Rozmowa z Dariuszem Wieczorkiem, ministrem nauki i szkolnictwa wyższego
Zaczął pan urzędowanie szybko od kilku ważnych decyzji.
Pierwszą rzeczą i może najważniejszą jest przywrócenie z dniem 1 stycznia 2024 roku Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. To było oczekiwane przez środowisko akademickie. Mam nadzieję, że w tej konfiguracji i z kompetentnymi współpracownikami będziemy skutecznie zarządzać tym działem państwa. Teraz najważniejszą sprawą jest dla nas uchwalenie budżetu, w którym zaplanowaliśmy wzrost nakładów na naukę i szkolnictwo wyższe o 22 procent w stosunku do 2023 roku. To dobrze wróży na przyszłość. Te środki mają być wykorzystane m.in. do wzrostu płac zarówno nauczycieli akademickich o 30%, jak i kadry administracyjnej i obsługi o 20%. Podwyżki, o ile zostanie zatwierdzony budżet, będą obowiązywały od stycznia. I nawet jeśli środki pojawią się później, zostaną wypłacone wyrównania. Ten wzrost będzie regulowany rozporządzeniem ministra, w którym określa się wysokość minimalnego wynagrodzenia profesora. Jeśli zwiększymy je o 30%, to i pozostałe płace, które pozostają do niego w określonej relacji, wzrosną w tym samym stopniu. Oczywiście szczegółowe regulacje płac administracji należą do rektorów uczelni. My zapewnimy środki na 20-procentowe podwyżki. Uczelnie, które na to stać, mogą dać więcej. Od budżetu państwa zależą też nasze możliwości reakcji na potrzeby Narodowego Centrum Nauki. Rozumiem potrzebę zwiększenia finansowania badań podstawowych i chcę je zrealizować w miarę możliwości, uwzględniając potrzeby NCN.
Kolejna sprawa, która wydawała się być pilną, bo budziła wielkie emocje w środowisku akademickim, to lista czasopism. Przywróciliśmy listę, którą zarekomendowała Komisja Ewaluacji Nauki 29 czerwca 2023 roku. Ona obowiązuje od 1 stycznia, ale publikacje z lat poprzednich będą oczywiście punktowane według obowiązującego wówczas zestawienia i punktacji. Podjęliśmy już prace – ma to przygotować Komisja Ewaluacji Nauki – nad zasadami tworzenia zupełnie nowej listy. Ustali te zasady i stworzy nową listę samo środowiska naukowe, a minister po prostu ją przyjmie, zaakceptuje i nie będzie niczego zmieniał.
Od pierwszego stycznia Polska Komisja Akredytacyjna funkcjonuje w nowym składzie i pod kierunkiem nowego przewodniczącego. Jest to instytucja ważna z punktu widzenia oceny jakości kształcenia, a zatem ma ogromną rolę do spełnienia w szkołach wyższych. Jakość kształcenia jest dla nas ważna, jeśli nie najważniejsza.
Wracając do tego, co już zrobiliśmy: przyjęliśmy projekt ustawy nowelizującej Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, w której przede wszystkim potwierdziliśmy prawo do przedłużenia do końca tego roku terminu zakończenia przewodów doktorskich przez tych doktorantów, którzy rozpoczęli studia doktoranckie przed wejściem w życie obecnej ustawy. Równocześnie ta nowelizacja zapewnia doktorantom ubezpieczenia zdrowotne.
Zapowiedział pan kontrolę na kierunkach lekarskich. Kiedy, jak i co z niej wyniknie?
Różne środowiska, w tym lekarskie, zgłaszają zastrzeżenia do nowo otwartych kierunków lekarskich, z których część nie miała pozytywnej opinii Polskiej Komisji Akredytacyjnej. Musimy się temu przyjrzeć, a najlepiej będzie, jeśli zrobi to właśnie PKA. Na posiedzeniu Komisji sygnalizowałem ten problem. Z oficjalnym pismem w tej sprawie zwrócimy się do PKA na początku lutego. Intencją nie jest zamykanie kierunków lekarskich, lekarzy potrzebujemy, ale uczciwe spojrzenie na jakość kształcenia, która nie tylko w przypadku lekarzy powinna być sprawą fundamentalną dla uczelni.
Czy przewiduje pan zamykanie studiów lekarskich, jeśli nie spełniają standardów?
Na pewno nie jest moją intencją zamykanie. Przede wszystkim dziś musimy rozpoznać sytuację. Po zidentyfikowaniu problemów i ewentualnych braków, we współpracy z uczelniami będziemy poszukiwali rozwiązań, aby te kierunki wypełniły obowiązujące kryteria jakości kształcenia. Musimy z wyciągnięciem ostatecznych wniosków poczekać na efekty pracy PKA.
Jakie są plany ministerstwa nauki na rok 2024, oprócz tych, o których już rozmawialiśmy?
Przede wszystkim chcemy przyjrzeć się skutkom reformy z 2018 roku. Zobaczyć jej dobre i słabe strony, plusy i minusy, co dzisiaj jest problemem, a co atutem rozwoju szkolnictwa wyższego w Polsce. Wnioski z takiej analizy zapewne zechcemy podsumować w projekcie nowelizacji ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Myślę, że jest potrzeba zweryfikowania i ewentualnie przygotowania nowej ustawy o Polskiej Akademii Nauk, gdyż głosy o potrzebie reformy tej instytucji są słyszane od lat. To może wymagać po prostu nowego otwarcia.
Przedyskutowania i przygotowania wymaga nowy model ewaluacji nauki. Musi to być rozwiązanie na miarę XXI wieku. I powinno pojawić się przed końcem roku. Chcemy to zrobić zgodnie z oczekiwaniami środowiska, które najlepiej wie, jak naukę oceniać. Będziemy się też starali, aby nauka skorzystała w większym stopniu na Krajowym Planie Odbudowy. To mogą być liczące się środki na poprawę budżetu nauki.
Rozpoczęliśmy już inwestycje w poprawę bazy noclegowej dla studentów, przeznaczając w ubiegłym roku 150 milionów złotych na remonty akademików. Ale to dopiero początek, szybka reakcja na potrzeby. Planujemy zająć się tą sprawą systematycznie, przygotować program budowy i remontów akademików, wesprzeć uczelnie w tym zakresie. Zamierzamy dokładnie rozpoznać potrzeby w rozmowach z samorządami studenckimi i z władzami uczelni, gdyż według wstępnych ocen około 30% miejsc noclegowych nie spełnia elementarnych standardów i z tego powodu nie są wykorzystane. Jesteśmy zwolennikami poprawiania standardów studiowania w Polsce.
Czy dotarły do pana informacje o protestach studentów na Uniwersytecie Wrocławskim?
Tak. Nie tylko z Wrocławia i nie tylko w sprawie wyborów rektorskich. Staramy się rozpoznać te sytuacje i je wyjaśnić. Widać, że na uczelniach jest szereg napięć. Będziemy starali się je łagodzić i rozwiązywać w miarę możliwości.
Wciąż pan mówi o konsultacjach ze środowiskiem.
Absolutnie tak. Trzeba wrócić do dialogu rządu ze środowiskiem naukowym, z władzami uczelni, ze studentami. Bez nich nie rozwiniemy nauki, a jestem głęboko przekonany, że inwestycja w naukę, w badania, to najlepsza możliwa inwestycja, zwłaszcza jeśli uda się wyniki badań naszych naukowców wdrożyć w gospodarce, w przedsiębiorstwach. To z tego powodu potrzebne jest nam w Ministerstwie Nauki Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Chcę jednak zaznaczyć, że owszem jestem zwolennikiem dyskusji, ale takich, za którymi szybko pójdą konkretne decyzje. Nagorzej będzie, jak się „zadyskutujemy”, stworzymy sto zespołów, z których posiedzeń nic nie wynika. Mam wrażenie, że tak bywało w ostatnich latach. Teraz ma się to zmienić.
Rozmawiał Piotr Kieraciński
Wróć