Marek Wroński
Jak poinformowały portal Podhale24.pl i „Tygodnik Podhalański”, rzecznik dyscyplinarny ministra nauki i szkolnictwa wyższego, dr hab. Radosław Giętkowski, prof. UG, zakończył postępowanie wyjaśniające i 3 marca br. złożył wniosek dyscyplinarny o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec rektora Stanisława Gulaka z Podhalańskiej Państwowej Uczelni Zawodowej w Nowym Targu.
W czerwcu 2019 r. red. Beata Zalot na łamach „Tygodnika Podhalańskiego” zarzuciła rektorowi liczne naruszenia praw autorskich zarówno w publikacjach naukowych, jak i w monografii, która posłużyła do habilitowania się rektora w Słowacji. Ze swojej strony w połowie maja 2019 r. pismo z zarzutami plagiatu skierował do Centralnej Komisji w Warszawie prof. Stanisław Hodorowicz, pierwszy rektor podhalańskiej uczelni. Pismo to, zgodnie z właściwością, prof. Kazimierz Furtak, przewodniczący CK, przekazał do MNiSW, gdyż ks. płk dr hab. S. Gulak habilitował się na Słowacji, stąd był poza jurysdykcją CK.
Rzecznik dyscyplinarny ministra uznał, że rektor S. Gulak w swojej pracy habilitacyjnej przywłaszczył sobie autorstwo fragmentów ośmiu utworów i wnioskuje o karę zwolnienia z uczelni i zakaz wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego na okres trzech lat. Postępowanie dyscyplinarne będzie toczyło się przed Komisją Dyscyplinarną Ministra Nauki, której przewodniczy dr hab. Piotr Dobosz, prof. UJ.
Rektor Gulak przez ostatnie 9 miesięcy bagatelizował zarzuty i sprawował funkcję rektora, jak gdyby nic się nie stało. Z całą pewnością nie poprawiło to wizerunku uczelni w mediach. W sierpniu 2019 r. wizytę w tej uczelni odwołał prezydent Andrzej Duda. W normalnych okolicznościach rektor powinien zostać zawieszony przez ministra nauki i szkolnictwa wyższego, tak jak zawiesza się profesora, który popełnił plagiat. Niestety, w Ustawie 2.0 nie ma już artykułu 149 z poprzedniej ustawy, który pozwalał ministrowi zawieszać rektora czy prorektora lub przewodniczącego komisji dyscyplinarnej uczelni w czasie postępowania wyjaśniającego lub dyscyplinarnego – podobnie jak mógł robić rektor w stosunku do nauczycieli akademickich. Takie uprawnienia dawał z kolei rektorowi stary art. 147, który stwierdzał: można zawiesić w pełnieniu obowiązków nauczyciela akademickiego, przeciwko któremu wszczęto postępowanie karne lub dyscyplinarne, a także w toku postępowania wyjaśniającego, jeżeli ze względu na wagę i wiarygodność przedstawionych zarzutów celowe jest odsunięcie go od wykonywania obowiązków. Ten ostatni zapis przeniesiono do artykułu 302 nowej ustawy.
W obecnej ustawie art. 432 pozwala ministrowi w przypadku stwierdzenia naruszenia przez rektora przepisów prawa, wystąpić do kolegium elektorów albo podmiotu, który dokonał wyboru rektora albo go powołał, z wnioskiem o odwołanie rektora. Wniosek ten musi zostać rozpatrzony w terminie 30 dni od dnia jego doręczenia, a do czasu jego rozpatrzenia minister może zawiesić rektora w pełnieniu funkcji. Ustęp 4 powyższego artykułu zawiesza rektora w pełnieniu funkcji z mocy prawa, gdy toczy się przeciwko niemu postępowanie karne z oskarżenia publicznego o przestępstwo umyślne lub postępowanie o umyślne przestępstwo skarbowe.
Zatem obecnie, gdy w wyniku skandalu akademickiego rektor sam dobrowolnie nie podda się do dymisji, minister może jedynie wnioskować o zgodę kolegium elektorów na odwołanie rektora. I zapewne minister Gowin tak zrobi, gdyż 6 kwietnia 2020 r. odbędą się wybory rektorskie w podhalańskiej publicznej uczelni zawodowej, do których może przystąpić rektor S. Gulak. Minister powinien też złożyć w prokuraturze rejonowej w Nowym Targu zawiadomienie o podejrzeniu naruszenia prawa autorskiego przez rektora Gulaka, co mogłoby doprowadzić do postawienia zarzutów, gdyż plagiat jest przestępstwem ściganym z oskarżenia publicznego.
Obrońcą rektora Gulaka jest dr hab. Edward Malak, obecnie pracujący w nowotarskiej uczelni. Osiem lat temu prof. Malak, który jest historykiem nauki zainteresowanym lotnictwem, pracował na Politechnice Warszawskiej i był rzecznikiem dyscyplinarnym rektora. Zapamiętałem go jako „rzecznika o gołębim sercu”, który miesiącami prowadził postępowania wyjaśniające i nie kwapił się do surowego karania plagiatorów. Po odejściu z Politechniki prof. Malak kierował Muzeum Techniki w Warszawie i pracował w Uniwersytecie Przyrodniczo-Humanistycznym w Siedlcach.
Tę ciekawą sprawę będziemy monitorować.
(MW)