logo
FA 11/2022 informacje i komentarze

Tomasz Deptuła

Czy prezydent uratuje absolwentów?

Zadłużenie na poczet kosztów kształcenia wyższego w Stanach Zjednoczonych stanowi poważny problem społeczny. Kilka miesięcy temu prezydent USA Joe Biden zapowiedział umorzenie części pożyczek studenckich. O komentarz do tej sprawy poprosiliśmy Tomasza Deptułę, byłego korespondenta polskich mediów w USA i dziennikarza polonijnego z Nowego Jorku, a obecnie dyrektora Centrum Badań nad Bezpieczeństwem przy Akademii Sztuki Wojennej w Warszawie.

Studia w Stanach Zjednoczonych są płatne, niezależnie od statusu uczelni. Działają tam uczelnie publiczne – najczęściej uniwersytety i college stanowe, ale także mniejsze, działające na poziomie hrabstw-powiatów – oraz prywatne. Na wszystkich za kształcenie trzeba płacić. Na uczelniach stanowych mieszkańcy stanu płacą niższe czesne niż pozostali studenci. Wciąż jednak jest to duży koszt, zwykle co najmniej kilkanaście tysięcy dolarów rocznie. Na uczelniach prywatnych koszty czesnego są dużo wyższe, wynoszą ok. 30-50 tys. dolarów, a na najbardziej prestiżowych uczelniach jeszcze więcej.

Wokół finansowania studiów wyższych wyrósł dość skomplikowany system stypendialny, pozwalający na podjęcie nauki osobom o niskich dochodach. Wiele uczelni prywatnych posiada endowment, czyli zainwestowany kapitał, często pochodzący z darowizn i zapisów testamentalnych absolwentów. Z dochodów jakie przynoszą inwestycje, uniwersytety udzielają stypendiów swoim najlepszym studentom. Stypendium może pokrywać całe czesne, tzw. full ride, co oznacza, że student kształci się za darmo, albo pokrywać tylko część kosztów. Wariantów jest mnóstwo, co jest związane m.in. z koniecznością sfinansowania pobytu studenta na kampusie, często obowiązkowego przy studiach dziennych. Stypendium uczelniane może więc np. pokrywać czesne lub jego część, ale już nie koszty akademika czy stołówki. Indywidualnie można się ubiegać o stypendia, których udzielają też różne prywatne fundacje. Mówiąc krótko, istnieje szereg możliwości ułatwiających pokrycie kosztów czesnego, zwłaszcza dla najlepszych studentów z wysokimi wynikami testów SAT (Scholastic Aptitude Test – pełniący rolę podobną, co ocena z polskiej matury) czy studentów reprezentujących uczelnię w zawodach sportowych.

Wciąż jednak za studia trzeba sporo zapłacić, a nie wszyscy mogą sobie na to pozwolić. Został zatem stworzony system pożyczek studenckich. Jest ich kilka rodzajów. Istnieją instrumenty finansowe, których oprocentowanie jest gwarantowane federalnie, są pożyczki uzupełniające, obciążające samego studenta oraz takie, które biorą rodzice na kształcenie dzieci. Zwykle spłatę zadłużenia absolwent rozpoczyna rok po ukończeniu studiów. Pożyczki federalne są najniżej oprocentowane. Pozostałe działają na zasadach rynkowych.

W praktyce amerykański student w chwili gdy zapisuje się na uniwersytet, dość szybko dowiaduje się, czy będzie w stanie sfinansować swoje studia. Na każdej uczelni jest Financial Aid Department, który ułatwia studentowi przejście przez wszystkie formalności. Kandydat na studia składa dokumenty, dostaje informację czy został przyjęty i jakie stypendium dostanie, o ile wcześniej o nie aplikował. W biurze pomocy finansowej dowiaduje się do jakiego typu i w jakiej wysokości pomocy/pożyczki się kwalifikuje, a ile będzie musiał dopłacić z własnej kieszeni.

Zwykle student, który nie był w stanie opłacić czesnego z własnych środków, kończy studia obciążony długiem, wynoszącym nawet kilkadziesiąt tysięcy dolarów. W 2021 roku średnie obciążenie studenta korzystającego z kredytów federalnych wynosiło prawie 38 tys. dolarów, a wraz z kredytami prywatnymi już prawie 41 tys. dolarów. Co prawda warunki spłaty są korzystnie rozłożone na dziesięć lat, mają stałe oprocentowanie, ale to jest nadal spore obciążenie dla młodych ludzi, którzy rozpoczynają dorosłe życie. W opinii ekonomistów pożyczki na studia stanowią tak duże obciążenie, że utrudniają lub opóźniają życiowy start oraz podjęcie decyzji o kupnie domu czy założeniu rodziny.

Problem pojawił się nagle. W ostatnich dekadach koszty kształcenia rosły znacznie szybciej niż stopa inflacji. W czasie pandemii w ogóle odroczono spłaty tych pożyczek, niemniej odsetki rosły. Zadłużenie w tego tytułu wynosi 1,7 biliona dolarów i dotyczy 45 milionów osób. Umorzenie części obciążeń z pożyczek studenckich było jednym z postulatów wyborczych Joe Bidena. Ostatnio przybrał on konkretną postać ustawy o umorzeniu części. Pomoc tego rodzaju należy się osobom o rocznych dochodach nie przekraczających 125 tys. dolarów na osobę lub 250 tys. dolarów na małżeństwo. W praktyce ok. 90% pożyczkobiorców, czyli ok. 43 mln ludzi, ma szansę na umorzenie 10 lub 20 tys. dolarów długu.

Wykształciłem na amerykańskich uczelniach wszystkie moje dzieci. Wszystkie korzystały z naukowej pomocy stypendialnej, w granicach 50-80% czesnego, ale wszystkie wyszły z uczelni ze studenckimi pożyczkami do spłacenia. Ponieważ w pewnym momencie studiowała jednocześnie cała czwórka, skorzystaliśmy dodatkowo z pożyczki Parent Plus, którą mogą zaciągać rodzice. Propozycja Joe Bidena została na razie zaskarżona w sądach, ale jeśli umorzenie zaproponowanie przez prezydenta USA stanie się możliwe, odciąży to budżety milionów Amerykanów, także mojej rodziny.

Notował Piotr Kieraciński

Wróć