Zbigniew Drozdowicz
Ukazał się już drugi raport zawierający analizę i ocenę wprowadzania w życie przez uczelnie zapisów Ustawy 2.0 (pierwszym był raport zespołu ds. monitorowania wdrażania reformy szkolnictwa wyższego i nauki w Polsce z lutego b.r.). Jego autorami jest kilkunastu pracowników z różnych uczelni. We wstępie stwierdzają, że ich celem była „krytyczna analiza wybranych rozwiązań organizacyjnych i prawnych, które wspólnoty uczelni wprowadziły do statutów w związku z koniecznością wdrożenia przepisów tzw. Ustawy 2.0. Uwagę skupiono na dwudziestu trzech uczelniach publicznych, wśród których są szerokoprofilowe uniwersytety”. Zestaw podejmowanych zagadnień jest szeroki, począwszy od analizy „roli i miejsca strategii rozwoju uczelni”, a skończywszy na kwestii „statusu Collegium Medicum w strukturze uniwersytetów”. Niejeden ze sformułowanych wniosków otwiera możliwość poważnych dyskusji nie tylko nad podejściem polskich uczelni do Ustawy 2.0, ale także nad trafnością wskazanych w niej rozwiązań. Przywołam tutaj tylko kilka z ustaleń tego raportu.
Analiza „organizacji wewnętrznej uczelni” skłania autorów do wniosku, że wprawdzie są takie uczelnie, które zdecydowały się na „zmiany wręcz rewolucyjne”, ale są i takie, które „dotychczasową strukturę organizacyjną usztywniły lub znacząco rozdrobniły”, oraz takie, które „dokonały jedynie kosmetycznych zmian”. Problem funkcjonowania struktur organizacyjnych uczelni ma szerszy charakter. Związany jest bowiem m.in. z realizowaniem podstawowych misji społecznych: prowadzenia badań naukowych i kształcenia studentów (pokazują to zresztą ustalenia zawarte w kolejnych częściach raportu). Z problemem tym usiłowali sobie poradzić zarówno autorzy Ustawy 2.0, jak i społeczności uczelniane wdrażające jej zapisy.
Autorzy raportu zdają się nie mieć wątpliwości, że w tej regulacji prawnej „ostrze reformy jest skierowane na naukę i badania naukowe”, a kształcenie studentów znalazło się na dalszym planie. Natomiast w nowych statutach uczelnianych zarządzanie kształceniem studentów znalazło się „na marginesie nauki”. Trzeba jednak przy tym dodać, że uczelnie stanęły przed „ścianą”, którą stanowi z jednej strony długa lista prowadzonych na nich kierunków studiów, natomiast z drugiej krótka lista dyscyplin naukowych. Dopasowanie tej pierwszej do tej drugiej zdaje się być przedsięwzięciem karkołomnym. Stwierdzenie, że uczelnie jakoś sobie z tym poradziły, jest w pewnej mierze bliskie prawdzie. Jednak oznacza ono tylko tyle, że skupiły się na dostosowaniu jednostek organizacyjnych i procedur awansowych do wykazu dyscyplin naukowych, natomiast kształcenie studentów w zdecydowanej większości pozostawiły po staremu lub jedynie w małym stopniu to zmieniły.
W okresie dyskusji nad projektem ustawy spore kontrowersje wywołała m.in. kwestia takiego wzmocnienia władzy rektora, że stawał się on uczelnianym jedynowładcą. W rozwiązaniach statutowych nie mogły się wprawdzie znaleźć zapisy, które by go całkowicie pozbawiały takich uprawnień, jednak niektóre uczelnie wprowadziły statusowe regulacje, które „prowadzą do ograniczenia kompetencji rektora” (zwracano na to zresztą również uwagę w poprzednim raporcie), oraz „podniosły poprzeczkę” dla kandydatów na rektorów.
Na marginesie raportu chciałbym zwrócić uwagę, że nie każdy konserwatyzm źle im służył i nie każda innowacja wychodzi im na dobre. Czas pokaże, czy we wdrażaniu Ustawy 2.0 rację mieli uczelniani konserwatyści, którzy sceptycznie oceniają takie zmiany, czy też innowatorzy.
Zbigniew Drozdowicz
Innowacje i konserwatyzm 2.0. Polskie uczelnie w procesie przemian, red. Dominik ANTONOWICZ, Anna MACHNIKOWSKA, Adam SZOT, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2020.
Wróć