„Non omnis moriar” (Nie wszystek umrę) – pisał Horacy, wskazując, że jego dzieła, pieśni, poezja przeżyją i zapewnią mu nieśmiertelność. Topos pośmiertnej sławy poety, czy też nieśmiertelności zapewnianej przez wieczną poezję, przewija się przez wszystkie epoki i żywy jest aż po dziś (np. Szymborska, Radość pisania). Nie każdy jednak jest poetą. Czy każdy może liczyć na jakąś formę nieśmiertelności? Samuel Scheffler sugeruje, że w pewnym sensie tak.
Ten nieznany szerzej w Polsce amerykański filozof wydał książkę, której tytuł nie ma nic wspólnego z chrześcijańską wizją życia po śmieci ani z kolejnymi wcieleniami. Nie jest to również praca z gatunku fantastyki. Tytułowe „życie po śmierci” odnosi się do motywów naszych działań, wyborów, aktywności – teraz, za życia.
Scheffler stoi na stanowisku, że przekonanie jednostki o nieprzerwanym istnieniu zbiorowości ludzkiej po jej śmierci ma ogromne znaczenie dla tego, co ta jednostka uznaje za wartościowe, sensowne i ważne w swoim jednostkowym życiu. Twierdzi, że wartość, jaką przypisujemy rozmaitym aktywnościom (np. obcowaniu ze sztuką, literaturą, muzyką czy filozofią), determinowana jest przez ich miejsce w ludzkiej historii. Przynajmniej część tego typu działań, którym na co dzień przypisujemy immanentną wartość, uznalibyśmy za zdecydowanie mniej wartościowe, gdyby utraciły dla nas swój historyczny wymiar, pozwalający nam rozumieć je w kontekście rozwoju, pielęgnowania tradycji, przesuwania granic ludzkich możliwości.
Autor skłania do swoistych ćwiczeń umysłowych, pytając, jak moglibyśmy się zachowywać na wieść o rychłym końcu świata albo jednoczesnej śmierci wszystkich osób, które kochamy lub na których nam zależy. Jak twierdzi, perspektywa końca świata wzbudziłaby depresyjne uczucia, smutek i przygnębienie, ale też oddziałałaby na nasze motywacje i decyzje co do dalszych aktywności. W jakim stopniu bylibyśmy nadal zaangażowani w obecne przedsięwzięcia? Co z planami i marzeniami? Na ile bieżące aktywności wyglądałyby na warte kontynuowania? Scheffler twierdzi, że nieuchronny koniec świata wywołałby osłabienie motywacji, frustrację, a nawet apatię i odebranie wartości dotychczasowym przedsięwzięciom. Brakuje tu pogłębienia psychologicznego. Scheffler pomija takie reakcje, jak zaprzeczanie i euforia. Niemniej ten fragment, jak i cała książka, skłaniają czytelnika do refleksji nad własnym życiem, do uporządkowania w głowie różnych spraw, zredefiniowania własnych wartości. I to jest walor publikacji.
Książka ma oryginalną formę. Składa się z trzech wykładów, które Scheffler wygłosił w ramach tzw. Wykładów Tannera w Berkeley w Kalifornii. Są to wykłady wygłaszane co roku przez różnych uczonych na dziewięciu uniwersytetach w Stanach Zjednoczonych i Anglii, zainicjowane przez amerykańskiego filantropa Oberta Clarka Tannera. Równie obszerną część książki stanowią komentarze czworga innych filozofów. Książkę zamyka odpowiedź autora na te komentarze.
Choć temat smutny, wydźwięk pracy jest w gruncie rzeczy pozytywny: „Możemy coś zrobić, by wesprzeć przetrwanie i rozwój ludzkości po naszej śmierci, podejmując na przykład działanie zmierzające do rozwiązania problemu zmian klimatycznych i rozprzestrzeniania broni jądrowej. Nie ma natomiast niczego, co moglibyśmy zrobić, by wesprzeć nasze osobiste przetrwanie po własnej śmierci. Jeśli więc rozpoznamy skalę naszej zależności od przyszłych pokoleń, to być może wzmocni to naszą determinację, by działać na ich rzecz, oraz sprawi, że także w tym sensie będziemy mniej egoistyczni”.
Anna Jawor
Samuel SCHEFFLER, Śmierć i życie po śmierci. Kiedy umrę, ludzkość będzie trwać, tłum. Dawid Misztal, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź, 2019, seria: Kim jest człowiek?
Wróć