Grzegorz Marzec
Fragment ekspozycji z Muzeum Ewolucji Instytutu Paleobiologii PAN, Tarbosaurus bataar z pustyni Gobi
Bezdyskusyjnie znaleźliśmy się w momencie przesilenia, w którym nowa ustawa o PAN stała się koniecznością. Akademia potrzebuje mądrej i sensownej modernizacji, która podniosłaby kapitał naukowy i społeczny jej instytutów oraz oddała realną siłę korporacji uczonych. Myślę, że nie będę w błędzie, jeśli powiem, że jest to oczekiwanie wyrażane przez całe środowisko naukowe w Polsce. W tej sytuacji jakże znamienny, a jednocześnie przykry i zawstydzający jest fakt, że projekt ustawy idącej całkowicie wbrew tym oczekiwaniom, ustawy nie tylko cementującej status quo, ale jeszcze dodatkowo biurokratyzującej PAN i skupionej wyłącznie na kwestiach zarządzania jej różnymi strukturami, wyszedł z samej Akademii i firmowany jest przez jej władze. Myślę tu o tzw. dużej nowelizacji ustawy o PAN, przygotowanej przez zespół powołany przez prezesa PAN, prof. Jerzego Duszyńskiego i kierowany przez wiceprezesa PAN, prof. Pawła Rowińskiego. Tekst ustawy został upubliczniony w maju tego roku, w odpowiedzi na nieco wcześniejszą koncepcję reformy PAN przedstawioną przez Komitet Polityki Naukowej (czytaj FA nr 6/2020), który przewidywał odłączenie najlepszych instytutów od korporacji i utworzenie Towarzystwa Marii Skłodowskiej-Curie.
Duża nowelizacja, wbrew różnym deklaracjom władz Akademii, nie była wcześniej konsultowana w środowisku. Założenia ustawy były, owszem, prezentowane na Zgromadzeniu Ogólnym w czerwcu 2019 r. i rozsyłane do instytutów; zbierano nawet opinie w tej sprawie, nie informując jednak, co przeczy zasadzie jawnych konsultacji, kto i jakie opinie zgłosił. Natomiast prawdziwa i merytoryczna dyskusja nad gotowym projektem nie odbyła się nigdy. Przewidywane konsultacje w oddziałach regionalnych PAN nie doszły do skutku z powodu wybuchu epidemii koronawirusa, ale przecież nic nie stało na przeszkodzie, by ujawnić ten projekt już na początku 2020 r. i poddać go osądowi całego środowiska naukowego. To, że upublicznienie ustawy wzięło się z lęku, iż idee KPN mogłyby się urzeczywistnić, tak jakby miało się to stać wbrew jakimś domniemanym ustaleniom między prezesem PAN a ministrem nauki, tym bardziej świadczy o tej sytuacji jak najgorzej. Gdyby nie KPN, być może w dalszym ciągu projekt zespołu zarządu PAN byłby znany tylko wtajemniczonej i wąskiej grupie osób.
Co więc takiego jest w treści dokumentu i jaką wstydliwie skrywaną prawdę zawiera, że tak zwlekano z jego ujawnieniem?
Zacznijmy od tego, że duża nowelizacja jest dokumentem zbyt poważnym i stworzonym przez zbyt prominentne grono autorów, by mogła pozostać bez odpowiedzi. Tak zrodziła się Biała księga reformy PAN, opublikowana 20 lipca br. i przygotowana przez kierowany przeze mnie zespół, w którego skład weszli obecni bądź byli dyrektorzy instytutów PAN, w tym trzech instytutów kat. A+ i dwóch kat. A, profesorowie: Małgorzata Witko, Marek Jeżabek, Lech Mankiewicz, Mikołaj Sokołowski i Sebastian Tarcz. Biała księga to gatunek nie byle jaki, gatunek, który zobowiązuje. W rezultacie powstał dokument bardzo obszerny, w sposób rzeczowy i drobiazgowy, sine ira et studio analizujący najistotniejsze założenia oraz aspekty prawne i naukowe nowelizacji. Czytelnik znajdzie tam m.in. rekonstrukcję historii projektu i jego kontekstu, kluczowe postulaty reformy i jej przewidywane skutki, wreszcie – porównanie dużej nowelizacji z innymi propozycjami, takimi jak projekt Porozumienia Instytutów Naukowych PAN, projekt PANbeta oraz wspomniany już pomysł KPN.
Dokumenty towarzyszące samej ustawie, jak Krótki opis propozycji nowelizacji ustawy o PAN, mają niezaprzeczalny urok wdzięcznej szarlatanerii. Wynika z nich, że dzięki nowelizacji w PAN będzie prowadzona „najwyższej jakości działalność naukowa”, że polska nauka mocniej uwidoczni się „w systemie nauki światowej”, że dojdzie do „większej integralności PAN” poprzez silniejsze związanie korporacji z instytutami, wreszcie – że te ostatnie, zachowując samodzielność, będą mieć większy udział swoich przedstawicieli w organach Akademii. Są to wszystko piękne bajeczki dla grzecznych dzieci, które nie wytrzymują twardego sprawdzianu, jakim jest uważna lektura ustawy.
Bąble magnetyczne, czyli miejsca o takim samym namagnesowaniu, tworzą się na „trójkątnych” wyspach między dziurami kryształu magnonicznego (strzałki w kolorze zielonym). Badacze z Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie zbudowali model, który po raz pierwszy pozwala dokładnie przewidywać zmiany namagnesowania takich bąbli.
Ta powstała w jednym tylko celu – by zwiększyć narzędzia kontrolne prezesa PAN nad instytutami i nad Zgromadzeniem Ogólnym Akademii, które jest jej najwyższym organem, wybierającym również samego prezesa. Zmiany dotyczące korporacji i Zgromadzenia Ogólnego to istotna nowinka w myśleniu władz PAN o nowej konstrukcji Akademii. Instytuty poniekąd nie powinny być zaskoczone, że duża nowelizacja jest dość obcesowym skokiem na ich niezależność oraz zasoby majątkowe, bo takie próby czyniono w ostatnich latach już kilkakrotnie, m.in. za sprawą forsowanego przez władze PAN, a nieakceptowanego zarówno przez instytuty, jak i uczelnie projektu Uniwersytetu PAN. Duża nowelizacja wszelako nie zatrzymuje się na instytutach, chce Akademię przeorać w sposób totalny, ale nie po to bynajmniej, by podnieść jakość naukową PAN, a po to jedynie, by choćby jedno ziarno niezależności – instytutów czy korporacji – nie wzeszło na powstałym w ten sposób ugorze.
Pełną kontrolę nad Zgromadzeniem Ogólnym prezes PAN uzyskałby w ten sposób, że od członków-seniorów Akademii wymagano by składania deklaracji, iż chcą mieć status członków czynnych, a następnie sprawozdań z realizacji ustawowych obowiązków, w szczególności z prowadzonych badań naukowych. A mówimy tu o osobach stanowiących zresztą większość Zgromadzenia, które ukończyły 70. rok życia! O przyjęciu deklaracji lub sprawozdań decydowaliby jednoosobowo prezes i odpowiedni wiceprezes PAN, o zasadności ewentualnych odwołań – Prezydium, czyli faktycznie te same osoby; odrzucenie któregokolwiek z tych dokumentów oznaczałoby, że członek PAN traci czynne prawa wyborcze i przestaje się liczyć do kworum Zgromadzenia Ogólnego. W ten sposób, w procedurze zupełnie nieprzejrzystej, można by dość dowolnie sterować liczbą członków Zgromadzenia, decydując, jak mówi się w ustawie, kto ma „pełnię praw członka Akademii”, a kto nie. Istnieje oczywiste niebezpieczeństwo, że w ten sposób „dobierany” skład Zgromadzenia, szczególnie przy odpowiednio nisko ustawionym kworum, podejmowałby wyłącznie decyzje zgodne z wolą Prezydium. Tak czy inaczej projektuje się tutaj jakąś kuriozalną biurokratyczną machinę, która pozwoli na arbitralne zmarginalizowanie roli Zgromadzenia, nawet jeśli w zmienionej ustawie nadal będzie określane mianem „najwyższego organu Akademii”.
Jeśli idzie o instytuty, to z ustawy wyłania się obraz już całkiem ponury. Trzeba powiedzieć, że z godną podziwu premedytacją dokonuje się tutaj zamachu na to, co w Białej księdze nazwaliśmy „potrójną autonomią instytutów”: mowa tu o autonomii badawczej, finansowej i prawnej, którą jednostki naukowe Akademii wywalczyły po roku 1990 i dzięki której mogły prowadzić własną politykę naukową, nakierowaną na prowadzenie badań na najwyższym poziomie i modernizowanie infrastruktury badawczej. Ustawa pozbawia instytuty autonomii zarówno w sposób deklaratywny, oferując im jakąś pseudoautonomię, nazywaną tu samodzielnością, jak i na dziesiątki sposobów mniej lub bardziej jawnych, którym poświęcona jest większa część Księgi. Legislatorską wirtuozerię osiąga się w proponowanym art. 43 ust. 2, który głosi, że „Instytuty korzystają z samodzielności na zasadach określonych w ustawie”. To pokraczne językowo zdanie, w którym rozpaczliwie sięga się lewą ręką do prawego ucha, byle tylko nie powiedzieć wprost, że instytuty będą samodzielne na tyle, na ile im się pozwoli, samo już wystarczyłoby za dowód, że o żadnej samodzielności mowy być nie może. Jednakowoż po zapoznaniu się z „zasadami określonymi w ustawie” nie można dojść do innego wniosku jak ten, że nowelizacja zmierza do przekształcenia PAN w instytucję kontroli i nadzoru, w której instytuty, niezależnie od ich naukowej rangi, będą postawione w sytuacji nieustannej obawy o swój byt.
Wszystkie te chwyty językowe i prawne, tworzące zagmatwaną sieć powiązań i skutków, skrupulatnie rekonstruujemy w Białej księdze. Zmierzają one do ubezwłasnowolnienia instytutów, nękania ich audytami i kontrolami, osłabienia rad naukowych, umożliwienia prezesowi wymiany dyrektorów i zagarnięcia należącego do instytutów majątku, wreszcie – nawet ich likwidacji. Razem wzięte, rozwiązania te sumują się w ponurą dla instytutów przepowiednię, że znajdą się na łasce i niełasce prezesa Akademii, który będzie całkowicie swobodnie decydować o prowadzonej w instytutach działalności badawczej, a w szerszym wymiarze – o ich być albo nie być. Nie będzie się musiał przy tym kłopotać opinią rad kuratorów – bo te mają być zlikwidowane, wydziałów – bo te albo będą kontrolowane przez Prezydium, albo ich stanowisko nie będzie dla prezesa wiążące, a nawet władz państwowych, które wskutek projektowanej zasady „autonomii Akademii” traciłyby pod wieloma względami wpływ na to, co dzieje się we wnętrzu PAN.
Przeszło rok temu instytuty, ręka w rękę z całym polskim środowiskiem akademickim, powstrzymały tzw. małą nowelizację ustawy o PAN przygotowaną w KPRM. Prezes Duszyński był jej zwolennikiem, co kilka razy stwierdzał publicznie, podkreślając, że podobają mu się oferowane przez nią narzędzia nadzorcze i kontrolne. I pewnie nie wracalibyśmy już dzisiaj do tej propozycji legislacyjnej, gdyby nie fakt, że po kryjomu, już po zaprezentowaniu Zgromadzeniu Ogólnemu i instytutom założeń ustawy, wprowadzono do niej prawie wszystkie przepisy małej nowelizacji, mimo że zostały one po protestach środowiska zakwestionowane i wycofane przez MNiSW i KPRM. Wybieg z przywróceniem małej nowelizacji wiele mówi o celu, dla którego powstała nowelizacja duża. Gdyby tę ostatnią uchwalono, Prezes PAN mógłby po prostu zadzwonić do instytutu, zwolnić dyrektora i wstawić tam swojego nominata albo zwyczajnie instytut zlikwidować, bądź też, co wcale nie jest lepsze, wydzielić z niego i przejąć warte kilkanaście milionów złotych laboratorium czy zawierającą bezcenne rękopisy bibliotekę.
Duża nowelizacja nawet nie próbuje być ustawą na miarę naszych czasów. Nie są w niej podejmowane wyzwania cywilizacyjne czy zmieniająca się rola nauki we współczesnym świecie. Jest ta ustawa rzeczą całkowicie wsobną, zmierzającą do zmian w Akademii tylko dla niej samej i bez oglądania się na skutki dla całego środowiska naukowego. Inaczej niż np. projekt PIN PAN, gdzie podejmuje się kwestię powiązań horyzontalnych z uczelniami, czy projekt PANbeta, duża nowelizacja przestawia jedynie figury na zmurszałej już trochę szachownicy. Na pytania o znaczenie instytutów, o doskonałość naukową, o rolę młodych kadr i kształcenia doktorantów, odpowiada zawsze w niezmienny i jednaki sposób: dajmy jeszcze większą władzę prezesowi PAN. Innej recepty się tutaj nie przewiduje.
Biała księga wywołała już pewne poruszenie w środowisku PAN. Słowa poparcia docierają z instytutów i od przewodniczących ich rad naukowych oraz od członków Polskiej Akademii Nauk. Na upublicznienie swojego poparcia zgodzili się m.in. członkowie rzeczywiści PAN, profesorowie Ryszard Tadeusiewicz, Stanisław Rakusa-Suszczewski, Rudolf Michałek, Piotr Węgleński czy Michał Głowiński. Szczególnie dziękuję w tym miejscu prof. Głowińskiemu, który tradycyjną pocztą skierował do mnie list poświęcony Księdze. Stwierdza tam m.in.: „Biała księga zasadnie przeciwstawia się dążeniom zmierzającym do ubezwłasnowolnienia instytutów PAN, widocznym w projektowanych nowelizacjach ustaw, pokazując, że prowadzą one do dalszej biurokratyzacji, do ograniczenia swobody badań, absolutnie niezbędnej w każdej pracy naukowej. Chciałbym podkreślić, iż jest dla mnie niezrozumiały fakt, że autorzy nowelizacji pragną całą władzę w Akademii oddać w ręce jednego człowieka (prezesa)”.
Grzegorz Marzec, zastępca dyrektora Instytutu Badań Literackich PAN ds. Naukowych
Pełny tekst Białej księgi, a także projekt dużej nowelizacji wraz z towarzyszącymi jej dokumentami dostępne są na stronie PIN PAN pod adresem: https://pinpan.pl/biala-ksiega-reformy-pan/.
Wróć