Marcin Chałupka
Ostatnie miesiące pokazały nie tylko kryzys paradygmatu, w którym sednem aktywności uczelni wydaje się mniej „przysporzenie dydaktyczne” (kształcenie konkretnych umiejętności zgodnie z zapotrzebowaniem studentów), a bardziej realizacja zajęć i egzaminów z zachowaniem kontroli samodzielności, jako wymogów formalnych, by wydać dyplom. Czas ten pokazał także trudności praktyczne etatystyczno-legislacyjnego paradygmatu sterowania uczelniami.
Blokada uczelnianej codzienności z powodu koronawirusa zastała nasze uczelnie jako sterowane legislacyjnie, a nie własnościowo, a więc podlegające tym samym bolączkom trudnosterowności co państwo. Właściciel może zadysponować swoją własnością, samym aktem woli. Premier, minister czy rektor, jeśli chce mieć poczucie zgodności z wymaganymi regulacjami, musi przecisnąć się przez meandry legislacji publicznej lub wewnętrznej. Przepisy tworzące uczelnianą rzeczywistość opierały się na fundamencie kontaktu, posiedzeń i zebrań. Okazały się nieprzydatne, wręcz szkodliwe przy wyzwaniu „zdalności”. Dodatkowo rozpędzały się wyborcze procedury. Ich realizacja w mało której uczelni możliwa była bez międzyludzkiego kontaktu bezpośredniego. Wreszcie w Ustawie 2.0. nie było przepisu pozwalającego wprost rektorowi ograniczyć lub zawiesić funkcjonowanie uczelni, zaś jej art. 51 stanowi podstawę do rozporządzenia, które raczej określa jak bezpiecznie uczelnia ma działać, niż kiedy może nie działać.
To wymusiło działania improwizowane. Zanim dodano art. 51a i 51b, część rektorów podejmowała ryzyko prawne, by unikać ryzyka epidemicznego. Płynące z MNiSW rozporządzenia w sprawie ograniczenia funkcjonowania uczelni dawały czasem odpowiedzi, czasem implikowały kolejne pytania (por. portal FA: Ograniczanie przez kreowanie). W kolejnych odsłonach tego aktu dorzucano w jego treści kolejne ciała uczelnianej rzeczywistości jako mające podejmować uchwały „obiegowo” czy komunikując się elektronicznie. Wreszcie się okazało, że także egzaminowanie i rekrutacja przytwierdzone są stalową liną regulacji do betonu etatystyczno-korporacyjnego paradygmatu systemu.
Czy pierwsza światowa „telepandemia” zmieni filozofię organizacji uczelni? Dla przykładu e-learning w wielu uczelniach był „kwiatkiem do kożucha” i mało kto przypuszczał, że możliwe jest tak „antyjakościowe” rozwiązanie jak nakaz powszechnego e-learningu. „Antyjakościowe” dlatego i o tyle, o ile wcześniej podkreślano, że powyżej pewnego procentu parytetu zdalność po prostu jakości szkodzi. Inny przykład to dokumentacja. Chodzenie po uczelni z papierami (w wielu uczelniach jeszcze z indeksem), obiegówkami itp. Stanowić może dowód budowania rzeczywistości uczelni bardziej wokół przeszkód na drodze do dyplomu, a nie priorytetu kształcenia w treściach, których opanowanie student uznaje za sensowne bez systemu wymuszającego jego motywację restryktywnie.
Stopniowo jednak w uczelniach następowało oswajanie się z sytuacją i kanalizowanie myślenia na rozwiązywanie kolejnych problemów wynikających z paradygmatu regulacji. Czy jednak pytamy, co student potrafi i jak nauczyć go kolejnej umiejętności? Czy może pytamy, jak prowadzić zajęcia, by nie popaść w „nielegalizm”? Być może, w miarę jak do MNiSW docierały kolejne praktyczne problemy, tak – choć z pewnością również na podstawie refleksji niesygnalizacyjnej – z MNiSW wypływały kolejne przepisy, a czasem jedynie rekomendacje. Nadal pozostawały nierozwiązane wyzwania: jak realizować zdalnie zajęcia z wychowania fizycznego czy praktyki, które blokują zaliczenie danego semestru. Co zrobić, jeśli uczelnia nadal ma tylko papierowy indeks. Także precyzyjna realizacja zmienionych przepisów zderzała się z odczuciem „nadzwyczajności” skutkującym często pokusą subdelegacji czy ich mniej dosłownym odczytaniem.
Dla przykładu art. 76a ust. 2 PSWiN wymaga, by uczelnia udostępniała w Biuletynie Informacji Publicznej na swojej stronie podmiotowej „Zasady weryfikacji osiągniętych efektów uczenia się w sposób, o którym mowa w ust. 1 [tj. Uczelnia może zorganizować weryfikację osiągniętych efektów uczenia się określonych w programie studiów, w szczególności przeprowadzać zaliczenia i egzaminy kończące określone zajęcia oraz egzaminy dyplomowe, poza siedzibą uczelni lub poza jej filią z wykorzystaniem technologii informatycznych zapewniających kontrolę ich przebiegu i rejestrację]”. Jednocześnie w par. 1 ust. 3 specrozporządzenia do art. 51a PSWiN czytamy: „W przypadku prowadzenia zajęć w sposób określony w ust. 2 [tj. „zdalnie”, dopisek i podkr. – M.Ch.] weryfikacja osiągniętych efektów uczenia się określonych w programie danego kształcenia, w szczególności przeprowadzenie zaliczeń i egzaminów kończących określone zajęcia oraz egzaminów dyplomowych, może odbywać się poza siedzibą uczelni lub poza jej filią albo poza siedzibą innego podmiotu prowadzącego kształcenie doktorantów, z wykorzystaniem technologii informatycznych zapewniających kontrolę przebiegu weryfikacji osiągniętych efektów uczenia się oraz jego rejestrację”.
O ile specrozprządzenie dopuszczało weryfikację „zdalną” efektów jedynie dla zajęć prowadzonych „zdalnie”, o tyle art. 76a nie niesie takiego ograniczenia. Stąd weryfikacja „zdalna” możliwa jest także dla zajęć „niezdalnych”, jednak w obu przypadkach powstaje wymaganie – nieznane jeszcze na gruncie specrozporządzenia – określenia i publikacji zasad na BIP. To obowiązek udostępnienia informacji publicznej, w związku z tym pamiętać należy o art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej i sankcji karnej w nim przewidzianej.
W braku przypisania tego obowiązku statutem innemu organowi przypadnie on rektorowi. Zasady – jak sama nazwa mówi – muszą być co najmniej dwie. Należy także pamiętać, że mają to być zasady weryfikacji, a nie zasady określania zasad weryfikacji, więc subdelegacja dla dziekana w zakresie ustalenia zasad nie będzie dobrym rozwiązaniem. Nota bene w specrozporządzeniu mówi się o programach kształcenia, a nie programach studiów, co znacząco ogranicza jego praktyczne zastosowanie.
Tak art. 76a PSWiN, jak i specrozporządzenie, dopuszczają zdalne weryfikowanie, ale nie narzucają go. W uczelniach powstają bowiem wątpliwości, czy każdy efekt uczenia się można zweryfikować zdalnie. Fakt wydania dyplomu potwierdza uzyskanie efektów, a te – wadliwie czy „skrótowo” zweryfikowane – mogłyby implikować pytania o ryzyka poświadczania nieprawdy w dyplomie, a nawet ewentualnej odpowiedzialności odszkodowawczej za szkodę wynikłą z błędów popełnionych przez absolwenta, który coś miał (wg dyplomu i dokumentacji weryfikacji efektów) umieć, a nie umiał.
Na marginesie walki o „uzdalnienie” egzaminów przy zachowaniu kontroli samodzielności może się zrodzić pytanie: po co w ogóle w uczelni egzaminy i kontrolowanie samodzielności? Czy może u ich podstawy tkwi założenie, że student nie chce ujawnienia, że czegoś nie potrafi lub co najmniej nie potrafi sam i w zakresie wymaganym, bardziej niż chce opanowania tego? A gdyby student widział potrzebę pozyskania, nabycia danych umiejętności, które uznaje za wysoce wartościowe, potencjalnie dochodowe itd., to może sam miałby potrzebę ich skutecznego opanowania? A chcąc na nich zarabiać bez ryzyka odszkodowań czy przystąpić do państwowych egzaminów zawodowych, wręcz sam dążyłby do autosprawdzenia? Wymuszona samodzielność byłaby wtedy zbędna.
W ustawie z 30 kwietnia 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w zakresie działań osłonowych w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2 wprowadzono możliwość zmian uchwał rekrutacyjnych, co ma stanowić wyjątek od wywodzonej w orzecznictwie, bo niewynikającej wprost z art. 70 ust. 1 PSWiN ust. 1 zasady udostępniania uchwały rekrutacyjnej do 30 czerwca roku poprzedzającego rok akademicki. Na marginesie można zapytać, czy art. 70 ust. 1 zd. 1 wyklucza (a może wręcz nakazuje), by „warunki, tryb oraz termin rozpoczęcia i zakończenia rekrutacji oraz sposób jej przeprowadzenia” określił rektor, gdy statut nie przydziela tego obowiązku senatowi, a z ust. 2 może wynikać, że warunki tam wskazane dotyczą sytuacji, w której robi to senat. Zaś kompetencja określania zasad dla olimpijczyków i konkursowiczów, z art. 70 ust. 6 w ogóle nie jest przypisana senatowi, mimo że odsyła do terminu, o którym mowa w art. 70 ust. 1. Być może zapomniano także o terminie z art. 70 ust. 4 zd. 3 PSWiN, który odsyła do terminu z art. 70 ust. 1? W tym zakresie nadal pozostaje „blokerem”, gdyby uczelnia chciała zmienić zakres egzaminu, np. z powodu niemożności jego realizacji w danym zakresie „zdalnie”.
W niektórych przypadkach warunkiem przyjęcia uczelnia uczyniła przedstawienie zaświadczenia lekarskiego o braku przeciwskazań do studiowania danego kierunku. Zmiana uchwały rekrutacyjnej jest okazją pozbycia się takiego warunku, zwłaszcza jeśli jego spełnienie w czasie epidemii jest znacznie utrudnione. Jednak brak weryfikacji danych cech kandydata na wejściu może skutkować brakiem podstaw prawnych do ich wymagania w toku studiów, gdy ich deficyt wyjdzie na jaw. W konsekwencji może powstać roszczenie, by to uczelnia pokryła koszty przystosowania toku studiów do zniwelowania danego deficytu. Ewentualnie alternatywa w postaci zobowiązania cywilnoprawnego studenta do ponoszenia ryzyka i kosztów utrzymania warunków wymaganych do podjęcia danych studiów, to jednak także wymaga jakiegoś ich zdefiniowania.
Podsumowując, tzw. koronawirus zmieni uczelnie, podobnie jak państwa i firmy. Wprowadzone pod presją wymogu chwili e-rozwiązania pozostaną na dłużej. Posłużą one jednak podtrzymaniu funkcjonowania paradygmatu etatystyczno-korporacyjnego realizowanego legislacyjnie, a nie do refleksji nad jego zmianą. Wprowadzając e-zmiany w uczelnianych regulacjach, możemy nieustannie zwiększać zasięg widzenia oka Wielkiego Brata, poziom kontroli studenckich instynktów, kolejne dokumenty czynić elektronicznymi. Możemy też spróbować się oprzeć na tych instynktach, wykorzystać ich dynamikę, by – działając same z siebie – motywowały studenta i nauczyciela. Ale to wymagałoby zmiany reguł finansowania sektora. Do tego zaś aktualna epidemia jest zbyt słabym wyzwaniem.
Marcin Chałupka, radca prawny, specjalizuje się w prawie i instytucjach szkolnictwa wyższego i awansu naukowego. Więcej na www.chalupka.pl. Decyzje w danych stanach faktycznych powinny być konsultowane z radcami prawnymi uczelni.