Już ponad 2,2 tys. osób skorzystało w Polsce z alternatywnej ścieżki uzyskania stopnia doktora. O kilkorgu z nich pisaliśmy w październikowym numerze FA. Program uruchomiono w maju 2017 roku w odpowiedzi na zapotrzebowanie firm na kadrę naukową zaangażowaną w projekty badawczo-rozwojowe. Obok powstania Sieci Badawczej Łukasiewicz i wprowadzenia ulgi B+R, to właśnie doktoraty wdrożeniowe miały być jednym z filarów krajowej polityki innowacyjności.
Głównym założeniem jest przygotowanie rozprawy, w efekcie której rozwiązany zostaje problem (niekoniecznie technologiczny), z którym zmaga się przedsiębiorstwo. Dlatego doktorat w tej wersji powstaje pod okiem dwóch promotorów: naukowego i wskazanego przez pracodawcę oraz w dwóch miejscach: na uczelni lub instytucie i w firmie. Jego autor otrzymuje również podwójną pensję: z ministerialnego stypendium (początkowo 3450 zł, a po pozytywnej ocenie śródokresowej 4450 zł) i z etatu w firmie. Rozprawa musi powstać w ciągu czterech lat. Do września 2022 r. sfinalizowano już 96 doktoratów wdrożeniowych.
Od samego początku ta alternatywa cieszy się dużym zainteresowaniem. Jak pokazuje zestawienie przygotowane przez sieć Łukasiewicz, w pierwszych pięciu latach zakwalifikowano do realizacji 2293 projekty. To ponad 7% wszystkich realizowanych w tym okresie doktoratów (27 597). Najwięcej osób wyłoniono, co ciekawe, w pierwszym roku pandemii (591). W kolejnym 481. We wcześniejszych było to odpowiednio: 304 (I konkurs), 454 (II) i 360 (III). Po drodze program kilka razy modyfikowano. W 2019 r. dodano moduł wspierający tematykę sztucznej inteligencji w procesach technologicznych, w tym związanych z cyberbezpieczeństwem. Rok później dodatkowy akcent położono na wykorzystanie metrologii w procesach społecznych i technologicznych.
Do tej pory w programie wzięło udział 66 uczelni z 21 miast. Zdecydowany prym wiedzie Politechnika Śląska z 270 doktoratami wdrożeniowymi. W gliwickiej uczelni są one realizowane prawie w każdej dyscyplinie naukowej i stanowią około 40% wszystkich doktoratów. Wpływ na ten wynik ma zapewne otoczenie społeczno-gospodarcze – w najbardziej uprzemysłowionym regionie w kraju ulokowane są liczne zakłady z branży innowacyjnych technologii. W marcu tego roku na Wydziale Chemicznym PŚ swoją rozprawę obroniła Urszula Dorosz z Grupy Azoty ZAK. To pierwszy w tym przedsiębiorstwie doktorat wdrożeniowy. Poświęcony jest sposobowi pozyskania rozpuszczalników innych niż pochodzenia petrochemicznego, a więc „zielonych”, w pełni degradowalnych i o takiej samej skuteczności jak dotychczas stosowane.
– Moim celem było opracowanie efektywnych, niskoodpadowych i energooszczędnych metod otrzymywania estrów kwasu mlekowego w obecności innowacyjnych katalizatorów. Pomysł na temat wyniknął z mojego zainteresowania biotechnologią. Wyniki pracy mogą posłużyć spółce do prowadzenia działań w kierunku dalszego przetwórstwa alkoholi OXO oraz wprowadzenia do portfolio bioestrów – tłumaczy autorka pracy.
W czołówce uczelni z największą liczbą doktorantów wdrożeniowych są prawie same o profilu technicznym. Za PŚ (16% wszystkich projektów) plasują się: Akademia Górniczo-Hutnicza (13,7%) i politechniki: Warszawska (13,1%), Wrocławska (6,9%), Gdańska (4,5%), Poznańska (3,5%) i Łódzka (3%). Na 8 miejscu Uniwersytet Ekonomiczny we Wrocławiu (2,9%), a pierwszy klasyczny uniwersytet – Warszawski – otwiera drugą dziesiątkę (1/9%).
Taka struktura uczelni nie może dziwić, jeśli spojrzy się na tematykę doktoratów. Blisko 2/3 z nich (63,7%) dotyczy obszaru nauk inżynieryjno-technicznych. Ten odsetek utrzymuje się na podobnym poziomie od samego początku. Daleko w tyle są nauki ścisłe i przyrodnicze (14,2%) oraz społeczne (11,6%). W naukach medycznych i naukach o zdrowiu realizowanych jest 4,4% doktoratów. Śladową wartość ma na razie odsetek w naukach humanistycznych (0,8%) i o sztuce (0,2%). Autorzy raportu zwracają jednak uwagę, że z roku na rok rośnie liczba prac w HS. O ile cztery lata temu humaniści stanowili 0,4%, o tyle w ub.r. już 1,5% wszystkich „wdrożeniowców”. U przedstawicieli nauk społecznych (nie licząc pierwszej rekordowej edycji – 21,9%) było to odpowiednio 8,3% i 13,3%. Specyfika tego typu doktoratów przekłada się też wprost na dominację mężczyzn wśród uczestników. Kobiety stanowią tylko 26,7%. Najwięcej jest ich w naukach o sztuce (75%), naukach humanistycznych (62,5%) oraz w naukach medycznych i o zdrowiu (58,1%). Przeważają też w naukach rolniczych (51,5%). Ale i wśród nich, co pokazaliśmy w październikowym FA, są takie, które doskonale odnajdują się w naukach inżynieryjnych.
Uwzględniając poszczególne dyscypliny, czołówkę tworzą: inżynieria mechaniczna (11,4% projektów), automatyka, elektronika i elektrotechnika (11%) oraz inżynieria materiałowa (10%). Sporo jest też tematów z zakresu szeroko pojmowanej chemii (9%), a także inżynierii środowiska, górnictwa i energetyki (7,3%). Pokrywa się to z obszarami działalności przedsiębiorstw, w których realizowana jest ta ścieżka doktorska. Twórcy zestawienia sugerują, że w niedalekiej przyszłości zaowocuje to zwiększeniem przewagi rynkowej tych podmiotów.
Ponad 2/3 doktorantów wdrożeniowych (69,6%) zatrudnionych jest w prywatnych przedsiębiorstwach, niepublicznych placówkach zdrowia, przychodniach, prywatnych uczelniach, fundacjach. Sektor publiczny, do którego zalicza się m.in. spółki Skarbu Państwa (36,9%), jednostki naukowe (43,5%), samorządowe (6,6%) i państwowe (4,7%), zwiększa jednak systematycznie swój udział (z 16,7% w I konkursie do 36% w V), co w znacznej mierze wynika z powstania w 2019 r. Sieci Badawczej Łukasiewicz. Należący do niej Instytut Lotnictwa jest liderem pod względem liczby realizowanych projektów (37). Wyprzedza PKN Orlen (30 projektów), Aptiv Services Poland (26) oraz ex aequo KGHM Polska Miedź i General Electric Company Polska (po 21). Gdyby połączyć podmioty należące do tej samej grupy kapitałowej lub sieci instytucji, to i tu Łukasiewicz nie ma sobie równych (189 projektów), dystansując Grupę KGHM Polska Miedź (55), Grupę Azoty (49) i Grupę PKN Orlen (38). Sieć, w skład której wchodzi 26 instytutów, odpowiada za 60,1% doktoratów wdrożeniowych realizowanych w podmiotach badawczych. W centrach badawczo-rozwojowych przygotowywanych jest 15,3% projektów, a w instytutach naukowych 13%. Przewagę Łukasiewicza, jak zauważają autorzy raportu, determinuje odpowiednie zaplecze. Dostęp do infrastruktury badawczej, a także możliwość realizacji strategicznych projektów dla polskiej gospodarki, skutecznie przyciągają osoby chcące realizować projekty wdrożeniowe.
Choć większość tego typu doktoratów powstaje w Polsce, to są też wyjątki od tej reguły. Cztery realizowano w Niemczech, dwa w Czechach i po jednym w Wielkiej Brytanii, Norwegii i na Łotwie. W kraju co czwarty doktorat przypada na województwo mazowieckie. W dalszej kolejności są: Śląsk (16,7%), Małopolska (15,4%) i Dolny Śląsk (10,1%). Zestawienie miast otwiera, co nie jest zaskoczeniem, Warszawa (20,6%), za którą są: Kraków (8,3%), Wrocław (5,2%), Katowice (4,5%), Poznań (4,2%), Gliwice (4,1% i Tarnów (3,3%). Co istotne, tylko w 38% przypadków doktoranci wykonują swoje projekty w tych samych miastach, w których siedzibę ma ich uczelnia. Oznacza to, że większość projektów realizowanych jest poza dużymi ośrodkami. Przyczynia się to tym samym do transferu wiedzy w rejony oddalone od centrów naukowo-gospodarczych. Jak wyliczono, co roku w programie biorą udział podmioty zlokalizowane średnio w 80 powiatach i miastach powiatowych.
Do VI odsłony programu, która rozpoczęła się wraz z rokiem akademickim 2022/2023, zostało zakwalifikowanych 479 osób.
MK