Maciej Kolasiński
Gdy 11 marca podczas konferencji prasowej minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin ogłaszał, że w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa zawiesza zajęcia w szkołach wyższych, władze wielu z nich zadawały sobie pytanie: czy to oznacza de facto zamknięcie uczelni?
Obserwując przebieg epidemii w Chinach, w tym przejście uczelni chińskich na kształcenie online, już na początku marca w Grupie TEB Akademia, w tym w Wyższych Szkołach Bankowych, rozpoczęliśmy prace przygotowawcze do wprowadzenia kształcenia zdalnego. Gdy 13 marca ministerstwo zarekomendowało uczelniom właśnie taki proces kształcenia, przed nami stanęło ogromne wyzwanie, związane przede wszystkim z presją czasu i niepewnością: przygotowanie studiów online w trybie zarządzania kryzysowego. Wyzwanie obejmowało trzy elementy: stronę techniczną, przeszkolenie setek wykładowców z pracy przy pomocy nowych narzędzi oraz dotarcie z informacją do studentów, aby w odpowiednim momencie dowiedzieli się jak wziąć udział w zajęciach w nowej formule. Na to nakładała się decyzja o całkowitym przejściu administracji uczelni na home office – w trosce o bezpieczeństwo pracowników i studentów. Podjęto zasadniczą decyzję: wersja online będzie co do zasady odtworzeniem standardowego planu zajęć. Taką rekomendację zresztą przyjęły w tym samym czasie uniwersytety amerykańskie.
Kluczową decyzją dotyczącą modelu kształcenia online było przyjęcie zasady odtworzenia standardowego planu zajęć. Taką rekomendację zresztą przyjęły w tym samym czasie uniwersytety amerykańskie. Pierwsze zajęcia zdalne dla studentów poprowadziła Wyższa Szkoła Bankowa w Gdańsku – w weekend 14-15 marca przeprowadzone zostało ponad 1500 godzin zajęć na platformie streamingowej ClickMeeting. W ciągu następnego tygodnia sukcesywnie dołączały kolejne Wyższe Szkoły Bankowe oraz pozostałe uczelnie z grupy. W ostatni weekend marca na studiach niestacjonarnych w całej grupie uczelni zrealizowano ponad 15 tysięcy godzin zajęć online. Obecnie (6 kwietnia) we wszystkich 12 uczelniach z Grupy TEB Akademia prowadzimy kształcenie online, realizując około 95% zaplanowanych zajęć na studiach I i II stopnia. Dotyczy to także ścieżek obcojęzycznych dla studentów zagranicznych – zdecydowana większość na ścieżkach anglojęzycznych pozostała w Polsce, wyjechali natomiast uczestnicy programu Erasmus. Monitorując proces przechodzenia na kształcenie online na uczelniach amerykańskich, zauważyliśmy, że również tam średni czas adaptacji nowych narzędzi wyniósł ok. 7-14 dni.
Zdecydowana większość zajęć w Grupie TEB Akademia prowadzona jest w trybie synchronicznym w formie wykładów, ćwiczeń i seminariów w formie streamingu live. Zdecydowaliśmy się pracować równolegle na wielu narzędziach, takich jak ClickMeeting, Zoom, Microsoft Teams czy Google Hangouts. Ta dywersyfikacja niweluje ryzyka związane z wydajnością serwerów u dostawców. Kształcenie synchroniczne umożliwia komunikację dwukierunkową, która jest podstawą efektywności kształcenia. Do nauczania zdalnego wykorzystujemy także platformę Moodle, która jest podstawowym środowiskiem do kształcenia asynchronicznego. Na platformie rozwijanej w naszej grupie uczelni już od kilkunastu lat znajdują się kontenty multimedialne, przy czym ich dostępność jest różna dla poszczególnych kierunków i wydziałów. Również w uczelnianym systemie obsługi studiów Experia zamieszczane są linki do materiałów multimedialnych.
Technologia jest dobrem, które umożliwia nam prowadzenie zdalnego kształcenia, ale równocześnie okazała się wielkim wyzwaniem. Skala, na jaką musieliśmy w krótkim czasie uruchomić kształcenie zdalne dla kilkudziesięciu tysięcy naszych studentów, sprawiła, że pierwsze dni obfitowały w sytuacje kryzysowe. Nie ma się jednak czemu dziwić: liczba osób i instytucji wykorzystujących platformy komunikacyjne wzrosła nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie o kilkaset, a nawet kilka tysięcy procent. Ocenia się, że w skali globalnej na kształcenie online przeszło niemal 300 milionów studentów wyższych uczelni. W czasie pierwszego weekendu zajęć zaocznych w naszych uczelniach pojawiły się problemy techniczne z wydajnością platformy Moodle, które znacząco utrudniały pracę studentom i wykładowcom. Aby kolejny dzień zjazdu przebiegał bez zakłóceń, zespół informatyków pracował nad rozwiązaniami przez całą noc z soboty na niedzielę, zwiększając moce obliczeniowe serwerów.
Aspekt technologiczny to jednak tylko jedna strona medalu. Musieliśmy przygotować do procesu nauczania zdalnego dwie zasadnicze grupy: wykładowców i studentów, a w dodatku trzeba było działać pod ogromną presją czasu. Wszystko po to, by uniknąć zaległości w realizacji programu studiów. Przygotowaniem kadry zajęły się zespoły robocze, które składały się przede wszystkim z funkcjonujących od dawna działów metodyki e-learningu. Przeszkolono setki wykładowców, wyjaśniono nowe zasady pracy i kontaktowania się ze studentami, a tych, którzy nie dysponowali od ręki sprzętem do poprowadzenia zajęć, wyposażono w laptopy. W odpowiedzi na sygnały od studentów również dla nich przygotowane zostały instrukcje i webinaria, aby wyposażyć ich w wiedzę niezbędną do efektywnej nauki.
Co prawda wdrożyliśmy kształcenie zdalne na studiach wyższych, ale to nie koniec pracy. Cały czas monitorujemy rozwój tego procesu, uważnie wsłuchujemy się w opinie studentów – jego najważniejszych odbiorców. Owszem, studiowanie w trybie online ma wiele zalet: nie traci się czasu na dojazdy, można się połączyć i studiować z ulubionej kanapy, zdajemy sobie jednak sprawę, że dla wielu naszych studentów i wykładowców to również wyzwanie, nie tylko w zakresie technologicznym, ale też w obszarze organizacyjnym i rodzinnym. Studiowanie i prowadzenie wykładów często odbywa się z dziećmi na kolanach, w obecności partnerów, którzy w tym samym czasie też pracują zdalnie.
W marcowych planach naszych uczelni były też obrony prac dyplomowych. Na szczęście je także udało się przeprowadzić w formie zdalnej. Pierwsza odbyła się w WSB w Gdańsku – była dużym wydarzeniem nie tylko dla absolwenta, ale i dla komisji egzaminacyjnej. Dziś w całej Grupie TEB Akademia jest już ponad 280 absolwentów, którzy uzyskali dyplomy w ten sposób. Przed nami kolejne kroki: dokończenie wdrażania kształcenia zdalnego na studiach podyplomowych i weryfikacja możliwości przeprowadzenia obron doktorskich.
Nowa rzeczywistość sprawiła, że nie tylko uczymy online, ale także cała obsługa administracyjna uczelni została przeniesiona w tryb pracy zdalnej. Dziekanaty obsługują studentów telefonicznie, mailowo i za pośrednictwem systemu Experia, kontakt z biurami rekrutacji odbywa się poprzez system CRM, biura karier prowadzą szkolenia online, a biblioteki udostępniają swoje zbiory elektroniczne. Cały organizm, jakim jest uczelnia, przestawił się na nowy tryb funkcjonowania. Jednym z najważniejszych celów jest dla nas bycie blisko naszych studentów. Ważną rolę odgrywają tu media społecznościowe. Dydaktycy dzielą się tam swoimi wrażeniami po zajęciach, pokazują też, jak wyglądają ich domowe sale wykładowe. Studenci odpowiadają tym samym. Dziekani mówią do studentów nie tylko za pośrednictwem komunikatów, ale też w formie materiałów wideo, bo choć nie mijamy się w tej chwili na korytarzach uczelni, cały czas chcemy być ze sobą w kontakcie.
Dziś, kiedy kształcenie online już sprawnie działa, a na cały ten wyścig z czasem i technologią możemy spojrzeć nieco spokojniej, nasuwa się kilka refleksji. Po pierwsze, czy udałoby się przejść tak sprawnie, gdyby nie lata doświadczeń w prowadzeniu zajęć w takiej formule? Wiele uczelni z naszej grupy od lat miało w swojej ofercie studia online, a największym doświadczeniem w tym zakresie dysponuje Wyższa Szkoła Bankowa w Poznaniu, która od kilkunastu lat kształci w takiej formule na kierunku zarządzanie. Po drugie, czy udałoby się w tak szerokiej skali wdrożyć rozwiązania online, gdyby nie pomysły sprawdzone w jednym mieście, które można było szybko zaimplementować do innych uczelni? Przy pracy pod dużą presją czasu okazało się to nieocenioną wartością. Po trzecie, wydaje się, że w tej sytuacji kryzysowej po raz kolejny okazało się, jak ważni są ludzie. Czy udałoby się nam ten egzamin zaliczyć, bez wielkiego zaangażowania pracowników: wytężonej, wielogodzinnej pracy władz szkół, wykładowców, pracowników administracyjnych, pracowników działów IT? No i wreszcie, studenci. Czy bez ich konstruktywnej krytyki, ale i dużej wyrozumiałości, pozytywnych opinii zagrzewających do działania, oraz zaangażowania i bardzo wysokiej frekwencja na zajęciach udałoby się nam odczuć, że to, co robimy, naprawdę ma sens?
Jeszcze ważniejsze są pytania dotyczące przyszłości. Po pierwsze, czy nowe metody kształcenia staną się „nową normalnością”, a może są tylko chwilowym kołem ratunkowym dla sektora szkolnictwa wyższego? Amerykańscy zwolennicy tej drugiej opcji nazywają obecne rozwiązania emergency remote teaching. Zwracają uwagę na brak planowania efektów kształcenia oraz brak wypracowania pełnego ekosystemu kształcenia: typowe zaplanowanie, przygotowanie i wdrożenie efektywnego kursu (przedmiotu) online to około sześć miesięcy pracy.
Po drugie, czy zmienią się podstawy prawne? Amerykański Department of Education już przyjął nowe przepisy. Ekspresowa i wymuszona sytuacją zmiana rozporządzenia MNISW – do końca września wzrost z 50% do 100% zajęć online – wcale nie przesądza, że docelowo uwarunkowania prawne usankcjonują pełny e-learning zamiast dotychczas dopuszczalnego kształcenia blended. Czy to są przepisy tymczasowe? Nikt nie zna na razie odpowiedzi na to pytanie.
Po trzecie, czy nauczyciele akademiccy, którzy zostali pozbawieni możliwości wyboru: uczyć tradycyjnie czy online, opowiedzą się za nowymi technologiami wtedy, gdy nie będą już one „przymusowe”? A nawet jeśli wielu tak zrobi, jak zmieni się pożądany profil kompetencyjny wykładowcy?
Po czwarte, jakie będzie długofalowe nastawienie studentów do kształcenia online? Dzisiaj przyjmują dość życzliwie, a niektórzy nawet entuzjastycznie, możliwość takiego kształcenia. Ilu z nich w warunkach normalności uzna wyższość takiego sposobu nauki nad powrotem do kampusu z wszystkimi jego atrybutami, z życiem studenckim na czele?
I wreszcie, najważniejsze pytanie, które nie dotyczy jednak e-learningu, ale tego, w jakiej kondycji ekonomicznej będzie gospodarka polska i światowa po epidemii: co oznaczają zapowiedzi, że po koronawirusie świat nie będzie już taki sam?
Maciej Kolasiński, wiceprezes zarządu Centrum Rozwoju Szkół Wyższych TEB Akademia.TEB Akademia jest założycielem największej w Polsce grupy uczelni niepublicznych, w której skład wchodzą Wyższe Szkoły Bankowe, Dolnośląska Szkoła Wyższa i Wyższa Szkoła Filologiczna.