowców w sferze publicznej i medialnej w czasie takich wydarzeń, jak wojna w Ukrainie. Zgodnie z popularnym powiedzeniem, w Polsce każdy zna się na polityce, sporcie i medycynie; należałoby dodać, że od 24 lutego 2022 r. również na Ukrainie. Wszyscy stali się „specjalistami” w tej dziedzinie. Rzecz jasna nie tylko naukowcy zajmują się zawodowo konfliktem rosyjsko-ukraińskim. Ważną rolę odgrywają reporterzy wojenni, eksperci z instytucji analitycznych (Ośrodek Studiów Wschodnich, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych) czy emerytowani wojskowi. Ludzie ci często mają nie tylko wiedzę, ale i doświadczenie praktyczne (duża grupa ekspertów z PISM odwiedziła we wrześniu 2022 r. Kijów), co pozwala im lepiej zrozumieć to, co się dzieje w Ukrainie. Dlatego obecność ekspertów w przestrzeni publicznej obok przedstawicieli świata akademickiego jest w pełni zrozumiała, a zadaniem naukowców nie jest konkurowanie z nimi. To nie naukowcy mają dostarczać najnowszych wiadomości, oni mają raczej analizować, komentować i interpretować to, co się dzieje, wykorzystując wiedzę, jaką dysponują.

Problem leży gdzie indziej. Wobec zainteresowania wojną w Ukrainie i jej konsekwencjami problematyką tą zaczyna się zajmować wiele osób nieco przypadkowych, znających tematykę tylko pobieżnie, co prowadzi do swoistego „psucia rynku”. Mimo iż od wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej minęło tylko pół roku, na naszym rynku wydawniczym pojawiły się już pierwsze książki naukowe dotyczące ukraińskich uchodźców. Prace te nie odnoszą się jednak do statusu prawnego Ukraińców przybyłych do Polski, z uporem stosując termin „uchodźcy wojenni”. Autorzy jednej z nich bazują wyłącznie na ankietach przeprowadzonych w internecie. Jak piszą, zdają sobie sprawę, że przenoszenie ich wniosków na całą populację uchodźców byłoby obciążone błędem, ale mimo to sądzą, że dają one wgląd w interesujące ich zjawisko. Pozostawiam ocenie czytelników, czy da się w pół roku napisać i wydać porządną książkę naukową. Inna kategoria, z którą naukowcy muszą się mierzyć, to pseudo-specjaliści, którzy już przed 24 lutego zdobyli rozpoznawalność i popularność dzięki głoszonym przez siebie oryginalnym, choć mało wyrafinowanym koncepcjom, poczytnym publikacjom i szerokiej obecności w mediach społecznościowych. Przedstawicielom świata nauki często trudno wchodzić w rzeczową dyskusję z takimi rozmówcami. Ta uwaga dotyczy również polityków i ekspertów ze światem politycznym związanych, którzy często będą interpretować bieżące wydarzenia (w tym wojnę w Ukrainie) przez pryzmat interesów i linii programowych swoich formacji politycznych.

Ostatni problem dotyczy wynikających z wojny rosyjsko-ukraińskiej ograniczeń finansowych. Była już mowa o ograniczeniach we współpracy zarówno z Rosją, jak i Ukrainą, ale problem wydaje się szerszy. Po pierwsze, w Polsce uczy się wielu studentów z Ukrainy. W połowie 2021 r. było ich ok. 36 tys., po 24 lutego chęć podjęcia studiów w naszym kraju zgłosiło kolejne kilka tysięcy. Na niektórych uczelniach, zwłaszcza prywatnych, studenci spoza Polski (w szczególności Ukraińcy) stanowią istotną część podopiecznych. Ważnym argumentem za ich przyjmowaniem do 2022 r. był fakt, że płacą oni za studia – tylko niewielka część Ukraińców miała stypendia, inni studiowali bezpłatnie dzięki Karcie Polaka. Obecnie wielu z nich boryka się z trudnościami finansowymi (z powodu wojny rodzice nie są w stanie płacić im za studia, w swoich mieszkaniach przyjmują krewnych, którzy uciekli z Ukrainy itp.). Uczelnie starają się wyjść naprzeciw ich problemom. Niemniej wojna w Ukrainie oznacza potencjalny spadek wpływów od studentów z Ukrainy. Dotyczy to również cudzoziemców z innych krajów: można sądzić, że część potencjalnych studentów z państw Europy Zachodniej i innych regionów nie będzie chciała podejmować studiów w Polsce, ponieważ w bezpośrednim sąsiedztwie naszego kraju toczy się wojna. Można sądzić, że w ramach pomocy dla Ukrainy, zwłaszcza w przypadku zakończenia wojny, pojawią się również pewne środki mające na celu wsparcie odbudowy i rozwoju jej potencjału naukowego. Pozostaje sprawą otwartą, na ile Polska zostanie włączona (czy może będzie w stanie się włączyć) w ich realizację.

Artykuł powstał w wyniku realizacji projektu badawczego nr 2020/39/B/HS5/00782, finansowanego ze środków Narodowego Centrum Nauki.

Dr hab. Andrzej Szeptycki, prof. UW, Wydział Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego; Instytut Strategie 2050

Wróć