logo
FA 03/2020 Felietony

Henryk Grabowski

Czegoś tu nie rozumiem

Czegoś tu nie rozumiem 1

Fot. Stefan Ciechan

Spór o to, czy w Polsce jest jeszcze rozdział między władzą sądowniczą a ustawodawczą i wykonawczą, trwa w najlepsze i nic nie wskazuje na to, że się prędko zakończy. Mam na ten temat swoje zdanie, ale nie będę się z nim afiszować, by nie być posądzonym o wypowiadanie się na temat trójpodziału władzy z politycznych, a nie poznawczych motywów.

Źródłem mojego dyskomfortu poznawczego jest bagatelizowanie licznych przypadków łączenia władzy ustawodawczej z wykonawczą. Niezależnie od opcji politycznych zajmowanie stanowisk w rządzie i zasiadanie w ławach poselskich jest nagminne i nikogo to nie dziwi. Podobno są kraje, w których sędziowie mogą być również parlamentarzystami.

Z tego, co wiem, Monteskiusz uznawał za mniejsze zło łączenie funkcji sądowniczej z wykonawczą niż wykonawczej z ustawodawczą. Egzekwowanie zaś prawa przez parlamentarzystów uważał za niedopuszczalne. Było to jednak dawno temu.

Być może moje zdziwienie wynikające z deficytów wiedzy o polityce jest naiwne i są jakieś znane politologom badania świadczące o tym, że rozdział władzy sądowniczej od dwu pozostałych jest ważniejszy niż między władzą ustawodawczą i wykonawczą. Tak czy inaczej, z logicznego punktu widzenia, sprawowanie funkcji ustawodawczych i wykonawczych przez te same podmioty, przy równoczesnej odrębności instytucji zawiadujących tymi sferami działania państwa, wydaje się irracjonalne.

Odwoływanie ze stanowisk ministerialnych przy wyborze do parlamentu i – vice versa – zrzekanie się mandatów poselskich po objęciu funkcji w rządzie wydaje się tak oczywiste, jak to, że ziemia jest okrągła, choć – jak wiadomo – nie brak takich, którzy twierdzą, że jest płaska.

Czymś gorszym od łączenia funkcji ustawodawczej z wykonawczą może być tylko skupienie w jednym ręku kompetencji w zakresie stanowienia prawa, nadzoru nad jego realizacją i władzy nad sądami. W państwie aspirującym do miana praworządnego jest to jednak, jak się wydaje, niemożliwe. Chociaż kto wie?

Wróć