logo
FA 10/2020 Felieton

Piotr Müldner-Nieckowski

Po co historia medycyny?

W Polsce od początku istnienia fakultetów medycznych wykładano historię medycyny jako element wykładów z konkretnych przedmiotów albo jako dziedzinę wyodrębnioną. Po co? Dlaczego?

Wiedza medyczna wymaga osadzenia jednego jedynego, obserwowanego w danej chwili przypadku w codzienności i w sytuacji, która paradoksalnie jest współzależnym składnikiem bytu wielkiej grupy ludzi. To bardzo trudne. Rozumienie tej sytuacji zależy między innymi od dyspozycji psychicznej lekarza, która swój sposób widzenia świata uzależnia od posiadanej bazy wiedzy i od etyki. Jeśli pani, pan doktor zdaje się wyłącznie na swoje doświadczenie (to niestety nierzadkie zjawisko), to ich działanie zaczyna się pojęciowo ograniczać do danego momentu, przez co łatwo sprowadza się do potocznie rozumianego standardu, czyli do wierzchołków krzywej statystycznej. Liczą się wówczas tylko zdarzenia najczęstsze, traktowane jako jedyny możliwy zakres poznania i na tej podstawie działania. Zanikają spostrzegawczość i dociekliwość: może nie być brana pod uwagę możliwość postrzegania patologii rzadkich i bardzo rzadkich albo dotychczas w literaturze nieopisanych. To niebezpieczne, niestety obciążone nawet śmiertelnością. Taki lekarz z biegiem czasu może zacząć ignorować nawet to, co wcale nie jest rzadkie, na przykład chorobę o nietypowym przebiegu, jakiś niezwykły (a jednak normalny) przypadek patologii zdeformowanej przez czynniki dodatkowe, na przykład przez nakładanie się różnych schorzeń albo przez wpływ środowiska. Niezwykle łatwo wówczas coś przeoczyć.

Rzecz jasna błąd, zawiniony, ale i całkiem niewinny, towarzyszy medycynie naukowej od początku jej istnienia, od Hipokratesa (460-370 p.n.e.). Historia błędów nauki lekarskiej jest relacją z niekończących się ciągów grubych fałszów logicznych, haniebnych potknięć ideologicznych, a także mniejszych pomyłek, niepoprawnych odczytań rzeczywistości, zmanipulowanych teorii, dziwacznych, prostackich lub magicznych poglądów, mających na celu prymitywne i chciejskie uzupełnianie oczywistych braków wiedzy, wmawiania w zdrowego choroby, która nie istnieje, i odwrotnie, negowanie chorób, które są.

Przebieg zmian w nauce lekarskiej można zilustrować następująco: gdybym w momencie zdawania egzaminu specjalizacyjnego z chorób wewnętrznych w 1975 r. na pytanie o przyczynę choroby wrzodowej żołądka odpowiedział, że jest to choroba bakteryjna, wyleciałbym za drzwi z dwóją. Ale gdybym tego nie powiedział w roku 2020, zrobiono by ze mną to samo. Tak, medycyna jest dziedziną stale się rozwijającą i paradoksalnie co jakiś czas przeczącą samej sobie. Wiedza lekarska jest jak wyspa, której wnętrze jest wciąż poszerzającą się białą plamą, ale której linia brzegowa jest coraz dłuższa i grubsza. Jest tam zawarta między innymi pouczająca informacja o głupstwach czynionych przez medyków, biologów, psychologów, państwa, kościoły, ideologie – ale i o czynnikach, które nieustannie coś korygują, poprawiają, doskonalą, uzupełniają.

Historia medycyny uczy też, w jaki sposób dochodzono do prawdy, dzięki której sztuka lekarska w tak wielu chorobach jest dziś niezwykle skuteczna. Czym jest obserwacja i eksperyment, statystyka i przypadek, doświadczenie osobiste i społeczne, metodyka informowania i szkolenia. Kiedy studiując którąś z dziedzin lekarskich, jednocześnie zaglądamy do jej historii (na tle całości medycyny), szeroko otwierają się nam oczy nie tylko na to, jak ludzkość doszła do dzisiejszego stanu wiedzy, ale też jak dowcipnie, sprytnie, pomysłowo i celowo to czyniono. I również na to, jakich błędów nie wolno nam powtarzać oraz których drzwi wyważać, bo są od dawna otwarte.

Jeden z najwybitniejszych historyków i filozofów medycyny, Bolesław Skarżyński, pisał, że tylko usystematyzowane śledzenie przeszłości pozwala na eliminowanie dawnych nauk medycznych, które już dziś są fałszywe. W rozpowszechnionych a nieskutecznych lub wręcz szkodliwych praktykach znachorskich, od bioenergoterapii poprzez homeopatię, woskowanie uszu po rzekome odtruwanie organizmu, oczytany w historii lekarz nie znajduje ani niczego cudownego czy magicznego, ani zaskakującego, bo to już dawno zostało rozpoznane i ocenione, a że się nie sprawdziło, to i odrzucone.

Historia medycyny jest wreszcie nauką o dziejach ludzkości i społeczeństw w ogóle. Medycyna bowiem to nie tylko „nasz doktor w pobliskiej poradni lub szpitalu rejonowym”, ale i funkcja cywilizacji. Szczęśliwie mieliśmy i nadal mamy znakomitych historyków medycyny, także polskiej. To oni wciąż kształtują sposób myślenia i działania milionów lekarzy na świecie i dziesiątków tysięcy w Polsce. Wymieńmy najbardziej znanych; przed początkiem XX w. byli to m.in. Bartłomiej Dylągowski (1590-1653), Franciszek Kostecki (1758-1844), Hiacynt August Dziarkowski (1747-1828), Konstanty Porcyanko (1793-1841), Fryderyk Hechell (1795-1851), Józef Oettinger (1818-1895), Ludwik Gąsiorowski (1807-1863), Stanisław Kośmiński (1837-1883), Józef Peszke (1845-1916), Walery Jaworski (1849-1924). Do najbardziej znanych w wieku XX i XXI należą autorzy i redaktorzy naukowi podręczników i prac przekrojowych: Tadeusz Bilikiewicz, Tadeusz Brzeziński, Zdzisław Gajda, Romuald Wiesław Gutt, Michał Hanecki, Eufemiusz Herman, Stanisław Konopka, Marcin Łyskanowski, Wojciech Noszczyk, Teresa Ostrowska, Zofia Podgórska-Klawe, Bronisław Seyda, Jan Szmurło, Władysław Szumowski, Andrzej Śródka, Adam Wrzosek, Witołd Ziembicki, Ludwik Zembrzuski.

e-mail: lpj@lpj.pl

Wróć